Mroczny Cień-Rozdział 10

Kasandra zebrała sprawozdania od swojej rady i wyszła z sali, decydując się na parodniowy powrót do domu, przy portalu spotkała zamyśloną siostrę, jej chowańca, który na plecach niósł jakąś dziewczynę. Zagadnęła:

– Sisti, co się dzieje, dlaczego wyglądasz, jakby cię stratowało stado demonicznych pająków?

– A wiesz, że się tak czuję? Zresztą musimy porozmawiać, masz w pałacu jakiś czysty pokój? – odpowiedziała zmęczona.

– Raczej nie chodzi ci o ład, pójdziemy do mojego pokoju – Nie miała śmiałości spytać, co niesie Leonidas na plecach. Obie siostry przemierzyły korytarze, wymieniając powitania z każdą mijaną osobą, w końcu otworzyły drzwi pokoju Kassi i zamknęły je na klucz.

– No dobra Sisti, o co chodzi z tą uczennicą? – spytała zaciekawiona, spoglądając na nieprzytomną dziewczynę.

– Jest ofiarą Złotego Oka, którą mój znajomy uratował, zanim coś poważnego jej zrobili – Sisti podeszła do chowańca i sprawdziła, czy nic Sarze nie jest.

– Ciągle ta organizacja... – powiedziała zrezygnowana i usiadła na łóżku.

– Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz szukać informacji o nich – Popatrzyła śmiertelnie poważnie na Kasandrę.

– Nie jestem już małą dziewczynką, powiedz mi, co cię tak zaskoczyło? – Jej reakcja zaciekawiła Kassi.

– Eh. Niech ci będzie, przełóżmy jednak tę małolatę na twoje łóżko – Leonidas pomógł im, a Sistina zaczęła swą opowieść, nie pomijając zdarzeń z nocy, jak i historii przekazanej jej przez Dragona, nie wspominając jego imienia. Jej rozmówczyni usiadła z wrażenia na krześle:

– I mówisz, że w tym nędznym procederze brali udział nasz brat i ojciec? Ale nie to jest najgorsze, skoro są w stanie podpiąć się pod Cienie, to mają nieograniczony dostęp do wszystkiego.

– Czyli prawda wyszła na jaw... – Z łazienki obok wyszedł, jak gdy by nic jej brat Franciszek.

– Coś ty tam do cholery, robił? – krzyknęła, wpatrując się oskarżycielsko w niego.

– Uspokój się Kassi, z rozkazu naszego ojca miałem sprawdzić, ile wiesz. Bardzo się zaniepokoił, gdy usłyszał o napaści na ciebie – cicho odpowiedział, próbując załagodzić sprawę.

– Franciszek, czyli on jednak mówił prawdę? Naprawdę tak było – Sisti zbladła.

– Czyli jednak przeżył, kamień z serca. Gdyby nie on, zrobiłbym więcej strasznych rzeczy, choć delikatny nie był – Franciszek usiadł na łóżko, obok nieprzytomnej dziewczyny.

– Kto to jest ten "on"?? – powiedziała spoglądając na rodzeństwo.

– Nie musisz wiedzieć. Bracie powiedz dlaczego? – Sisti zignorowała siostrę, przenosząc uwagę na brata.

– Poddałem się żądzy i tyle, miałem lekkiego fioła na punkcie zwierzołaków, a ojciec musiał zdobyć na szybko pieniądze, by ustabilizować państwo. Nie wiedzieliśmy, co to jest za organizacja, to jednak nas nie usprawiedliwia. – odpowiedział krótko, nie patrząc siostrom w oczy.

– Czemu pozwalacie, by Złote Oko panoszyło się po naszym cesarstwie? – spytała zdziwiona Sisti.

– To nie takie proste, w ich szeregach jest wielu znaczących szlachciców i mają ogromne wpływy wśród kupców – odparł głośno i zaczął, chodzić po pokoju.

– Krótko mówiąc, nic nie możecie – wtrąciła się Kassi.

– Dokładnie Kasandro. Co zrobicie z tą małolatą? – spytał Sisti.

– Zbadają ją w szpitalu, ale nie wiem co dalej. Normalnie moglibyśmy ją odesłać do akademii, gdyby nie meldunek tamtych dwóch sekciarzy.

– Będą chcieli ją odbić?

– Z pewnością tak.

– No to musimy ich aresztować, ale wpierw przeprowadzić śledztwo – wypaliła Kassi.

– Moja głupiutka siostrzyczko, nie wszystkich da się przyprowadzić pod osąd ślepej sprawiedliwości. – Rodzeństwo z politowaniem spojrzało na nią, pożegnali się z nią i wyszli.

Kasandra postanowiła, że tego tak nie zostawi, następnego dnia wraz z Sigiem zebrali grupę zaufanych osób i zaczęli śledztwo, pomogły im informacje wyłudzone od zastępczyni Sistii z grupy Jaskółek. Niestety mieli tylko jedną osobę podejrzaną, barona Jodla, wysoko postawiony członek rady królewskiej. Ten państwowy organ powołany został, jako możliwość uczestnictwa w rządzeniu cesarstwem i powiedzenia swojego "ale". Jednak i tak ostateczna decyzja pozostawała cesarzowi, choć można było go obalić. Zaczęli obserwacje.

Tymczasem w akademii parę godzin przed aktualnymi wydarzeniami, starsze rodzeństwo Szwarców spotkało się z Dragonem w publicznej kawiarni. Popijając mocną herbatę, zaczął:

– Powiedz mi moja droga Sisti, dlaczego nie miałbym rozwalić mu tej durnej łepetyny? – spojrzał groźnie na Franciszka.

– Powiedziałbym przepraszam, ale to nic nie da – cicho odpowiedział następca tronu.

– Zgadza się eleganciku. – twardo zabrzmiał głos Dragona.

– Uspokójcie się, Dragon nie musisz lubić mojego brata, ale mamy wspólnego wroga. – uciszyła swoich dwóch towarzyszy.

– I tak wspaniałomyślnie przyszliście mi powiedzieć, wiecie, że nie jestem już waszym mordercą? – spytał ironicznie.

– Zdaję sobie z tego sprawę. Cel jednak dotyczy twojej aktualnej pracy – Wyjęła grubą teczkę i położyła ją na stole.

– Pokaż te dane, niech się tylko ten dureń nie odzywa, bo po każdym jego słowie mam ochotę wyjść – Przysunął dokumenty bliżej siebie i z zainteresowaniem zaczął się z nimi zapoznawać.

– Niech będzie, oto Alfred Jodl, lat pięćdziesiąt osiem, zarządza handlem żywym towarem, dzieci, kobiety, mężczyźni, nawet starcy. Każdego u niego kupisz, dodatkowo jego dom na jeden dzień w miesiącu staję się luksusowym burdelem, gdzie jego znajomi mogą folgować swoim pragnieniom i spokojnie omawiać interesy, Udziela się w radzie i ma tam wysokie poparcie, tylko on wie o tej uratowanej Sarze, ponoć sam ma na nią chrapkę, dlatego wyżsi oficerowie Złotego Oka nic o niej nie wiedzą. Nie możemy go aresztować, ponieważ każdy dowód i świadek jakoś magicznie znikali, jedyna możliwość to eliminacja – Sisti zaczęła streszczać informacje, pijąc kawę.

– Dobra jak na razie wszystko jasne, gdzie haczyk? – Odłożył teczkę i wlepił swój wzrok w księżniczkę.

– Nasza siostra nie chcę odpuścić i wraz ze swoją grupą obserwuję twój cel. – rzuciła krótko, odstawiając filiżankę.

– To nie problem. Mam nadzieje, że posprzątacie za mnie.

– Znajdzie się jakiegoś kozła ofiarnego i po sprawie – odparł Franciszek.

– Zgoda, starzec jeszcze dzisiaj będzie martwy... – odpowiedział Dragon, dopijając napar do końca i oddalając się. Następca tronu nachylił się do siostry:

– Wiesz, że właśnie teraz spuściliśmy wściekłego psa z łańcucha – szepnął

– Jestem tego świadoma, dzisiejsza pełnia będzie dla niektórych niesamowicie krwawa... – Jej wzrok powędrował ku niebu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania