Pokaż listęUkryj listę

Stary przyjaciel część 13. Star Wars

Asaro rozejrzała się po obozie. Wszędzie widać było jednostki klonów lub przechodzących między nimi ludzi i twi’lekan. Przy wejściu do kanionu ustawiony był prowizoryczny mur z worków z piaskiem. Trzy czołgi również ubezpieczały wejście. Z ostatniej bitwy udało się przywrócić do użytku parę dział przeciwlotniczych i część z nich przeniesiono z Doliny Kanori do Doliny Janori. Próbowano także zreperować uszkodzone podczas ataku generatory osłon droidów, jednak do tej pory żaden z techników nie poinformował jakoby jego zespołowi udało się tego dokonać.

Ze wzniesienia widziała namioty innych dowódców. Najbliżej niej znajdował się namiot Treeke. Trochę dalej, idąc w stronę wejścia do kanionu, stał namiot Valkirii a za nim obóz mieszkańców Qish.

Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk startujących kanonierek. Jak podejrzewała, zawoziły one części do uszkodzonego krążownika kapitana Umbry. Zaraz po tym jak trzy maszyny opuściły dolinę na horyzoncie pojawiły się kolejne. Widać było przymocowane pod nimi metalowe elementy krążownika. Zgodnie z procedurą wywożono to co zbędne, by złożyć żelastwo na jednym wielkim wysypisku.

 

*

 

Treeke wyszedł ze swojego namiotu. Od razu skierował wzrok w stronę wzniesienia. Zobaczył siedzącą na stole mistrzynię, patrzącą na zbliżające się kanonierki. Przyjrzał się niesionym przez nie elementom. Z wielkim smutkiem rozpoznał pogiętą grudkę metalu z pozostałościami brązowej farby niegdyś będącą jego myśliwcem. Jego statku, tak jak i astromecha, nie udało się uratować.

Zaczął zastanawiać się nad obecną sytuacją. Najciekawszym był dla niego fakt zaobserwowania tajemniczych transportowców. Firma, do której należały, była jedną z większych korporacji przemysłu wojennego. Fakt wkraczania w atmosferę Qish tychże statków był wysoce niepokojący. Treeke za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, o co z tym chodzi.

Usłyszał odgłosy strzałów. Znów droidy podeszły pod ich blokadę. Jasnym było, że łatwo się przez nią nie przebiją. Bonusowym utrudnieniem były podkradzione, dodatkowe działa przeciwlotnicze. Niestety nie było ich za wiele. Pike i Lifted dobrze wykonali swoją robotę, wysadzając pierścień obronny Doliny Kanori. Jedynie parę z urządzeń z wnętrza kotliny nadawało się do użycia a to i tak po sporej reanimacji.

Według wstępnych szacunków byli się w stanie tu bronić nawet do trzydziestu dni. Przy tak częstych atakach głównym problemem okazała się amunicja. Dodatkowo spora część zaopatrzenia uległa zniszczeniu wraz z uderzeniem separatystów na drugi krążownik. Treeke podejrzewał też, że mimo dość długiego czasu jaki mają do kompletnej kapitulacji, wrogowie albo złamią ich szyfry i przechwycą wiadomości albo, w bardziej optymistycznej wersji, zablokują jakiekolwiek połączenia ze stolicą. Trudno oszacować na jak długo kanały komunikacyjne pozostaną bezpieczne. Jeżeli mają prosić o pomoc lub konsultować coś z Radą, to tylko w przeciągu najbliższych dni.

W powietrzu rozległ się grzmot upuszczanej na wysypisko blachy. Treeke zobaczył jak chmara niebieskopiórych ptaków zaczęła kołować nad doliną. Przez chwilę przyglądał się ich tańcowi. Odgłosy strzałów przestały dobiegać z wejścia do kanionu. Jedi zobaczył ruch żołnierzy przy barykadach. Grupa techniczna podbiegła w celu uzupełnienia amunicji.

Dzień zapowiadał się upalnie. Z bezchmurnego nieba lał się żar.

 

*

 

Na holograficznej mapie wyświetlane było ich aktualne położenie. Asaro właśnie otrzymała najnowsze dane wywiadu. Niewiele różniły się one od tych posiadanych na starcie, jednak jedna rzecz przyciągnęła jej uwagę. Na północny zachód od Doliny Janori, zaraz za Ziemią Labiryntu potwierdzono obecność nowo postawionego obiektu. Była to modułowa elektrownia, szybkie do złożenia centrum zasilania, i stacja naprawcza. Jak podejrzewano punkt napraw i ładowania droidów. Zastanawiające były jedynie rozmiary obiektu. Z kubatury wynikało, że budynek musiał zostać postawiony od razu pierwszego dnia ataku. Nie zgadzało się to z obecnie poznanymi taktykami separatystów. Do utrzymania jakiejkolwiek armii na tak krótki czas wystarczały akumulatory lub przenośne małe generatory. W przypadku całkowitego zajęcia planety można było posłużyć się przecież już istniejącą infrastrukturą.

Oddaliła obraz. Valkiria miała rację mówiąc, że do stolicy jest niedaleko. Od miasta dzieliła ich jednak kamienna pustynia – duży płaski obszar, który na pewno został już zabezpieczony. Przejście wojsk wiązało się z niewyobrażalnie dużymi stratami. Umieszczenie ich natomiast w jednym krążowniku było niezwykle ryzykowne. W obecnej sytuacji nie widziała innej możliwości jak atak z powietrza, najlepiej bezpośrednio z kosmosu. Zdobycie miasta leżało poza ich zasięgiem.

Jeszcze raz przyjrzała się elektrowni. Stała u podnóża pasa górskiego a aby się do niej dostać należało przebyć Avuno Zefeeroshegsheq (czyt. awuno zefiroszegszek) – Ziemię Labiryntu. Była to dość oryginalna formacja skalna sugerująca, że niegdyś na jej terenie znajdowały się najprawdopodobniej bagna. Były to ogromnych rozmiarów pęknięcia w piaskowcowej skorupie. Dodatkowo utworzenie takiej struktury wymagało również występowania gliny, która przy obecnych warunkach musiała być twarda jak skała.

Asaro wyświetliła informacje na temat formacji. Ciekawym faktem był brak dokładnych danych dotyczących ilości pęknięć. Nawet Qishańskie źródła nie dysponowały takimi rekordami. Dodatkowo w strukturze znajdowały się też liczne tunele, których szacowana liczba na mapie była większa niż samych szczelin. Jedi wyczytała, że w tamtym obszarze kilkukrotnie podejmowano próbę przeprowadzenia dokładnego skanu geologicznego, jednak za każdym razem urządzenie albo się psuło, albo podawany odczyt był kompletnym nonsensem. Starsi mieszkańcy planety mówią, że jest to sprawka Tereasiqów czyli Obrońców. Według starych wierzeń teren Avuno Zefeeroshegsheq był niegdyś miejscem kultu a niektóre podania mówią również o świątyni. Budynek miał być przeznaczony dla młodszej siostrzyczki Qish czyli planety Qirinee.

Asaro nie mogła się oprzeć i zaczęła szukać dodatkowych informacji. Oddaliła obraz na holostole tak, by móc zobaczyć ciekawy układ dwu planet. Qirinee nie podlegała ani republice ani separatystom. Była planetą neutralną, starającą się trzymać z dala od wojny. Co ciekawe, posiadała wysoce rozwinięty system obrony. „Może oni mogliby nam pomóc” pomyślała Asaro, jednak natychmiast odrzuciła pomysł. Czytając o historii planety dowiedziała się, że ta zawsze była neutralna. Nikt nigdy jej nie zdobył a niemało armii próbowało tego dokonać. Nie tylko jest dość bogata w surowce mocno powiązane z wytwarzaniem współczesnej technologii, ale również jest jedną z bardziej zamożnych planet. „Bardzo ciekawy kontrast do dość biednego Qish” zaświtało w głowie Jedi. Dodatkowo, co również dodaje planecie kolorytu, jest kolebką bardzo starej i nadal praktykowanej religii. Qirinee jest jak najświętsze miejsce dla wyznawców.

Zastanawiającym jest zatem, dlaczego separatyści przypuścili atak właśnie na Qish a nie na Qirinee. Musieli sobie zdawać sprawę z małego znaczenia pomarańczowej planety w republice.

Sprawdziła szybko dane wywiadowcze. Postanowiła przeanalizować wszystkie dokumenty dotyczące Qirinee. Coś jej bardzo nie pasowało w obecnej sytuacji. Po wpisaniu odpowiedniej frazy jej oczom ukazała się długa lista. Na szczęście miała już wprawę w wyszukiwaniu cennych informacji. Zrzuciła najnowsze dokumenty na pamięć swojego holonośnika.

Znów przerzuciła obraz na Ziemię Labiryntu. Jasnym było, że bez pomocy nie da się przeprawić przez plątaninę szczelin. Była to jednak dobra informacja. Podobnie jak i armia klonów droidy też nie dysponowały dokładnymi danymi z tego rejonu. Co więcej mieszkańcy planety byli po stronie republiki a w śród nich na pewno znajdował się ktoś mogący poprowadzić wojska.

„W zasadzie wojska to za dużo powiedziane” pomyślała. W jej głowie kreował się plan. Aby rozwikłać niejasne ruchy wroga należało udać się do elektrowni i wyciągnąć jak najwięcej informacji. Avuno Zefeeroshegsheq na pewno nie był obstawiony, bo nie ma takiej ilości wojska, która zdołałaby tego dokonać. Jeśli będą podróżować z którymś z mieszkańców Qish, możliwe, że uda im się podejść niezauważonymi pod elektrownię.

Asaro podniosła komunikator do ust.

- Valkirio, przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę cię o coś spytać. – W odpowiedzi usłyszała dość warkliwe „Yhym”. – Czy wśród twoich ludzi znajdzie się jakiś geograf lub ktokolwiek kto mógłby poprowadzić nas przez Ziemię Labiryntu?

- A jaki to ma niby związek z wojną?

- Proszę cię jedynie, abyś mi odpowiedziała. – Asaro przewróciła oczami.

- Geografa nie ma. Mamy Etreetee Avels. Zna się na kulturze. Przyjechała razem z moim zastępcą Uqviauem. Jest z zawodu tłumaczą i orientuje się w miejscach starożytnych. Nie wiem czy pani generał wie, ale na Ziemi…

- Stała kiedyś świątynia – dokończyła Asaro.

- Ha! Kto wierzy, że stała, ten wierzy!

- Dobrze, Valkirio. Proszę cię abyś stawiła się pod moim namiotem wraz z tą tłumaczką.

W odpowiedzi usłyszała tylko krótkie potwierdzenie a tuż przed samym rozłączeniem tylko „paraqa, voto a veeqo!*”. Oparła się o holostół. Na niebie nie było ani jednej chmury. Powietrze nad piaskiem falowało. Znów rozgrzmiał huk upuszczanych przez kanonierki metalowych elementów a chmara niebieskopiórych ptaków poderwała się do lotu.

 

*paraqa, voto a veeqo – kurna, tam i z powrotem (czyt. paraka, woto a wiko)

 

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Drobne wskazówki odnośnie języka qishańskiego. Czytanie:

ee = długie „i”

sh = polskie „sz”

q = k (jedynie mieszkańcy Qish słyszą różnicę między „k” i „q”)

v = polskie „w”

Nie występują głoski palatalne. si ≠ polskie „ś” tylko czytane jak osobne „s-i”

Podwójne spółgłoski są wymawiane jak w polskim, czyli podwójnie:

daffago = głupi (czyta się oba „f” podobnie jak w wyrazie „inny” czytamy podwójne „n”)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Kapelusznik 18.05.2019
    Ok - nadal fajnie akcja się rozwija
    Kilkakrotnie używasz sformułowania "ciekawym faktem" - zmień to trochę by się nie powtarzało
    Pomysł formacji ok
    30 dni się utrzymać? - powinnaś dodać - "w najlepszych analizach przetrwamy 30 dni" - lub coś w tym stylu - trochę zbyt pewna ta liczba
    Bogata planeta tuż obok drugiej - i jej nie kontroluje? Czyli dwa państwa w jednym systemie tuż koło siebie? Mało realistyczne ale ok.

    Skoro ta bogata planeta nie została podbita i jest bogata - dopisz że posiadają Wielki Port, Port Kosmiczny, Kosmiczną stocznie - nie ważne jak ją nazwiesz - mega stocznia kosmiczna to najlepszy przykład potęgi i wyjaśnienie czemu nie została nigdy zdobyta - takie stocznie mogą być podstawą gospodarki i potęgi militarnej, a równocześnie największym zabezpieczeniem defensywnym - wystarczająco potężnym by odstraszyć zarówno republikę, jak i separatystów przed próbą ataku - ponieważ pewne są duże straty - a że nikt nie chce zniszczyć tego typu stoczni - zdobywanie całego kompleksu - który może być dosłownie mega kręgiem wokół planety - może zabrać lata - na co nie może pozwolić sobie żadna ze stron.

    Tego typu opis czy wyjaśnienie powinno być bardzo przekonujące
    Możesz też dodać że skoro to święta planeta - to że jest wielu fanatyków - może i milicja czy krzyżowcy dobrze uzbrojeni i gotowi zginąc w imię swojej wiary: Jak Maccabian Janissaries z Warhammera 40k
    https://warhammer40k.fandom.com/wiki/Maccabian_Janissaries
    Są dobrym przykładem czego siły chcące zaatakować planetę mogę się spodziewać.

    Zostawiam 5
    (Nadal czekam na twój komentarz pod najnowszym demonem :/)
    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Pontàrú 18.05.2019
    Kosmiczni krzyżowcy brzmią dobrze XD. Szczerze to planeta nie była nigdy atakowana zwlaszcza ze względu na wysoki 'fanatyzm' i ogromne przekonanie o świętości występującej nań wiary.

    Nie martw się demonem. Zawsze czytam lecz czasem potrzebuję trochę czasu. Na pewno wpadnę
  • Pontàrú 18.05.2019
    Aha, zapomniałeś jeszcze o dość dziwnej relacji mieszkańców obu planet. Chodzi o ten cały zamęt z Bratem i Młodszą Siostrzyczką wypływający z baaaardzo dawnych czasów. Nie można opierać układu Qish-Qirinee na poznanych, standardowych wzorcach :)
  • Kapelusznik 18.05.2019
    Pontàrú
    Ok
    Nadal - ten port kosmiczny dodałby znaczący element logiczny do powodu czemu separatyści go nie zaatakowali - szczególnie kiedy są już w systemie.
    Fanatyczna flota z dobrze uzbrojoną stocznią kosmiczną w postaci kręgu wokół planety to wystarczający powód by odstraszyć wszelką opozycję
  • krajew34 03.10.2019
    Na samym początku masz powtórzenia był, było, - Wszędzie widać było jednostki klonów lub przechodzących między nimi ludzi i twi’lekan. Przy wejściu do kanionu ustawiony był prowizoryczny mur z worków z piaskiem.
    kolejne powtórzenia był, było i to potrójne - Najciekawszym był dla niego fakt zaobserwowania tajemniczych transportowców. Firma, do której należały, była jedną z większych korporacji przemysłu wojennego. Fakt wkraczania w atmosferę Qish tychże statków był wysoce niepokojący. Treeke za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, o co z tym chodzi.
    Ajajaj, ile powtórzeń był, było i to nie tylko tych powyższych. Całość super, ale jednak powtórzenia.
  • Pontàrú 03.10.2019
    Kurka wodna! To 'był' to moja pięta Achillesowa…
  • krajew34 03.10.2019
    Pontàrú też się na tym łapie. To "się" i "był" to najgorsze dziadostwo. Idealnie pasują i pchają się wszędzie.
  • Nefer 07.10.2019
    Fakt, czasownik "być" to słowo-wytrych. Pasuje do każdej prawie sytuacji, jest krótkie i poręczne, często używane w mowie potocznej. Jeśli się nie pilnować, to pcha się również do tekstów pisanych. W dialogach ujdzie, bo tam często odtwarzamy mowę potoczną właśnie. W narracji wypada znacznie gorzej i należy je zwalczać, zastępując czasownikami dotyczacymi konkretnych czynności. Często trzeba w tym celu przerobić całe zdanie. Wymaga to pracy, zdaję sobie sprawę, ale wzbogaca język, a tekst czyta się później lepiej.
    Rozdział poświęcony głównie przemyśleniom bohaterki na temat przyszłej taktyki, zastanawiam się, czy nie dałoby się trochę ich skrócić? Czekam na ciąg dalszy wydarzeń.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania