Pamiętnik (4)
„4 października 1939
Dzisiaj Niemcy po raz pierwszy pokazali, jak bardzo nas nienawidzą. Pod pretekstem ogłoszenia jakiś bardzo ważnych informacji, zwołali wszystkich mieszkańców wioski.
Nie wiedzieliśmy, czego tak naprawdę po nich się spodziewać. Dowódca rozkazał swoim żołnierzom wybrać z tłumu trzynastu mężczyzn. Ustawiono ich w szeregu, twarzą do pozostałych mieszkańców.
Dowódca powiedział nam łamaną polszczyzną, byśmy uważnie się przyjrzeli, bo tak skończy każdy, kto będzie przeciwstawiał się Niemcom. Potem oddał strzał do każdego z trzynastu mężczyzn. Trupy po kolei kładły się na ziemi.
Strach mnie sparaliżował i miałam łzy w oczach. Ludzie dookoła mnie krzyczeli, płakali, a ja nie byłam w stanie wydobyć słowa. Na naszych oczach zostali zabici nasi sąsiedzi, znajomi, przyjaciele.
Franek płakał. Helenka tak mocno ściskała moją rączkę, że zbielały mi knykcie. Nie mogę wybaczyć sobie, że nie potrafiłam dzieciom oszczędzić tego widoku.
Po egzekucji na pokaz, podszedł do nas dowódca. Franek zaczął mi się wyrywać i wrzeszczeć. Nogi trzęsły mi się ze strachu. Po tym, co widziałam przed chwilą, spodziewałam się najgorszego Niemiec uniósł rękę i poklepał mojego synka po głowie, mówiąc znów łamaną polszczyzną:„Ładny chłopiec.”
Kiedy patrzyłam, jak odchodzi, do głowy przyszła mi pewna rzecz. Potem popatrzyłam przez chwilę na zamordowanych mężczyzn i pomyślałam, że jedyne co nam pozostało, to ucieczka.”
Franciszek odłożył pamiętnik i otarł oczy. Doskonale pamiętał to zdarzenie, o którym przed chwilą przeczytał. Te okrutne wspomnienie cały czas było przy nim i niczym wilk szargało jego duszę, kiedy był przybity.
Gdzieś w głębi domu zadzwonił telefon, a po chwili Franciszek usłyszał zaniepokojony głos swojej córki. Przestraszył się, że stało się coś z jego siostrą, z tą samą starszą siostrą, która go pocieszała po śmierci mamy. Na samą myśl o Helenie coś go zakuło w sercu.
Franciszek powoli udał się do salonu. Anna stała bokiem do niego. W jednej ręce trzymała słuchawkę telefonu, drugą zaś opierała się o ścianę. Na jej twarz odmalowywał się strach i obawa. Kiedy dostrzegła, że Franciszek się jej przygląda, zrobiła się blada. Kilka minut później odłożyła słuchawkę.
- Coś się dzieje z Heleną, prawda? - spytał Franciszek.
Anna spuściła wzrok i podeszła do ojca, by chwycić go za prawą dłoń.
- Dzwonił Janusz. Ciocia coraz gorzej się czuje. Przestała wychodzić z łóżka i nie apetytu. Janusz obawia się, że Helena niedługo umrze. Tak mi przykro, tato.
Franciszek pokiwał smutno głową. Od jakiegoś czasu próbował oswoić śmierć, ale nie potrafił tego zrobić. Wciąż nie mógł się jeszcze pozbierać po tym, jak kilka miesięcy temu zmarła jego ukochana żona, Hanna.
- Zawieziesz mnie do niej? - spytał, sprawiając, że Anna drgnęła. - Chcę się z nią pożegnać – dodał.
- Oczywiście, tato – powiedziała Anna. - Zadzwonię do Pawła i wyjaśnię mu co i jak.
- Dziękuję – odparł Franciszek i wrócił do swojego pokoju, by uszykować się do tej bardzo trudnej i smutnej wizyty.
***
Franciszek wszedł powoli do pokoju, w którym leżała jego siostra. Helena lekko uniosła głowę i popatrzyła na brata nieprzytomnym wzrokiem.
- Gdzie się podziewałeś, Franek? - spytała. - Dostałabym lanie od mamy, gdyby dowiedziała się, że nie potrafiłam się tobą odpowiednio zaopiekować.
Franciszek przysunął sobie krzesełko do jej łóżka i usiadł na nim. Wziął siostrę za rękę i powiedział:
- Mamy tutaj nie ma, Helenko.
- Jak to nie ma? - odparła zdziwiona. - Byłam pewna, że wyszła z tego pokoju kilka minut temu.
Franciszek zrozumiał, że jego siostra musiała się pomylić i wzięła swojego syna, Janusza, za nieżyjącą już dawno mamę.
- Obiecuję, że zrobię coś, co sprawi, że znów poczujesz że mama jest przy tobie. - po tych słowach puścił rękę siostry, sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjął z niej notes.
Otworzył pamiętnik na odpowiedniej stronie. Nim zaczął czytać, zauważył że tekst w niektórych miejscach jest rozmyty, jakby spadły na niego krople wody.
„17 października 1939
Byłam dzisiaj w miasteczku po chleb. Idąc ulicą, spotkałam Krzysztofa, bardzo dobrego znajomego Michała. Był jakiś przygaszony i dziwnie się zachowywał, a po paru minutach rozpłakał się jak małe dziecko. Zduszonym głosem wyjaśnił mi, że Michał zginął na froncie.
W tamtym momencie poczułam, że właśnie zawalił się cały mój świat. Całą drogę do domu przepłakałam. Płakałam na Michałem, nad sobą i nad tym, że nie byłam z nim do końca szczera. Nigdy nie opowiedziałam mu o swojej przeszłości. Michał nie dowie się już o tym, że jako osiemnastoletnia panna zaszłam w ciążę i urodziłam chłopca, którego byłam zmuszona oddać pod opiekę zakonnic. Nie powiedziałam mu o tym, że rodzice się mnie wyrzekli i musiałam wynieść się z rodzinnego domu.
Nie chciałam psuć idealnego obrazka, jakim był nasz związek. Żałuję, że nie wyznałam mu prawdy. Tak bardzo chciałam być godna tego, by zostać jego żoną, że zataiłam przed nim siebie.”
Franciszek zamknął pamiętnik. Był wstrząśnięty. W gardle urosła mu wielka gula, której nie potrafił przełknąć. Czuł, że świat dookoła niego wiruje. Wiedział już, dlaczego tekst był zamazany: Honorata musiała płakać, kiedy pisała wspomnienia tamtego dnia.
Helena nieoczekiwanie chwyciła Franciszka za rękę.
- Obiecaj mi, że odnajdziesz naszego brata. Obiecaj mi to – poprosiła z naciskiem.
- Obiecuję – odparł, na wpół przytomny z emocji.
Komentarze (9)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania