Poprzednie częściPiekarnia (wstęp)

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piekarnia 10

Zatrzymał się w połowie schodów i próbował dostroić umysł do obrazu, który widział podczas wizji. Poczynając od niskiej temperatury i oszronionego poddasza, aż po zapach śmierci, wszystko to sprawiało wrażenie sennej mary.

Zbyszek… głos, którym mówił oraz sposób w jaki patrzył… Nie, to nie było to dziecko, które spędziło z nim kilka ostatnich tygodni. Wyczuł zmianę, ale nie potrafił określić, jakiego jest rodzaju, po prostu doznawał uczucia, że coś mu umyka, odnosił wrażenie, że był o włos od poznania niewiadomego… A może nawet o tym wiedział, tylko poznanie tajemnicy nie mogło przebić się do świadomości? Stojąc tak i rozglądając wokół, wyczuwał że jest obserwowany i na pewno nie przez syna. Przemknęła mu przez głowę myśl, że stał się zwierzyną, na którą zaraz runie potężny drapieżnik. Instynkt podpowiadał, aby natychmiast opuścił to miejsce, jednak zacisnął dłoń z całej siły na poręczy schodów i rozglądał się dalej. Dwa z trzech ciał zawieszone na linkach i leniwie poruszające się pod dachem widział wcześniej: SS-mana spotkał w swojej wizji, a dziewczynkę z blond włosami lub przynajmniej coś, co przyjęło jej postać, gdy poprzedniego wieczora bawiła się z jego synem. Gnijące ludzkie szczątki u powały i smród zepsutego mięsa nie robiły już na mężczyźnie wrażenia. Przez ostatnie lata przywykł do widoku śmierci, lecz na samo wyobrażenie obecności Złego przeszły go ciarki. Wmówił sobie, że to tylko złudzenie. Dla pewności przeżegnał się i zdecydowanie ruszył ku bujającemu się w przód i w tył Zbyszkowi.

– Oj, dzieciaku, głupoty gadasz! Toż oni umarnięci na śmierć! Zamroź tu taka i trupiegoś smrodu się nawdychał, to i durnoty gadasz! – powiedział stanowczo, starając się opanować ogarniający go niepokój. Chwycił dziecko pod pachę, jeszcze raz obrzucił strych spojrzeniem i energicznie zszedł po schodach na parter do kuchni. Usadził trzęsącego się i szczękającego zębami chłopca na jednym z krzeseł i odsunął fajerki paleniska.

– Tylko rozpalę pod kuchnią, to zaraz nagotuję ci wrzątku z sacharyną – Zajrzał do wnętrza i rozgarnął resztki popiołu – To cię rozgrzeje, zobaczysz!

Mały nic nie odpowiedział.

Józef, aby zbyt długo nie pozostawiać małego samego, pospiesznie udał się do salonu. Z kominka wziął podpałkę i kilka szczap z ułożonego obok stosu drewna. Przez cały czas towarzyszyło mu skrzypienie krzesła, wzmagające złe przeczucie. Kiedy wysuszone drewno błyskawicznie zajęło się ogniem, przysunął dziecko wraz z siedziskiem tak, aby ogrzewało je ciepło z uchylonych drzwiczek paleniska. Do zlewu wstawił niewielki garnek, który znalazł w jednym z kredensów i odkręcił kurek kranu, ale odpowiedział mu tylko szum powietrza. Odczekał jakiś czas licząc, że woda jednak poleci, ale najwyraźniej wodociąg nie działał.

– Szajze, kurwa, szajze! – zaklął cicho pod nosem. – Polecę do wozu po wodę, zostań tu. Nie zrób nic głupiego.

Nie otrzymawszy odpowiedzi uznał, że może zostawić Zbyszka na chwilę samego.

Kiedy skończył nabierać wodę z beczki i miał już wracać do domu, do jego nozdrzy dotarł zapach bzu i czegoś jeszcze. Stanął pod wiatr, zaciągnął się mocno powietrzem – wyczuł delikatną nutę mięty.

– Mięta byłaby lepsza od wrzątku – pomyślał na głos i podszedł do płotu.

W zarośniętym, przydomowym ogródku sąsiedniego obejścia dostrzegł niebiesko-fioletowe kwiaty ziela. Rozejrzał się za furtką, jedyne wejście było tylko od ulicy. Nie chcąc tracić czasu, postawił garnek z wodą i bez problemu przeskoczył przez płot.

Powracając z pokaźną wiązką pachnących ziół, uwagę Józefa przykuło obłożone workami z piaskiem wejście do budynku. Schody z poziomu gruntu prowadziły w dół. Zdał sobie sprawę, że było to wejście do piwnicy, do której wpadł poprzedniego wieczoru. Zszedł kilka stopni. Tuż za ułożonymi na wysokość jego ramion i uszczelnionymi obślizgłą warstwą mchów workami, znajdowały się żelazne, na wpół zardzewiałe drzwi. Dawniej ta bariera miała chronić piwnicę przed zalaniem, teraz utrzymywała w niej cuchnącą wodę. Przezwyciężając niechęć, podszedł do metalowych wrót i przyłożył ucho.

Usłyszał piski i szmer poruszających się gryzoni. Odskoczył z obrzydzeniem.

– O, kurwie krwie! – syknął.

****

Słońce stało wysoko, gdy Józef z synem skierowali się do domu z zerwaną podłogą. Mężczyzna dyskretnie przyglądał się dziecku, w duchu ciesząc się, że ciepło ognia i napar z mięty tak szybko postawiły go na nogi. Chłopiec w rękach dzierżył opinacze wojskowych hełmów. Jeden był niemiecki, drugi rosyjski, oba solidnie zardzewiałe, na dodatek za każdym razem, gdy tylko metal uderzał o przypadkowy kamień, rozlegał się głośny brzęk. Podążał za Zbyszkiem, trzymając w jednym ręku niewielki wiecheć słomy, oraz garść szmat, a w drugiej gracę do ziemniaków, spory zwitek linki pozyskanej ze strychu oraz wiadro pełne bryłek czegoś, co do złudzenia przypominało węgiel. Hałas czyniony przez syna, irytował Józefa coraz bardziej, a kiedy weszli na brukowaną kostkę drogi nie wytrzymał:

- No weźże, dzieciaku, nieś te hełmiska! Robisz tyle rabanu, co na odpuście! Wszyscy muszą wiedzieć gdzie i po co idziemy?!

– Bo one są ciężkie, i... i ja nie uradzę!

Dziecko, aby pokazać swoje niezadowolenie, szło dalej niczym mały pingwin i na dodatek zaczęło tupać nogami, wzruszając równocześnie ramionami. Wyglądało to tak komicznie, że rodzic zaczął się uśmiechać pod nosem, a determinacja w głosie Zbyszka rozczuliła ojca, który roześmiał się na głos.

– Czekaj, no! Daj mnie tu jeden z tych pasków. Ja wezmę ten hitlerowski garnek. Dasz radę ruski nieść? Wielkoludzie ty...

– Jeden to pewnie, że dam. Te tata, a one to po co nam? Bo ja ciągle nie wiem – zapytał chłopczyk.

Rozbawiony ojciec skinął głową.

– To już zapomniałeś, przeciem ci mówił?

– No, mówiłeś, że idziemy mordować szczurzyska, te, co cię poharatały. Ale, po co nam hełmy potemu?

– Obaczysz, nie będę nadaremno języka marnował – ojciec uciął rozmowę, ponieważ doszli już do furtki sąsiedniego budynku. – Tylko tera cicho bądź, bo wiesz...?

Mały trzymając wielkie wojskowe nakrycie głowy przy piersi, przytaknął ze zrozumieniem.

– Aaa, bo szczury pouciekają?

Polecki tylko westchnął głęboko, pokręcił głową i kopnął na wpół uchyloną bramkę.

– Właź, nie gadaj! – zakomenderował, gdy furtka otworzyła się na ościerz.

Następne częściPiekarnia 11 Piekarnia 12 Piekarnia 13

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 15

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (77)

  • Justyska 26.04.2018
    Dziś chyba pierwsza. Miałam już kończyć czytanki na dziś, no ale to musiałam. Coraz ciekawiej. Klimat niepokoju ojca i zdezorientowany chłopiec. I czemu chce wrócić do tych szczurów? Pisz już następną część:)
    I jak zawsze to co w oko wpadło:
    "był o włos od poznania niewiadomego… A może nawet o tym wiedział, tylko poznanie tajemnicy, z niewiadomych przyczyn" powtórzenie "niewiadomych"
    "Instynkt podpowiadał, aby natychmiast opuścił to miejsce," aby natychmiast opuścić
  • Dzięki Justyska za komentarz bardzo mi miło gościć Cę jako pierwszą po tą częścią :)
    Zaraz załatwię to powtórzenie jakoś :)
    Pozdrawiam gorąco :)
  • ale tak się zastanawiam dlaczego dlaczego to;""Instynkt podpowiadał, aby natychmiast opuścił to miejsce," Dlaczego nie może być w tym zdaniu "opuścił"? Zmieniłem na opuścić, i mi nie bardzo gra. Możesz mi jakoś wytłumaczyć, czemu tak a nie tak? Poważnie pytam, może czegoś się nauczę jeszcze, hm:)
  • Justyska 26.04.2018
    Maurycy Lesniewski kurde to mnie zagiąłeś. Jakoś czas przeszły mi nie pasuje. Intuicyjnie, ale może się mylę. Jakoś w tej konstrukcji widzę czasownik w formie osobowej plus bezokolicznik. Coś jak "planuję iść" "chcę spać" --- podpowiadał opuścić,
  • Justyska 26.04.2018
    Może jakiś bardziej zorganizowany ode mnie pomoże to rozwikłać :)
  • Justyska hm :)
    Niech będzie na razie po Twojemu, prześpię się z tym, może w nocy doznam olśnienia :)
  • KarolaKorman 26.04.2018
    ,,zajrzał do wnętrza'' - z dużej litery
    ,,to cię rozgrzeje zobaczysz!'' - przed zobaczysz przecinek
    ,, ojciec uciął rozmowę, '' - tu też z dużej, bo nie gębowe
    Zachował zimną krew, kiedy odnalazł syna, ale chyba sam był w strachu
    Już się trochę zadomowili, ale jeszcze ten dom po sąsiedzku go intryguje. Może jednak wolałby zmienić po niedawnym odkryciu na strychu. Kto wie?
    Dobra część, bardzo dobra :)
    5 zostawiłam :)
    Pozdrawiam :)
  • Justyska 26.04.2018
    KarolaKorman pomóż. Spójrz na komentarze powyżej:)
  • Dzięki Karola za komentarz, twoje wskazania są bardzo cenne.
    Miło mi bardzo widzieć Twoje wpisy pod moimi tekstami.
    Pozdrawiam :)
  • KarolaKorman 27.04.2018
    Justyska, dopiero teraz zauważyłam, już patrzę :)
  • No jestem ciekaw Karola twojej opini :)
  • KarolaKorman 27.04.2018
    instynkt podpowiadał, by opuścił - tu są oba słowa w przeszłym i wydają się być w porządku, ale szczerze zaskoczyłaś mnie z rana i nie mam pewności
  • KarolaKorman czyli remis? :)
    Mogą być chyba obie formy ok, tak mi się wydaje.
  • Justyska 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski myślałam o tym jeszcze wczoraj i też myślę ze obie są ok
  • Justyska w imię mojej wdzięczności za wyłapanie innych nieścisłości, zostawiam tak jak Ci pasuje bardziej, a co tam :)
  • Justyska 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski teraz czuję ze spoczywa na mnie duża odpowiedzialność. ..
  • Violet 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski ja jestem za" opuścił" ;)
  • Violet no to się zaczęło :) w sumie ostatniej nocy nie mogłem spać z tego powodu, coś czuję, że szykuje się kolejna :)
    W sumie sens ten sam, mi większej różnicy nie robi, ale skoro Ty wyczuwasz roznice to jeszcze pomylę... ciężka sprawa.
  • Justyska :)
  • KarolaKorman 27.04.2018
    Justyska, mnie jak coś gryzie, to też po nocach się zastanawiam, ha, ha :)
    Czasem taka mała pierdoła potrafi sen odpędzić :)
  • Violet 27.04.2018
    KarolaKorman a ja uważam, że pierwsza myśl jest tą najlepszą i najtrafniejszą :)
  • Justyska 27.04.2018
    Maurycy wkurza mnie, że nie wiem. Wyszukałam takie coś:
    aby I
    1. «spójnik wprowadzający zdanie podrzędne wskazujące na cel czynności, np. Wyciągnął rękę, aby zerwać kwiat.»
    2. «spójnik łączący zdanie nadrzędne porównujące stopień, w jakim dana cecha komuś lub czemuś przysługuje, z zależnym od tej cechy rezultatem czynności, o którym mowa w zdaniu podrzędnym, np. Był zbyt dumny, aby przyjąć pomoc.»
    3. «spójnik łączący ze zdaniem nadrzędnym takie zdanie podrzędne, które komunikuje o zdarzeniu nieoczekiwanym, np. Deszcz przestał siąpić, aby po chwili rozpadać się na dobre.»
    4. «spójnik wprowadzający zdanie podrzędne, używany zwykle po czasownikach i rzeczownikach wyrażających wolę, sąd, propozycję lub konieczność, np. Chcę, abyś przyszedł.»
    5. pot. «spójnik przyłączający do zdania dodatkowy składnik, wyrażający życzenie lub warunek, np. Napisz coś, aby na temat.»

    Wydaje mi się, że Twoje zdanie podchodzi pod numer 4, więc nie chcący wprowadziłam Cię w błąd... ale wiedz, że intencje miałam szczere:)
  • Justyska ja to wiem, że intencje masz szczere.
    Ty się kochana nie stresuj, i następnym razem pisz co rzuci Ci się w oczy, tak mi bardzo pomagasz. A to, że czasem wyjdą takie dwuznaczności to może nawet i lepiej, zyskują wszyscy, Ty ja i inni, którzy mogli mieć watpliwości. Teraz już chyba nikt ich nie ma dzięki naszej wymianie mysi i Twojemu postawieniu kropki nad i tym wpisem wyżej.
    Napisałem Ci, że może się jeszcze czegoś się nauczę i zobacz, stało się :)
    Justyska jest bardzo spoko, bardzo dzięki za Twój wkład i zaangażowanie.
    Ani przez chwilę nie odniosłem wrażenia jakiejś złośliwości czy czegos w tym stylu.
    Justyska jest gitara jak ta lala :)
  • Justyska 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski wiesz jak to mówią, człowiek uczy się całe życie a i tak głupi umiera:)
    Miłego dnia:)
  • Justyska miłego :)
  • Szudracz 27.04.2018
    Wszystkie opisy i użyty język jest tak dopasowany do tamtych realiów, że nie mogę wyjść z podziwu. Jedynie te trupy mnie męczą, ja bym się ich pozbyła z tego domu. Chyba, że w tym zaszczurzonym domu są ważniejsze sprawy. Oddajesz autentyczność z dużą dokładnością, ale miejscami jest taka tajemniczość, wiec może moje spostrzeżenia nie są na miejscu.
  • Szu to był czas powojenny, trupy się jeszcze dość często trafiały w opuszczonych domach...
    Dzięki za miłe słowa, trochę się chyba wiecej wyjaśni w kolejnej części :)
    Pozdrawiam bardzo :)
  • Adam T 27.04.2018
    Ja bym dał Ci medal za postacie ojca i chłopca, od samego początku piszesz o nich tak, jakbyś widział przed sobą każdego dnia, przy okazji z ogromnym dla nich szacunkiem. Coś kapitalnego.
    Bardzo dobre ghost story, a to akurat gatunek, którego nie lubię, zwłaszcza w amerykańskim wydaniu filmowym.
    Pozdrawiaki ;)
  • No Adam parę medali w życiu zdobyłem, nigdy za pisanie, to byłby mój pierwszy w tej dziedzinie :)
    Dzięki bardzo, że jesteś ze mną w tym opowiadaniu:)
    Pozdro bardzo :)
  • Adam T 27.04.2018
    Maurycy, cała frajda po mojej stronie ;))
  • Violet 27.04.2018
    Lubię horrory, ode mnie pięć za włożoną pracę.
    Pozdrawiam.
  • No Violet nie 4+ tylko całe pięć, rozpieścisz mnie :)
    Dzięki wielkie :)
  • *rozpuścisz (telefon wybrał inaczej)
  • Violet 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski a tak, pomyślałam sobie "mam dziś dobry dzień" ;), widać, że pracowałeś nad tekstem, to tak na zachętę dam całe 5 :)
  • Violet twój komentarz to zachęta, piątka to już rozpusta :)
    Dzięki bardzo :)
  • Violet 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski następnym razem się poprawię :)
  • Violet a tam zaraz chcesz się poprawiać... niegrzeczne dziewczynki mają swój urok :)
  • Violet 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski święta prawda! :)
  • Ozar 27.04.2018
    Kolejna część powojennego świata, tzw. ziem odzyskanych. Czyta się jak poprzednie odcinki bardzo dobrze. Prowadzisz nas po domu, który chyba kryję jakąś tragedię, to aż wisi w powietrzu. Szkoda, że ten gość nie poszedł za swoim przeczuciem, bo chyba wyczuwa niebezpieczeństwo, przy którym szczury wydają niezbyt groźnę. Czekam na cd. 5+
  • Ozar jesteś cholera niczym detektyw, za szybko odkrywasz niektóre rzeczy :)) ale dobrze kombinuj, kombinuj... :)
    Dzięki za wizytę, miło mi bardzo! :)
  • Blanka 27.04.2018
    Cześć ML, każda kolejna część jest lepsza. Stworzyłeś klimat, jest co bądź tajemniczo i ciarki pod skórą też się pojawiły. Dobra robota. Brawo!
  • Jak się ma „ulepszacza” to i lepsza :) trzeba podziękować osobie która traci nerwy widząc moje „dzieło” dziewiczo nieokrzesane, dziwie się, że to jeszcze wytrzymuje nerwowo :) składam podziękowania tutaj, może kiedys zajrzy na tę stronę :)
    Dziękuje Blanko za miłe słowa, raduje się serce moje :)
  • Canulas 27.04.2018
    " Zamroź tu taka" - ale wykuwiste słowo "zamroź" - podbieram Ci. Dziękuje.

    "– Tylko rozpalę pod kuchnią, to zaraz nagotuję ci wrzątku z sacharyną – zajrzał do wnętrza i rozgarnął resztki popiołu – to cię rozgrzeje zobaczysz!" - Zajrzał

    "Mały nic nie odpowiedział, kołysał się tępo i wpatrywał w jakiś punkt na ścianie." - wystarczy: Mały nie odpowiedział.

    "– Mięta byłaby lepsza od wrzątku – pomyślał na głos i podszedł do płotu. " - pomyślał na głos? - Czyli powiedział.

    "Hałas czyniony przez syna, irytował Józefa coraz bardziej, a kiedy weszli na brukowaną kostkę drogi nie wytrzymał:" - nie trzeba anonsować tej wypowiedzi dwukropkiem.

    No kolejna ładna część jednak (jeśli mam być szczery) 9 póki co, to sztos. Tu spokojnie, ale w dalszym ciągu intrygująco.
    Pokrawiłęś się i nie ma co wypisywać. Z torbami pójdę.
  • Jak zauważyłeś następuje tu takie falowanie z odcinka na odcinek, a fale jak to fale mają zmienne amplitudy, ta akurat ma niższa od 9 i tak miało być, kolejna chyba jeszcze spadnie...
    No zobaczymy jak strawisz następne :)
    Jeśli chodzi o Twoje pójście z torbami, to nie ma takiej możliwości tak długo dopóty będę tu coś wstawiał, zawsze zostawię coś do wynalezienia dla Ciebie w moich tekstach :)
  • Canulas 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski , no obadamy. Ja mam tera cięższy okres - bardzo dużo czasu pochłaniają mi pewne kwestie, wiec gdybym przysnął na półtora tygodnia jakoś, to tarabań gdzieś.
  • Canulas jest kilka części w powijakach, jak przyśniesz to sobie pózniej podgonisz, cierpliwie poczekam na Twój kom, spoko.
    Mam nadzieję, że ten cięższy okres to nic takiego z czym byś się nie mógł uporać.
    Wszytko w porządku?
  • Canulas 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski , taaa, to jest sztos treningowy. Sam se kierat założyłem, to mam. Okazuje się, że na kartkę wpisać prościej, niż później wykonać.
  • Canulas a to spoko. Polecam ołówek z gumką :)
  • Canulas 27.04.2018
    Maurycy Lesniewski, nie. Trzeba tak
  • MarBe 30.04.2018
    Przez wszystkie części przewija się coś niechwytnego, lecz tajemniczego i z pewnością w ostatniej pojawi się wyjaśnienie. Natomiast mnie zastanawia obecność w piwnicy szczurów, które są tam z jakiegoś powodu.
  • Hm, coś tam pewnie się wyjaśni :)
    Dzięki za wizytę :)
  • Okropny 08.05.2018
    Dotarłem aż tutaj. Z zadowoleniem czytałem, dobrze rysujesz świat, bohaterów... Akcja się nie wlecze ani nie stoi. Podoba mi się. Czekam na więcej.
  • Ale pojechałeś po bandzie :)
    No to miło mi słyszeć taki komentarz bardzo, zawsze to utwierdza aby ciagnąć to dalej.
    Niedługo będzie wiecej.
    Pzdr
  • Okropny 08.05.2018
    Maurycy Lesniewski czemu pojechalem po bandzie?
  • Canulas 08.05.2018
    Okropny , on pewnie nie wiem, że Ty mozesz pożreć 800 stron dziennie.

    To w sumie dziwne.
  • Canulas no właśnie nie wiedział :)
  • Canulas 08.05.2018
    Maurycy Lesniewski , taaa, Terribel taki z cicha pęk. Trzy lata Cię nie widzi, ale jak już siądzie na worze z listami, jak się ukryje przed kierowniczym okiem, to... dokurwia jak dziki :)
  • Okropny, że tak za jednym przysiadem, o to mi chodziło. W pozytywnym sensie oczywiście z tą bandą.
  • Canulas nie znałem kolegi od tej strony :)
  • Okropny 08.05.2018
    Maurycy Lesniewski nie lubię się rozdrabniać, nic dobrego z tego nie wychodzi. Chciałem komentować po kolei kazda część, ale pragnienie dowiedzenia się co dalej przezwyciężyło mizerną, lichutką chęć do powtarzania tego, co inni. Ze ladnie, ze bohaterowie, ze wojna war jest piekłem is hell, że orety, ze chłopiec też jest widzącym jak łojciec. Że piszesz Szajze, gdzie imo szajse przez es, ale...

    Meh, wolę komentować całość, niż tak po dwa słowa na rozdział. Tak to czuję, okolo 500-700 stron w dobry dzien mogę nakurwić, no. Can zapomina, że wiaderko jedzenia też zajmuje czas.
  • Canulas 08.05.2018
    Okropny i tak są to naprawdę porażające wartości.
  • Okropny ja też czasem się zastanawiam czy warto pisać to co wszyscy, a z kolei nie chce mi się sprawdzać wcześniejszych komentarzy to dam jakiś taki ogólny. Także rozumiem to bardzo dobrze.
    Ja kiedyś dużo czytałem, ale takich ilości jak Ty to na pewno nie :)
    Teraz jak mam czas to czytam tu, a że go mam niewiele to i tyle czytam. Chociaż czasem trafiają się okna czasowe...
  • Okropny 11.05.2018
    Maurycy Lesniewski teraz widze ze odpisałeś.
    Mam tak niewiele czasu,na czytanie, ze malo czytam, nad czym ubolewam. Ale jak już mam serio nad czymś siąść i czytać, to bez opierdalania się, rzucam wszystko i jadę po nitce do kłębka.
  • Okropny to już tak jest chciało by sie ale trzeba wybierać miedzy rzeczami ważnymi i ważniejszymi, chyba każdy tak ma. To na co w końcu znajdujemy czas, choć nie musimy tego robić, podnosi wartość tej rzeczy, tego zajęcia bo robimy to dla siebie.
    Dzięki, że znalazłeś go dla mojego tekstu, bardzo doceniam.
  • Canulas 08.05.2018
    nie wie*
  • Kim 09.05.2018
    No i jestem i tutaj. Spoko ta część. Trochę nie czaję co on chciał w tej piwnicy znaleźć, prócz szczurów, skoro już raz tam wpadł...
    Czekam, panie Maur, na następne części. Pozdrówka :)
  • To, że nie czaisz to trochę dobrze bo jakbyś wszystko wiedziała to by nie było dobrze :))
    To tak naprawdę ja chcę czegoś tam, jeśli wiesz co mam na myśli.
    Cdn już wkrótce, już teraz zapraszam :)
  • Kim 11.05.2018
    Maurycy Lesniewski halo panie Maur kiedy następna część. :>>>>>>
  • Kim halo, halo :)
    Następna już jest, tylko się szlifuje jeszcze, tak żebyś miała lepiej mniej zacinania przy czytaniu.
    Myśle jutro, po jutrze wrzucę ją do obiegu.
    Rozumiem, że prace nad Clarise u Ciebie postępują? Bo ja ostatnio mam mało czasu dla opowi, ale zerkam w tamtym kierunku co jakiś czas. Jeśli nawet wstawiasz i mnie od razu tam nie ma, to nie znaczy, że jej nie namierzyłem... To Twoje opowiadanie jest jednym z tych, które dość regularnie sprawdzam pod kątem ukazywania się kolejnych odcinków. Ja jestem wierny jak pies, jak cos mi przypasi. Także wiesz :)))
  • Kim 11.05.2018
    Maurycy Lesniewski cieszę się. Postęp jest zacny ostatnio, także zapowiadam, że niebawem wrzucę. Clarise jest napisana jakieś 10 rozdziałów do przodu tylko czekają ją ostatnie szlify. ;) Nie wątpię w twą wierność, Panie Maur. :)))))
    To ja już ostrzę zęby na kolejną część Piekarni.
    Pozdrówka!
  • Kim no to cieszą ojca takie dzieci! :) Ciekawym bardzo co tam wykombinowałas dla tej naszej Clarise... Tylko wiesz, niech coś jej się stanie, to wiesz... ! :)
    Ja też mam kilka napisanych do przodu rozdziałów, tylko u mnie jest tak jak ze spawaniem, im lepszy spawacz tym mniej musi pózniej szlifować swoje spoiny. Ja jako „genialny pisarz” muszę szlifować i szlifować i szlifować... :)
  • Kim 11.05.2018
    Maurycy Lesniewski powiem ci, że to zależy. Też nie uważam się za pisarskiego geniusza, a mam takie rzeczy, że napiszę i nie czuję potrzeby poprawiania. Po prostu wychodzą i są dobre. Niekiedy niemal bezbłędne. Inne fragmenty z kolei chcę poprawiać za każdym razem, jak je czytam. Nie rozumiem od czego to zależy.
    No ale cieszę się z zasłyszanych wieści, że macie, panie Maur, napisane coś niecoś do przodu. Będę siedzieć i grzecznie czekać :)
  • Agnieszka Gu 13.05.2018
    Jestem,

    "– Oj, dzieciaku, głupoty gadasz! Toż oni umarnięci na śmierć! Zamroź tu taka i trupiegoś smrodu się nawdychał, to i durnoty gadasz!" — świetny język
    ok, dobra część, ojciec bardzo opiekuńczy, rozczuliłeś mnie tym ;)
    Świetny klimat, coś się czai, a życie musi toczyć się dalej...
    Lecę do następnej części
  • Dzięki Agu za wizytę i komentarz :)
  • Ritha 25.05.2018
    „próbował dostroić umysł do obrazu, który widział” – zajebiste

    Zresztą, cały ten wstęp mi się widzi:
    ” Zatrzymał się w połowie schodów i próbował dostroić umysł do obrazu, który widział podczas wizji. Poczynając od niskiej temperatury i oszronionego poddasza, aż po zapach śmierci, wszystko to sprawiało wrażenie sennej mary”


    „– Oj, dzieciaku, głupoty gadasz! Toż oni umarnięci na śmierć! Zamroź tu taka i trupiegoś smrodu się nawdychał, to i durnoty gadasz!” – hahaha, dobre, grunt to trzeźwy osąd sytuacji :D

    „Dziecko, aby pokazać swoje niezadowolenie, szło dalej niczym mały pingwin i na dodatek zaczęło tupać nogami, wzruszając równocześnie ramionami” – słodkie to to

    Ok, ta część spokojniejsza, za to fajnie odmalowana relacja ojciec – syn, Polecki cudnie gaworzy, chłopczyk też jest spoko.
    Pozdrawiam Maurycy :)
  • Dzięki Ritha, bardzo mi miło :))
    Pozdrawiam :)
  • Pasja 02.08.2018
    Tu widać jak mocna i piękna więź pomiędzy ojcem i synem. Pewnie wojna przyspieszała dorastanie u Zbyszka, ale to partnerstwo zasługuje na szacunek. Umiesz Maurycy zanurzyć czytelnika, a ja czytając jakbym słyszała mojego dziadka. Pewne słowa i zachowania już dzisiaj nie uświadczymy.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania