Poprzednie częściHogwart - nowa historia cz. I
Pokaż listęUkryj listę

Hogwart - nowa historia cz. XVIII - Gdy coś ci nie wyjdzie i wpadasz do jeziora

No dobrze, nic wam nie będzie. Ciebie, Harry powinno przestać boleć już jutro, natomiast Tobie, Draco kość naprawi się dopiero za tydzień. Mieliście więcej szczęścia niż rozumu - wypuściła drugoklasistów.

Kasa chciała podziękować jeszcze raz swojemu wybawcy. Nie wiedziała jednak, czy chłopak nadal jest do niej wrogo nastawiony. Gdy byli już na parterze postanowiła zagadać.

- Bardzo cię boli, Draco? - zapytała gdy wychodzili.

- A ciebie bolało gdy spadłaś z nieba, Skyler? Na ryj?! - ryknął Malfoy.

- Czemu ją tak dręczysz, Malfoy? - chciał wiedzieć Harry.

- Uważaj bo spadniesz z podłogi na ziemię, Potter - fuknął Draco.

- Nie musiałeś mnie ratować skoro to aż taki problem! Na prawdę kiedyś myślałam, że zostaniemy przyjaciółmi! - wyrzuciła ze łzami w oczach.

- Nie rozumiem czemu to robisz. Cassandra bardzo cię lubi. Wybaczyła by ci to, o co się pokłóciliście. Ale ty musisz dalej robić swoje i kiedyś na tym stracisz, Malfoy. Już zacząłeś.

- Nie gadaj tyle, Potter, bo ci zęby wypadną - poradził Draco i energicznie ruszył w niewiadomym kierunku. Harry wiedział jedno - nie do dormitorium ślizgonów.

Po drodze Ron wpadł na Cassandrę.

- Jak się czujesz? - podbiegł do niej. - Kasa, czemu ty płaczesz?

- Nie, Ron. Ja... przepraszam, bo zrobiłam ci nadzieję i ten pocałunek przed meczem i listy i ta rozmowa na pokątnej - przez płacz mówiła bardzo niewyraźnie.

- Załapałem tylko, że zrobiłaś mi nadzieję pocałunkiem przed meczem.

- Przepraszam Cię, ale...

- Nic z tego nie będzie, prawda? - wyraźnie posmutniał. Kiwnęła głową i przytuliła przyjaciela.

- Ja...muszę już iść - nie czekała na odpowiedź i pobiegła z powrotem na pierwsze piętro.

Siedziała bez ruchu oparta o kafelki. Odpędziła już jęczącą Martę, ponieważ nie życzyła sobie jej towarzystwa. Przez to duch postanowił podtopić łazienkę, dlatego dziewczyna stała i wpatrywała się w swoje odbicie. Nagle zauważyła odbicie drugiej osoby.

- Masz rozmazany makijaż, Skyler.

- Dzięki, bo nie zauważyłam! - zirytowała się. - To toaleta dla dziewczyn, Malfoy.

- Ale jest nieczynna, więc ty też nie powinnaś tu być.

- Ze wzajemnością - odburknęła ze złością.

- Co tu porabiasz?

- Ryczę, nie widać?! Skąd wiedziałeś, że tu będę?! - warknęła ze wszystkich sił.

- Tylko mnie nie rozśmieszaj, że to przeze mnie - Draco skrzyżował ręce na piersi. - Zamierzasz tu siedzieć do końca życia?

- Tak - odrzekła uparcie.

- I co będziesz robić?

- Zamierzam płakać rujnując resztki mojej tapety. Chcę wymazać z pamięci wszystko co mi zabrałeś - wyjaśniła jak najszybciej.

- Widzę, że krótko i na temat - skomentował szyderczo.

- A ty kim wielkim będziesz? Owocem w jogurcie "jogobella"?! I nie obchodzi mnie jak bardzo upiornie w tym momencie wyglądam.

- Czyli rozpaczasz przeze mnie? - zdziwił się Draco przybliżając się do Cassandry.

- Tak, nie dotykaj mnie.

- Gdyby nie ja rozpaczaliby inni.

- A czemu tego nie robią?! - ciekawiło ją o czym mówił ślizgon.

- Bo żyjesz - rzucił na pożegnanie.

***

- Cassandra? - Harry złapał ją następnego dnia spacerującą samotnie na błoniach.

- Co jest?

- Widzę, że się przejmujesz.

- Odkryłeś Amerykę, Potter - odpyskowała Kasa.

- Nie możesz się tym przejmować! Zobacz, ile masz! Musisz starać się tego teraz nie stracić, bo później będziesz mogła tylko sobie pluć w brodę - pocieszał ją Harry.

Dziewczyna zaczęła zastanawiać się co takiego przyjaciel ma na myśli.

- Tak, wiem, jakie pytanie krąży w twojej głowie. Dlatego już odpowiadam. Po pierwsze masz przyjaciół - mnie, Hermionę, Naomi, Hagrida i Rona, który jest w tobie zakochany na zabój. Możesz na nas zawsze liczyć, skoczymy za tobą w ogień. Po drugie świetnie radzisz sobie z nauką. Po trzecie bez problemu dostałaś się do drużny quidditcha i wierzę, że coś z ciebie kiedyś będzie. Po czwarte - ostatnie jesteś piękną, inteligentną dziewczyną, a przede wszystkim dobrą. Reprezentujesz wymarły gatunek dobrych ślizgonów, Kasa, to nie lada wyczyn - tłumaczył Harry. Dziewczyna zarumieniła się i oglądała swoje buty, by tego nie zauważył. - Coś cię trapi, widzę to.

- Tęsknie za czymś. Nie umiem wyjaśnić za czym. Tak już od dłuższego czasu. Tęsknota potrafi szaleć jak fale oceanu, a nawet bardziej - ponad ocean. Źle mi teraz, Harry.

- Bez względu na to, jak nam źle w danym momencie to tylko moment, Cassandra.

Rozmawiali tak jeszcze z dobrą godzinę. Kasa pożegnała się z Harrym, odrzuciła propozycję wizyty u Hagrida i ruszyła w stronę zamku. Spacerowała wzdłuż jeziora, aż zauważyła Dracona.

- Piękny dzień, prawda, Skyler?

- Nie. Jak twoja ręka? - na prawdę się o niego martwiła. Mimo wszystko.

- Lepiej. Masz u mnie dług wdzięczności.

- Nie - odpowiedziała po raz drugi.

- No cóż. Nie będę cię zmuszać - wepchnął ją do jeziora. Zaczął się głośno śmiać. - Umiesz pływać, mam nadzieję? - wystartował do niej i uciekł z miejsca zdarzenia, by nie zostać ochlapanym lub co gorsza wciągniętym. Cassandra postanowiła czym prędzej wyjść z lodowatej wody, był listopad. Nie mogła jednak się poruszyć, ponieważ czuła, że coś oplata się wokół jej nogi. Przypomniała sobie z zielarstwa, że to morskie pnącza, które w listopadzie są najbardziej aktywne.

- A niech to! Zostawcie mnie! Pomocy! - darła się wniebogłosy. Harry nie zawędrował daleko. Usłyszał dziewczynę i pośpieszył jej z pomocą. Zrzucił płaszcz i bez zastanowienia zanurkował pod wodę, by uwolnić jej nogi. Mógł już swobodnie wyciągnąć ją na brzeg.

- Trzymaj, okryj się tym - podał jej zostawiony na brzegu grubszy kawałek materiału. Dziewczyna dała się w końcu na to namówić. Na jeziorze utworzył się napis, który tylko ona mogła zobaczyć:

" Ron znowu zostawił list. Przyjdź do mnie.

Marta"

Okazało się, że dalej romansowali, ale tylko przez listy. Wiele razy wychwalał jej wszystkie cechy i mówił, jak wiele dla niego znaczy. Postanowiła wziąć do serca radę Harry'ego i listy Rona.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania