Poprzednie częściNo więc, gdzie teraz? - rozdział 1

No więc, gdzie teraz? - rozdział 18

Rozdział osiemnasty. Dalsza podróż i więcej wyjaśnień.

 

- Dzień dobry. – Rzekł uśmiechnięty potężny magazynier, który wszedł do środka ostrożnie niosąc dużą tacę, a na niej kanapki, dzbanek i cztery kubki. – Piękny dzień dzisiaj mamy.

Za potężnym magazynierem, którego ton głosu zdradzał, że pomimo barbarzyńskiego wyglądu, ma gołębie serce, wszedł Grek. Trzymał w ręku dopiero co zapalone cygaro. Za Grekiem weszli dwaj chudzi pomocnicy. Na końcu, właściwie tylko stanęła w drzwiach Suszka, córka milionera.

- Mam nadzieję, że się wyspaliście. Musimy jechać do Hiszpanii. – Rzekł milioner wypuszczając ustami potężną chmurę cygarowego dymu. Ale gdy ujrzał rozkosznie śpiącą parkę pod ścianą, oraz osiem pustych butelek po winie, bezładnie walających się po podłodze, dodał zwracając się do cesarza Chin. – Chyba nie zanudzałeś opowieściami o swoim życiu.

- Ależ to było bardzo zajmujące. – Rzekł Robert sięgając po kanapkę i to akurat w momencie, gdy obudził się Kudłacz i pierwsze co zrobił, to spojrzał na córkę milionera. – Podobno Pan ma swoją opowieść, równie długą i równie zajmującą.

- Równie zajmującą? Chyba Pan żartujesz. – Rzekł milioner zachodząc się śmiechem. – Opowieść tego chińczyka przy mojej jest nudna jak flaki w oleju. Przeżyłem po stokroć razy więcej i po stokroć razy więcej wpływałem na bieg historii Europy i Ameryki. I być może kiedyś wam wszystko opowiem, ale teraz musimy jechać do Portugalii. Szybkie śniadanie i w drogę.

- W końcu do Hiszpanii, czy Portugalii? – Spytał Robert i zaraz dodał obojętnym tonem. – Chociaż jest mi wszystko jedno. Bo skoro i tak nie mogę wrócić do domu, to jedźmy na poszukiwanie tego drzewa życia.

- Czego, przepraszam? – Spytał zdziwiony Milioner. Kelner, który ugryzł kawałek kanapki, także spojrzał na Roberta z niejakim zdziwieniem.

- Noooo … rozumiem, że cały czas poszukujemy ostatniego drzewa, które daje życie wieczne.

- Ależ skąd! – Wrzasną milioner, wybuchając przy tym śmiechem. – Skąd ci to przyszło do głowy? Drzew życia, nasion, liści i wszystkiego, co potrzebne do życia wiecznego mamy pod dostatkiem. Jeśli tylko chcecie możecie spożywać, choćby codziennie, z korzeniami. Niczego wam nie będziemy żałowali.

- Nie rozumiem. – Rzekł zdezorientowany Robert. Kudłacz zaspany jeszcze, także zdziwiony spojrzał na Greka. – Więc za czym od kilku dni gonimy?

- A więc, myśleliście, że za drzewem życia? – Grek zaczął się śmiać, wręcz rechotać jak dziecko uderzając dłońmi o kolana. Potężny magazynier, dwaj pomocnicy, kelner, a nawet córka milionera, która wciąż nieśmiało stała w drzwiach, także się śmiali. Robert nie rozumiał dlaczego.

- Dlaczego się śmiejecie? Czy ktoś może mi to wyjaśnić?

- Ależ drogi przyjacielu. - Rzekł milioner przez łzy, gdy trochę się uspokoił, choć wciąż mówił próbując zapanować nad śmiechem. - Rozbawiłeś nas tym. Drzew życia jest pod dostatkiem. Każdy z nieśmiertelnych posiada swoją plantację, zapasy na długie lata, a może i na wieki. Bylibyśmy idiotami, gdybyśmy dopuścili do tego, że zostało jedno, ostatnie drzewko. Mamy tego więcej niż jabłek i pomarańcz na całym świecie. Cenniejsze jest co innego. – Grek zrobił pauzę, spoważniał, a wraz z nim pozostali. – Jest coś ważniejszego. – Znów pauza i cisza, której nikt nie odważył się zakłócić. – Zbierajcie się szybko, a dowiecie się co to. – Spojrzał na Roberta, potem na Kudłacza, a na widok dziewczyny, która wciąż spała na ramieniu Kudłacza, z odsłoniętym udem i kawałkiem piersi, zmarszczył brwi. – Zbierajcie się. – Rzekł, a potem odwrócił się i wyszedł z piwnicy. Za nim wyszli córka, dwaj pomocnicy, potężny magazynier, kelner, który dokończył kanapkę oraz Robert. Kudłacz obudził dziewczynę, która zaspana próbowała ogarnąć co się dzieje. Oni wyszli na końcu.

Dopiero gdy opuścili piwnicę Robert stwierdził, że musieli przegadać całą noc, bo słońce na wschodzie było już dość wysoko. Przed gospodą stały dwa samochody. Czarny mercedes klasy s, oraz Roberta bus.

- Jedzcie za nami. Twój dostawczak będzie nam potrzebny. Tylko szybciej. Szybko! – Krzyknął milioner wsiadając do swojego mercedesa. Robert i Kudłacz wsiedli do busa.

Gdy odpalili silniki i mieli już ruszać, drzwi od strony pasażera otworzyły się i dosłownie w ostatniej chwili wskoczyła dziewczyna. Jeszcze zaspana, nie bardzo chyba kojarząc co się dzieje. – Jadę z wami. – Rzekła.

Kudłacz i Robert spojrzeli na siebie, wzruszyli ramionami, a potem powoli ruszyli za czarnym mercedesem klasy s.

Do Portugali jechali dwa dni. Czarnego mercedesa prowadził grecki milioner, którego czasami zmieniał potężny magazynier oraz kelner. Jechali z nimi jeszcze dwaj raczej małomówni, ale pracowici i posłuszni pomocnicy milionera, którzy jednak nie prowadzili samochodu. Z tyłu, ściśnięta przy lewych drzwiach siedziała Suszka, córka milionera. Za czarnym mercedesem, jechał także mercedes, ale biały, bus chłodnia, w której można było przewozić towary utrzymując stałą temperaturę. Busa prowadził tylko Robert. Towarzyszył mu Kudłacz oraz dziewczyna, służąca z gospody, która pomimo, że otrzymała sporo pieniędzy, liczyła jeszcze na to, że załapie się na owoce z drzewa nieśmiertelności. Ona w przeciwieństwie do Roberta bezwarunkowo uwierzyła we wszystko co opowiedział kelner.

W trakcie drogi niewiele rozmawiali. Robert był zmęczony i nie wyspany. Kudłacz jakoś też nie wykazywał chęci do dyskusji. Dzięki temu dziewczyna mogła zamyślić się i spokojnie analizować swoją przyszłość. Oczywiście najważniejsze było obserwowanie wydarzeń i właściwe rozegranie sytuacji, tak aby pozyskać dla siebie drzewo życia i wszystko to, co potrzebne, aby doświadczać nieśmiertelności. Analizowała także w jaką branżę zainwestować pieniądze otrzymane od Greka. Co godzinę w swoim telefonie otwierała przeglądarkę internetową i zaglądała na swoje konto bankowe, aby upewnić się, że miliony cały czas są na jej koncie.

Myślała też nad tym, gdzie zamieszkać i z kim. Jej obecny mąż to pijak, gbur i miejscowy błazen. Pozbędzie się go przy najbliższej okazji. Zamieszka sama, w luksusowym apartamencie. Pomyślała, że najlepiej gdzieś we Włoszech, nad brzegiem morza. Ale nie w spokojnej wiosce, gdzie jest cisza i dusza może się rozkoszować samą sobą, przeciwnie. Dość już miała małych, cichych i spokojnych wiosek, gdzie się urodziła, wychowała i mieszkała do dzisiaj. Zamieszka w luksusowym apartamencie, w mieście, gdzie jest ruch i kultura. W mieście, w którym eleganccy, ogoleni i gustownie ubrani mężczyźni będą przynosić jej kwiaty i zabiegać o jej względy. Zaakceptuje tylko tego, który będzie miał nienaganne maniery i czynami, stanem konta i wyglądem dowiedzie, że jest godny aby sięgnąć po jej owoc, którym niestety w Bułgarii zbyt często dzieliła się z gburowatymi chłopakami na wiejskich potańcówkach.

Myśl, że w końcu skończyła ze sprzątaniem gospody i dorabianiem sobie na boku z wesołkowatymi klientami sprawiała, że czuła się wyśmienicie. Jak ktoś, kto rozpoczyna wszystko od nowa, pełen nadziei i wiary w odmianę losu. Jej nudne i pospolite życie, w końcu stanie się ciekawe i pełne wzniosłych emocji i uniesień ducha. Będzie chodzić do kina ubrana w gustowne garsonki delikatnie podkreślające jej zmysłowość. Zawsze będzie w towarzystwie przystojnego mężczyzny, nie koniecznie zawsze tego samego, który zauroczony ją wdziękiem, będzie zabawiał rozmową, rozśmieszał i opowiadał anegdoty. Szczęście, oto jej cel na najbliższą nieskończoność.

Każdy, kto stanąłby przed podobną przyszłością, zapewne także czułby radość i szczęście nadchodzących dni. Któż nie uśmiechnąłby się na myśl, że właśnie został milionerem, a do tego być może stanie się nieśmiertelny. Czy można chcieć czegoś więcej? Kto mi powie, czy jest większy sens w życiu niż rozkoszowanie się nieskończoną młodością w idealnie komfortowych warunkach? Niczego innego nie potrzebujemy. Na całym świecie. Wszyscy ludzie. Potrzebujemy tego samego. Wiecznej młodości przeżywanej pośród luksusowych przedmiotów.

Postój zrobili dopiero wieczorem, we Francji, kilkadziesiąt kilometrów za Paryżem. Zatrzymali się w hotelu przy autostradzie. Niezbyt komfortowe warunki. Wynajęli cztery pokoje. Robert w jednym pokoju z Kudłaczem. Nie spał poprzedniej nocy, więc teraz był tak zmęczony, że właściwie było mu wszystko jedno z kim będzie spał w pokoju. Pragnął tylko przytulić się do miękkiej poduszki i odpłynąć w błogi sen. Kudłacz miał podobny plan. Z tym, że wcześniej poprosił Greka, aby w hotelowym bufecie kupił mu czteropaka. Dwóch pomocników cicho zaszyło się w pokoju na końcu korytarza. Milioner z potężnym magazynierem. A córka milionera spała w jednym pokoju ze świeżo upieczoną milionerką.

Zanim wszyscy pójdą spać warto wspomnieć, że Kudłacz odkochał się w Suszce. Trudno nawet powiedzieć dlaczego. Może powodem było zwykłe rozczarowanie, w każdym razie odkochał się. Stracił zainteresowanie. Wcale nie przeniósł go na inną osobę, bynajmniej. Po prostu, jakoś tak przyszło to zupełnie samo. Obydwoje przestali się sobą interesować. Tak to czasami z uczuciami jest. Zasypia człowiek zakochany, a budzi się trzeźwy i jakiś taki spokojniejszy, bez zakochania, obojętny. Tak już jest i nie ma co z tym dyskutować.

Noc przebiegła spokojnie. Robert spał twardo, do samego rana, aż obudziło go pukanie do drzwi. Grek leżał długo na plechach. Nie mogąc usnąć patrzył w sufit i tylko on wiedział co oznaczają łzy w jego oczach. Myślami odpłynął gdzieś w zamierzchłą przeszłość. Kelner, wielki cesarz Chin, reformator, ale i londyński hulaka, nazista i parapsycholog w jednej osobie, jako jedyny nie spał w hotelu. Powiedział, że prześpi się w samochodzie, na tylnym siedzeniu, tak woli. Potężny magazynier spał jak niemowlę. Zresztą jak każdej nocy. Nie zależnie czy dzień był wyczerpujący, czy też raczej sielankowy, zawsze, gdy wieczorem kładzie się do łózka, zamyka oczy i właściwie w tym momencie zasypia. Dwaj pomocnicy … tego nikt nie wie co robili całą noc. Z ich pokoju nie dobiegały żadne odgłosy. Kompletna cisza. Ale czy spali? Całą noc świeciło się światło w ich pokoju. To by sugerowało, że jednak byli czymś zajęci i nie był to błogi sen. Dziewczyny natomiast, obie młode i piękne, bogate i pełne marzeń i tęsknoty, obrócone do siebie plecami, zatopiły się w sennych marzeniach.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania