Poprzednie częściNaznaczony - prolog

Naznaczony Rozdział 13

Spadał przez kilka sekund i pomyślał, że mógł się tego domyślić.

- Jeszcze jedno, nietoperze to też bujda.- usłyszał w słuchawce, którą ubrał od razu po wejściu do samolotu.

O ile wiedział lecieli na pułapie 10 tysięcy metrów, więc miał trochę czasu.

Przeżyję upadek, pomyślał, ale chciał tego uniknąć, ponieważ spaść mógł gdziekolwiek. Pomyśl co wiesz o wampirach, może mogę lewitować. Spróbował, wyobraził sobie, że unosi się w powietrzu, nie wyszło spadał tak jak przedtem. Nie wiem co mam zrobić, spadnę i rozbiję się o ziemię. Ciekawe ile czasu zajmie mojemu ciału powrót do funkcjonalności. Był już w połowie drogi na dół, mam pomysł, zaczął sobie wyobrażać , że ma skrzydła. Nagle nie spadał tylko opadał lekko, jakby szybował, otworzył oczy i spojrzał na skrzydła. Nie były to piękne upierzone, białe skrzydełka anioła, był to twór który wyglądał jakby był zbudowany tylko ze ścięgien. Po chwili zorientował się, że one nie są zrobione z czegoś materialnego, była to zbita energia, która zaczęła pulsować na czerwono. Poleciał w górę i zobaczył, że jego pluton był w dole i otworzył już spadochrony. Była noc. Dobrze bo przeciwnicy raczej by zauważyli te spadochrony. Nie walczyli z ludźmi, to są wampiry i wilkołaki, oni widzą lepiej w nocy niż w dzień. I tak nas już zobaczyli. Dobra pierwsi już lądowali, on zaczął pikować w dół. Około stu metrów nad ziemią, rozłożył skrzydła i wytracił prędkość. Wylądował miękko obok Kim, przestał się skupiać na utrzymaniu energii, skrzydła się rozpłynęły.

- Mogłeś powiedzieć, że tak umiesz.-wytknęła mu Kim

- Nie wiedziałem, ten Harut mnie wypchnął. Wyobraziłem sobie to i nagle się pojawiły.

- Dobra, nieważne mamy się ustawić na pozycjach.

- Czyli gdzie? Armen nie powiedział którędy idziemy.

- Pięknie, nie ma czasu chodź za mną.

Teren był płaski i jedyne wzniesienie to to na którym byli. Nie wiedział nic, gdzie było wejście, co mają zrobić oprócz ubicia tego wampira.

- Gdzie jest wejście?-Spytał Riv

- Na dole w jaskini, jest to jedno z wejść, chyba będzie tam czysto.

- Jasne. Jeszcze jedno pytanie, jakie jest nasze zadanie?

- Proste, dostać się do sterowni włączyć prąd i pozbyć się wampira.

- Dobra, tylko co oni mają zrobić?- spytał wskazując na resztę ich plutonu.

- Oni mają przebić się do naszych ludzi. Jeżeli jacyś przeżyli.- powiedział z jakby w to nie wierzyła.

Teraz zauważył, była ubrana zupełnie inaczej niż on, miała na sobie mundur kamizelkę taktyczną i przewieszony karabin prze ramię. On poszedł tak jak chodził po bazie. Zmieniło się tylko to, że spiął swoje dredy.

- Ruszamy w drogę.-usłyszał w słuchawce, był to Armen.

- Armen czy możesz coś przekazać Harutowi?- spytał się Riv.

- Tak.

- Czemu on to zrobił?

- To proste, chciałem zobaczyć jak wylądujesz, potwierdziły się moje przypuszczenia.- odezwał się Harut w słuchawce.

- Ruszajmy- powiedziała Kim

Wszyscy zaczęli wstawać i niektórzy już byli w drodze na dół. Gdy wszyscy już stali u podnóża góry Riv zauważył grupę skulonych ludzi. Tak mu się przynajmniej wydawało. Zauważył, że byli wyżsi niż przeciętny człowiek, bardziej umięśnieni, mieli tylko przepaski, posiadali karabiny i te oczy to nie byli ludzie pomyślał, takich oczu nie miał żaden człowiek, trzy oczy w jednej linii, żółte bez źrenic, nagle jeden z tych stworzeń zaczęło krzyczeć i jak na komendę wszystkie stwory odwróciły się w ich stronę.

- Kurwa ghule- powiedziała Kim ściągając karabin z ramienia.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 20.02.2015
    Bardzo fajna część i obrazowo przedstawione spadanie. Mieć skrzydła...ach!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania