Poprzednie częściKsięga - prolog

Księga - rozdział 4

Kiedy wyszli , zbliżał się wieczór, obaj stwierdzili że dobrze by było coś zjeść. Poszli na niższe piętro aby odwiedzić kucharza którego znali i wiedzieli że nie zawiodą się na jego gotowaniu. Uczta była bardzo smaczna i obaj najedli się ile dusza zapragnie.

Kiedy skończyli Fortris poszedł na mały spacer, Ravus stwierdził że uda się do swojej komnaty. Gdy tam wszedł, bez na namysłu przebrał się w lekkie ubranie nocne i wyszedł na balkon. Kiedy wyszedł na niebie było widać księżyc który oświetlał część wyspy swoim światłem, niebo było gwiaździste i dobrze było widać każdą gwiazdę. Patrząc na niebo Ravus zaczął myśleć o tym czy aby nie zrezygnować z tego zlecenia, mimo że jako najemnik przeżył większość zła tego świata to jednak tego typu zadanie wykracza po za jego możliwości. Rozważał również też to czy aby nie pójść samemu ale zrezygnował z tego pomysłu ponieważ potrzebował wsparcia gdyby sytuacje obrały zły obrót. Nie mógł też przestać myśleć o Felisi w której od zawsze się kochał, jednak nie umiał tego jej powiedzieć w twarz, cały czas próbował zebrać się w sobie jednak na próżno.

Przeszłość również wyryła swoją obecność w jego psychice, po śmierci rodziców, wychowywał go dziadek. Gdy jego dziadek zginał podczas ataku wrogich wojsk Cieni postanowił że zacznie życie najemnika, które miało zapoczątkować jego walkę z Cieniami. Zostawał wynajmowany przez każdego kto chciał tylko pozbyć się Cieni jak i również swoich wrogów. Nigdy nie zapominał tego co uczynił i tych osób które mógł ustrzec przed swoją osobą.

Po chwili wyszedł z tego zamyślenia i udał się w kierunku łózka.

Położył się i zasnął.

Następnego dnia udał się do gabinetu Constantiny, gdzie tak jak się spodziewał czekał na niego Fortis. Na jego twarzy dawało o sobie znać szczęście.

-Co takiego się stało, że wyglądasz jakbyś odkrył klucz do prawdziwego szczęścia.

-Otóż mój drogi przyjacielu, byłem u Felis i Cervi, powiedziały że pierwsza część run została przetłumaczona – odparł i podał Ravusowi dwa zwoje.

-Czyli możemy się szykować do podróży ?

-Tak, możemy wypłynąć we trzech, to co musimy znaleźć znajduje się na sąsiedniej wyspie, która jest opuszczona.

-Dobrze więc, tylko dlaczego tu czekasz ?

-Szefowa chciała żebym przyszedł do jej gabinetu.

-W jakiej sprawie ?

-Tego nie wiem – odparł i wszedł do środka.

Ravus zaczekał jakiś czas. Po wyjściu z kartą w ręce, podał ją Ravusowi który zaczął ją czytać. Na karcie znajdowała się mapa ruin, które były osadzone na wyspie.

-Za chwilę wypływamy, znajdź Avarusa. Czekam w porcie.

-Dobrze.

Obaj się rozeszli w przeciwne strony. Ravus poszedł na wyższe piętro do pokoju Avarusa. Kiedy wszedł na piętro słychać było dźwięk rzucania czegoś o ściany.

Ów hałas dochodził z pokoju Avausa. Podszedł po cichu i uchylił lekko drzwi.

Avarus pod wpływem jakiegoś czynnika zdemolował część pokoju. Wszedł do środka.

-Dobrze się czujesz ?

-Nie, nadal odczuwam gniew po całym tym zajściu.

-Przez to musiałeś zdemolować ten pokój.

-Tak.

Spojrzał na niego poważnym spojrzeniem.

-Masz chwilę na dojście do siebie, zaraz wypływamy na sąsiednią wyspę, chodzi o pierwszą część zlecenia.

Zamknął drzwi. Zszedł na niższe pietra i udał się w kierunku portu.

Będąc w porcie poszedł szukać doku w którym został zacumowany statek.

Statek którego szukał był zacumowany w trzeciej części doków która, była przeznaczona dla dużych statków.

-Jak ci poszło z Avarusem – zapytał Fortis na początek rozmowy.

-Poinformowałem go, nie wiem co z tym zrobi . Może przyjdzie może nie.

-To zaczekamy na niego chwilę, więcej nie opłaca się czekać.

-Masz rację. – odparł Ravus który , zaczął rozglądać się czy aby nie idzie Avarus.

Kiedy się tak rozglądał zobaczył biegnącego Avarusa. Biegł jakby od tego zależało jego życie.

Gdy dobiegł, zatrzymał się , chciał coś powiedzieć lecz zabrakło mu tchu. Minęła chwila zanim doszedł do siebie.

-Widzisz jednak było warto zaczekać tą chwilę – odparł Fortris i uśmiechnął się.

-Myśleliście że sobie odpuszczę, nie jestem tchórzem, nie odpuściłbym sobie tak ważnej rzeczy.

-Cóż widać że się pomyliłem co do ciebie – powiedział cicho Ravus który ucierpiał, bo nigdy się nie pomylił co do swoich poglądów.

-To co, płyniemy ? Szkoda czasu – powiedział Avarus z chęcią w głosie.

Weszli na statek i wypłynęli na otwartą przestrzeń.

Kiedy byli już daleko od lądu, w tym samym momencie armia Cieni prowadzona przez tajemniczego porucznika zblizała się do wyspy. Liczebność tej armii była dosyć mała jednak wystarczy aby wyspa stała się ich. Gdy znaleźli się w porcie całe wojsko rozproszyło się po wyspie aby przypadkiem nikt nie przeszkadzał. Główny dowodzący wraz z obstawą szedł w kierunku zamku. Idąc, dał się zauważyć jednemu żołnierzowi który akurat strzegł głównego wejścia. Zauważywszy dziwnego przybysza od razu zaalarmował wojsko. Będąc pod drzwiami Cień zabił wszystkich którzy weszli mu w drogę.

Przemierzając zamek bez żadnych problemów, udał się do gabinetu szefostwa. Podszedł do drzwi i otworzył.

-Dawno się nie widzieliśmy- powiedział.

-To prawda, chciałbyś ze mną o czymś porozmawiać? - odparła.

-Z miłą chęcią. - rzekł .

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • NataliaO 16.04.2015
    W tamtej części było więcej dialogów, początek tutaj gdzie był rozpisany podobał mi się. Ładne masz opisy. 5:)
  • Prue 16.04.2015
    Przyjemne opowiadanie. Dam 4
  • Vasto Lorde 05.07.2015
    Avarus jest jedną z fajniejszych postaci w tym opowiadaniu :D 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania