Naznaczony Rozdział 14
Było ich dwunastu, Riv zobaczył ,że każdy z jego plutonu jest gotowy na walkę. O ghulach wiedział nie za wiele, prawie nic. Wyciągnął katanę w pochwy i przyjął pozycję. Ghule zaczęły ruszać się żwawiej i mierzyć w ich stronę.
- Ognia.- tak brzmiał krótki komunikat w słuchawce.
Wszyscy zaczęli strzelać, oni i ghule wymieniali kule. W mgnieniu oka każdy był już za osłoną. Był blisko Kim.
- Pobiegnę w ich kierunku, osłaniaj mnie. Dobra?- spytał pewny siebie wampir.
- Nie podoba mi się to, ale nie mamy czasu, na trzy.- powiedziała Kim.-Raz, dwa, trzy.
Po tym Kim wychyliła się i zaczęła strzelać by Riv mógł się zbliżyć się do przeciwników. Wampir ruszył z szybkością jednego z pocisków wystrzelonego przez dziewczynę. Poruszał się bardzo szybko, robił uniki, był 20 metro od ghuli, 15 metrów, 10 wyskoczył i ostanie metry pokonał szybując wykorzystując skrzydła które „rozwinął”. Znalazł się w środku formacji ghuli ciął najbliższego, jego głowa została przecięta ukośnie. Drugi przeciwnik nie żył gdy , głowa pierwszego upadła z mlaśnięciem na ziemię. Trzeci dostał nożem do rzucania w serce, upadł bezwładnie. Kolejny został cięty w brzuch, jego narządy wewnętrzne wylały się na ziemię. Gdy chciał zobaczyć gdzie jest kolejny ghul, zauważył, że żaden nie stoi.
- Ładna robota krwiopijco.- powiedział jeden z jego kompanów.
- Dzięki.- odparł Riv.
- Dobra musimy już wchodzić do środka.- powiedziała Kim.
Każdy ustawił się przed jaskinią. Była nie duża, dwoje ludzi koło siebie mogło by tam wejść, wysokie wejście na około 5 metrów. Weszli tam bez latarek, każdy miał noktowizor, oczywiście oprócz Kim i Riva. Po paru minutach monotonnego marszu znaleźli drzwi do kompleksu. Kim je otworzyła, wszyscy szybko przez nie przeszli.
- Znacie swoje zadanie, macie odnaleźć naszych chłopców.- powiedział Kim.
Każdy oprócz wilkołaka i wampira poszli korytarzem na prawo, oni mieli iść do windy czyli na lewo, ona nie działała, więc będą musieli zejść po linach trzy piętra w dół. Nie uśmiechało mu się to. Jeszcze ten nie znany wampir, nic o nim nie wiedziano, imię, pochodzenie, umiejętności. Ciężko będzie z nim walczyć.
- Trzeba się ruszać by zdążyć przed naszymi włączyć prąd-.
Wampir musiał zainteresować się nimi nie ludźmi z ich plutonu.
- Jakiś pomysł jak zabić tego wampira jeśli będzie bardzo silny? A jeśli nie będzie możliwości go zabić.- spytał Riv by zacząć temat i dowiedzieć się paru rzeczy.
- Proste, powstrzymać go tak długo by nasi zdążyli się ewakuować, a potem sami się wycofamy, jeśli będziemy w stanie.
- Jasne.
Ruszyli w kierunku windy, dotarli tam w kilka minut, otworzyli drzwi windy. Sama winda była jakieś dwa metry pod poziomem podłogi. Zeskoczyli na górę, otworzyli klapę i zobaczyli co jest w środku, wnętrze było puste. Weszli tam, właz podłogowy był otwarty.
- Kto to otworzył?-spytał wampir.
- Pewnie nasi się wycofywali i musieli użyć lin. Ta część tego obiektu nie jest za bardzo używana, więc nikt tych lin nie pociął. Możemy je wykorzystać i zejść po nich te parę poziomów. Co ty na to?
- Dobry pomysł.
- Dobra, ty idź pierwszy.
Tak zrobił, zaczął opuszczać się na linie. Nie trwało to długo, dwie, trzy minuty. Poczekał drugie tyle na Kim i skierowali się tam gdzie według ich planów tej bazy miała znajdować się stołówka. Przechodzili przez paręnaście pomieszczeń, wszystkie wyglądały jakby człowiek z nich wyszedł i nic więcej się nie stało, poszedł na przykład na obiad. Nie było widać żadnych śladów walki, żadnych śladów po kulach i kałuż krwi, ciał, nic, to było dziwne nie tak to sobie wyobrażał Riv. Gdy weszli na stołówkę zaparło im dech w piersiach, jemu młodzikowi, ale też Kim która jest już weteranem. Widok był makabryczny.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania