A świat to plansza, 8. Nie wszystko idzie po naszej myśli...przywykłam

Klub był użądzony w typowym stylu dla likantropów, czyli bez gustu. Bez ładu i składu. Panował tam półmrok, ale nawet bez wampirzego wzroku widziałabym, że żaden z umieszczonych tu kolorów nie pasował do siebie. Totalny chaos, czysta wariacja. Przy wejściu stali dwaj bramkarze. Ledwo na nas spojrzeli. Weszłyśmy bez problemów. Neonowe kolumny zaprowadziły nas do głównej sali, gdzie skąpo ubrani ludzie ocierali się o siebie. Ludzie, likantropi... Zmieszani razem. Napawało mnie to obrzydzeniem. Ludzie nie powinni zbliżać się do nas, potworów, które powinny nie istnieć. Wampiry i wilkołaki przeczą wszystkim prawą natury.

W sali widniał plastikowi bar, przy którym tłoczyli się ludzie. Podimu dla DJ w kształcie pół księżyca. Cóż za przewidywalność. No i ten zapach potu, seksu i alkoholu oraz dragów. Cudownie!

Skinęłyśmy z Katarzyną do siebie i rozdzieliłyśmy się w poszukiwaniu większego przypływu mocy. Przywódcy stada.

Przechadzałam się między tymi wszystkimi osobami czując narastający żar w gardle. Niby się dziś żywiłam, ale najwyraźniej niedostatecznie. Chciałam jak najszybciej zakończyć to zadanie i nie dopuścić do tragedii, a zjedzenie jednego z tutejszych bywalców taką tragedią by było. Przęłknęłam ślinę i skupiłam się, próbując zepchnąć pragnieniee na dalszy paln.

Minęło piętnaście, dwadzieścia minut, a z poszukiwania nic nie wynikało. Nie miałam zamiaru spędzić tu całej nocy, więc obiecałam sobie, że jeszcze pięć minut i odwołujemy całą akcję. Nie cierpię tego robić.

Gy już się prawi ugięłam i niemal wszystko odwołałam, poczułam to. Przypływ niesłychanje mocy. Przywódca stada musiał być silny, ale pewnie wciąż za mało dla mnie. Spojrzałam w stronę z której uderzyła we mnie fala. Byłam pewna, że Katarzyna też już tam patrzyła.

Na podium DJ wszedł mężczyzna po trzydziestce, oczywiście pomijam fakt, że wilkołaki starzeją się dużo wolniej niż ludzie. Na sobie miał błyszczący, srebrny kostium. Aż mnie zemdliło. Platynowe włosy postawił sobie na żelu do góry, a nas nos ubrał ciemne okulary. Myślał, że to pomoże mu zachwycić. Efekt był odwrotny.

DJ wyłączył muzkę, a przywódca wziął mikrofon do ręki. Najwyraźniej zamierzał przemówić. Boże, miej mnie w opiece.

Chciałam zaatakować, a nie mogłam przyciągać uwagi. Żar w gardle palił nieznośnie. Pozostawało czekać i wystawić na próbę swoją samokontrolę.

- Witam was wszystkich, moi drodzy!- powiedział przywódca donośnym głosem, który zawdzięczał dzięki mikrofonowi- Dziękuję, że zechcieliście dziś przybyć do naszego drogiego klubu.

Wymieniłyśmy z Katarzyną, krótkie spojrzenia. Pal sześć przykrywkę. Strzelamy mu w nogę, zabieramy i wracamy do dworu.

- Szczególnie pragnę dziś przywitać gościa specjalnego, który zdołał nas zaszczycić swoją obecnością. Powitajcie Egzekutorkę!- wykrzyknął

Białe światła padły na mnie. Osłoniłam ręką oczy, oślepiały mnie. Słyszałam, że wszystcy odsuwają się w tył i mierzą mnie wzrokiem. Skąd on wiedział, że po niego będę?

Usłyszałam warko. Zatkało mnie. Czyżby przez własną niedkładność i Głód nie wyczuła, że wszystcy to likantropi? Najwyraźniej. To duży, poważny błąd. Mogę teraz za niego zapłacić życiem.

Prawdopodobnie Katarzyna powiadomiła już Bruca i Luke, że mamy kłopoty. Tylko czy coś to da? Nas jest czwórka. Ich może dwadzieścia. Dwadzieścia pięć. Mają przewagę liczebną. Nie lubię takich sytuacji.

Wiedziałam, że prawdopodobnie szykują się do ataku. Wiedziałam również, że ugryzienie wilkołaka jest dla wampira śmiertelne, co równało się z tym, że wiedziałam, że muszę uważać. Wiedziałam dużo rzeczy, ale trudniej jest wiedzę wykorzystać w praktyce, niż recytować z pamięci teorię. Na dodatek światło mnie oślepiało co wcale nie dodawało mi przewagi. Nie widziałam. Mogłam jedynie polegać na innych zmysłach, co w przypadku wampira nie było trudne.

Skupiłam się. Wyczułam po zapachu, że jest ich około dwudziestu dwóch. Nadal równa się to z tym, że mają przewagę liczebną. Ale po zapachu zgaduję, że są w większej części młode. Nie dawno przemienione. To ułatwia sprawę w jakimś stopniu. Wyczułam Katarzynę. Była spięta. Nie wyczuwałam Luke i Bruca. Co raz mniej mi się to podobało.

Wygląda to tak, jakby analizowała to wszystko przez strasznie długi okres czasu. Tak na prawdę trwało to tylko minisekundy. Niektóre cechy wampiryzmu są bardzo przydatne.

Mój ruch też nie trwał dłużej. Przetoczyłam się pod poddium DJ i wskoczyłam na nie, stając za samym dwoódcą i DJ, a przy okazji wydobywając dwa pistolety.

-Szach-mat- powiedziałam, celując w przywódcę

- Nie wydaje mi się- powiedział przywódca, który nawet nie drgnął. Za to paru wilkołaków rozsunęło się, dając przejść kolejnym, którzy prowadzili... Bruca, Katarzynę i Luke. Nie drgnęłam, zachowałam kamienną maskę i zminą krew.

- Odłuż broń, Egzekutorko, i poddaj się- powiedział przywódca- Inaczej zabijemy ich.

Uderzyła we mnie fala mocy posłana przez Katarzynę, która stanowczo mówiła nie. Może i wyglądała niepozornie, ale ducha miała ze stali. Zadanie ponad wszystko.

- Egzekutorko... Odłóż broń!- powiedział ponownie przywódca, a w jego głosie słychać było tryumf

Zachowywał się jakby już mnei uśmiercił. Katarzyna wysłała kolejną falę mocy, mówiącą nie, tym razem wzmocnioną przez Luke, a po chwili dotarł też do mnie wiadomość od Bruca, który również kazał mi wykonać zadanie.

Byłam w rozterce. Z jednej strony zadnie ponad wszystko. Ponad życie, nie ważne czy moje, czu cudze. Czy niewinne, czy te, które sobie zasłużyło na swój los.

Z drugiej strony jednak nie mogłam ich tak po prostu skazać na śmierć. Mam uczucia. Nie byłabym w stanie wybaczyć sobie tego.

Znowu kilka minisekund zastanowienia się, aż podjęłam decyzję. Decyzję dzięki której, jeśli oczywiście przyeżyję najbliższą godzinę, w co bardzo watpie, będę mogła spojrzeć w lustro i nie uciec na widok własnego odbicia.

Położyłam pistolety na ziemi i kopnęłam je w stronę przywódcy.

- Rozbroj się, Egzekutorko- polecił

Może jeszcze rozbierz? Nie ważne, wrażenie miało być takie samo. Bez broni czułam się naga. Powoli, wolnymi ruchami wyciągnęłam noże z pochwy przy udzie i posłałem je po podłodze do przywódcy. To samo zrobiłam z granatem z azotanem srebra.

A później zaczęła się rzeź, gdyż przystąpiliśmy do świetnie pracowanego planu, który można określić jako ostatnią deskę ratunkową. Granat wybuchnął, ochlapując srebrem likantropów, którzy trzymali Katarzynę, Luke i Bruca.

Ci przeturlali sie po podłodze i wydobyli pistolety, a następnie oddali strzały, które prawdopodobnie uratowały mi życie. Ja sama dosięgnęłam mojego pistoletu.

Nie byłam skupiona na tym co działo się w okół mnie. W takich momentach instynkt i adrenalina bierze górę. Nie pamięta się co się zrobiło, co się wydarzyło. Nie wie się kogo się zabiło i jak. Czy przy pomocy granatu, noża, czy broni palnej. Pamiętam niektóre momenty. Moment w którym strzelam w głowe jakiemuś facetowi, który próbował się przeobrazić. Czas w którym widziałam, jak jeden z wilkołaków wrywa serce Luki. I krzyk Katarzyny w tym samym momencie. I warknięcie Bruca, który zaraz zabił tego wilkołaka. I to uczucie nienawiści, które wypełniło moje ciało. Głuchy łoskot uderzenia, kiedy ciało Luki uderzyło o podłogę. A na sam koniec to jak dowódca stada rzuca się na mnie.

Oddałam strzał. Pierwszy. Drugi. Trzeci. I dziesięć następnych. Truchło dowódcu spadło pod moje nogi, a ja powoli opuściłam broń, niemal dysząc z wściekłości. Podeszłam do Katarzyny, która klęczała przy zwłokach Luki i łkała żałośnie. Położyłam jej dłoń na ramieniu, ale po sekundzie zabrałam ją. Nie okazywałam emocji. Nie pocieszałam.

- Trzeba spalić budynek- powiedziałam- Zniszczyć dowody.

- Jak możesz!- krzyknęła Katarzyna, dusząc się łzami- To Luka!

- Wiem, Katarzyno- powiedziałam stanowczo- Ale zachowanie naszego istnnienia w tajemnicy jest ważniejsze.

Katarzyna pociągnęła rozpaczlliwie nosem i otarła wierzchem dłoni policzki z łez, a następnie podniosła się na nogi. Jej sukienka była cała we krwi. W sukience na takie zadanie. Nigdy nie pojmę toku rozumowania tej kobiety.

- Jesteś zimną suką, Eleanor- powiedziała, a jej słowa ociekały nienawiścię

- Muszę być, Katarzyno- powiedziałam- Inaczej zginę. Pamiętaj o tym.

Jej oddech powoli się normował. Wiedziała, że miałam rację. Nie mogła tego kwestionować. To byłoby oczukiwanie samej siebie, a to jest niewłaściwe jeśli jesteś wampirem. Czymkolwkiej jesteś to i tak niewłaściwe.

- Bruce, polejesz ich benzyną razem z Katarzyną. Ja skombinuje ogień- powiedziałam

Oboje ruszyli na moje polecenie i po chiwli już zaczynali robotę. W wampirzym tempie zeszło to wszystko bardzo szybko. Stanęłam nad Luke.

- Żegnaj- powiedziałam niemal niesłyszalnie, a później upuściłam zapałkę

Wydostaliśmy się z budynku, a ten wybuchnął. Katarzyna już nie łkała. Teraz tylko łzy spływał jej po policzkach. Nie mogła się z tym pogodzić. Nie chciała.

- Wiedzieli, że tu będziemy- powiedziałam- Ktoś nas zdradził. I bardzo nie chce wierzyć, że to któroś z was- dodałam ze stoickim spokojem

Obije kiwnęli głową, patrząc jak płomienie pożerają ciała. Ciała wrogów. Obojętnych nam ludzi. I przyjaciół. Luki.

- Marius nas zabije- powiedziała Katarzyna i objęła się ramionami, kołysząc się to w tył, to w przód

Wyglądała jak dziecko z chorobą sierot. Żałośnie moim zdaniem. Jej łzy już nie płyneły. Teraz za to kipiała gniewem.

- Dlaczego, Katarzyno?- spytła Bruce

- Dowódca miał być żywy- powiedziała- A zauważ, Bruce, że płonie. Eleo, zdajemy się na ciebie?

Westchnęłam i spojrzałam na zmęczoną, przerażoną twarz Katarzyny, która była jeszcze mokra od łez, ale w jej szarych oczach płonęła wściekłość i nienawiść. I żal po Luke. Twarz Bruca była jak zawsze niewzruszona. Brwi zmarszone. Ale jego oczy też zdradzały wściekłość i żal. I ból. I przerażenie.

- Spokojnie, Katarzyno. Bruce, ja zajmę się Mariusem- powiedziałam, mając nadzieję, że nie są to moje ostatnie słowa skierowane do nich

Jedno jest pewne: Marius bedzie wściekły. Choć z drugiej strony, kiedy nie jest?

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • wolfie 16.12.2014
    Rzuciło mi się w oczy kilka literówek i jeden błąd ortograficznych, ale poza nimi nic więcej nie znalazłam.
    Jestem mile zaskoczona, tym co dzieje się w Twoim opowiadaniu :)
  • Prue 16.12.2014
    Rozdział mnie raczej nie wciągnął, wolałam poprzednie części. Ode mnie 3
  • NataliaO 16.12.2014
    ja bardzo wkręciłam się w to opowiadanie, sądziłam, że będzie na zasadzie ,, pamiętniki wampirów,, ale całkiem jest inne i od początku je śledzę, i nadal uważam, że jest dobre. Potrafi czytelnika zaskoczyć i przyciąga uwagę opowiadanie. 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania