Poprzednie częściPod gwiazdami

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Pod gwiazdami /23

SARAH

 

Aleck wyszczerzył zęby i zawiesił zimny wzrok na Donie – mężczyzna nie mógł przyswoić faktu, że to właśnie jego najbardziej zaufany człowiek, okazał się zdrajcą.

Po jego zdziwionej minie, było widać wszystko – rozczarowanie.

– Wciśnij ten pieprzony guzik, bo chyba śnię. – Don zerknął na Charlotte; ani drgnęła, jakby nie słyszała.

– Jak dobrze pamiętam, wymieniałeś ostatnio okulary i przeszedłeś kompletne badanie wzroku, więc fatamorganę bym raczej wykluczył – powiedział Aleck i wyszarpnął pilot z ręki żony. – Kiedy skończymy pogawędkę, na pewno go użyję, ale jedynie jako typową formalność, domykając najgorszy rozdział mojego życia.

– Aleck, jak mogłeś? – zabrałam głos, chociaż nadal byłam w szoku. Kogo jak kogo, ale jego się tutaj nie spodziewałam; na pewno nie po przeciwnej stronie.

Wszystkie oczy skupiły się na mojej osobie – były chłodne i wrogo nastawione. Nawet Don strzelał kurwikami, co oznaczało tylko jedno: mam stulić dziób i nie pytać.

– Zaraz wszystko zrozumiesz – odparł. – Tobie również mam parę słów do przekazania. – Przejechał dłonią po łysinie i powrócił wzrokiem na Dona. – Usiądź, bo mamy sobie dużo do wyjaśnienia, tatusiu.

– Nie mów tak do mnie… te słowa straciły na ważności, kiedy zacząłeś kopać pode mną dołki – fuknął Don, ale nie zgrywał chojraka i zsiadł na twardym sienniku.

Zachodziłam w głowę, dlaczego Don jest taki spokojny; nie rozumiałam jego postawy? Czyżby się załamał i nie miał nic do powiedzenia w tej dwuznacznej sytuacji.

– W końcu mogę, ojczulku kochany. – Aleck cedził słowa z nieukrywaną zgryzotą; wręcz odrazą, a jeszcze tak niedawno gotów był osłonić szefa własną piersią.

– Zamknij mordę skurwysynu! – Don poderwał się z miejsca i ruszył na Alecka; niestety jeden mocny cios, wymierzony w jego szczękę i poleciał na podłogę.

– Jeszcze raz obrazisz moją matkę, a zmienię nastawienie do twojej osoby – ryknął mężczyzna, kopiąc Dona po żebrach. – Zgwałciłeś ją i zostawiłeś na pastwę losu. – Kolejne kopniaki trafiały w skuloną postać. – Powinienem cię zabić od razu, kiedy odkryłem, że to ty.

– Aleck, przestań! – krzyknęłam i chciałam stanąć pomiędzy mężczyznami, ale ochroniarz zagrodził mi drogę i pokiwał przecząco głową, uniemożliwiając dalszy ruch. To, że wymachiwał gnatem, również nie zachęcało do dalszej przeprawy.

– Sieć cicho Sarah! To nie twoja sprawa, rozumiesz? – Ostry wzrok Alecka przeszył mnie do szpiku kości. – Jeszcze raz wejdziesz mi w słowo, a każę Charlotte cię wyprowadzić i nie poznasz prawdziwego oblicza bydlaka, którego tak uwielbiasz.

– Aleck, nie kop go, on ma słabe serce.

– Wiem i co z tego… – Aleck odpuścił atak i zrobił krok w tył. – Podpisze, będzie wolny.

– O czym ty mówisz? – Don charczał i z ogromnym trudem łapał życiodajny tlen. Próbował wznieść głowę i spojrzeć na oprawcę, jednak potłuczone żebra i nadwyrężone mięśnie mu to utrudniały.

– Pamiętasz Megan… Ładna i naiwna blondynka; kiedyś twoja zaufana sekretarka, później wrak człowieka – syknął Aleck. – Kiedy odkryła, czym tak naprawdę się zajmujesz, postanowiłeś ją ukarać. Jednak nie mogłeś jej tak po prostu odprawić i zaufać, że nikomu nic nie powie; musiałeś ja upokorzyć i zniszczyć.

– Megan – wydukał Don i zawiesił oczy na rozwścieczonym Alecku. – Naprawdę jesteś moim synem?

– Tak. Nie jestem z tego dumny, ale co poradzić. Przed śmiercią matka wyznała całą prawdę o tobie, a że raczej należę do osób nieufnych, postanowiłem się do ciebie zbliżyć, poobserwować i zrobić test; wyszedł pozytywny, więc kiedy już byłem twoim pieskiem na posyłki, nie zamierzałem tego zmieniać i wykończyć cię powoli twoją własną bronią i przy okazji pomścić cierpienie, jakiego mama przez ciebie doznała.

Don milczał i chłonął słowa jak gąbka wodę.

– Napsułeś mi nerwów, a to, jak traktowałeś jedynego syna, zakrawało na taki finał. – Aleck zaczerpnął powietrza i położył rękę na ramieniu żony; potrzebował wsparcia.

– Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Przyjąłbym cię i wprowadził do interesu jak równego sobie, a nie chłopca od brudnej roboty.

– Miałem być drugim Michaelem; mężczyzną bez prawa głosu, który żyły sobie dla ciebie wypruwał, a ty nadal nim pomiatałeś i traktowałeś gorzej niż wroga?

– Nie umiem okazywać uczuć, ale nie oznacza to, że nie kocham syna. – Donowi udało się podnieść z podłogi; otrzepał ubranie z pyłu i wyprostował pierś. – Traktowałem cię jak syna.

– Wykorzystywanie, wyśmiewanie, upokarzanie i okazywanie wyższości porównujesz do uczucia ojcowskiego – fuknął Aleck. – Mam cię głęboko w dupie potworze. Zależy mi, tylko abyś poszedł na dno i poczuł to, co czuła Megan, kiedy nie miała co do garnka wsadzić, aby mnie nakarmić.

– Gdybym wiedział…

– Chuja byś dla nas zrobił – prychnął mężczyzna. – Spoczęlibyśmy w foliowych workach gdzieś w lesie, przywaleni chrustem. Stwarzałeś pozory dobrego męża i ojca, a tak naprawdę tłukłeś żonę, bo… kurwa… bo oddychała.

– Nie pozwalaj sobie – powiedział Don uniesionym głosem i zacisnął pięści.

– Michael nie raz, przy piwie wylewał łzy i marzył, abyś zdechł. Zniszczyłeś go i zdeptałeś, zamiast wesprzeć i zapanować nad agresją.

– Pierdolisz od rzeczy. Nigdy nie uderzyłem żony! – Michael nagadał ci głupot, bo zapewne chciał wzbudzić w tobie współczucie, poszukując sprzymierzeńców w obaleniu mojego imperium i skrócenia o głowę.

– Nie wybielaj się szmaciarzu. – Aleck wyrąbał Donowi piąchę w brzuch; starzec jęknął, zgiął ciało i pochwycił w uderzone miejsce. – Wiem, jak było, więc zamknij ryj, jeśli nie masz nic sensownego do powiedzenia. Zapłacisz za wszystko. Michael jest bezpieczny, bo był ofiarą, ale ty, tatusiu, zdechniesz w męczarniach.

– Aleck… – zawahałam się. – Jesteś pewien tego, co mówisz?

– Tak, Sarah, jak tego, że rano znów wstanie słońce – oznajmił i spojrzał na goryla; przywołał go skinieniem ręki. – Niech ten popierdoleniec zajmie miejsce Jacka, a tamtego wynieś, bo już dawno zdechł.

– Nie waż się mnie tknąć idioto! – krzyknął Don. – Zniszczę cię!

– Nie rozśmieszaj mnie – roześmiał się Aleck i pochwycił Dona za fraki. – Dasz mi klapsa, czy postraszysz ludźmi, których już nie masz… nic już nie masz, tatusiu.

– Michael po mnie idzie i kiedy tutaj dotrze, zmaże ten krzywy uśmiech z twojej twarzy. – Don urósł w oczach, nawet uniósł kąciki ust, wypowiadając te słowa.

– Tak, wiem… chipy – rzucił Aleck i poprosił żonę o telefon. – Michael jest dokładnie tutaj. – Podsunął aparat pod nos mężczyzny. – Powinien popijać kawę w towarzystwie zygzaka.

– Co! – fuknął staruszek. – Nasłałeś na niego płatnego zabójcę?

– W żadnym wypadku. Widzę, że nadal nic nie rozumiesz.

– Ja tym bardziej – wtrąciłam; miałam mętlik w głowie.

– Prosiłem, abyś siedziała cicho. Nie rozumiesz po angielsku, czy co?

– Rozumiem, ale…

– Sarah, poczekaj cierpliwie do finału, wtedy mi podziękujesz.

– Za co… za to, że planujesz zajebać mężczyznę mojego życia? – Wstąpił we mnie demon, który domagał się natychmiastowych odpowiedzi. – On traktuje cię jak brata. Jesteś jego najlepszym przyjacielem. Aleck, proszę cię, nie rób niczego głupiego.

– Zamknij się, bo stracę cierpliwość i oddam cię koledze do zabawy.

Zamilkłam.

– Jeszcze żyje – doleciało z drugiego końca pomieszczenia.

– Mogę? – Charlotte spojrzała pytająco na męża.

– Dla ciebie wszystko, kochanie. – Aleck wręczył Charlotte broń i pocałował w usta.

Kobieta podeszła do nieprzytomnego ojca, którego goryl zdążył już odwiązać i położyć na podłodze; naciągnęła spust, wycelowała i strzeliła prosto między oczy – dwa razy. Dmuchnęła w lufę i wróciła pod skrzydła ukochanego.

– Wynieś ścierwo – poprosił Aleck, objął kobietę i wyjął pistolet z jej dłoni.

Rozległ się huk – kula utkwiła w udzie Dona, który ryknął z bólu i od razu klapnął na siennik.

– Popierdoliło cię durniu! – warknął, wykrzywił usta i zacisnął krwawiące miejsce.

Z lufy wyleciała kolejna kula – trafiła w biceps.

- Przestań! – Don zawył, oczy załzawiły, a wargi zadrżały.

– Nie mam zamiaru, śmieciu. – Kolejny strzał i kolejne trzy naboje utkwiły w ciele Dona; nawet nie jęknął, jakby przywykł do odczuwanego bólu, albo szok zablokował receptory lęku.

– Aleck, co ty robisz? – Nie mogłam na to patrzeć; powód ku temu był, ale Aleck zrobił sobie z Dona tarczę strzelecką. – Zostaw go.

– Nie wytrzymam z tobą! – Zimny pistolet przywarł do mojego czoła. – Zamkniesz ryj, czy ciebie również mam potraktować ołowiem?

– Po chuja mnie tu trzymasz i zmuszasz, abym na wszystko patrzyła? Ta sprawa mnie nie dotyczy, więc chcę wyjść.

– Przez tego pana wylądowałaś w kiciu – stwierdził i strzelił; Don został trafiony w kolano. Wydarł gardło tak głośno i żałośnie, aż gęsia skórka wpełzła mi na skórę. – On zawiadomił gliny, bo dekoncentrowałaś Michaela i pod twoim wpływem zaczął się buntować.

– Szefie, to prawda? – Spojrzałam na Dona; nie raczył nawet unieść głowy, olał mnie. – Szefie!!!

– Milczy, czyli potwierdza – powiedział Aleck i kopnął mężczyznę z całej siły w brzuch. – Nie ma nic na swoje usprawiedliwienie, potwór. – Kolejny cios i trzask pękającego żebra; jęk i krzyk cierpiącego nie do opisania. – Po jakimś czasie zaczęły go męczyć wyrzuty sumienia, więc wyciągnął cię z mamra. Duży wpływ na jego decyzję miała depresja Michaela; spędził trzy miesiące w wariatkowie.

– Co?

– Sarah, Michael cię kocha i świata poza tobą nie widzi.

– To prawda – dodała Charlotte. – Znam go od łebka, nawet byliśmy jakiś czas razem, ale to, co z nim zrobiłaś, zasługuje na Oscara.

– Twoja gra również na niego zasługuje – odezwał się Don piskliwym głosem. – Jak mogłaś zdradzić własnego ojca?

– Bez mrugnięcia powieką, panie Lord – oznajmiła dziewczyna. – Popełnił błąd, wchodząc z tobą w spółkę. Gdyby posłuchał Hanka i przeczekał kryzys w firmie, teraz stałby tu razem z nami i czerpał korzyści z twojego upadku.

– Suka!

Aleck poczerwieniał na twarzy, oddał żonie broń, skulił dłonie w pięści i zaczął okładać Dona, gdzie popadło: szczęka, pierś, brzuch, nerki, nawet krocze.

– Popaprany bydlak! – krzyczał, ogarnięty amokiem. – Zatłukę cię.

– Aleck, zostaw! – Wykorzystałam nieuwagę goryla i pochwyciłam Alecka za biceps; odruchowo sięgnął mojej twarzy. Poczułam pieczenie, łzy napłynęły do oczu. Nie zamierzałam jednak odpuścić i spróbowałam raz jeszcze. – Aleck, od tego jest policja!

– Nic mu nie udowodnią, bo to szczwany lis i wszędzie ma plecy. Pracuję z nim już dwanaście lat, więc co nieco wiem – fuknął z przekąsem. – Po chuja go bronisz, co?

– Sprowadź tutaj Michaela, proszę. Niech spojrzy ojcu w oczy, zanim go wykończysz.

– Nie.

– Aleck… proszę cię.

– Kochanie, zwiąż i zaknebluj tę upierdliwą dziewuchę, bo zakłóca porządek i miele niepotrzebnie językiem, zamiast zaczekać w milczeniu i wysłuchać historii do końca.

***

Chwilę później siedziałam obezwładniona na sienniku; mogłam tylko patrzeć i słuchać.

– Michael o wszystkim wie i ukartowaliście to razem – syknął Don; krew bryznęła z buzi, brudząc posadzkę. Nie miał siły wstać.

Aleck pochwycił pokiereszowanego i zaciągnął do krzesła, posadził i nakazał ochroniarzowi związać. Don zaczął się wyrywać, ale lina, którą został przywiązany, ani drgnęła.

– Pierdolony zdrajca – wydusił przez zaciśnięte zęby, jęcząc z bólu.

– Po co ten słowotok, co? – Aleck podszedł do niego. – Michael o niczym nie wie, ale za chwilę pozna prawdę. Zygzak ma dla niego nagranie, które zapewne już mu przekazał.

– Jesteś nienormalny, człowieku!

– Michael powinien przewidzieć, że coś nie gra, kiedy zygzak zgodził się tak od ręki pomóc w obławie. Myślisz, że nasz zabójca nie ma nic innego do roboty, tylko lecieć na każde pstryknięcie i akurat był wolny i tak szybko dotarł na miejsce. Był z nami od początku i tylko czekał, aż Michael i twoi goryle przylecą. Wykalkulowałem, że Michael w takiej sytuacji postanowi skorzystać z jego usług, więc postanowiłem go zwerbować zawczasu. Szkoda mi twojego syna, bo jest tak zaszczuty, że nie główkuje racjonalnie.

– Gówno prawda – stwierdził Don, nie przestając walczyć z krępującą liną. – Jak mu włos z głowy spadnie, to osobiście nadzieje twoje zwłoki na pal.

– Głuchy jesteś debilu, czy co? – oburzył się Aleck. – Nic mu nie będzie, a ty przestań tak na mnie patrzeć, jakbym nie wiadomo co zrobił. – Te słowa były przeznaczone dla moich uszu. – Niedługo będziesz wolna i Michael też. Jedynymi osobami, które jak dotąd ucierpiały, to Jack i twoi ludzie, Donie Lord. Wszyscy w jednym miejscu, wystrzelani jak kaczki.

– Dogadajmy się i zakończmy ten cyrk – zaproponował Don, co tylko wywołało u Alecka i Charlotte wybuch śmiechu; aż do łez.

– Podpis… tylko tego od ciebie oczekuję. – Dokumenty wylądowały przed stopami Dona. – Po dobroci albo zaczniemy zabawę, kto dłużej wytrzyma. Jak zauważyłeś, Jack poległ, więc ty też pękniesz.

– Nigdy! – ryknął i zaczął się miotać. – Po mojej śmierci wszystko przejmie Michael, więc mój podpis gówno ci da. Nie dopracowałeś planu.

– No… nie zdążyłem, bo Jack wpadł na ślad Charlotte i po nitce, trafił do mnie.

– Ha, ha – prychnął Don. – Nic nie załatwisz.

– Michael podpisze, bo Sarah jest dla niego ważna.

Zadygotałam i wytrzeszczyłam oczy. Jak nie podpisze – stracę go.

Don zastygł bez ruchu, jakby go ktoś odłączył od sieci.

– Nie będzie psioczył, mając nóż na gardle – dodał Aleck oschłym tonem.

Był pewien swego.

– Przynajmniej rozumiem, po co ja tutaj ściągnęliście i wciągnęliście zygzaka do planu. Michael nie zaryzykuje ucieczki, bo dobrze wie, że przed tym pojebem nikt nie ucieknie – oznajmił Don. – Trafiłeś w sedno… syn na pewno podpisze. – Spuścił głowę i zaklął pod nosem.

– Nareszcie zacząłeś myśleć, tatusiu. Więc jak, podpisujesz, czy zaczynamy show?

– Nie podpiszę.

– Charlotte, obniż waty, zaraz pokażę tatusiowi, jak bardzo go kocham.

– Rób, co chcesz. Mam wszystko w dupie – przyznał Don posępnym głosem. – Nie jestem głupi i wiem, że żadna z osób, które zakwalifikowałeś do ocalenia, nie przeżyje. Michael podpisze i zygzak go odstrzeli. Sarah również polegnie, bo za dużo wie i jest ewentualnym zagrożeniem na rynku, gdyby postanowiła założyć własny interes.

– Jedyne, co mogę potwierdzić z twojego monologu, to to, że Sarah jest najlepszym chemikiem, jakiego do tej pory spotkałem i musiałbym być idiotą, aby zlikwidować taki skarb.

– Łżesz – powiedział Don.

– Nie. Sarah będzie pracować dla mnie i na pewno nie padnie z jej ust słowo „Nie”, ponieważ za to, że siedziała za prochy, nie znajdzie w okolicy żadnej wartościowej pracy, pozwalającej utrzymać się w dużym mieście.

– Wszystko przemyślałeś.

– Dokładnie, szefie. – Aleck objął żonę ramieniem i złożył pocałunek na czole. – Charlotte już zadba, aby Sarah była zadowolona z nowego szefostwa.

– Jak podmieniałeś towar? – spytał Don.

– Jako twoja prawa ręka, miałem dostęp do wszystkich i wszystkiego, więc sam rozumiesz.

– Właśnie, nie.

– Posłałeś do piachu tylu niewinnych ludzi, bo nie potrafiłeś rozwikłać najprostszej zagadki – prychnął. – Uruchom szare komórki i pomyśl.

– Nie mogę się skupić, wszystko mnie boli. – Wykrzywił usta w grymasie niezadowolenia. – Mów.

– Wszystko załatwiałem na miejscu. Michael pertraktował, a moi ludzie podmieniali towar na trefny. To był jedyny sposób, abyś stracił klientelę. Za każdym razem dostawali śmieci, rozcieńczone do dziesięciu procent. Czysty i ten bardziej wartościowy towar upłynniałem na własną rękę i podkradłem ci kupców w mgnieniu oka.

– Kto fałszował wydruki?

– Ja. – Aleck uśmiechnął się szeroko i spojrzał na żonę, która stała cichuteńko u jego boku, dumna z obrotu sprawy. – Precyzując, dostarczałem ci te, które powinieneś dostać, a oryginały zabierałem ze sobą. Miałem papier na rozpałkę.

– Teraz wszystko jasne – jęknął głośno Don i spuścił głowę. – Sarah nie była ci na rękę, bo wykryła szwindel, dlatego buntowałeś Michaela, aby ją zniechęcił i zmusił do powrotu na wieś.

– Michael planował wrócić tam razem z nią. Chciał wybrnąć z bagna, które mu zgotowałeś i nareszcie zaznać trochę szczęścia. Myślisz, że uciekł od ciebie, bo było mu dobrze w życiu.

Słuchałam każdego słowa z przejęciem i jedyne, co czułam, to ścisk serca i wściekłość na samą siebie; byłam oziębła dla Michaela, a on potrzebował jedynie mojej uwagi i odrobiny miłości.

Jakże błędnie odczytałam jego zachowanie wobec mnie.

– Przede mną nie można uciec i dobrze o tym wiesz – rzucił Don. – Wierność po grób.

– Wiem, dlatego zdechniesz, a Michael nareszcie nabierze wiatru w żagle i zacznie korzystać z uroków życia; nie tylko broń, trupy i wieczna służba pod dyktando tyrana.

– Zginie beze mnie.

– Nie, bo ma mnie, tatusiu. Jesteśmy braćmi i zrobię dla niego wszystko – rzekł Aleck. – Rozbudujemy interes i będziemy najlepsi nie tylko w Anglii.

– Michael na to nie pójdzie… nie zaufa ci, kiedy pozna prawdę.

– Zobaczymy. W najgorszym wypadku podzieli twój los.

Aż mną zatelepało. Chciałam wstać, ale nie potrafiłam. Wybałuszyłam uszy i zaczęłam bełkotać przez knebel jak pijak. Aleck powiedział to tak oschle, że już widziałam Michaela w kałuży krwi.

– Kochanie, daj jej coś na uspokojenie, bo gotowa mnie zabić wzrokiem.

Charlotte wyjęła z kieszonki bluzy strzykawkę i podeszła; wbiła w ramię i rozmasowała nakłucie. Nie mogłam się nawet bronić. Nikt nie rozumiał, co mruczałam; po chwili mięśnie zwiotczały, oczy zaszły mgłą, a mózg spowolnił pracę.

– Po chuja faszerujesz dziewczynę tym syfem? – zagadnął Don.

– Żadnym gównem, tylko naturalnym lekiem… zresztą, coś ty nagle taki troskliwy?

– O ciebie też byłem.

– Fakt – rzuciła Charlotte. – Pytał i wyglądał na zatroskanego, kiedy odkrył, że ciebie tutaj nie ma. O mało mi oczu nie wydrapał pod wpływem wściekłości.

– Naprawdę… aż się wzruszyłem. – Aleck przysunął twarz do Dona. – Niedługo dołączy do nas Michael, wtedy dokończymy. – Podszedł do żony. – Chodź kochanie, muszę ochłonąć i pomyśleć, co zrobię temu popaprańcowi, kiedy przyjdę kolejnym razem.

Odprowadziłam małżeństwo wzrokiem i spojrzałam na posępną twarz Dona. Był przegranym i chyba dopuścił do siebie tę wizję.

Pocieszał mnie fakt, że Aleck sprowadzi Michaela, chociaż wcześniej kategorycznie temu zaprzeczył.

Miał jednak dobre serduszko, pomimo wszystko.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Wiedziałam! Brawo ja! I potem wrócą do piwnicy, znęcać się nad szefem, a tu chłop się wykrwawił.😜
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    No, dobrze wydedukowałaś. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania