Odszukać siebie #18
Toma delikatnie przyciągnął mnie w swoją stronę, oplutł swymi rękami i ułożył swoją głowę na moim ramieniu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem.
Mruknął na moje ucho, natomiast ja siedziałam cicho, próbując powstrzymać oszalałe serce, które uwalniało ognisto gorącą krew, czerwieniącą moje policzki Uwolnił jedną rękę, zaczepił mój kosmyk włosów o ucho. Po czym zaczął do niego szeptać. Czułam jak moje policzki zaczynają piec i rozgrzewać się jeszcze bardziej.
- A Eric?
Zapytam, odwracając głowę w jego stronę. Na swojej drodze spotkałam oceaniczną szarość jego oczu.
- Nic nie mówi. Najwidoczniej już się z tym pogodził.
Uśmiech nie schodził mu z ust. Pomimo, że nie znałam go zbyt długo, czułam się przy nim niezwykle. Toma był czuły, opiekuńczy, troskliwy.
- Cieszę się.
Chwila ciszy... w naszym przypadku była to rozmowa. Z chwili na chwilę coraz bardziej zatapiałam się w jego oczach. Wrota duszy szatyna pochłaniała mnie bez reszty i otulała swoim ciepłem. Toma zmniejszył dzielący nas dystans. Nasze czoła zaczęły się stykać. Lewą ręką jeszcze bardziej ściasnął moją talię, a prawą przyłożył do mojego policzka, który ponownie zaczął się czerwienić. Moje serce zaczęło coraz szybciej uderzać o żebra, także oddech zaczął być coraz bardziej nieregularny. Zwalniał i przyspieszał wraz ze zmniejszającą się odległością . Czułam się szczęśliwa
- Ja także.
Mruknął, muskając lekko moje wargi. Czułam, że jego uścisk przybiera na sile, lecz nie przeszkadzało mi to. Jego lewa ręka, która wcześniej znajdowała się na moim policzku, przeniosła się na mój kark. Każdy następny pocałunek robił się głębszy i bardziej namiętny. Objęłam go wokół szyi. Opadliśmy na kanapę. Jego kruczo czarne włosy zaczęły biegać po mojej twarzy. Nagle, niczym grom w moje myśli wkradł się blondyn. Obraz złego Alex'a, który widziałam moment wcześniej podziałał na mnie niczym kubeł zimnej wody. Wyciagnęłam dłoń i lekko odciagnęłam szatyna. Jego reakcja była natychmiastowa.
- Przepraszam, poniosło mnie i...
Chłopak odskoczył ode mnie i skrył się w drugim końcu kanapy.
- Nic nie szkodzi. Po prostu...
Odparłam, kładąc rękę na jego ramieniu, przez co podniósł swój wzrok, którym teraz bacznie mi się przyglądał.
- ...Muszę jeszcze zrobić projekt.
Dokończyłam po chwili namysłu. Pogratulowałam sobie w myślach świetnej koncepcji i sprawnej dedukcji.
- Mam go na jutro, a jeszcze mam sporo do zrobienia.
Uśmiechnęłam się w jego stronę, splatając nasze dłonie.
- Pomogę ci.
Odwzajemnił mój uśmiech i poszliśmy do mojego pokoju.
- Twój pokój?
Zdziwił się, zobaczywszy pusty pokój, gdzie znajdowało się jedynie łóżko i biurko. Przytaknęłam, podchodząc do biurka, gdzie znajdował się wygaszony ekran komputera. Chłopak podszedł do mnie i chwycił zbitą fotografię.
- Ale Eric był mały.
Zaśmiał się cicho, odkładając ramkę.
- Miał 9 lat.
Szarooki uśmiechnął się szeroko w moja stronę. Widząc jego wyraz twarzy, nie mogłam zachować pokerowej twarzy, tylko od razu odwzajemniłam jego radość.
- Pomogę ci.
Toma się przysiadł i zaczął pisać moją pracę.
- To ja powinnam to robić.
Zaprzeczyłam, próbując zabrać mu myszkę.
- Przerabiałem ten materiał i ci pomogę. Toma potrafił być stanowczy. Dokończył za mnie projekt. Wciąż siedziałam obok niego i wpatrywałam się w jego skupioną twarz.
- Już.
Krzyknął radośnie, odwracając się w moją stronę. Resztę projektu zrobił zakakująco szybko.
- Zostało tylko podpisać.
Wreszcie szatyn oddał mi myszkę i klawiaturę. Szybko wypisałam swoje inicjały, po czym podobnie wykonałam z blondynem.
-"Alex Lirp".
Mruknęłam, stukając w czarne przyciski. Przemiosłam wzrok na szatyna wciąż siedzącego obok mnie. Zmarszczył brwi. Wydawał się być o coś zły.
- Coś nie tak?
Zapytałam, przez co szybko otrząsnął się z poprzedniego wyrazu twarzy.
- Nie, tylko ten twój znajomy ze szkoły... zrobił ci coś, o co się pokłóciliście?
Zapytał, wstając z miejsca. Usiedliśmy na moim łóżku.
- Nic mi nie zrobił. Po prostu mieliśmy małą sprzeczkę o odmienne podejście.
Wytłumaczyłam, chwytając za jego dłoń. Nie chciałam go martwić aferą z Alex'em. Po za tym co mógł zrobić? Alex jest szalony i nie wiem, jak mógłby się zachować. Bałam się, że może zrobić coś Tomie.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie pozwolę żeby ktokolwiek coś ci zrobił.
Co? Toma chciał mnie chronić? Czyli mu na mnie zależy.
- Rozgość się. Ja pójdę wziąść prysznic.
Taaak. Zimna woda jest moim zbawieniem w takich sytuacjach. Toma się o mnie martwił, ale Alex chyba też, jednak blondyn okzywał uczucia w inny sposób niż szatyn.
Krople przezroczystej cieczy zaczęły uderzać o moje ciało. Bodźce czuciowe szybko zareagowały na chłodną temperaturę wody, przez co przeszły przeze mnie ciarki. Po paru minutach wyszłam z łazienki i wzrokiem odnalazłam szarookiego, który leżał na moim łóżku. Byłam jedynie w lekkiej pizamie i jeszcze miałam mokre włosy, jednak nie przeszkadzało to chłopakowi, ponieważ od razu pociągnął mnie w swoją stronę.
- Dzięki za pomoc w projekcie.
Zagadałam, spoglądając w jego stronę. Stał nade mną, uśmiechając się pogodnie.
- Nie wiem, jak mam się odwdzięczyć.
Uniosłam kąciki ust. Szatyn przejechał dłonią wzdłuż mojej talii i brzucha.
- Zostań moją dziewczyną.
Te słowa mnie trochę zmartwiły. Przecież Alex uważał mnie za swoją dziewczynę, a mówiąc szczerze bardziej za własność, lecz pomimo tego nie chciałam go "zdradzać".
- Toma... chciałabym, ale...
Co mam mu powiedzieć? Nie mogę się zgodzić. Alex by mi nie wybaczył, ale także nie chciałam go okłamywać lub powiedzieć o blondynie. Wpadłam niczym śliwka w kompot... pomiędzy młotem, a kowadłem utkwiłam ja. Próbując odszukać siebie między dwoma mężczyznami.
- Rozumiem. Nie będę cię zmuszać.
Uśmiechnął się płytko, opadając obok mnie. Muszę się określić. Nie mogę dryfować między nimi.
- To pozwól mi tu zostać. Na tę jedną noc.
Poprosił, kładąc głowę na moim ramieniu i wdychając zapach mojego szamponu. Zgodziłam się. Co mi szkodzi, przecież to tylko jedna noc.
- To chodź spać.
Toma położył się obok mnie, lecz w odległości jakichś 20 cm. Ręką przyciągnął w swoją stronę moje włosy. Najwidoczniej przypadł mu do gustu zapach mango i brzoswiń, gdyż ułożył je na swojej twarzy i zamknął oczy. Postanowiłam, że i ja pójdę spać. Usnęłam niemalże od razu. Obudziłam się dość wcześnie. Pierwsze co zobaczyłam to tors szarookiego. Z pewnością odwróciłam się w jego stronę, gdy spałam.
- Obudziłaś się różyczko.
Uśmiech Tomy rozpromienił mój poranek.
- Jak widać. Jak się spało?
-Doskonale.
Gdyby ktoś tydzień temu powiedział mi, że będę spać w jednym łóżku z chłopakiem, wyśmiałabym go. A teraz? Podniosłam się z łóżka i poszłam się przebrać. Spakowana i przebrana wraz z Tomą wyszliśmy przed dom.
- Ja muszę iść do szkoły.
Mruknęłam, kierując się w stronę przystanku.
- Zaczekaj.
Szatyn chwycił moją rękę i pociągnął w stronę samochodu.
- Podwiozę cię, skoro już tu jestem.
Próbowałam negocjować, lecz był nieugięty. Nawet tłumaczenia z jego studiami nie pomogły. W aucie rozmawialiśmy głównie o ognisku, na które mieliśmy jechać w niedzielę.
- Tutaj.
Westchnęłam, gdy zatrzymał się przed budynkiem szkoły. Szarooki dał mi buziaka w policzek, po czym odjechał. Nim zdążyłam się odwrócić, ktoś chwycił mnie w talii.
Komentarze (9)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania