A świat to plansza, 16. Rozmowa

Miałam kilka dni wolnego.

Potrzebowałam ich, aby poukładać to sobie wszystko w głowie. Podczas mojej wczorajszej rozmowy z Vladem, w ogólnie przypominał tego bezdusznego wampira, którego zapamiętałam. Może się zmienił? Nie. Na pewno nie. Skoro w ciągu dwóch tyciąca lat się nie zmieniło, co mogło znaczyć te sto. Jego wczorajsza rozmowa ze mną zmusiła mnie do refleksji. Co jeśli on ma rację? Czuje się zagubiona w tym wszystkim.

Zeszłam po schodach i wyszłam tylnym wyjściem do ogrodów. Uwielbiałam je. Nie były perfekcyjne, tylko dzikie. Rozrzucone drzewa w losowych miejscach. krzewy i kiwaty mieszały się ze sobą. I ten zapach. Odgarnęłam długie liany z przejścia i przedostałam się do mojej ulubionej części ogrodu. Usiadłam na ziemi, opierając się plecami o trzystuletni dąb. Księżyc rzucał swoją poświatę na jezioro, które błyszczało. Gdzie niegdzie słyszałam cykanie cykad. Było pięknie. Panowała błoga cisza. Delikatny wiaterek od czasu do czasu kołysał gałęziami. Zamknęłam oczy rozkoszując się spokojem.

- Tam myślałem, że cię tu zastanę.

Otworzyłam oczy. Lucien stał obok mnie i patrzył się w przestrzeń. Chciałam wstać, ale pokręcił głową.

- Siedź sobie, Eliane- powiedział

Tak też zrobiłam. Czułam się trochę nieswojo, kiedy Lucien stał tak obok mnie.

-Pamiętam jak cie znalazłem, Eliane- powiedział

- Ja też to pamiętam-odparłam

Lucien uśmiechnął się delikatnie.

- Od początku byłaś wyjątkowa, Eliane. Taka ciekawa świata.

Lucienowi zebrało się na sentymentalność.

- I twoja wstrzemięźliwość. Nigdy nie zabiłaś człowieka, prawda?

- Nie-odparłam spokojnie, zastanawiając się do czego zmierza ta rozmowa

Lucien przez chwilę milczał, waptrzony w przestrzeń. Wpatrywałam się w księżyc. Przypomniały mi się moje ludzkie lata. Wymykałam się z domu, żeby popatrzeć na księżyc. Kiedyś chodziłam na niego patrzeć z siostrą. Później Anna została zabita przez jednego ze sług Vlada. Tęskniłam za nią. Sama się wymykałam, obiecując pomścić jej śmierć. I pomściłam. Zabiłam wampira, który ją zabił.

- Powinnienem cię powiadomić, że przyjeżdżam z Valeriousem- powiedział Lucien, wyrywając mnie z zamyślenia

- Nie pamięta mnie- powiedziałam

- Zauważyłem- odparł Lucien- Ale mimo to powinnienem. Musiałaś poczuć się strasznie.

Moje uczucia są nie ważne. Czemu cię interesują? Zawsze mi mówiłeś, że uczucia się dla słabych.

- Byłam zaskoczona, to tyle- skłamałam

Lucien kiwnął głową. Wydawał się zamyślony.

- Jesteś jedną z najlepszych, Eleo-powiedział- Może kiedyś założysz własne bractwo i sama będziesz mistrzem.

- Do tego jeszcze długa droga- odparłam

Lucien uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na mnie tymi swoimi głęboko zielonymi oczami.

- Tak, to prawda- odparł cicho- Bardzo długa. Nie wiadomo co nam przyniesie los.

Ostatnie zdanie bardzo mi się nie spodobało. Miałam wrażenie, że Lucien wie o czymś, o czym ja nie wiem.

- Jutro Vladislaus wyjeżdża. Jest organizowany bal, a później zniknie i wszystko wróci do normy- powiedział Lucien- Oczywiście, będziesz na balu?

To rozkaz, czy mam wybór?

- Tak, będę- szepnęłam i podciągnęłam kolana, a następne objęłam ramionami

- To dobrze- stwierdził Lucien i uśmiechnął się delikatnie-Temat przewodni to dziewiętnasty wiek.

To jakaś kpina?! Kiwnęłam tylko głową.

- Pójdę już, moje dziecko- powiedział i odszedł

Byłam samotna. Czułam się samotna. Moja egzystencja zaczynała mnie męczyć. Dni były takie same. Wciąż miały ten sam szary kolor. Czasem się zastanawiałam czy nie odejść od bractwa i zacząć żyć jako Wykleta. Ale byłam zbyt wielkim tchórzem. Przynajmniej na razie.

- Tu jesteś, Eleo.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Mariusa. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.

- Coś się stało?

- Za godzinę świta. Nie chciałbym abyś spłonęła na wiur- odparł

- A co? Będziesz tęsknić?- zakpiłam

Marius uśmiechnął się delikatnie.

- Pewnie. Kto inny będzie mnie tak denerwować?- zadrwił i usiadł obok mnie- Jak się czujesz?

Zamrugałam zaintrygowana i spojrzałam na niego pytająco.

- Przyjaźniłaś się z Katarzyną- wyjaśnił

- Nie chce o tym mówić- odparłam- Zrobiłam słusznie.

Marius pokiwał głową, a później nagle się zdenerwował.

- Szkoda, że tylko ty tak postępujesz.

- Nie rozumiem- odparłam

- Oczywiście, w końcu ty widzisz tylko biel i czerń. Nie dostrzegasz odcieni szarości. Wydaje ci się, że wszystko jest takie proste, a Lucien nie ma żanych ukrytych zamiarów!

To powiedziawszy wstał i już go nie było. Zamrugałam zdezorientowana. O co mu chodził? Powiedzialam coś nie tak? Postanowiłam jednak to zignorować. Może Mariusowi w końcu odbiło.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • wolfie 07.02.2015
    "(...) ty widzisz tylko biel i czerń. Nie dostrzegasz odcieni szarości." - bardzo spodobał mi się ten fragment.
    Jedyne zastrzeżenia mam do literówek, które niechcący wkradły Ci się do tekstu. Ode mnie 4. Czekam na dalszą część. :)
  • NataliaO 07.02.2015
    Co kolejny rozdział to fajniejszy, intrygujący. Ciekawa rozmowa. Dam 5
  • BreezyLove 05.04.2015
    Z rozdziału na rozdział wciąga mnie coraz bardziej ;) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania