A świat to plansza, 20. Morderczyni

Głód.

Każdy z nas czuje go inaczej. Inni jako wssanie w brzuchu, jeszcze inni mają bolesne skurcze, osłabienie, a jeszcze inni tak silny i ogólny ból, że zabili by za kroplę... Okruszek jedzenia.

Pragnienie.

Suche usta, suchość w gardle. Zmęczenie. Paskudne uczucie.

No i teraz ostatni termin: Głód Wampirzy.

Połączenie całego tego gówna w jedno. Jednocześnie cierpię i głód i pragnienie.

Skulona, siedziałam przy ścianie, trzymając ręce we włosach i ciągnąc się za nie od czasu do czasu. Nie piłam od sześćdziesiąciu godzin i jestem bliska szaleństwa. Moje oczy były czerwone jak dwie żarówki, ból głowy się zmagał, a ciemna zasłona szaleństa i zamroczenia okrywała mnie co raz to. Popadałam w minuty nieświadomości, co w jakiś sposób przynosiło ulgę, gdyż pragienie słabło, uczucia się wyłączały. Ale nie byłam wtedy sobą. Nie myślałam racjonalnie i gdybym mocno nie trzymała się barierki u schodów... Nie potrafie nawet powiedzieć tego co mogłoby się stać. Nie mogę sobie nawet tego wyobrazić. Trzęsłam się, spazmatyczne dreszcze przeszywały moje ciało nicczym ostrza. Wbiłam paznokcie w wewętrzną część mojej ręki, zostawiając tam krwawe półksiężyce. Walczyłam z szaleństwem, z pragnieniem.

Vladislaus zachodził ze schodów i mnie zauważył. Najwyraźniej najpierw miał zamiar mnie ominąć, ale westchnął i przystanął przy mnie.

- Jesteś spragniona, Elanor?- zakpił

Uniosłam wzrok i wściekła spojrzałam w jego rozbawione oblicze.

- A jak myślisz- wysyczałam z nienawiścią

Przyklęknął i spojrzał mi prosto w oczy.

- Myślę, że usychasz z pragnienia, skarbie- zaśmiał się i pokręcił głową- Możemy temu zaradzić.

- Zdobądź krew w torebce- warknęłam, a moim ciałem szarpną dreszcz

Vlad pokręcił głową.

- Wiesz co, Eleanor? To dla mnie niemal jak obraza... Co ja mówię! To obraz i upokorzenie, że moje dziecko, to któro stworzyłem, dałem dar nieśmiertelności, nie zachowuje się jak osoba godna mojej uwagi. Odrzucasz swój wampiryzm nie rozkoszując się piciem z ludzi, tylko żywieniem się z tego plastikowego gówna.

- Nie zabije człowieka!- krzyknęłam

Powoli wpadałam w histerię. Vlad złąpał mnie za ramiona i zmusił bym spojrzała na powrót w jego oczy.

- Eleanor, to tylko ludzie. Aktualnie jest ich ponad sześć miliardów i ciągle rodzą się nowi. Nas jest tylko siedemset i mało osób jest przemienianych. To tylko ludzie.

- My też kiedyś byliśmy ludzmi- wyszeptałam

Jego oczy zmieniły swoją barwę na czarny. Oblicze stało się puste. Czyżbym go zdenerwowała? Pociągnął mnie za rękę i ostawił na równe nogi. Bez słowa zaczął mnie prowadzić schodami w dół, w stronę piwnicy. Przeraził mnie w tym momencie nie na żarty. Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka. Piwnica wyglądała raczej jak pokój zabaw. Bilard, purpuowe kanapy, plazmowy telewizor i przerażona, młoda kobieta skulona w kącie.

- Ja miałem się na niej pożywić, ale proszę. Odstąpie ci tego ludzkiego pomiota.- powiedział głosem bez wyrazu

Pokręciłam głową przerażona i spróbowałam cofnąć się do tyłu, a najlepiej uciec z pomieszczenie nim uderzy mi do głowy jej apetyczny zapach. Jednam Vlad mocno trzymał mnie za rękę, nie pozwalając na najmniejszy ruch. Wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.

- Chodź do mnie, kochanie- powiedział

- Nie, Vlad. Proszę, nie- szerpnęłam się

Dziewczyna podniosła się i zahipnotyzowana ruszyła w jego stronę, stawiając chwiejne kroki. Była blada z przerażenie, a jasne włosy kaskadą spadały na plecy. Nie miała więcej niż siedemnaście lat. Pustymi, zielonymi oczami wpatrywała się w przestrzeń, a następnie zatrzymała się przed Vladem i podała mu swoją rękę.

- Hayly, poznaj Eleanor. Będzie się na tobie żywić- powiedział Vlad z uśmiechem

Pokręciłam głową z przerażenia, ale dziewczyna nie zareagowała na jego słowa. Vlad puścił jej dłoń, a następnie przejechał paznokciem po jej szyi, tworząc rankę, z której natychmiast popłynęła krew. Zapach dotarł do mnie w nano sekundzie. Otumaniający. Piękny i kuszący.

Dwie minuty stałam, trzęsąc się i walcząc z pragnieniem. Vlad cierpliwie czekał, nie odzywajac się. Uśmiech malował się na jego twarzy, kiedy widział jak tracę nad sobą kontrolę. I w końcu ją straciłam.

Niczym wygłodniałe zwierze rzuciłam się na dziewczynę, a ta nawet nie pisnęła. Swoimi kłami przebiłam się przez skórę i ścięgna, jakbym wgryzała się w kostkę masła. Dostałam się do aorty, a krew trysnęła mi do gardła. Przełykałam ją łapczywie. Ogarnął mnie stan niewypowiedzianej euforii, nie umiem nazwać tego słowami. Opisać. Wyssałam ją do końca, a kiedy zabrakło jej życiodajnej krwi w żyła odsunęłam się, a jej powłoka padła na ziemię. Po podbródku ciekła mi krew. Moje usta były całe we krwi. Przez chwilę jeszcze rozkoszowałam się smakiem, o niebo lepszym niż z torebki. Do rzeczywistości przywrócił mnie Vlad, który klaskał.

- Miło zobaczyć wampira w swojej prawdziwej naturze, szczególnie jeśli tak długo z nią walczył.

- Ty mi to zrobiłeś- wyszeptałam

Wampir pokręcił głową.

- Ja cię zaprosiłem na imprezę, ale to ty tańczysz na stole, skarbie. - powiedział, a następnie opuścił pokój

Zostałam sama z przerażeniem samą sobą i potwornymi wyrzutami sumienia. Jestem morderczynią. Pierwszy raz w życiu zabiłam człowieka.

Następne częściA świat to plansza, 21. Pionki

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 26.03.2015
    Zgadzam się to tylko ludzie, ciągle się rodzą. Bardzo dobrze ujęłaś jej zachowanie. Lubię jego arogancie, fajnie ją popycha do przodu zastanawiam się czy kiedyś Ona nie odgryzie mu łba/ lub szyi.
    " Ja cię zaprosiłem na imprezę, ale to ty tańczysz na stole, skarbie "- skojarzenie na plus. A ja w ogóle lubię to opowiadanie hehe 5:)
  • Prue 26.03.2015
    Aż szkoda, że to było takie krótkie. Bardzo dobrze wyszedł Ci ten rozdział. Dam 4.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania