Księga - rozdział 16
Saingus popatrzył na nich. Nie chciał nic mówić, po prostu uruchomił kręgi alchemiczne.
Oboje obudzili się w lesie. Był on tak gęsty że przechodziło żadne światło.
Nie wiedzieli co może ich tu czekać.
- Musimy znaleźć wyjście z tego lasu. – rzekł Ravus.
Oboje udali się na północ. Szli bardzo długo, nie wiedzieli dokładnie ile. Gdy tak szli, pośród drzew ukazał im się drewniany domek. Postanowili do niego zajrzeć. Otworzyli drzwi. W środku nie było nikogo, zaczęli szukać czegoś przydatnego.
- Ej, znalazłam mapę całego lasu. Jest również pokazane wyjście.
- To na pewno się przyda, ja znalazłem dwa miecze, są w całkiem dobrym stanie. Nic więcej tu nie ma, możemy ruszać dalej. – podał jeden z mieczy Cervie.
- Dobrze więc, daj mi mapę i możemy ruszać. – wzięła miecz.
- Dlaczego tobie ?
- Bo ty masz kiepski zmysł geograficzny. – powiedziała z uśmiechem.
Wyszli z chaty i udali się w stronę wyjścia.
- Wiedziałaś że Saingus da nam pierwiastek Cieni kiedy wrócimy.
- Nie miałam pojęcia, jest przecież pierwiastek trudny do zdobycia, wiadomo chodzi o źródło jego pochodzenia.
- On wytworzył go sztucznie.
- Dobrze to wiedzieć.
Szli jeszcze jakiś czas, jednak wyjście z lasu było coraz bliżej.
Gdy się zbliżali zobaczyli że na końcu ścieżki prowadzącej do wyjścia stoją dwie postacie. Domyślali się że to z nimi będą musieli się zmierzyć.
Podeszli powoli. Przeczuwali że zaraz może dojść do konfrontacji.
- Ile można czekać ? – powiedział ze znudzeniem, facet w kapturze.
- Jak długo tu czekamy ? Otóż bardzo długo i mieliśmy już po was iść, całe szczęście że już jesteście. – odezwała się zakapturzona kobieta.
- Jak się nazywacie ? Czy możecie zdjąć kaptury ? – zapytała Cerva.
- Jestem Falx – rzekł i zdjął kaptur.
- Mi na imię Orexis. – również zdjęła kaptur.
Falx wyglądał jak śmierć, dosłownie. Mimo posiadania miejscami kawałków jakiegokolwiek ciała, był on po prostu szkieletem.
Orexis natomiast była normalna, nie licząc rogów które wyrastały jej z głowy i tego że miejscami pokazywały się łuski które błyszczały w promieniach słońca.
Była nieco wyższa od Cervy i miała fioletowe niczym kamień szlachetny oczy.
Oboje byli ubrani w czarne stroje z kapturami.
- Dlaczego tak wyglądacie ? Z tego co usłyszałem od innych, powinniście wyglądać jak ludzie. – rzekł Ravus.
- Dobrze prawisz. Jednakowoż każde z nas posiada swoja prawdziwą postać.
To że widzieli ludzi oznacza tylko tyle że nie bylina to gotowi, dlatego przybrali oni swoje zastępcze formy. – wytłumaczył Falx.
- Czyli mam rozumieć że jesteśmy godni aby zobaczyć was w prawdziwej formie, dlaczego ? – wyrwała się Cerva.
- Wasza psychika jest na tyle mocna i zrównoważona aby pojąć to czym jesteśmy. – powiedziała Orexis.
- Tak więc możemy zacząć walczyć. – odparł Falx.
- Zaczynamy starcie – rzekł Ravus.
Oboje wyciągnęli miecze i ruszyli do ataku.
Avarus siedział w pokoju gdzie leżeli Felis i Fortris. Okazało się że pierwiastek który został umieszczony w ich ciałach zaczął się przyjmować. Jedno zastanawiało Avarusa. Kiedy jemu przyjmował się pierwiastek, po prostu spał. Tutaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Oboje przeżywają okropny ból w całym ciele, objawia się on swego rodzaju falami które występują co jakiś czas.
Gdy siedział on tak zamyślony, do pokoju wszedł lokaj.
- Jak z nimi – zapytał.
- Jak na razie dobrze, ataki nadal się pojawiają jednak coraz mniej. Możliwe że niedługo będą zdrowi.
- Oby, jeśli nie wyzdrowieją do przez jutrzejszy dzień, który daje nam jeszcze trochę czasu, będziemy musieli ich jakoś przetransportować. Będziecie osłabieni jeśli chodzi o zespół.
- To prawda. W głębi jednak czuję że uda im się wydobrzeć i będziemy walczyć ramię w ramię.
- Obyś się nie mylił. – odpowiedział i wyszedł.
W głowie Avarusa kłębiły się również myśli dotyczące Księgi którą tak bardzo chcą zdobyć. Wstał i podszedł do małej szafeczki która należała do Felis i wziął z niej zapiski i runy które były prawie przetłumaczone.
Chciał spróbować coś odnaleźć nowego. Wziął się do roboty.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania