Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Piekarnia (Wstęp ciąg dalszy)
- Ja naprawdę wariuję! Gdybym tylko dostał, choć kawałeczek, musiałby to być cud.
„Widzisz tego Żyda, tam? Wiesz, którego?”
Więzień popatrzył automatycznie w kierunku pryczy jednego ze współwięźniów; jakoś domyślił się gdzie ma patrzeć. Niewiele dostrzegł z powodu ciemności, jednak obraz spacerującego samotnie więźnia stanął mu przed oczami; wiedział dokładnie, o kogo chodzi.
- No i co? On ma chleb? I mi go da?!
„On ma chleb, który weźmiesz”.
- Jak to ma chleb? Jeśli nawet ma, to mi go nie da! Musiałbym go zabić. Przecież nie zabiję go za kawałek chleba!
„A za co mógłbyś zabić?”
- No. Zabiłbym go za chleb, gdyby chciał mi go odebrać! Ukraść! Ale to jego... Nie, tak nie można.
„Wiesz, czemu tu jesteś?”
- Ktoś, jakaś wsza na mnie doniosła! No i co?
„Tak, ktoś na ciebie doniósł. A on donosił na swoich za pieniądze. To za nie ma teraz co jeść. Myślisz, że by się wahał w stosunku do ciebie?”
- Ścierwo!
„Ten człowiek umrze tej nocy. Od ciebie zależy, czy rano będziesz miał co jeść.”
- Nie, nie zrobię tego! Nie utłukę za to tej świni! Gdyby to on mnie wydał… Nie! Nie jestem jak on!
Czekał na dalsze słowa, lecz nie nadchodziły.
- Ile on ma tego chleba?
Znów cisza, głos się nie pojawił.
- Wariuję, jestem już gamlem! Chyba już lepsze druty od tego.
Głos zamilkł.
Tej nocy nie mógł zmrużyć oka. Bił się z myślami, wiedział, z jaką łatwością mógł odebrać jedno życie. A przecież i tak wszyscy tu byli martwi, nie wszyscy tylko jeszcze o tym wiedzieli. Musiał się choćby zdrzemnąć, jeśli miał przeżyć kolejny dzień, by mieć siłę, aby myśleć, być czujnym, aby unikać pałki kapo i schodzić z oczu SS-manom.
Zbliżał się ranek, on wciąż nie spał. Z rozmyślań wyrwał go jęk. Był inny od tych, które ciągle słyszał w baraku. Mimo że trwał krótką chwilę, usłyszał w nim błaganie, przerażenie i rozpacz. To konał walczący o życie człowiek.
Uniósł głowę i spojrzał w tamtym kierunku. W pierwszym momencie nie dostrzegł nic w mroku, lecz po chwili zaczął wyłaniać się obraz. Trzy cienie obległy leżącego, próbującego się jeszcze szarpać mężczyznę. Jeden siedział na jego klatce piersiowej, trzymając ręce, drugi w podobny sposób unieruchomił nogi, trzeci, ten zwrócony tyłem, pochylał się nad ofiarą, dłońmi odbierając jej dostęp powietrza do ust i nosa. Kaci drgali chwilę w rytm konwulsji konającego ciała, po czym wszystko ustało. Człowiek u wezgłowia martwego najprawdopodobniej wyczuł, że jest obserwowany, wstał spojrzał na mężczyznę przyglądającego mu się, ostentacyjnie splunął na trupa i uniósł rękę z czymś, co ściskał w dłoni. Patrzący nie mógł widzieć, co to jest, lecz wiedział. Tamten trzymał w ręku chleb.
Rozległ się gong obozowy.
- Raus! - Do baraku wparował kapo i zaczął wrzeszczeć.
Więźniowie, jak automaty zwlekali się z prycz...
Leżał na tym samym miejscu, które sobie wywalczył jakiś czas temu. Palcem wyczuwał wyrytą literę w desce ponad nim. Mimo ścisku, było trochę luźniej niż poprzedniej nocy, także mógł położyć się na plecach. Myślał o człowieku, którego uderzył łokciem w brzuch, a którego teraz nie było.
- Głupiec. Stary głupi głupiec.
„On miał dwadzieścia osiem lat i był księdzem.”
- O jesteś znowu? Tak? Skąd wiesz? No tak, ty wiesz.
„Wyglądasz na szczęśliwego dzisiaj, co się stało?”
- Pytasz się? Przecież wiesz.
„Lubię słuchać, kiedy jesteś szczęśliwy. Powiedz.”
Mężczyzna lubił te swoje wewnętrzne rozmowy. Zawsze podążały w kierunku, w którym chciał, aby zmierzały.
- No wiec, ten głupiec rzucił się na druty.
„I to cię tak uradowało?”
- No, samo to, to nie. Ale on, mówisz, że był księdzem? Dziwne. Więc on, zanim to zrobił, wziął swój przydział obiadowy, oddał go mnie, mówiąc „Dbaj o niego”, i poszedł na druty. Nie mogę uwierzyć, że ze wszystkich w obozie ten wariat wybrał właśnie mnie. Gdyby każdy samobójca tak robił, nie miałbym co z jedzeniem robić.
„Ty musisz przeżyć, on to pewnie wiedział. Wiedział, że jesteś ważniejszy od innych.”
- Co ty mi tu gadasz? Jaki ważniejszy? Jestem zwykłym chłopem, skończyłem dwie klasy.
Dłuższą chwilę się zastanawiał: - A może to jednak Bóg? Może jednak istnieje? Może to przez niego...?
„A nie chciałbyś mięsa? Ten kawałek chleba na długo ci nie wystarczy”- głos nie pozwolił mu skończyć zdania.
- Mięsa?! To by dopiero było! Ale jak? Skąd je wziąć?
„Wiesz, że jeden z SS-manów zawsze w niedzielę karmi swojego owczarka, uwiązanego przy kantynie.”
- Tak, tak... wiem, myślałem... On ma tam zawsze z pół wiadra żarcia. I to takie kawały mięsa, że ja tego przez miesiąc nie dostanę w przydziałach.
„Wiem, że o tym myślałeś. Pytam się ciebie, czy będziesz czekał na śmierć? Czy weźmiesz to jedzenie?”
- Ale psa trzeba by było zabić...
„Ostatniej nocy się zawahałeś, ktoś inny wziął twój chleb. Powiem ci, jak zabić tego psa. Nikt cię nie zobaczy ani nie usłyszy.”
- SS-mani się wściekną! Wiesz, co zrobią ze mną? Z innymi...?
„Ochronię cię.”
- A inni?
„Pół wiadra mięsa. Myślisz, że któryś z nich się zawaha? Dobrze, pójdę do innych.”- Nastąpiła chwila wahania.
- Nie! Czekaj! Nie odchodź. To jak zabić psa...?
Komentarze (53)
Przeczytałam obie części. Dobrze, że wróciła ta seria. :)
,,że by się wahał w stosunku do ciebie?”'' - tu napisałabym: że wahałby się w stosunku ..., bo żeby raczej pisze się razem, a tutaj ciężko określić, jak być powinno
Ominęłam tę część. Dlaczego? Nie wiem :(
Bardzo ciekawe rozmowy wewnętrzne.
Teraz już jestem mądrzejsza o kolejne części i ta chyba była takim luźnym wtrąceniem, bo nie widziałam kontynuacji. W sensie nic nie było o bohaterze tej części, czyli gdybym nie przeczytała i tak miałabym jasność :) Leci 5 :)
Pozdrawiam :)
Więzień popatrzył automatycznie w kierunku pryczy jednego ze współwięźniów; jakoś wiedział, gdzie ma patrzeć. Niewiele dostrzegł z powodu ciemności, jednak obraz spacerującego samotnie więźnia stanął mu przed oczami; wiedział dokładnie, o kogo chodzi.
Więzień popatrzył automatycznie, w kierunku pryczy jednego ze współwięźniów, jakoś wiedział gdzie ma patrzeć, niewiele dostrzegł z powodu ciemności, jednak obraz spacerującego samotnie więźnia, stanął mu przed oczami, wiedział dokładnie, o kogo chodzi. - Więzień popatrzył automatycznie w kierunku pryczy jednego ze współwięźniów; jakoś wiedział, gdzie ma patrzeć. Niewiele dostrzegł z powodu ciemności, jednak obraz spacerującego samotnie więźnia stanął mu przed oczami; wiedział dokładnie, o kogo chodzi.
To za nie ma teraz, co jeść. - To za nie ma teraz co jeść.
Od ciebie zależy, czy rano będziesz miał, co jeść.” - Od ciebie zależy, czy rano będziesz miał co jeść.” (Te dwa niepewne, ale jakoś tak mi bardziej pasuje)
Nie utłukę za to, tej świni! - Nie utłukę za to tej świni!
Czekał na dalsze słowa, lecz ta nie nadchodziły. - te
A przecież i tak wszyscy tu byli martwi, nie wszyscy tylko, jeszcze o tym wiedzieli. - A przecież i tak wszyscy tu byli martwi, nie wszyscy tylko jeszcze o tym wiedzieli.
Był inny, od tych, które ciągle słyszał w baraku. - Był inny od tych, które ciągle słyszał w baraku.
Mimo, że trwał krótką chwilę, - Maurycy, jeśli raz zobaczę ten błąd interpunkcyjny u Ciebie, to urwę głowę. Między "mimo" i "że" NIGDY nie stawiamy przecinka, a robimy to przed "mimo"
trzeci ten zwrócony tyłem do obserwującego zajście, pochylał się nad ofiarą, - trzeci, ten zwrócony tyłem do obserwującego zajście, pochylał się nad ofiarą,
Więźniowie jak automaty zaczęli się podnosić... - Więźniowie, jak automaty, zaczęli się podnosić...
które sobie wywalczył, jakiś czas temu - które sobie wywalczył jakiś czas temu
Palcem wyczuwał, wyrytą literę w desce ponad nim. - Palcem wyczuwał wyrytą literę w desce ponad nim.
- No wiec ten głupiec, rzucił się na druty. -> - No więc, ten głupiec rzucił się na druty.
oddał go mnie mówiąc - oddał go mnie, mówiąc
że ze wszystkich w obozie, ten wariat, wybrał właśnie mnie. - że ze wszystkich w obozie ten wariat wybrał właśnie mnie.
nie miałbym, co z jedzeniem robić.- nie miałbym co z jedzeniem robić.
owczarka, uwiązanego przy kantynie.” - owczarka uwiązanego przy kantynie.”
Ale, psa trzeba by było zabić... - Ale psa trzeba by było zabić...
Nikt cię nie zobaczy, ani nie usłyszy.” - Nikt cię nie zobaczy ani nie usłyszy.”
Dobrze pójdę do innych - Dobrze, pójdę do innych
Zajebiscie. Będę poprawiał, moze przy okazji coś mi się utrwali na twardym dysku.
Ponownie skłaniam głowę przed kolegą za poświęcony czas i wysiłek włożony w moja pracę.
Dzięki wielkie Skryty!
Ale masz rację, zawsze robię to z życzliwości. I będę to robił dalej.
Pozdrawiam.
Bardzo mi miło, że mnie odwiedziłas.
Zdradzisz o które ciut chodzi? Może coś pomyśle jeszcze.
Poza tym bardzo dobry tekst.
„- On ma chleb, który weźmiesz.” - kropka za cudzysłów.
"Czekał na dalsze słowa, lecz ta nie nadchodziły." - te
"Mimo, że trwał krótką chwilę, usłyszał w nim błaganie, przerażenie i rozpacz. " - nie wiem czy to wyjął. Pewnie tak, ale... - nie przecinkuj "mimo że".
" Raus!- Do baraku wparował kapo i zaczął wrzeszczeć. Więźniowie jak automaty zaczęli się podnosić... " - zaczął - zaczęli. - niezgrabność.
"- „On miał dwadzieścia osiem lat i był księdzem.” " - kropki za cudzysłów. Se reszte znajdziesz i wyjmiesz.
"Mężczyzna lubił te swoje wewnętrzne rozmowy." - "te" nic nie wnosi.
Maurycu. Znamy się trochę, wiesz, że napisze Ci szczerze.
Otóż - od strony emocjonalnej - ogólnie, od strony treści. WYKURWISTE!
Wzniosłeś się wysoko. Dobrze, że się nie spieszysz. Działaj ostrożnie i nie spierdol tego, co budujesz, bo budujesz bardzo dobrze.
Pozdro.
Off topic: do Ciebie Can jutro zajrzę
Ino w tenowsze "dzieła zebrane" kręgosłupa nie ma co wciskać, bo to hołdy dla drogi, a nie skill obecny.
Jak już Cię nadmiar czasu capkie za szklane kości stop, przyatakuj pierwsze trzy TW. To taki deseń pół na pół. Będziesz mógł co doradzić.
Ciao.
Nie spamuję już, bo Mauryc zapalczywy i zara za szabelkę "chyci".
Zara zacznę poprawiać wedle wskazówków.
Jest git, Maurycu. alias "Czysty pępolu". Jest git.
Pępol oporządzony:)
No, no, no.
Dzięki i pozdrawiam :)
Przetrwać za wszelką cenę.
Pozdrawiam
Miło mi Pasjo gościć cię pod swoim tekstem :)
"„ Wiesz, że jeden z SS-manów zawsze w niedzielę" - i w wielu jeszcze innych miejscach. Masz taka niepotrzebną manierę, wstawiania spacji pomiędzy „[spacja]Wiesz..... Ona tam jest zupełnie niepotrzebna
Rozwija się to bardzo ciekawie... lecę dalej...
Dzięki za wyłapanie tego, będę się pilnował na przyszłość.
1) "Głos zamilkł." - nie lepiej 'Głos milczał.' ? Zamilkł to tak jakby teraz przestał mówić, a on już nie mówił dłuższą chwilę...
2) "Musiał się choćby zdrzemnąć, jeśli miał przeżyć kolejny dzień, by mieć siłę, aby myśleć, być czujnym, aby unikać pałki kapo i schodzić z oczu SS-manom." - ymmm, okej. To zdanie to chyba ma być taka specyficzna konstrukcja z powtórzeniami itp.? Bo ciut do mnie nie przemówiła i tak się tu zagubiłam i zamotałam. Zwracam na to uwagę tylko, bom szczera.
3) "W pierwszym momencie, nie dostrzegł nic w mroku, lecz po chwili zaczął wyłaniać się obraz." - przecinek po 'momencie' do usunięcia, bo niepotrzebny.
4) "Trzy cienie obległy leżącego, próbującego się jeszcze szarpać, mężczyznę." - przecinek przed 'mężczyznę' do usunięcia, boś znów rozdzielił podmiot od orzeczenia. Nu, nu, nu.
5) "Jeden siedział na jego klatce piersiowej okrakiem, trzymając ręce, drugi w podobny sposób (...)" - nie lepiej: "Jeden siedział okrakiem na jego klatce piersiowej, trzymając (...)" ? W pierwotnej wersji to 'okrakiem' zdaje się tyczyć klatki piersiowej i tak to dziwnie brzmi wszystko razem...
6) "Kaci drgali chwilę w rytm konwulsji konającego ciała, po czym wszystko ustało. " - o. A to zajebiste.
7) "- Raus!- Do baraku wparował kapo i zaczął wrzeszczeć." - brak spacji przy drugim myślniku
8) "- Głupiec. Stary głupi[,] głupiec." - Brakuje przecinka w wyliczeniu.
9) "„Wiesz, że jeden z SS-manów zawsze w niedzielę karmi swojego owczarka[,] uwiązanego przy kantynie.” - musi byc przecinek miedzy czasownikiem a imiesłowem
10) "Powiem ci[,] jak zabić tego psa." -
11) "„Pół wiadra mięsa. Myślisz, że któryś z nich się zawaha? Dobrze[,] pójdę do innych.” - pauza przystankowa
Sory za brak komentarza w dwóch ostatnich, ale już zmęczenie materiału, bo późno. Dalej jestem ciekawa, dalej będę czytać, ale rano, na świeżym mózgu. Powiem tyle, że mi się podobało. Jak jakieś pytania masz, to krzycz.
pozdrówka.
Fajnie, że wskazujesz ewidentne błędy i to co Cie jakos tam „niezahaluje”, dzięki temu będę miał szansę przyjrzeć się tym wskazanym miejscom jeszcze raz.
Obadam koma dokładnie i na spokojnie dopiero o zmierzchu, ale już teraz z niego dzięki wielkie :)
1 "Głos zamilkł" jednak wolę - Chodzi mi o to, że podmiot często "gadał sam ze sobą' i czasem "głos się odzywał" , chodzi mi o to, że taki zapis bardziej, według mnie oczywiście, sugeruje bardziej obłęd niż rzeczywiście słyszany głos. Chcę aby została taka dwuznaczność.
2 Nie wiem czy moje kombinowanie jest poprawne, ale chciałem aby to jego myślenie było przemieszane logicznie-chaotycznie. Niby wie co trzeba ale dochodzenie do wniosków idzie trochę po grudzie... (jeszcze przemyślę to zdanie).
3 usunięty
4 usunięty
5 Poszedłem za Twoją radą
6 To mi miło :)
7 Zrobione,
8 Dodany
9 Załatwione
10 Zrobione
11 Zrobione
Dzięki wielkie za tak wnikliwe czytanie. Bardzom wdzięczny, za wskazanie, których dokonałaś.
Pozdrawiam gorąco :)
‘- No wiec, ten głupiec” – więc*
„Ochronię cię.” – kropki poza nawiasy ;)
W sumie nie mam się czego czepić. Baa, same pochwały mi się pod paluchy cisną :)) Wewnętrzne dialogi lubię, tematyka opka mi odpowiada, jest emocjonalnie, głównym bohaterem targają moralne dylematy, wokół dobrze odmalowane "piekło", pięć gwiazd przesyłam i pozdrowienia ślę :)
Piszesz jeszcze przychylny kom to, znając Twoje prace i ich jakość, to naprawdę miłe zaskoczenie.
Zastanawiałem się jak to jest z tymi kropkami, teraz będę wiedział :)
Zaraz poprawię oczywiście.
Tak na przeszłość, śmiało się czepiaj, lubię jak ktoś to robi z głową.
Pozdrawiam serdecznie :)
Kurde, nie przesadzaj, prace mam różne, a to tutej Twoje całkiem zacne. Będę kontynuować, ino staram się kilkanaście ludziów naraz ogarnąć choć po troszeczku.
Śmiało się czepiam, jak co widzę, spokojna głowa.
Pozdro Maurycy
Pozdro :)
Nawet druty wydawały się być lepsze od tego.
Do przemyślenia.
"Stary głupi głupiec" przecinek po "starym".
"Więźniowie, jak automaty zwlekali się z prycz..." bez przecinka.
"Mimo ścisku, było trochę luźniej niż poprzedniej nocy, także mógł położyć się na plecach. Myślał o człowieku, którego uderzył łokciem w brzuch, a którego teraz nie było."
Bez pierwszego przecinka.
"Wiem, że o tym myślałeś. Pytam się ciebie, czy będziesz czekał na śmierć? Czy weźmiesz to jedzenie?”"
Coś mi w tym wyimku zgrzyta. Drugie zdanie połączyłabym z kolejnym. No i to "ciebie" jakoś tak mi nie pasuje. A może:
"Pytam się: czy będziesz czekał na śmierć, czy weźmiesz to jedzenie?”"
"Ostatniej nocy się zawahałeś, ktoś inny wziął twój chleb." zamiast przecinka dałabym "i".
"Nie! Czekaj! Nie odchodź. To jak zabić psa...?" - chodzi o konkretnego przedstawiciela tego gatunku. Sugeruję :
"Nie! Czekaj! Nie odchodź. To jak zabić tego psa...?"
I wsio. Póki co, akcja się rozkręca, więc niewiele mogę napisać. Będę śledziła.
Pozdrowienia ślę :)
Twoje propozycja są naprawdę bardzo trafione, nie zrobię tego od razu, bo czasu nie mam przysiąść, ale na pewno skorzystam i naniosę poprawki w tekście.
Cieszę się, że jesteś w tej części, mam nadzieję, że dalszy ciąg Cię nie zawiedzie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania