Poprzednie częściKrople życia, Prolog

Krople życia, 6. Zdrada

Kilka następnych dni minęło jak z bicza strzeli. Jeździałam konno, spacerowałam i spędzałam mnóstwo czasu na ćwiczeniach z Ester. Mój ,,otwarty umysł", jak to określa kobieta, umiem utrzymać już ponad godzinę. Widzę wtedy wszystko tak wyraźnie, nawet te odległe rzeczy. Słysze najcichsze szepty i dźwięki, jak nawet cichy upadek kropli wody w drugiej części rezydencji. Czułam najmniejszy ruch, wszystko było takie dokładne, wyraźne. Niesamowite uczucie. Moja wyobraźnia była moim największym sprzymierzeńcem. Szło mi co raz lepiej i choć trudno było uwierzyć mi w ten świat rodem z baśni, to fascynował, zachwycał i ciekawił mnie.

Siedziałśmy teraz w jednym z salonów. Ester popijała wino z kielicha, ja grałam na pianinie. Kocham to robić. To jak magia. Dźwięki wydobywające się spod moich palców, wywołujące różne nastroje. Po smutek, aż po szczęście. W pewnym momencie do salonu wszedł Stefano. Nie miał wesołej miny, ale Ester zdawała się tego nie zauważać.

-Ach, Stefano, najdroższy. Dobrze cię widzieć. Nie zostaliście sobie chyba należycie przedstawieni. Stefano, to Lucette Maudit, najnowsza Przebudzona.

- Stefan skłonił mi się nisko- Lucette, skarbie, to Stefano Difensore, poznałam go w tysiąc trzysta pięćdziesiątym roku. Biedaczek miał dwadzieścia pięć lat i umierał na zarazę, czarną śmierć. Pochodzi z Konstantynopola. Uratowałam go. Rzuciłam czar i przemieniłam w wampira- uśmiechnęła się czule

Niemal zakrztusiłam się powietrzem. Ten Stfano był wampirem i miał ponad sto lat? Dobry Boże, spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego.

- Podróżuje ze mną od tego czasu. Jest moją rodziną.- powiedziała

- Signora, proszę cię. Nie możesz rozpowiadać naszej historii każdemu- powiedział

-Nonsens, Stefano. Lucette jest teraz częścią naszej rodziny- uśmiechnęła się Ester- Jest trzecią powierniczką, mój drogi. Kol nie może się o niej dowiedzieć.

Stefano się nachmurzył, jakby sobie o czymś przypomniał.

- Właśnie, signora. W tym rzecz. Na południu znalaleziono ślady.

- Ślady czego lub kogo, Stefano?- spytała ostro

- Jego, Ester- odparł po chwili

Krew odpłynęła z twarzy kobiety. Zapadła ciężka cisza. Co to oznacza?

- Dio santo!- wyszeptała przerażona- Znalazł mnie!

Kol. Byłam pewna, że to o niego chodzi. Ester opadła na kanapę bez siły. Oddychała ciężko, wyglądała przerażająco. Była blada i przerażona. Nigdy nie widziałam jej w taki stanie.

- Dokładnie tak, Ester- powiedział Stefano- Wiesz co to oznacza? Nie dałby rady bez pomocy. Myślę, że pani Importante nie jest już godną zaufania osobą.

Usiadłam obok niej i wzięłam ją za rękę. W trudnych chwilach, kiedy tata na mnie krzyczał, mama siadala tak obok mnie i trzymała mnie za rękę, dając mi w ten sposób do zrozumienia, że mnie wspiera.

- Będzie dobrze- powiedziałam

Ester popatrzyła na mnie.

- Nie, nie będzie- odparła ostro- Musimy uciekać z Cesarstwa. Nie możemy tu zostać.- zerwała się an równe nogi- Stefano! Spakuj mnie. Opuszczamy rezydencje przed zmrokiem. Rozmówie się z Rafaelem na temat naszego wyjazdu.

- Czekaj, moja droga!- również wstałam i chwyciłam ją za rękę- Powiedziałaś ,,my", ,,naszego"? Masz na myśli ciebie i Stefano, oczywiście. Prawda?

Spojrzała na mnie dziwnie. Adrenalina spowodowała to, że była pełna energi, więc przestępowała z nogi na nogę.

- Nie, Lucette. Mam na myśli siebie, Stefano i oczywiście ciebie, moja droga.

- Nie. Ja nie mogę tak...

- Zniknąć?- weszła mi w słowo- Daj spokój, Lucette. Własna rodzina się ciebie wyżekła. Masz nieślubne dziecko, kto zechce taką kobietę? Na dodatek jesteś Przebudzoną, więc jeśli Kol cię znajdzie to potraktuje jak ostatnią szmatę i zabije.

To co mówiła bolało. Była okrutna i to wiedziała. Uderzała w moje słabe punkty bez skrupułów. Kim była ta kobieta bez serca? Najwyraźniej ten uśmiech i czułość to była gra. Prawdziwa Ester była zimna i okrutna, udowodniła to teraz.

- Pójdę porozmawiać z Rafaelem o moim wyjeździe- powiedziałam cicho, spuszczając wzrok

- Doskonale. Nakarze cię spakować- powiedziała Ester- Mam nadzieje, że Kol nie zabije Rafaela. Wyczyszcze mu pamięć. Cokolwiek- mówiła szybko i niemal niezrozumiale, później spojrzała mi w oczy- Za parę dni będziemy w Anglii.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 22.03.2015
    Brzmiało bardzo poważnie. Ale bardzo dobrze 5:)
  • Angela 22.03.2015
    Uff, trzyma w napięciu. : ) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania