Poprzednie częściKrople życia, Prolog

Krople życia, 5. Powierniczka

Kiedy obudziłam się, leżałam u siebie w łóżku, a za oknem świeciło słońce. Chwilę leżałam na miękkich poduszkach, a po chwili podniosłam się na łokciach i usiadłam. W tym samym momencie drzwi do mojej komnaty otworzyły się i weszła Ester. Miała na sobie sukienkę w kolorze słońca, a swoje ciemnobrązowe włosy spięła w fantazyjnego koka.

- No nareszcie!- uśmiechnęła się ujmująco- Ile można spać, Lucette? Ja rozumiem, że ta noc była wykańczająca, ale dość leniuchowania! Mamy plany na dzisiaj.

Zamrugałam kilka razy.

- To na prawdę miało miejsce?- spytałam cicho- To wczoraj?

- Ależ oczywiście, kochanieńka.- zachichotała Ester- A teraz wstawaj. Wyszykuj się i zjedz śniadanie, jesteś pewnie słaba. Będę czekała w ogrodzie. Wtedy porozmawiamy, dobrze?

Było to najwyraźniej pytanie retoryczne, gdyż nie czekała na moją odpowiedź tylko wyszła. Po chwili wstałam w końcu i przebrawszy się w jedną z moich sukienek zeszłam do ogromnej jadalni na śniadanie. Podczas posiłku próbowałam poukładać sobie to wszystko w głowie, ale nie wychodziło mi najlepiej. Mój umysł nie chciał się po prostu z tym pogodzić. Jeśli to wszystko było prawdą, to co w co do czego czasu wierzyłam, traciło sens. Wszystkie kazania w kościel... To wszystko okazywało się tylko obłudą.

Ester siedziała na ławce w ogrodzie. Usiadłam obok niej. Było dziś wyjątkowo ciepło, lekki wiaterek smagał mnie po twarzy, a słońce oświecało nasze ciała, powodując przyjemne, rozchodzące się po całym ciele ciepło.

- Wytłumacz mi teraz wszystko.- zażądałam ostro

Ester westchnęła.

- Jedynie czarownice istniały od dawien dawna. W Skadynawii pewna rodzina miała dzieci. Większość zginęła, ale ostała się trójka. Luckol, Elijah i Katerina. Ich matka była pierwszą Przebudzoną, niegdyś czarownicą. Przemieniła ich w... Coś potężniejszego niż Przebudzeni. W demony. Byli źli. Nie znam dokładnie tej opowieści, chyba nikt prócz nich jej nie zna, w każdym razie ich matka to zrozumiała. I rzuciła klątwe, stwarzając przy okazji ten naszyjnik. Zabili ją, ale naszyjnik przekazała pierwszej powierniczce. Zmieniła mnie i miesiąc później zginęła. Kol, na którego klątwa nie podziałała, przynajmniej nie w pełni, zabił ją. Teraz ściga mnie. Widzisz, Lucette, będzie mógł zdjąć klątwe z rodzeństwa jeśli złoży ofiarę z trzynastu osób, uwolni moc drzemiącą w kamieniu i zabije jego powierniczkę.

- Dlaczego powierniczek może być tylko trzy?- spytałam cicho

- Bo są trzy demony- odparła spokojnie

Zamilkłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nawet nie wiedziałam co pomyśleć. Więc milczałam. Myśli kotłowały się w mojej głowie z prędkością światła. Miałam milion wniosków na minutę. W końcu Ester przemówiła:

- Zobaczmy, czy czujesz swoją naturę, Lucette. Zamknij oczy, skoncentruj się na otaczajacym cię świecie, na sobie. Swoim oddechu, biciu serca. Wierze. Co tylko chcesz. A teraz poczuj swoją moc.

Mimo, że wydawało mi się to kompletną bzdurą, zrobiłam co kazała. Skupiłam się na swoim regularnym oddechu i miarowym biciu serca. Otworzyłam swój umysł i reagowałam na każde muśnięcie mojej skóry przez wiatr, każdy promień słońca. Zirytowałam się, kiedy po kilkunastu minutach nic się nie dzało.

- Jeśli nie uwierzysz, nie będzie efektu- powiedziała Ester spokojnie- Uwierz w to, Lucette. Uwierz w swoje możliwości, jeśli chcesz, możesz wszystko.

Jej to łatwo było mówić. Dostosowałam się do jej polecenia. Spróbowałam przekonać samą siebie. Byłam dobra we wmawianiu ludzią różnych rzeczy. Może na mnie też to zadziała. Po długim czasie zadziałało. Poczułam moc przepływającą przez moje ciało. Poczułam jak energia wypełnia mnie i jak ciepło rozchodzi się i i dociera do każdej komórki mojego ciała. Zerwał się silniejszy wiatr, a Ester pisnęła zachwycona.

- O to chodziło, Lucette! Właśnie o to!- powiedziała uradowana

Otworzyłam oczy, a uczucie jeszcze na chwilę zostało, a później zniknęło.

- Kiedy się tak czujesz, twoja moc jest aktywna. Widzisz więcej, słyszysz więcej, czujesz więcej. Jesteś wszechmogąca. Możesz wtedy rzucać czary, wpływać na otaczający cię świat. Ale musisz utrzymywać to uczucie. Z czasem nauczysz się je utrzymywać non stop.

Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam jej nic do powiedzenia.

- Twoja wyobraźnia jest twoją bronią. Kiedy chcesz by coś powstało, miej to w głowie. Zacznij od małych rzeczy, typu zmiana koloru.- zerwała kwiat i podała mi go- Spróbuj, moja droga.

Wzięłam go do rąk i kierowana jej wskazówkami . Po dłuższej chwili kwiat zmienił się kolor na zielony. Zamrugałam kilka razy, a Ester zaczęła bić brawo.

- Widzisz? Świetnie ci idzie. Powinnaś się skupiać codziennie. Coś jak medytacja. Będziesz się wtedy doskonalić, Lucette.

- Ester... To jakieś... Nienormalne.

- Och, skarbie- uśmiechnęła się czule- Nie ma rzeczy normalnyc i niemormalnych.

- Ale fakty...

- Nie ma faktów, jest tylko interpretacja, Lucette- zachichotała

- To... To wariactwo!

- Podobno tylko wariaci są coś warci- uśmiechnęła się

Podszedł do nas Stefano.

- Ester, pojawiła się pani Importante- powiedział

- Poproś ją.- odparła Ester

Stefano zniknął, by pochwili powrócić. Za nim szła kobieta już nie za młoda, koło czterdziestki. Miała ciemne włosy, spięte w koka, łagodne oblicze i ciemne oczy oraz karnacje. Na sobie miała bogatą, granatową suknie.

- Jest człowiekiem- szepnęła do mnie Ester- Współpracuje ze mną. Namierza Kola. Zawsze musze być krok przed nim. Nie chce wpaść w jego ręce.

- Jak ją przekonałas do współpracy ze sobą?- odszepnęłam

Ester zamilkła, a potem uśmiechnęła się chytrze.

- W niektórych sytuacjach szantaż jest bardziej efektywny. Idź, Lucette. Nie chce żeby cię poznała. I nie zapomnij ćwiczyć.

Wstałam z ławki i wróciłam do rezydencji z zamiarem położenia się spać. Tego wszystkiego było za wiele.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Angela 17.03.2015
    Kolejny świetny rozdział, ( dysgraficy błędów nie widzą) więc nie mogę stwierdzić, czy były jakieś.
    Ciekawi mnie natomiast, czy Lucette to tylko imię, czy ma ono jeszcze jakieś znaczenie? Daje 5
  • wolfie 18.03.2015
    Zdarzyło Ci się kilka małych błędów, ale nie rzucają się one zbytnio w oczy. :) Ciekawy był ten rozdział. Czekam na kolejną część.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania