Poprzednie częściKrople życia, Prolog

Krople życia, 3. Legenda

Kiedy następnego dnia po śniadaniu wróciłam do siebie czekał na mnie liścik. Otworzyłam białą kopertę, na której pochyłym, eleganckim pismem napisane było moje imię i nazwisko. Na białej kartce pergaminu znalazłam wiadomość:

Droga Lucette,

Chciałabym spędzić z Tobą dzisiejszy dzień.

Będę czekała na ciebie we wschodnim ogrodzie po śniadaniu.

Ester

 

Od razu wyszłam z pokoju. Ester była niezwykle ciekawą, fascynującą osobą. To co wczoraj opowiadała, mówiła z takim przekonaniem, że zaczynałam w to wierzyć.

Siedziała w ogrodzie na ławce, wpatrując się w błekitne niebo. Usiadłam obok niej.

- Przyjemny dzień- powiedziała- Dobrze spałaś, Lucette?

- Nie za bardzo- odparłam zgonie z prawdą- A ty?

Uśmiechnęła się lekko.

- Podobnie- później spojrzała na mnie- Czekam na list, dość ważny, ale to w tej chwili nie istotne. Jeszcze nie zostal dostarczony. Na czym wczoraj skończyłyśmy?

- Na wykorzystaniu naszej mocy- powiedziałam- I o wrażliwości na nią.

-Ah, tak- uśmiechnęła się Ester- Widzisz, Lucette, istnieją różne moce. Tą, którą mamy w sobie jest naturalna, neutralna i najbardziej wrażliwa na wpływ innych. Może być wrażliwa w mniejszym lub większym stopniu. Tak, jak pewnie mówiłam, ponad połowa ludzkości jest wrażliwa w większym stopniu i ich moc się zmienia. Reszta zostaje królami, gubernatorami i innymi władzami, ale ich moc pozostaje naturalna i przy tym słaba. Oprócz tego są jeszcze dwa rodzaje.Ta jaśniejsza, potocznie nazywana dobrą, ale pełna zakazów i nakazów. No i ta słodsza, ciemniejsza. Pozwala na wszystko i nie ponosimy konsekwencji. No, może prócz paru. Jesteśmy samotni i często inni pragną naszej śmierci.- uśmiechnęła się smutno

Chyba wiedziała co mówi.

- Nie możena jakoś tego rodzielić? Czerpać z jednej i z drugiej?- spytałam na jednym wdechu

Ester pokręciła głową.

- To nie działa w ten sposób, Lucette. One są całkowitymi sprzecznościami i nie można ich połączyć. W tej jasnej kierujemy się takimi uczuciami jak miłość, ofiraność, poświęcenie dla większego dobra. W tej ciemnej idziemy za własną wygodą, czasem gniewiem i nienawiścią, egoizmem. Pożądaniem.

- O co chodzi z tym wpływem, Ester?- spytałam

- Wpływa na nas środowisko.- odparła prosto

- Masz na myśli to, że żadne człowiek nie rodzi się, ani dobry, ani zły? Że to inni go kreują i zmieniają?

- Tylko słabi dają sobą kierować, Lucette- powiedziała- Można przyjąć taką wersje, ale tu miałam na myśli inny wpływ. Wy, katolicy, mówicie na nich demony i, z braku lepszego słowa powiem, anioły. Wierzysz w istanienie istot nadprzyrodzonych?

- Wierze w niebo i piekło, moja droga- powiedziałam poważnie

- No cóż, ja nie, ale wierze w demony. Podajmy, więc przykład z Bibli: Kiedy Kain zabił Abla uległ jednej ze stron mocy. Chyba wiesz, której? Doskonale wiem co chcesz powiedzieć, Lucette, kochanie. Zabił własnego brata, stracił łaskę Bożą. Został przeklęty i tego typu rzeczy. Ale działał w swoim interesie. Czyż można go za to potępić? Egoistyczne podejście się sprawdza, kochana, więc dążymy do celu po trupach.

- Zabiłaś kiedyś kogoś?- spytałam przerażona

- Lucette, zadajesz nie właściwe pytanie. Kiedy już wpadniesz na właściwe, wtedy je zadaj.- uśmiechnęła się- Wracając do wpływu... Jasna strona ma niewiele ofert, ale jest właściwa, ale ta ciemniejsza to co innego. Wampiry, wilkołaki, strzygi. Wybieraj co możesz, Lucette- uśmiechnęła się

Przerażała mnie w tym momencie. Ester cały czas gładziła kamień. Nagle do ogrodu wszedł jakiś mężczyzna. Ester z uśmiechem wstała i podała mu dłoń, a ten musnął ją wargami.

- Signora Tesoro, pani Importante przekazuje list.- podał jej kopertę

- Dziękuje, Stefano.

Ester znów usiadła na ławce, a obok siebie położyła koperte. W tym czasie Stefano zniknął nam z oczu.

- Skończmy z tymi drastycznymi tematami- powiedziała lekko Ester- Opowiem ci legendę o tym naszyjniku- wskazała na swój- Widzisz, podobno dawno, dawno temu pewna wiedźma złożyła ofiarę z trzynastu osób i rzuciła klątwe na pierwsze demony. W naszyjniku zamknęła moc, która miała pozwolić na zdjęcie jej. Wiesz, w każdym prawie jest luka. Dwójka z demonów nadal jest przeklęta, ale trzeci jakimś cudem uniknął tego i zabił czarownice, ale nie przewidział, że przekaże go innej Przebudzonej dla świata. Mówi się, że naszyjnik może być mieć tylko trzech właścieli. Trzeci z demonów nadal ściga tą kobietę, która teraz posiada naszyjnik, by ją zabić i zdjąć klątwe.

Słuchałam jej z zaciekawieniem. W pewnym momencie Ester popsuła chwilę:

- Ale oczywiście to bajki dla dzieci, Lucette.

- Wiem, Ester- uśmiechnęłam się- Ale od tego kamienia i tak idzie coś dziwnego. Nie umiem tego nazwać, ale wywołuje u mnie gęsią skórkę.

Ester zamilkła na chwilę. Na prawdę długą chwilę.

- To przez te historie i filozofie młodej kobiety- powiedziała w końcu uśmiechając się słabo- Wybacz mi, Lucetto, ale musze coś załatwić. Nie zaprzątaj sobie głowy tymi bzdurami.

To powiedziawszy wzięła kopertę i wstała, a następnie wyszła z ogrodu, zostawiając mnie z moimi szalonymi myślami sam na sam.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 12.03.2015
    słabi dają sobą kierować - pasuje ta myśl do opowiadania Dam 4 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania