Poprzednie częściPamiętnik - prolog

Pamiętnik (8)

Anna wzięła głęboki oddech, nim weszła do małej kawiarenki. Odnalazła wzrokiem mężczyznę siedzącego przy stoliku pod oknem i ruszyła w jego stronę pewnym krokiem.

Mężczyzna, widząc ją, wstał z krzesełka. Był bardzo wysoki, miał co najmniej metr osiemdziesiąt wzrostu. Był ubrany w granatową koszulę i ciemne spodnie. Jego włosy były ciemnobrązowe, przyprószone gdzieniegdzie siwizną.

- Pani to Anna Lasocka, prawda? - zapytał Wiktor i wyciągnął w stronę Anny rękę. Uścisnęła ją. - Nazywam się Wiktor Pawłowski.

- Miło mi pana poznać – odezwała się Anna.

Powiesiła torebkę na oparciu krzesełka i usiadła naprzeciwko Wiktora, który lustrował ją jasnoniebieskimi oczami. Postanowiła pierwsza zacząć rozmowę:

- Muszę przyznać, że byłam bardzo zaskoczona tak szybkim odzewem. Myślałam, że odnalezienie przyrodniego brata mojego ojca zajmie znacznie więcej czasu.

Oczy Wiktora pociemniały; jego wyraz twarzy stał się nieprzenikniony.

- Odkąd tylko poznałem historię mojego ojca, chciałem odnaleźć jego rodzinę, ale zwyczajnie zabrakło mi odwagi, by to zrobić. Cieszę, że znalazłem to ogłoszenie – Wiktor uśmiechnął się, ale ten uśmiech nie rozjaśnił jego oczu.

Anna domyśliła się, że Wiktora coś trapiło, ale czuła się zbyt skrępowana, by go o to zapytać.

- Wciąż jednak nie mam stu procentowej pewności, że chodzi o mojego ojca. Jak pani się dowiedziała o nieślubnym dziecku swojej babki?

Anna odwróciła się, by sięgnąć do torebki i wyjęła z niego notes Honoraty. Wiktor uniósł brwi w geście pytania.

- Dzięki temu pamiętnikowi – powiedziała. - Należał do Honoraty, matki pańskiego i mojego ojca – podsunęła notes w stronę Wiktora, by mógł go obejrzeć.

Wziął go do ręki i zaczął przeglądać. Jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu.

- To niemożliwe – odezwał się po minucie ciszy rozdzieranej dźwiękiem szeleszczących kartek pamiętnika. - Mogę przeczytać? - zapytał.

Anna skinęła głową i uśmiechnęła się.

 

„29 października 1939

Powiedziałam dzieciom o moim planie. Nie rozpaczały ani też nie okazywały specjalnego entuzjazmu tym, co je czekało. Zachowywały się tak od śmierci ojca i zdawało się, że nie istnieje nic, co mogło by je poruszyć.

Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby. Ukryłam pod bluzką pamiątkowy naszyjnik po mojej babci Michała, którym mam przekupić Niemca. Na drogę spakowałam odrobinę cukru i ostatni kawałek chleba, jaki został w domu.

O dziesiątej wieczorem opuściliśmy nasz dom. Waldek był przewodnikiem; prowadził nas z dala od miejsc, gdzie mogą być niemieckie patrole. Bałam się. Była przecież godzina policyjna. Gdyby nas złapali, to byłby koniec.

Było przeraźliwie zimno, jak na październik. Wszyscy czworo trzęśliśmy się z zimna. Może też ze strachu.

Parę minut przed dwudziestą trzecią usłyszeliśmy warkot ciężarówki.

Bardzo trudno było było wynegocjować rozejm z Niemcem. Kiedy odsłoniłam poły bluzki i pokazałam mu naszyjnik, natychmiast zgodził się, byśmy z nim pojechali.

Pożegnaliśmy się z Waldkiem, który życzył nam powodzenia i ruszyliśmy. Strach nie opuszczał mnie przez kilka godzin, które trwała jazda. Za każdym razem, kiedy ciężarówka zwalniała, bałam się, że będzie kontrola i ktoś odkryje naszą obecność. To oznaczało jedno: śmierć.

Niemiec wysadził nas kilometr przed miasteczkiem. Widać dbał o to, by nikt nie dowiedział się o nas. Zmęczona, ledwo słaniająca się na nogach Helenka niosła torbę z naszymi rzeczami, ja zaś dźwigałam Franka, który był tak zmęczony, że nie był w stanie sam iść. Jakże cudowne było uczucie ulgi, kiedy wkroczyliśmy o świcie do miasteczka.”

 

Wiktor zamknął dziennik i popatrzył na Annę.

- Niesamowite – stwierdził, oddając jej notes.

- To prawda – potwierdziła Anna, chowając pamiętnik do swojej torebki.

Wiktor otworzył i zamknął usta. W końcu zebrał się na odwagę i powiedział:

- Wie pani, ja nigdy nie powiedziałem ojcu ani braciom o tym, że zamierzam odszukać nieznaną rodzinę. Oni nic o tym nie wiedzą.

- Czy jest w związku z tym jakiś problem? - spytała Anna, szczerze zdziwiona.

- Tak – Wiktor szybko skinął głową. Przez twarz przebiegł mu dziwny skurcz. - Ja nie utrzymuję kontaktu ze swoją rodziną od kilku lat.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Amy 21.12.2014
    Wow! Nie spodziewałam się tego. Świetne. Wychwyciłam kilka błędów, ale opowiadanie bardzo mi się podobało i nie będę ich przytaczać. Czekam na kolejną część. Mam tylko nadzieję, że będzie troszkę dłuższa. :)
  • NataliaO 22.12.2014
    Kiedy kolejna część :) Pozdrawiam
  • wolfie 22.12.2014
    NataliaO, jestem trochę zabiegana, jak chyba każdy przed Świętami, ale postaram się znaleźć wolną chwilę by napisać kolejną część :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania