Poprzednie częściUratuj mnie - Prolog

Uratuj mnie - Rozdział 13 - Test

KAROL

 

Kiedy wchodzę do domu po pracy, oddycham z ulgą. To był ciężki dzień i przede wszystkim bardzo stresujący. Wizyta z centrali, prezentacja i oprowadzanie po firmie grubych ryb, to zdecydowanie nie dla mnie. Nie rozumiem, dlaczego to akurat mnie oddelegowano do tych zadań, ale cieszę się, że przynajmniej udało mi się wymiksować z firmowego przyjęcia. Nie chciało mi się tam zostać, bo to zdecydowanie nie moje klimaty, a poza tym wolałem wrócić wcześniej do domu i spędzić więcej czasu z Iloną.

Nie wiem, jak to możliwe, ale mimo, że znam ją nieco ponad dwa tygodnie, bardzo ją polubiłem i co tu dużo mówić… Po prostu coś mnie do niej przyciąga i coraz trudniej jest mi się oprzeć temu przyciąganiu.

Może to dlatego, że w moim domu mieszka młoda, ładna i samotna kobieta, a ja tak długo byłem sam? Teraz nie jestem już taki samotny, bo z nią nie mogę się nudzić. Do tego zauważyłem, że stałem się spokojniejszy i bardziej wyciszony, kiedy tu ze mną jest, gotuje sobie, sprząta, uczy się włoskiego na dywanie w salonie, wymachując przy tym nogami w powietrzu i przygryzając końcówkę długopisu albo kiedy odpoczywa z książką w ogrodzie. Nie skupiam się już tak bardzo na sobie, swoich problemach i swojej przeszłości, ale na niej.

Czasami łapię się na tym, że wyobrażam sobie, że ona tu zostaje do końca wakacji, lata, jesieni, zimy… a wtedy czuję błogi spokój podszyty niepokojem. No bo czy to nie za wcześnie, że tak o niej myślę? Czyżbym był aż tak samotny, że przywiązałem się do niej po dwóch tygodniach? I czy ona też myśli czasami o mnie w ten sposób? Czy może widzi we mnie tylko kogoś, kto ją ochroni? Byłem kiedyś policjantem, więc może po prostu czuje się przy mnie bezpiecznie, a jej zachowanie nie ma nic wspólnego z tym, że mógłbym się jej podobać.

To wszystko jest takie skomplikowane... Na szczęście Ilona będzie tu jeszcze przez chwilę, więc póki co, zamierzam się z tego cieszyć.

Przerywam swoje rozważania, kiedy wchodzę do domu. Ilona jak zwykle wita mnie w kuchni z uśmiechem, a z radia leci "Lubię być z nią" Baranovskiego.

Tak, zdecydowanie lubię fakt, że Ilona jest w moim domu.

 

ILONA

 

Lubię popołudnia, kiedy Karol jest już z powrotem w domu, a ja nie jestem sama. Fajnie spędzać z nim tę porę dnia, a tak się składa, że od jakiegoś czasu robimy coś razem niemal codziennie. Dziś na przykład po powrocie z komisariatu, gdzie przekazaliśmy nowe dowody w mojej sprawie i poprosiliśmy o częstsze kontrole naszej okolicy, pracujemy w ogrodzie. Karol kosi trawę, a ja podlewam kwiaty. Pomiędzy nami kręci się Rex, który zabiega szczególnie o uwagę swojego pana, którego nie widział przez prawie cały dzień. Śmiejemy się głośno, kiedy Rex niestrudzenie, chyba po raz setny już dziś, przynosi Karolowi piłkę i chce, aby ten mu ją znów rzucił. Z uśmiechem przyglądam się tej scenie, a w duchu myślę sobie, jak to dobrze, że Karol pozwolił mi zostać tu na dłużej. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że miałabym wrócić do stolicy i znów spotykać Marcina. Poza tym, wiem już, że kiedy wreszcie stąd wyjadę, będzie mi strasznie brakować Karola i świadomości, że przy nim jestem bezpieczniejsza.

Spoglądam na Karola i uśmiecham się mimowolnie na jego widok. Bardzo go polubiłam i przywiązałam się do niego. Te ponad osiem godzin kiedy jest w pracy, dłuży mi się niemiłosiernie i każdego dnia z niecierpliwością nasłuchuję, czy wjeżdża już na podwórko.

Jeszcze tydzień temu nie sądziłam, że tak się zaprzyjaźnimy, bo nie mam wątpliwości, że jesteśmy przyjaciółmi. Zdążyliśmy się już w miarę dobrze poznać, a przede wszystkim znamy swoje obawy, bolączki, plany i marzenia. Wiemy, jakie mamy nawyki i przyzwyczajenia. Karol na przykład w każde niedzielne przedpołudnie lubi czytać fantastykę, chodzi spać i wstaje zawsze o tej samej porze, nawet w weekendy, i woli masło orzechowe od Nutelli. Właśnie uśmiecham się szerzej na wspomnienie naszej zażartej dyskusji, że to przecież niemożliwe, bo Nutella jest pyszniejsza, kiedy nasze spojrzenia się krzyżują kolejny już raz tego popołudnia. Patrzymy na siebie przez kilka sekund, a później wracamy do swoich zajęć i tak mija nam kolejny dzień.

Pod wieczór postanawiamy pobiegać po polnych drogach wśród pól i sadów. Karol jest niezwykle wymagającym trenerem i nie znosi wymówek. Dlatego teraz, 40 minut od rozpoczęcia treningu, ledwie oddycham, tak bardzo jestem wykończona.

– Karol, proszę cię, odpocznijmy chociaż chwilę, bo nie dam rady wrócić z powrotem.

– To zostaniesz tu na noc.

– Ja to widzę raczej tak, że z powrotem będziesz mnie musiał nieść na barana.

– Hmm… Kusząca wizja. – Mruży oczy, patrząc na mnie, a po moich plecach przebiega dreszcz.

– No nie wiem. Ważę swoje.

– Przesadzasz. Jesteś przecież szczupła.

– Ale ja naprawdę sporo ważę tylko po prostu tego po mnie nie widać. To dlatego, że jestem wysoka i te wszystkie kilogramy rozkładają się na dużej powierzchni, ale wierz mi, nie jestem wcale lekka.

– I tak ci nie wierzę. Przecież już nie raz niosłem cię na rękach. – Przekonuje niskim głosem z nieodgadnionym wyrazem twarzy, aż zerkam na niego i patrzymy sobie w oczy przez kilka sekund.

Pierwszy raz nawiązał, wprawdzie niebezpośrednio, do naszego prawie–pocałunku. Spuszczam oczy i nie wiem, co powiedzieć.

– Karol… – Zaczynam w końcu nieśmiało.

– Tak? – Pyta i przechyla na bok głowę, cały czas świdrując mnie wzrokiem.

– Chciałabym oficjalnie przyznać, że to, co powiedziałam o Kamili, wtedy po meczu, było głupie i podłe. Przepraszam.

– Nie przepraszaj mnie za coś, co czułaś w tamtym momencie. Ja też nie zareagowałem najlepiej. W ogóle to nie powinienem był cię przenosić. Upiłem się bardziej, niż myślałem.

– Prawie się wywróciliśmy przez ciebie. – Odzywam się przekornie po chwili, żeby rozluźnić atmosferę, na co on uśmiecha się z zakłopotaniem.

– Mało brakowało.

– Tak, mało brakowało. – Przyznaję mu cicho rację, znów wspominając moment, kiedy prawie się pocałowaliśmy.

Odwracam się do niego plecami i zaczynam się rozciągać, żeby nie mieć jutro zakwasów.

Zrobię to dziś. To musi być dziś. Obiecuję sobie w duchu i uśmiecham się do swoich myśli. Dziś w nocy dowiem się, czy jestem obojętna Karolowi.

 

***

 

Ta noc jest idealna. Ta noc do innych jest niepodobna, jak śpiewa Kora w radiu. Mam ogromną nadzieję, że rzeczywiście dziś coś się zmieni. To musi stać się dziś.

Podchodzę do okna i otwieram je na oścież, wdychając rześkie, nocne powietrze i wsłuchuję się w kojące cykanie świerszczy i kumkanie żab.

Dzień był ciepły i nawet teraz, choć jest już po 22:00, ziemia i powietrze nadal są nagrzane. Idealna pogoda, aby spać w samej bieliźnie… Do tego jest pełnia, którą mogę bez przeszkód podziwiać z okna, bo na niebie nie ma ani jednej chmurki. Księżyc świeci tak mocno, że mimo nocnej pory jest naprawdę jasno i mogę wyraźnie dostrzec rożne przedmioty w pokoju i na podwórku.

To dobrze, to bardzo dobrze. Karol będzie miał idealny widok na moje ciało bez zapalania ani jednej żarówki. Myślę z podekscytowaniem i dreszczem podniecenia na całym ciele.

Nie chcę się z nim kochać, bo znamy się zbyt krótko, ale moim celem tego wszystkiego jest to, żeby mnie taką zobaczył i wykonał jakiś krok dzięki, któremu będę wiedziała, że nie jestem mu obojętna.

Kiedy wrócił z meczu i chciał mnie pocałować, powiedziałam, żeby zrobił to, gdy będzie trzeźwy. Do tej pory jednak tego nie zrobił (co bardzo mnie irytuje), więc postanawiam mu w tym pomóc i go zachęcić. Prościej byłoby zrobić pierwszy krok za niego, ale duma mi nie pozwala. To on musi to zrobić, skoro tak bardzo tego chciał, jak sam twierdził.

"Ta noc do innych jest niepodobna" nucę cicho, przechodząc do łazienki. Spędzam tam około godziny w trakcie, której wykonuję niezbędne zabiegi pielęgnacyjne, ale przede wszystkim staram się zadbać o to, żeby ładnie pachnieć. Może coś mi się przewidziało, ale zauważyłam, że kiedy Karol znajduje się blisko mnie, czasami robi głębsze wdechy, jakby zaciągał się moim zapachem. Zresztą, przecież powiedział mi, że ładnie pachnę, kiedy myślał, że spałam.

Kąpię się więc w moim ulubionym migdałowym płynie do kąpieli, po którym moja skóra jest zawsze przyjemnie gładka, a potem nakładam kwiatowy balsam na całe ciało. Na koniec spryskuję się w newralgicznych miejscach perfumami, które były cholernie drogie, ale jak widać robią robotę.

Długo zastanawiałam się, jaką bieliznę założyć, aż w końcu postanowiłam ubrać zwykłe czarne, bawełniane majtki z koronką na obrzeżach, a do tego dopasowany, czarny, stanik bez żadnych usztywnień, ale za to z dwoma małymi kokardkami na ramiączkach. Jest z koronki, ale nic przez niego nie prześwituje i wygląda całkiem skromnie, ale to, że jest dopasowany sprawia, że moje nieduże piersi są odpowiednio wyeksponowane.

Spoglądam na siebie w dużym lustrze na drzwiach szafy i nagle dopadają mnie wątpliwości. Czuję się, jak idiotka, a co gorsza, jak jakaś wywłoka. Zaczynam nawet zastanawiać się, czy nie zrezygnować ze swojego szalonego planu, ale wtedy uświadamiam sobie, że jeśli zrezygnuję, to nadal nie będę wiedziała, na czym stoję. Niedługo będę musiała stąd wyjechać, a wtedy być może nasze drogi się rozejdą.

Muszę działać, po prostu muszę!

Najwyżej po wszystkim będę na siebie wściekła i będzie mi wstyd, a potem i tak wyjadę i o wszystkim zapomnę… Chyba… W końcu najbardziej żałuje się tych, rzeczy, których się nie zrobiło. Poza tym wychodzę z założenia, że lepiej coś zrobić i przekonać się, czy rzeczywiście było warto, niż tego nie zrobić i zastanawiać się, co by było gdyby. Każde doświadczenie, nawet to nieprzyjemne i nietrafione, przynosi ze sobą jakąś naukę.

Spoglądam więc jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze i poddaję się surowej ocenie. Jestem cholernie wysoka jak na kobietę, ale przynajmniej szczupła, co niestety skutkuje niezbyt imponującymi piersiami. Do tego na moim brzuchu odznacza się niemała fałdka, co nie wygląda zbyt dobrze… Ale za to mam zdrowe, długie i miękkie włosy oraz cerę bez większych niedoskonałości, dzięki czemu nie nakładam w ogóle makijażu. Na koniec spoglądam na swoje nieco krzywe, ale za to długie nogi i stwierdzam, że w ogólnym rozrachunku wyglądam całkiem nieźle.

Zerkam na zegarek i widzę, że jest już po 23:00. Wiem, że Karol już śpi, bo jutro musi rano wstać. Wiem też, że ma otwarte okno, bo jego pokój jest obok mojego. To dobrze, bo jeżeli nie usłyszy mnie przez ścianę, to usłyszy przez otwarte okno.

Z bijącym sercem siadam na łóżku i zrzucam kołdrę na podłogę. Kotłuję również prześcieradło i rozczochruję sobie nieco włosy, a następnie układam się niedbale na poduszce. Leżę tak przez chwilę, żeby się uspokoić i opanować drżenie na całym ciele. Po chwili, kiedy czuję, że jestem gotowa, przystępuję do działania.

 

KAROL

 

Od kilku chwil słyszę niespokojne pojękiwania, dochodzące z pokoju Ilony. Jestem pewien, że znów śni się jej jakiś koszmar, bo dzięki temu, że najwyraźniej ona też ma otwarte okno, słyszę, jak wierci się na łóżku po drugiej stronie ściany, a nawet jestem w stanie usłyszeć, co mówi. Powtarza w kółko „Nie, nie, nie…”, na zmianę z „Zostaw”, „Nie chcę” i „Przestań”.

Mimowolnie, bo zupełnie tego nie chcę, przed oczami stają mi obrazy z tego, co być może jej się teraz śni.

Kiedy moja wyobraźnia zaczyna działać na pełnych obrotach, a jej krzyki i jęki stają się coraz głośniejsze, zrywam się z łóżka i po paru sekundach wpadam do jej pokoju, po czym zamieram bez ruchu. Otwieram szerzej oczy i mrugam nimi kilka razy, żeby upewnić się, czy nie mam zwidów. Księżyc jednak świeci tak jasno, że mam stuprocentową pewność, że to, co widzę, dzieje się naprawdę.

Ilona śni jakiś koszmar, szamocząc się w łóżku w samej bieliźnie! Na ten widok mieszanina współczucia i złości z powodu męczącego ją koszmaru, powiększa się o jeszcze inną emocję – pożądanie.

Podchodzę do jej łóżka na miękkich nogach, czując nieznośny ból w podbrzuszu. Nieznośny, bo od dłuższego czasu nie znalazł jedynego słusznego ujścia. Uczucie to potęguje fakt, że coraz częściej łapię się na tym, że chciałbym znaleźć to ujście za sprawą dziewczyny, szamoczącej się w samej bieliźnie na łóżku, które stoi na wyciągnięcie ręki…

Omiatam wzrokiem jej zgrabne ciało i oczami wyobraźni widzę, jak kładę się na nim, całuję każdy jego skrawek, pieszczę każdy jego centymetr, czuję pod sobą jej ciepłą, miękką skórę i niepowtarzalny, upajający zapach. Wiele razy wąchałem w łazience jej płyn do kąpieli, balsam i perfumy, ale to nie to samo. To tylko jakaś marna namiastka mieszanki wszystkich tych trzech zapachów w połączeniu z jej własnym, która teraz doprowadza mnie do szaleństwa. Krew krąży wściekle w moich żyłach i niemal czuję, jak bardzo jest wzburzona. W niektórych częściach mojego podnieconego ciała krąży nieco szybciej…

W końcu przytomnieję. Pochylam się nad nią, chwytam delikatnie, ale stanowczo jej ramię i nim potrząsam.

– Ilona! Ilonka, obudź się! Słyszysz mnie? Ilona!

Po chwili otwiera oczy i wydaje z siebie krótki, ale głośny krzyk.

– Spokojnie, to ja. Miałaś zły sen. – Uspokajam ją i słyszę, że mój głos jest lekko zachrypnięty, a do tego drży.

Cały czas się nad nią pochylam, ale nagle ona podnosi się gwałtownie, klękając na łóżku tak, że muszę się odsunąć, żebyśmy nie zderzyli się głowami.

– Karol? Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? – Dopytuje trzęsącym się ze zdenerwowania głosem i błądzi rozbieganym wzrokiem po moim ciele.

Tak jak ona, mam na sobie samą bieliznę, bo ta noc jest wyjątkowo ciepła. Czuję, jak fala gorąca rozchodzi się po moim ciele pod wpływem jej spojrzenia.

– Tak… Wszystko okej.

– Na pewno? Pokaż szyję. – Cały czas klęcząc, unosi się delikatnie na kolanach i dotyka mojej szyi, oglądając ją nerwowo.

Jak to dobrze, że dziś pełnia i księżyc świeci tak jasno, że mogę widzieć ją jak na dłoni. Jej skóra ma przyjemny błękitny odcień w blasku księżyca…

– Znów śniło ci się, że coś mi zrobił? – Pytam cicho.

– Tak. – Odpowiada poruszona, kiwając smutno głową. – Dobrze, że to był tylko sen…

Spogląda mi prosto w oczy, oddychając przy tym szybko tak, że mimowolnie spoglądam niżej na jej piersi falujące w koronkowym staniku. Uczucie podniecenia w podbrzuszu coraz dobitniej daje o sobie znać.

Nie mogę się już powstrzymać i po prostu ujmuję jej twarz w swoje dłonie. Widzę, jak jej źrenice rozszerzają się jeszcze bardziej, a usta rozchylają się zachęcająco. Pochylam się nad nią tak, że nasze twarze dzieli już tylko kilka centymetrów i próbuję wybadać jej reakcję. Nie odsunęła się, a do tego co chwila zerka na moje usta. Pokonuję więc dzielące nas centymetry i powoli opadam na jej wargi. Są niesamowicie miękkie i ciepłe. Całuję ją delikatnie, a ona oddaje mi pocałunek. Czuję się tak, jakbym leciał wysoko nad ziemią prosto do nieba.

Kiedy odsuwa się ode mnie niespiesznie, uśmiecha się delikatnie i wzdycha cichutko. Wygląda teraz tak pięknie! Byłem głupkiem, że od razu nie dostrzegłem tego, jaka jest ładna.

Patrzymy na siebie przez chwilę w milczeniu, jakby do końca nie dowierzając, że to zrobiliśmy. Ilona obserwuje mnie uważnie, jakby zobaczyła mnie po raz pierwszy w życiu, a ja czekam na jej ruch, który na szczęście wykonuje. Oplata moją szyję jedną ręką, a drugą chwyta moje przydługie włosy i przyciąga do siebie. Nasze usta znowu się stykają, ale tym razem bardziej zdecydowanie. Nasze języki ocierają się o siebie niecierpliwie, kiedy wplatam dłoń w jej włosy, a drugą obejmuję ją w talii na jej nagiej skórze i popycham delikatnie na łóżko. Drży lekko na mój dotyk, ale kładzie się i pociąga mnie za sobą.

Czuję ciepło jej ciała wijącego się pode mną, a to sprawia, że moje ciało automatycznie na to reaguje. Fale gorąca znów rozchodzą się pod moją skórą, a w kroku zaczyna robić się jakby ciaśniej. Całuję jej piegi na policzkach, a potem jej szyję. Zaciągam się zapachem jej perfum w tym miejscu, a ona w odpowiedzi wygina się w łuk. Oddycha płytko i szybko, gładząc przy tym moje nagie plecy. Ja błądzę dłonią po jej talii i biodrze z góry na dół i z powrotem. Znów wygina się pod wpływem mojego dotyku, a ja drżę na myśl, że skoro tak reaguje na mój, jakby nie było dosyć niewinny dotyk, to co by było gdybyśmy… Z moich ust wyrywa się jęk.

Całuję ją zachłanniej, a jej ciche jęki doprowadzają mnie do szaleństwa. Obydwoje oddychamy coraz głośniej, łapczywie łapiąc powietrze, gdy zdołamy się od siebie oderwać na sekundę.

Kiedy jestem już zupełnie twardy i gotowy, uświadamiam sobie, że nie mam przy sobie ani jednej gumki w razie, gdyby Ilona chciała czegoś więcej i na chwilę gubię rytm, całując jej chętne usta. Nie jestem na to przygotowany pod tym względem, bo ostatni raz byłem z kimś tak blisko nieco ponad dwa lata temu. Byłem wtedy z Kamilą… Kamila… Zupełnie gubię rytm na jej wspomnienie.

Dlaczego o niej teraz myślę? Co jest ze mną nie tak?!

Odsuwam się gwałtownie od Ilony i patrzę w jej oczy zasnute mgłą. Po jej minie domyślam się, że myśli, że chcę nabrać powietrza i nieco ochłonąć, ale uśmiech znika z jej zaczerwienionej twarzy, a jej wyraz zmienia się tak, że teraz maluje się na niej napięcie i niedowierzanie.

– Coś nie tak?

– Przepraszam… – Tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić, zanim wybiegam z jej pokoju.

 

ILONA

 

Kiedy Karol niemal wybiega z pokoju, zostawiając mnie w nim zupełnie samą, siadam na łóżku i staram się zrozumieć, co tu się przed chwilą stało. Jak to możliwe, że przez kilka zbyt krótkich chwil byliśmy jednością, a nasze ciała idealnie do siebie pasowały, by potem rozdzieliła nas przepaść? W jednej chwili unosiliśmy się razem nad ziemią, a potem w ułamku sekundy znaleźliśmy się na przeciwnych biegunach.

Cała się trzęsę, gdy przypominam sobie wyraz jego twarzy, gdy odsunął się ode mnie, jakbym była trędowata. Czuję łzy pod powiekami i gulę w gardle. Ten pocałunek, a właściwie pocałunki, były najlepszymi pocałunkami w moim życiu. Nikt nigdy mnie tak nie całował, a moje ciało nigdy nie reagowało tak intensywnie na mężczyznę. A on? Spojrzał na mnie, jakby ten pocałunek był jakąś zbrodnią i jakby tego żałował. Po co więc mnie pocałował? Po co, jak sam twierdził, chciał tego już od jakiegoś czasu? Rozczarowałam go? Czy nie czuł tego przyciągania?

Po moim policzku spływa kilka dużych łez, które wycieram nerwowym ruchem. Nie zamierzam płakać z tego powodu. Skoro nie poczuł tego napięcia ani przyciągania, to znaczy, że jest pieprzonym robotem niezdolnym do takich uczuć i emocji!

Nagle coś sobie uświadamiam. A co jeśli wybiegł jak poparzony, bo przypomniał sobie o Kamili? A co jeśli nadal coś do niej czuje? A jeśli on ją nadal kocha? A może czuje w stosunku do niej już tylko nienawiść, a przez to, że jestem do niej podobna, dostałam rykoszetem i mnie odtrącił?

Jestem załamana. Nie powstrzymuję już łez, które spływają po mojej twarzy.

Jestem taka żałosna! Idiotka ze mnie!

Jestem na siebie zła, a jednocześnie jest mi siebie żal, bo uświadamiam coś sobie. Nie chcę, żeby czuł coś do tej całej Kamili. Chcę, żeby to do mnie coś poczuł, bo ja… ja coś do niego czuję. Teraz jestem tego pewna i nie dam już dłużej rady temu zaprzeczać. To wszystko było po to, żeby wybadać uczucia Karola względem mnie, a tymczasem ta chwila dobitnie uświadomiła mi, że to ja czuję do niego coś poważnego. Coś więcej niż on czuje do mnie.

Zdaję sobie sprawę, że nie znamy się długo, ale mieszkamy razem, a to zbliża. Poza tym, zdążyliśmy poznać siebie nawzajem, swoje nawyki, problemy, niepokoje i nadzieje. To chyba więc normalne, że stał mi się bliski i zaczęło mi na nim bardzo zależeć… Jest moją opoką, gwarantem bezpieczeństwa, przyjacielem, powodem, dla którego moje serce zaczyna szybciej bić…

Łzy płyną nieprzerwanie, kiedy uświadamiam sobie ironię sytuacji, w której aktualnie się znajduję. Marcin twierdzi, że się we mnie zakochał, ale ja nie chcę go nawet znać, a mężczyzna, który mi się podoba, właśnie mnie odtrącił, bo być może czuje coś – miłość, sentyment, nienawiść, cokolwiek – do swojej byłej, która zdradziła go z jego byłym przyjacielem.

 

KAROL

 

Kurwa mać!

Dlaczego to zrobiłem?! Dlaczego pomyślałem o Kamili i zostawiłem Ilonę?! Po co stamtąd wyszedłem?! Przecież nie protestowała, kiedy ją całowałem, ani gdy położyliśmy się, żeby było nam wygodniej. Nawet nie próbowała zakryć nagości i nie przejmowała się tym, że widzę ją w samej bieliźnie! Kto wie, może nawet chciała czegoś więcej, a ja głupi wyszedłem!

Chodzę wkurzony po pokoju i mam ochotę coś rozwalić. Ostatecznie uderzam kilka razy pięścią w poduszkę i klnę na swoją głupotę. W końcu siadam na łóżku zdyszany i próbuję znaleźć wytłumaczenie na swoją reakcję. Pragnąłem jej, przed chwilą czułem obezwładniające pożądanie i to dlatego ją pocałowałem. Chciałem tego w tamtym momencie i w ogóle od jakiegoś czasu coś mnie do niej przyciągało. Podobało mi się to, jak oddała mój pocałunek, objęła mnie za szyję i przyciągnęła do siebie, ale najbardziej podobało mi się, jak jej ciało reagowało na mnie i mój dotyk. Czuję skurcz w podbrzuszu na wspomnienie tego, jak wygięła się w łuk albo jak wzdychała cicho z rozkoszy. Było idealnie, a nasze ciała tak bardzo do siebie pasowały!

Nagle przypomniałem sobie o prezerwatywie, a raczej jej braku i o tym, że muszę przerwać to, co robimy, bo do niczego więcej nie może dojść, bo później byłoby mi trudniej się od niej oderwać. I potem gwóźdź do trumny – pomyślałem o Kamili. Dlaczego, do jasnej cholery, to zrobiłem? Zastanawiam się nad tym gorączkowo, bo przecież nic już do niej nie czuję. Zdradziła mnie, zresztą, już przed rozstaniem nie do końca się dogadywaliśmy, ciągle kłóciliśmy się o jakieś pierdoły i w sumie byliśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Poza tym, minęły już ponad dwa lata od naszego zerwania.

Chciałem pocałować Ilonę, a nie Kamilę. Jestem tego pewien na 100%. Czy wyszedłem, bo jest taka podobna do Kamili? Już myślałem, że nie zwracam na to uwagi i że się przyzwyczaiłem, ale najwyraźniej się myliłem.

Mam mętlik w głowie, bo tak naprawdę do końca nie wiem, co się właściwie stało. Przecież od pewnego czasu w ogóle nie myślałem o Kamili, kiedy patrzyłem na Ilonę. Włosy Ilony wpadają w rudy odcień, jej oczy są zielono-złote, ma też większe usta niż Kamila, bardziej miękkie i przyjemniejsze w dotyku… Jest też przede wszystkim od niej o wiele wyższa tak, że jesteśmy równi, a mam przecież 181 centymetrów wzrostu. Do tego Ilona ma więcej uroczych piegów na nosie i policzkach, a poza tym ma inny charakter. Jest milsza, spokojniejsza, cichsza, ugodowa, potrafi pójść na kompromis i mimo, że zdarzały się nam kłótnie, to nigdy nie kłóciliśmy się o błahostki. Jest szczera i mówi to, co myśli, nie jest egoistką i do tego potrafi trafnie odczytać mój nastrój i odpowiednio na niego zareagować. Uspokaja mnie, gdy jestem wkurzony, rozśmiesza, gdy jestem smutny i raczy mnie sarkazmem i ironią, kiedy mam dobry humor. Jest bystra i piękna, nie wspominając o tym, że świetnie sprawdza się w roli pani domu, mojego domu.

Tak bardzo się do niej przywiązałem i przyzwyczaiłem do jej obecności tutaj, że nie wyobrażam sobie tego, że miałaby stąd wyjechać na przykład jutro, jeśli będzie się na mnie gniewać za dziś. Podoba mi się i lubię w niej praktycznie wszystko, a najbardziej to, jak się przy niej czuję. Kiedy jej nie widzę, tęsknię za nią i nie mogę doczekać się powrotu z pracy do domu. Zdaję sobie sprawę, że ma na mnie dobry wpływ i że się przy niej zmieniam.

Wystarczyły ponad dwa tygodnie, żeby początkowo zupełnie obca mi osoba, pomogła mi tylko w sobie znany sposób bardziej, niż bliscy i znajomi zdołali mi pomóc przez te dwa lata. Coś się dzięki niej zmieniło i wróciłem znów do życia. Dawno się już tak nie czułem. Minęło już tyle czasu, odkąd serce zabiło mi szybciej z powodu kobiety.

Dlaczego więc wyszedłem i zostawiłem samą dziewczynę, do której coś poczułem?! I jak mam to teraz odkręcić?

Średnia ocena: 2.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Trzy Cztery 23.03.2021
    Czytam Twoją opowieść od początku, trochę jak bajkę na dobranoc, bo mimo pewnych dramatycznych wątków, zawirowań akcji, jest jednak sielska, pisana bardzo spokojnym, ładnym i prostym językiem.

    Przyjemna opowieść o rozwijającym się uczuciu.

    (Wydaje się, że wszystko zmierza do happy endu, ale ciągle wisi nad bohaterami pewne ostrze, które może nagle spaść im na głowy. Jest dreszcz niepokoju. Trzymasz czytelnika w niepewności!).
  • lubiewiosne 23.03.2021
    Dziękuję. Zawsze bardzo się cieszę, kiedy moi czytelnicy piszą o swoich odczuciach względem tego opowiadania i okazuje się, że odbierają je tak, jak chciałam, aby było odebrane :)

    Co do dramatyzmu, to przyznaję bez bicia, że czasami mnie ponosi, ale po prostu nie mogę się powstrzymać i jeszcze będzie tu parę takich momentów :D
  • domidomidomi 25.03.2021
    Wow, niespodziewalam się tej części tak szybko, poziomem nie odbiega zupełnie od poprzednich, a może nawet jest lepsza.. Czekam w końcu aż coś się zadzieje między Karolem a Iloną ? świetnie umiesz budować napięcie, pozdrawiam!
  • lubiewiosne 25.03.2021
    Dziękuję za komentarz <3 Ja również czekam na to, aż w końcu coś się zacznie między nimi dziać, ale jak na złość ta dwójka zawsze wszystko sobie utrudnia ;) Pozdrawiam!
  • lubiewiosne 25.03.2021
    W kolejnej części pod tytułem "Niezapowiedziana wizyta" relacje pomiędzy Iloną a Karolem znów pozostawią wiele do życzenia. Jakby tego było mało, po raz kolejny będą mieli towarzystwo. Nagła i niespodziewana wizyta da do myślenia zwłaszcza jednemu z bohaterów, który spojrzy na pewne sprawy z innej perspektywy. A kiedy nieproszeni goście odjadą, a bohaterowie zostaną sami, przyjdzie pora zmierzyć się z nowym odkryciem. Wiele jeszcze może się zdarzyć... Pytanie tylko: dobrego czy złego?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania