Poprzednie częściNigdy 16

Nigdy 19

Na godzinie wychowawczej pani Anastazja opowiada nam jakie przygody spotkały ją w młodości. Weronika i ja z uśmiechami na ustach przyglądamy się jej w skupieniu. Niewiele nauczycieli udziela się na temat życia osobistego, nawet jak mamy luźniejsze lekcje. Jednak widać, że szkoła i uczniowie są prawdziwą pasją naszej polonistki, która opowiada nam o wszystkim, co jest bardzo interesujące i ciekawe.

- Zapewne większość z was do tej pory nie wie, czym chce się zajmować w życiu. Ja wiedziałam od początku mojej styczności z polskim. Jako mała dziewczynka lubiłam recytować różnego rodzaju wiersze, jako nastolatka wpadłam w wir opowiadań. Czytałam i pisałam je godzinami. Czasem nawet losy moich bohaterów zaważyły nad tym, czy dostanę złą ocenę z przedmiotów ścisłych, czy usiądę nad książkami i napiszę na lepszą. Pamiętajcie, że lepiej chodzi się do pracy z przyjemnością, niż wyczekiwaniem aż wrócicie do domu. Dobrze również słuchać rad najbliższych. Może oni wam coś doradzą? Każdy z nas ma jakąś mocną stronę, trzeba ją znaleźć, a wtedy droga do sukcesu będzie krótsza i łatwiejsza. - Uśmiecha się serdecznie, poprawiając okulary.

Dziewczyna w pokapanym od farb stroju, z nieładem na głowie i bałaganem w okół siebie, tworzy dzieło. W lewej ręce trzyma farby, a w prawej pędzel, którym kreśli wzory na białym płótnie. Jej prace są staranne, najładniej wykonane jak tylko potrafi. Przemawiają przez nie emocje i uczucia, które odczuwa na co dzień. Za niedługo będzie musiała zmienić strój, wykąpać się, ponieważ za niecałe dwie godziny odbędzie się otwarcie galerii artystycznej, na której będzie główną osobą. Setki ludzi będzie oglądało jej dzieła, podziwiało ją lub krytykowało. Obydwie wersje jej odpowiadają. Chce tylko wzbudzić wokół siebie zainteresowanie, mimo że zwykle jest skrytą osobą.

Tak sobie wyobrażam siebie za kilka lat.

Rysowałabym ludzi, postacie, portrety, naturę. Zawsze mnie to kręciło - stąd mój pamiętnik. W wolnych chwilach poza czytaniem i użalaniem się nad sobą sięgam po ołówki, kredki, farby. W pokoju numer dwa na ścianach pojawiają się coraz większe ilości rysunków. Stworzyłam sobie tam mój mały idealny świat.

Szkoła minęła szybko. Pożegnałam się z Weroniką, która została na poprawie sprawdzianu z angielskiego. Idę w kierunku przystanku, gdzie za dwadzieścia minut przyjedzie autobus. Zatrzymuję się poprawiając chustkę, która brzydko mi się układa na szyi.

- Co ci mówiłam, do cholery, ty pieprzony gówniarzu! - moją uwagę przyciągnął wściekły dziewczęcy głos. Odwracam głowę w kierunku dwóch wysokich facetów, którzy popychają znacznie mniejszego i słabszego od siebie chłopaka. Za nimi, z papierosem w ręce, stoi właścicielka głosu. Pochyla się nad nim, kurząc mu w twarz. Uśmiecha się z wyższością i satysfakcją, poprawiając niebieskie końcówki czarnych włosów. Kogoś mi przypomina. Mam wrażenie, że już ją gdzieś widziałam.

- Ja... Przestańcie! Proszę! - krzyczy przerażony chłopak, kiedy tamci dwoje szarpią go za plecak, a ona wybucha śmiechem.

Teraz ją rozpoznaję. Zafarbowała włosy oraz zmieniła makijaż na jeszcze bardziej odrażający, niż dotychczas. Jak ona...

Koka. Nazwałam ją Koka, tak.

- Co ci, kurwa, mówiłam? - poważnieje. - Nie chciałeś mieć problemów, to miałeś codziennie odrabiać mi zadania domowe, a dzisiaj dostałam pizdę przez ciebie, gnojku.

- Ale... ja - jąka się okularnik - jestem z młodszej klasy, nie umiem tego zrobić.

- Uspokój się! To tylko głupie zadanie. Tylko się z tobą bawimy. Prawda, panowie, bawimy się z nim? - pyta z kpiącym uśmieszkiem.

Ciarki mnie przechodzą. Nie mam pojęcia jak długo tak stoję z otwartą gębą i się na nich gapię. Zamarłam.

- Proszę - błaga z płaczem.

- To nic takiego. Możemy być znacznie gorsi i możesz mieć jeszcze trudniejsze zadanie do wykonania. I wcale nie mam na myśli lekcji.

Jeden z nich go popycha i chłopak wywraca się.

- Zostawcie go! - nie mam pojęcia co robię, ani co się właśnie dzieje, ale podchodzę do nich, popycham ich mocno i zastanawiam się co się stało z tą wstydzącą się dziewczyną, którą jestem zazwyczaj.

Okularnik przekręca się na bok, starając się pozbierać, a ja stoję na wprost najbardziej okrutnych ludzi, jakich widziałam. To nie jest zbyt mądre, lecz rzucam się na jednego wielkiego faceta i okładam go pięściami. Po moich rozżarzonych policzkach ciekną zimne łzy. Zaciskam oczy, krzycząc obraźliwe słowa.

Jak można być kimś takim? Jak można tak traktować młodszych od siebie? Jak w ogóle można kogoś tak traktować?

Na swoich biodrach czuję wielkie łapy, które zdzierają mnie siłą z tego idioty. Och, to ten drugi bałwan, któremu trzeba przyłożyć! Szarpię się, widząc uciekającego okularnika. Chcę uciekać razem z nim! To było w ogóle nieprzemyślane. Ej, okularniku, czekaj na mnie!

Gangster trzyma mnie w tali, plecami odwróconą do niego, a twarzą do pozostałej dwójki. Moje nogi dyndają w powietrzu, kręcę się i biję go dłońmi w tę silną rękę, którą nie chce mnie puścić.

- Puszczaj, idioto!

Koka mierzy mnie czujnym spojrzeniem. W jej oczach dostrzegam dziwny błysk, a kąciki ust wydają się lekko uśmiechać. Okropnym smrodem tytoniu bucha mi w twarz, tak samo jak robiła to mojemu poprzednikowi. Swoją zimną ręką z wymalowanymi na czarno szponami chwyta mnie lekko za podbródek, przechyla moją głowę, mówiąc coś w stylu: ,,niechże ci się przyjrzę". Pewnie ostatni raz chce mi się przyglądnąć zanim zakopią moje zwłoki gdzieś w lesie. ,,Nieodnaleziona przed laty szesnastolatka została okrutnie zabita. Jej zwłoki znaleziono przez przypadek w zeszłym tygodniu. Były w okropnym stanie, kości kruszyły się zaledwie od dotyku. Ciekawe jak bardzo ją torturowano, że jest taka krucha i zniszczona. Sprawców jej śmierci nie odnaleziono" wyobrażam sobie jak mówią media. Jak to jest w ogóle możliwe, że znajdujemy się niedaleko szkoły, a nikt nas nie zauważył?

- Ratunku! - krzyczę z nadzieją.

- Zamknij się! - niebieskowłosa ściska moją twarz. Kiedy już zabiera te łapska z całej siły gryzę dłoń bydlaka, który mnie trzyma. Puszcza mnie natychmiast. Ląduję na chodniku, facet piszczy jak mała dziewczynka, lecz robi to jeszcze głośniej, gdy wymierzam mu kopniaka w krocze. Szybko się podnoszę i zaczynam biec, modląc się o cud.

- Dwa chłopy, jedna laska - wyliczam. - Nie będę szybsza od nich. Cicho bądź, szybko, leć! Autobus. Tak, autobus powinien właśnie odjeżdżać. Dawaj, jak ostatnio z Fabianem.

Spanikowana biegnę ile sił w nogach, nie słysząc nic dookoła siebie. Nie mam nawet pojęcia jak daleko są ode mnie. Gimbus jeszcze nie odjechał. Wpadam do środka, czując dziwną pustkę na szyi. Cholera, moja chustka!

Zajmuję miejsce przy oknie, zauważając że nie ma nikogo w pobliżu. Czyli wcale za mną nie biegli. Podczas jazdy staram się nie zwracać na siebie uwagi. Siedzę cicho, zastanawiając się kim byli ci panowie. Wyglądali na pełnoletnich, nigdy wcześniej ich tu nie widziałam.

Mruczę ciche ,,do widzenia", wychodząc z autobusu. Boję się nawet wracać do domu tą drogą, co zwykle. Ponownie zaczynam biec, myśląc o najgorszym. A co zrobię, jeśli znów ich spotkam? Poza tym przed Koką i tak nie ucieknę, ponieważ chodzi do naszej szkoły. Wycieram twarz rękawem, bo znów ciekną z niej łzy. Nagle wyrasta przede mną wysoki mur, w który wpadam zamyślona. Uderzam o niego i prawie się wywracam, wtedy ktoś chwyta mnie za ręce.

To żaden mur.

Następne częściNigdy 20 Nigdy 21 Nigdy 22

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • ausek 04.12.2015
    Jestem strasznie ciekawa co wymyśliłaś, więc czekam na kolejny rozdział. :) 5
  • Lucinda 04.12.2015
    Czyżby tak szybko ją dopadli? Czytało się świetnie, bohaterka wykazała się odwagą, a ja nie mogę się doczekać, jaki będzie tego wszystkiego efekt:)
    ,,Niewiele nauczycieli udziela się na temat życia osobistego, nawet jak mamy luźniejsze lekcje" - coś mi to zdanie nie bardzo pasuje. Prędzej: ,,Niewielu nauczycieli opowiada o swoim życiu osobistym" albo coś w tym stylu;
    ,,bałaganem w okół siebie" - ,,wokół";
    ,,Jej prace są staranne, najładniej wykonane jak tylko potrafi." - tu bym odrobinę zmieniła szyk: ,,wykonane najładniej jak tylko potrafi". Raz brakowało początku cudzysłowu, przed ,,niż" nie stawia się przecinka, jeśli nie oddziela zdań składniowych i przed ,,ani" też się nie stawia (zdanie współrzędne łączne). To najważniejsze co wyłapałam. Brakowało co prawda kilku przecinków, ale nie ma tam nic, czego byś nie wiedziała. 5:)
  • Majeczuunia 30.12.2015
    Hehe, Koka jest zarąbista, lovciam ją ♥ Tak jak Krystiana i Werę ^^
  • KarolaKorman 09.01.2016
    A któż jest tym murem? Fajna część. Opowieść nauczycielki, porachunki z Koką i zgubiona chusteczka. Ciekawa jestem czy zmieni właścicielkę? Zostawiłam 5 :)
  • Neli 09.01.2016
    Dobrze się domyślasz ^^
  • candy 13.06.2016
    Głupia Koka. A końcówka z "murem" superowa ;)
  • Neli 13.06.2016
    Dzięki!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania