Poprzednie częściPamiętnik - prolog

Pamiętnik (17)

Wiktor i Anna szli do pokoju Stefana za pielęgniarką. Kobieta, która ich prowadziła pozwoliła, by spędzili ze Stefanem nie więcej niż dwadzieścia minut.

Anna odgarnęła z twarzy kosmyk i zatknęła go za ucho. Czuła, jak mocno wali jej serce. Nie chciała tego przyznać przed samą sobą, ale denerwowała się. Bała się spotkania ze Stefanem. Miała sobie za złe, że zgodziła się na pomysł Wiktora, by razem z nim iść do jego ojca, ale nie było już odwrotu.

To tylko staruszek, próbowała sobie wmówić. To tylko staruszek, nie jakiś potwór. Zatrzymali się. Pielęgniarka otworzyła drzwi i kazała im zaczekać, podczas gdy sama weszła do pokoju. Po chwili dało się usłyszeć jej pogodny głos:

- Panie Stefanie, ma pan gości. Pana syn i jego kuzynka przyjechali do pana.

Rudowłosa kobieta wyszła na korytarz i zaprosiła Wiktora oraz Annę do środka. Kiedy weszli do pokoju, Stefan nawet nie spojrzał w ich stronę. Siedział na wózku inwalidzkim i wpatrywał się wprost w okno. Światło z zewnątrz oświetlało jego postać i Anna mogła dostrzec jak wygląda ojciec Wiktora: był to łysy mężczyzna, z twarzą pooraną zmarszczkami i zapadniętymi policzkami. Dłonie miał chude, a palce poskręcane przez reumatyzm. Siedząc na wózku, wyglądał jak bezbronny, kruchy staruszek.

- Zostawię państwa samych – powiedziała nieco skrępowana pielęgniarka i wyszła.

W pokoju zapanowała cisza. Anna spojrzała w oczy przestraszonemu Wiktorowi i uśmiechnęła się sztucznie, chcąc dodać mu odwagi.

- Witaj, tato – odezwał się.

Stefan odkręcił na chwilę głowę w jego stronę i obrzucił go szybkim spojrzeniem bladoniebieskich oczu. Anna cudem się nie wzdrygnęła na widok pogardy i nienawiści w oczach Stefana.

- Kim jest ta kobieta? - zapytał mocnym głosem.

- To Anna Lasocka, córka twojego przyrodniego brata – przedstawił ją Wiktor.

Anna miała ochotę kopnąć go w kostkę za brak wrażliwości i subtelności.

- Ja nie mam brata – stwierdził Stefan zimno. - Tak samo, jak nigdy nie miałem matki.

Wiktor otworzył usta, by zaprzeczyć, ale Anna dotknęła jego ramienia i powstrzymała go. Przeczuwała, że to, co chciał powiedzieć, mogłoby tylko rozzłościć Stefana.

- Zostawiła mnie, porzuciła, pozbyła się jak zbędnej rzeczy – mamrotał staruszek.

Anna zesztywniała, kiedy spojrzał na nią.

- Powinna przy mnie być, wychowywać mnie – wysyczał, a Anna czuła się tak, jakby te słowa były o niej. - Gdzie była przez te wszystkie lata? - Stefan podniósł gwałtownie głos. - Porzuciła mnie i wybrała inne życie! Zapomniała o mnie, jakbym nigdy nie istniał! Nie odwiedziła mnie przez te wszystkie lata ani razu! - wrzeszczał.

Anna nie wiedziała, co ma zrobić w tej chwili. Wiktor również był zdezorientowany. Na szczęście do pokoju Stefana wpadła pielęgniarka w towarzystwie wysokiego mężczyzny.

- Proszę wyjść – powiedziała, ponaglając Annę i Wiktora do wyjścia. - Pan Stefan ma atak – wyjaśniła.

Wyszli na korytarz. Krzyki Stefana nie ustawały. Nie odzywając się do siebie, czekali. W rosnącym napięciu mijały kolejne minuty. W końcu krzyki mężczyzny ucichły i Anna spytała:

- Dlaczego twój ojciec tutaj przebywa?

- Nie chciał litości od swoich dzieci i nie pozwolił, by ktokolwiek opiekował się nim na starość, dlatego przeprowadził się do domu spokojnej starości.

Wyszła do nich rudowłosa pielęgniarka, a zaraz po niej z pokoju wyszedł mężczyzna.

- Dalsza wizyta nie ma sensu. Pański ojciec musiał dostać silny środek uspokajający i zasnął w tej chwili.

- To był głupi pomysł – podsumował Wiktor, kiedy szli w kierunku jego samochodu. - Żałuję, że zgodziłem się spełnić prośbę Jerzego.

Anna nie odezwała się. Nie wiedziała, jak ubrać słowa to, co czuła.

- Poprowadzisz? - zapytał ją Wiktor.

Skinęła głową, więc podał jej kluczyki do swojego samochodu. Kiedy byli już w środku, Wiktor spytał:

- Mogę przeczytać kolejny rozdział pamiętnika? To mnie jakoś uspokaja.

Anna wyciągnęła z torby notes Honoraty i podała mu go bez słowa.

 

„21 marca 1940

Śmierć nie odebrała mi Franka. Wszystko dzięki znajomej Stasi, Agnieszce i Bożej Opatrzności, która nad nami czuwała.

Dzisiaj rano Agnieszka przyprowadziła do nas niemieckiego żołnierza, który okazał się być również lekarzem. Po obejrzeniu Franka stwierdził, że mój synek jest chory na zapalenie płuc i natychmiast potrzebuje lekarstwa, za które musiałam zapłacić. Oddałam lekarzowi swoją złotą obrączkę, jedyną pamiątkę po Michale. Nie czułam żalu z powodu tego, co zrobiłam. Życie moich dzieci jest i zawsze będzie zawsze dla mnie najważniejsze. Choćbym miała za nie umrzeć, nie pozwolę, by ktokolwiek je skrzywdził.”

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • NataliaO 27.01.2015
    Wzruszył mnie fragment pamiętnika, szkoda, że taki króciutki . 4:)
  • KarolaKorman 28.01.2015
    Kolejny ciekawy odcinek, ode mnie 4, czekam na ciąg dalszy.
  • Amy 28.01.2015
    Nie mam zastrzeżeń. Podobał mi się i fragment, i spotkanie Wiktora z ojcem. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania