Poprzednie częściNigdy 16

Nigdy 28

Zuza

 

Od ostatniego spotkania z Krystianem ciągle wspominam dzieciństwo. Z tego słodkiego łobuza wyrósł już duży chłopak. Wydaje mi się, że kiedyś wrócimy do naszego nierozłącznego Trio, znów będzie jak dawniej. A przecież czas się nie cofa, tylko leci do przodu. Muszę pogodzić się z tym, że wszystko się zmieniło. Przypominam sobie po raz tysięczny nasz taniec w pokoju Lusi i tę jego minę, gdy rozwalił kwiatka. To był uroczy wieczór. Często przed snem zdarza mi się o nim myśleć, a potem jakoś nie mogę zasnąć. Wiercę się po łóżku długie godziny, chcąc odsunąć od siebie wesołe myśli.

Dzwoni dzwonek do drzwi. Nareszcie.

- Hej, Michaś - mówię z entuzjazmem, zapraszając go do środka. Ściągając buty wręcza mi czekoladki i idziemy do mojego pokoju. Wspólnie wybieramy komedię i kładziemy się na łóżku. Teraz to on ma miano najbliższej osoby, na którą zawsze mogę liczyć. Opieram głowę o jego ramię, wpatrując się w telewizor. Chłopak od czasu do czasu z kimś esemesuje. Nie mogę tak po prostu oglądać filmu. No może gdyby to było kino...

- Michał? - Chłopak się wzdryga i odkłada komórkę. Zuza, tylko z umiarem. Ochrzań go z umiarem.

- Tak? - Wygląda jakby się czegoś przestraszył.

- Czy my naprawdę musimy siedzieć w domu? Nie możemy gdzieś wyjść? - Zdaje się, że ulżyło mu po moich słowach.

- Przecież tak ustaliliśmy - mówi spokojnie. - Dziś mieliśmy spędzić miło czas u ciebie w domu.

- No tak, ale nie możemy tego zmienić?

Patrzy na mnie wzrokiem mówiącym: ,,Nie chce mi się nigdzie iść!".

Zuza, przecież jest bardzo... miło. Uspokój się. Nie wszyscy muszą chodzić w Mikołajki na randki.

- Obiecuję, że następnym razem gdzieś cię zabiorę - mówi, jakby potrafił czytać mi w myślach. Uśmiecham się szeroko. - Mam warunek. Musisz mieć na sobie tę piękną sukienkę - stwierdza poważnie, a ja dokładnie wiem, o którą mu chodzi. Zawsze jak mam ją na sobie, to mnie chwali, a ja czuję się jak najpiękniejsza księżniczka na balu. Przytulam go mocno. Miałam go opieprzyć, a jednak nie wyszło. Jestem stanowczo za dobra.

 

 

Lusi

 

 

12 grudnia, 2014 roku

 

Wczesnym rankiem budzi mnie telefon. Normalnie bym już dawno była na nogach, ale tej nocy do rana siedziałam u Weroniki. Gadałyśmy długie godziny. Niestety, musiałam ją pocieszać. Już minęło trochę czasu od rozstania z Kamilem, a ona wciąż nie może się pozbierać. Powiedziałam jej, że jest najpiękniejszą szesnastolatką na kuli ziemskiej i we wszechświecie, a jeśli chce się o tym przekonać, to mogę zorganizować eliminacje na jej nowego chłopaka. Zagwarantowałam jej, że szereg facetów ustawiłby się w kolejce, by zdobyć jej serducho. Ona tylko wskazywałaby, kto jest na tak, a kto jest na nie. W mgnieniu oka rozpoczęłaby nowy związek, gdyby tylko chciała. Poza tym bycie singielką ma wiele plusów. Nie musiałaby się ograniczać, mogłaby żyć marzeniami, filmami i książkami. Miałaby więcej czasu na spotkania z przyjaciółkami, mogłaby bez wyrzutów sumienia obgadywać innych chłopaków. Gdy spytałam, czy wymieniać dalej, ona przerwała mi mówiąc, że chce tylko jego i nie rozumie jak mógł tak z dnia na dzień zakończyć ich znajomość, nawet nie proponując przyjaźni. Doskonale ją rozumiałam. Sama zadawałam sobie te pytania.

Ziewając, odbieram telefon.

- Hej, hej, heej - mówi Zuza pełna szczęścia. - Ale mam plana. Wiesz, co żem wymyśliła?

- Co? - pytam zachrypniętym głosem.

- Jeny, już się szkoliłaś przed imprezą? To miała być niespodzianka! - Kompletnie nie rozumiem, o co jej chodzi. - Brzmisz, jakbyś całą noc chlała, a to dopiero przed nami!

- Możesz jaśniej? - Marszczę brwi.

- Tak bardzo, bardzo tęsknię, że przyjeżdżam dziś do ciebie i robimy najlepszą imprezę w historii imprez!

- U mnie w domu?

- No, a gdzie? - pyta zirytowana tym, że nic nie rozumiem. - Myślałam, że sama wpadniesz na ten pomysł. Miesiąc, dwa, trzy, a ty dalej taka spokojniusia, siedzisz sama w domu. No jak tu nie wykorzystać takiej okazji! Więcej czekać nie będę. Przyjeżdżam za godzinę i ustalamy, kogo zaprosimy.

- Co?

- Lusi, co z tobą! Będę za godzinkę, ale będzie biba! Poinformuj tam Krystiana, Werę, kogo chcesz. Albo nie! Czekaj, wspólnie to ustalimy, już jadę do ciebie.

- Jak to już jedziesz?

- Buziaczki! - rozłącza połączenie. Powoli wstaję z łóżka i idę do łazienki, chcąc zrozumieć, co właśnie się wydarzyło.

 

Dzwoni dzwonek do drzwi.

- No hej! - Przytula mnie Zuzka, gdy jej otwieram. Zanim zdążyła przyjechać, trochę się ogarnęłam. Spięłam włosy w luźny kok i założyłam szare dresy. - Idę po siatki do auta.

- Do auta? Przyjechałaś z mamą?

- A z kim?

Razem z Zuzką idę na podwórko, gdzie stoi pani Ala, opierając się o drzwi samochodu.

- Dzień dobry! - Uśmiecham się promiennie, a matka mojej przyjaciółki mocno mnie przytula i całuje w policzek. Za nią też się stęskniłam. - Co tam słychać u pani? Może pani wejdzie do domu?

- U mnie po staremu, dalej nie mogę wytrzymać z naszą Zuzką, która przechodzi samą siebie.

- Przestańcie mnie obgadywać! Lusi, ruchy, czeka nas sporo pracy! - wrzeszczy Zuzka, wchodząc z trzema siatkami do mojego domu.

- Wiesz, ja już będę uciekać, więc dziękuję za zaproszenie. Następnym razem skorzystam - mówi nieco starsze wcielenie Zuzy. - Tak w ogóle to co tam słychać u ciebie? Nie nudzi ci się tak ciągle samej?

- Bez przesady, nie jestem ciągle sama. Dużo czasu spędzam u ciotki albo Wera do mnie przychodzi.

- Albo Fabian.

- Tak, on też - chichoczę.

- Okej, słonko, ja już muszę jechać.

- Do widzenia!

Patrzę jak pani odjeżdża, macham jej i idę do domu.

Wchodzę do ganku i szukam Zuzki.

- Tu jestem! - odpowiada, gdy ją wołam. Wchodzę do mojego pokoju, a ona przegląda laptopa. - Więc pisz do Fabiana - każe. - W ogóle Krystian jest w domu? I Weronika?

- Są.

- To na co czekasz? Idziemy do nich! - Wstaje pośpiesznie i ciągnie mnie za rękę. Biegniemy do drzwi Krystiana. Krzyczę na Zuzkę, po co się tak spieszy, skoro cały dzień przed nami, ale ona w ogóle mnie nie słucha, tylko przyśpiesza. Cała w skowronkach puka do drzwi. Kuzyn uchyla je, a ta wariatka bierze rozpęd i rzuca mu się na szyję. Chyba baardzo się stęskniła.

- Cześć!

- Cześć, Kris. Urządzamy dzisiaj domówkę o dwudziestej, nie wyobrażam sobie, żebyś nie przyszedł - zaprasza go stanowczo. - Nie przyjmuję odmowy, przyprowadź z sobą kogo chcesz. Niestety, mój Michaś nie da rady... Ale on jest wyjątkiem. Ty nie możesz odmówić, zrozumieliśmy się? Jeśli chcesz, to przyjdź wcześniej, ale ogólnie zaczynamy o dwudziestej. Hym, jakiś sprzęt będzie nam potrzebny, bo nie mamy z czego puścić muzyki, więc weź go ze sobą i przyjdź wcześniej, żeby to nie było na ostatnią chwilę, dobra? Tak, ty musisz być wcześniej. Teraz lecimy do Weroniki, pozdrów mamę! - Ponownie chwyta mnie za rękę i w błyskawicznym tempie oddalamy się od niego. Krystian nawet nie miał szansy na odpowiedź, po prostu się uśmiechał, bojąc się sprzeciwić. W ogóle to całkiem mnie olali, jakby wcale mnie tam nie było!

- Zuzka, hamuj! - Zatrzymuję się, zmęczona biegiem. Przyjaciółka chichocze.

- Dziewczyno, co ty robisz na wuefie?

Wzruszam ramionami.

- Ale jesteś cienka. Ścigamy się?

- Po co chcesz się ścigać, skoro wiesz, że już przegrałam?

- Chodźmy - każe.

Dla niej liczy się każda minuta, nie znosi marnowania czasu.

 

Kiedy lista znajomych jest już gotowa, kroimy warzywa do pizzy, a Weronika i Fabian, którzy przed chwilą przyszli, nam w tym pomagają. Na szczęście ciocia Kasia obiecała upiec kilka u siebie w domu. Wyciągam deskę z szuflady i podaję ją reszcie.

- Czy my naprawdę nie możemy zamówić tej pizzy? - narzeka Fabian, koślawo krojąc pomidory. Hym, i tak stwierdzam, że idzie mu lepiej ode mnie.

- Przestańcie marudzić, tak jest zabawniej - odpowiada Zuza tonem nie znoszącym sprzeciwu. Chłopak tylko wywraca oczami, nie wchodząc w niepotrzebne dyskusje. Wychodzę z kuchni po słoik z papryką. Biorę go z półki w spiżarce, a wracając do przyjaciół, wpadam na Weronikę, która wybierała się do toalety. Ląduję na podłodze, słoik wypada mi z rąk, a jego zawartość brudzi moje ubranie.

- Lusi, ty ofermo! - Zuzka podaje mi rękę, a Fabian pomógł wstać Weronice. - Nie umiesz nawet przynieść głupiego słoika! Całe szczęście, że nie zabrałaś wszystkich! Co się tak gapisz? Leć zmienić ubranie!

Patrzę oszołomiona na całą trójkę i postanawiam wypełnić polecenie. Wchodząc na górę, słyszę jak Zuzka mówi coś w stylu: ,,Zróbmy jak najwięcej, zanim ta łamaga wróci".

 

Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem, a teraz pokazuję Fabianowi komplet ubrań pytając, co założyć. On przyniósł sobie czarną koszulkę, szarą bluzę i ciemne dżinsy na przebranie.

Mój wewnętrzny głos podpowiada mi, że czeka nas długa noc.

Następne częściNigdy 29 Nigdy 30 Nigdy 31

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Lucinda 15.02.2016
    Dawno już nie było nowej części (albo tak mi się wydaje), ale fajnie znowu przeczytać fragment tego opowiadania:) Energia Zuzy jest po prostu rozbrajająca, choć cały czas ciekawa jestem, co ona ukrywa i z niecierpliwością czekam, aż to się w końcu wyda. Ciekawa jest tak historia z Weroniką i już jej byłym chłopakiem, to nagłe zerwanie, może to też się w końcu wyjaśni:) Poza tym co tu dużo mówić, po prostu przyjemnie się to czyta i zawsze to opowiadanie poprawia mi chociaż na chwilę nastrój:)
    ,,Zagwarantowałam jej, że szereg facetów ustawiłoby się w kolejce" - powinnaś trochę zmienić to zdanie, bo ,,ustawiłoby" nie pasuje formą do podmiotu, którym jest szereg niezależnie,czy chodzi o facetów, czy o cokolwiek;
    ,,Ona tylko wskazywałaby (przecinek) kto jest na tak, a kto jest na nie";
    ,,W migu oka rozpoczęłaby nowy związek" - a może by tak ,,w mgnieniu oka"? Nie wiem, czy jest takie określenie ,,w migu oka";
    ,,Ziewając (przecinek) odbieram telefon";
    ,,Kompletnie nie rozumiem (przecinek) o co jej chodzi";
    ,,bardzo tęsknie" - ,,tęsknię";
    ,,Przyjeżdżam za godzinę i ustalamy (przecinek) kogo zaprosimy";
    ,,No, hej!" - tu nie dawałabym przecinka, nie bardzo mi pasuje, bo to ,,no" jest tu wynikiem języka potocznego, a nie faktycznie podkreśleniem czegoś;
    ,,bo nie mamy z czego póścić muzyki" - ,,puścić";
    ,,tak jest zabawniej - opowiada Zuza tonem nie znoszącym sprzeciwu" - tu chyba miało być ,,odpowiada";
    ,,Biorę je z pułki w spiżarce" - ,,z półki" (,,pułki" pochodzi od ,,pułk", czyli terminu związanego z wojskiem);
    ,,pytając (przecinek) co założyć". 5:)
  • Neli 15.02.2016
    Lucinda, Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że moje opowiadanie poprawia Ci nastrój! Jakoś ostatnio nie mam ochoty na pisanie, stąd te nieregularne rozdziały. Co do pierwszej Twojej poprawki: podałabyś mi jakiś przykład, jak mogłabym zmienić to ,,ustawiłoby"?
  • Lucinda 15.02.2016
    Neli, cóż, najprościej było by dopasować czasownik, czyli ,,ustawiłby się w kolejce" albo zmienić określenie ,,szereg" facetów. Jak wolisz:)
  • Neli 15.02.2016
    Okej, rozumiem, dzięki. Nawet nie wiesz, jak dużo się nauczyłam dzięki Tobie (choć jeszcze nie tyle, ile bym chciała. Muszę kiedyś znaleźć czas i zająć się tymi przecinkami) ;))
  • Neli 15.02.2016
    Znowu anonimowa jedynka? Jeśli ją stawiasz, to miej odwagę się do tego przyznać i proszę nie wchodź na mój profil, jeśli robisz to tylko z zazdrości, żalu czy czegoś takiego. Naprawdę nie wiem, co Tobą kieruje ;)
  • KarolaKorman 16.02.2016
    Nie przejmuj się jedynkami. Twoi wierni fani sprawią, że wszystko się wyrówna :)
    Świetna część. Energia Zuzy jest do pozazdroszczenia. Też czekam na wyjaśnienia, co do zerwania Kamila i jaką tajemnicę skrywa Zuza, 5 :)
  • Neli 16.02.2016
    Dziękuję!
  • Judy 16.02.2016
    Przybywa wierna fanka i stawia piąteczke (zresztą jak zwykle) :-) Bardzo fajny rozdział i jak zwykle nie obyło się bez niezdarności Lusi. To już chyba tradycja ;-)
  • Neli 16.02.2016
    Bez przesady z tymi fankami, aż się zarumieniłam ;) Bardzo mi miło, dziewczyny!
  • candy 13.06.2016
    Spodobał mi się ten rozdział :D Zuza wszystkich ustawiła jak w zegarku. Jednocześnie nie cierpię i uwielbiam takich ludzi, co ni z tego ni z owego oznajmiają, że przyjeżdżają. Mam takich kolegów, a dalej się nie nauczyłam, jak się szybko ogarniać, zanim wpadną z hukiem do mojego domu. Co do jedynek - a walić tych anonimków, co je dają. Ja też je dostałam nieraz i zaczyna mnie to nawet śmieszyć, że ludziom się tak nudzi, że po prostu wchodzą gdzieś i dla funu klikają 1. Nie martwić się, a współczuć! :D
  • Neli 13.06.2016
    Co prawda, to prawda. Dziękuję! ;))
  • dainty 05.08.2016
    Ta Zuza troche zaczyna mi działać na nerwach :) mam taka koleżankę, co cały czas sie rzadzi-nie do zniesienia :D
  • Neli 08.08.2016
    Hym, raczej pozytywnie jest odbierana przez czytelników. Ale podoba mi się jakieś ALE :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania