A świat to plansza, 9. Odmowa

Udało mi się ugasić pragnienie po wypicu trzech torebek z krwią. Dopiero gdy Głód w większej części zniknął dotarły do mnie dwa fakty.

Po pierwsze, Luka nie żyje. Żal ścisnął moje serce, trzymajac je i zgniatając w swych silnych dłoniach. Oczy napęłniły się łzami, które jak najszybciej odgoniłam paroma mrugnięciami. Uważałam go za swojego kompana, kolege. Na upartego można powiedzieć, że przyjaciela. Nie mogłam zrozumieć jakim cuduem nie żyje. Winiłam siebie za to, że pozwoliłam mu umrzeć. Gdybym bardziej uważała nie doszłoby do tego. Wyczułabym pułapkę i zapobiegła temu wszytskiemu.

Drugie co do mnie doszło to świadomość, że ktoś zdradził. Nie ma innego wytłumaczenia na fakt, że likatropi wiedzieli dokładnie kiedy i w jakim klubie będziemy. Ten fakt był przerażający. Gdyby wszytskie tajne informacje ze świata wampirów wpłynęły do świata wilkołaków... Groziło by to wyginięciem całej populacji wampirów w Angili i Irlandii. Może nawet w całej Europie Zachodniej.

No dobrze, doszły do mnie trzy fakty. Trzeci: Muszę zdać raport Maiusowi. Nie wiadomo, czy przeżyję to jakże trudne zadanie. Jak to jest, że w ciągu jednej nocy parę razy nastaje ktoś na twoje życie. Czy to sprawiedliwe?

Przebrałam sie jak najszybciej, po czym wyszłam z pokoju, udając się w stronę gabinetu Mariusa.

- Elea!

Selene, w czarnej sukience jak z taniego horroru o wampirach z kiczowatą muzyką i tryskającą krwią na parę metrów w dal, podbiegła do mnie z wielkim uśmiechem. Niechętnie przystanęłam i spojrząłam na drobną blondyneczkę.

- Coś się stało?- spytałam

- Idziesz do Mariusa?- spytała- Mogę iść z tobą? Jak poszło zadanie?

- Tak, nie, koszmarnie- odpowiedziałam po koleji

Selene potrzebowała chwili, żeby zrozumieć moja odpowiedź. Już wyobrażałam sobie jak jej mózg pracuje na najwyższych obrotach, aby przetworzyć te informacje. Na prawdę, stereotyp o blondynkach nigdy nie osłabnie, jeśli takie jak ona będą nadal istnieć.

- Może jednak pójdę z tobą?- spytała, robiąc minę skrzywdzonego kocięcia

- Jak chcesz- wywróciłam oczami i znów ruszyłam w podróż w jedną stronę

Selene, tak jak groziła, poszła za mną, dotrzymując mi kroku i trajkącząc o bzdetach. W pewnym momencie ja po prostu się wyłączyła i nie słuchałam tych bzdur. Dopiero pod gabinetem natrętna blondynka dała mi spokój i z szerokim uśmiechem odeszła w swoją stronę. Natomiast ja po prosu weszłam do środka, tak jak to miałam w zwyczaju.

Marius rozmawiał przez telefon. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie ostro, a ja tylko wywróciłam oczami i usiadła w fotelu.

- Oczywiście... Jak najbardziej rozumiem... Da się załatwić... Nie ma najmniejszego problemu... Dobrze, do zobaczenia- zakończył

Położył telefon na biurku, a później spojrzał na mnie. Ja nadal tylko siedziałam, czekajac aż zada mi jakieś pytania. Po co ja mam się wysilać? To on wymaga raportów, ja aż tak się nie palę do składania ich.

- Eleanor, jak poszło?- spytał w końcu- Mam nadzieję, że jest żywy.

- Jest najbardziej martwym trupem jakiego spotkałam- oznajmiałam spokojnie

Marius zmarszczył brwi, a na jego twarzy pojawił się gniew. Zaraz nastąpi wybuch.

- Czy ja mówiłem niewyraźnie?- spytał ostro- Eleanor, gdy mówię żywy to ma być żywy! Nie martwy, do cholery!

- Może, gdy mnie posłuchasz to...- zaczęłam

Ale ,oczywiście, Marius wie dużo lepiej, choć go tam nie było. Wolałam zamilknąć, niech on się wygada, a później ja powiem swoje.

- Ja mam posłuchać ciebie? Usłysz, co ty mówisz, Eleanor! Nie wykonujesz rozkazów. Może powinienem cię zdyscyplinować?- zagroził

Zmroziłam go wzrokiem. Jak ja niecierpię tego słowa.

- Czy wiesz co to oznacza żywy, Eleanor? To na przykład taki, który oddycha!

- Nie mogłam go zostawić oddychajacego, bo inaczej ja byłabym kupką popiołu, do cholery!- krzyknęłam

Pal sześć moje wcześniejsze postanowienie. Nie będę tego słuchać, skoro mam pewność słuszności mojej decyzji.

- Co proszę?- zmarszczył brwi

- Czekali na nas, Marius- powiedziałam wściekła- Czekali. Ledwo uszłam z życiem. Katarzyna jest strasznie poraniona, a Luka nie żyje, cholera jasna! Musiałam zabić tego przywódce i te wilkołaki, bo inaczej my byśmy zginęli! Rozumiesz? W klubie byi sami likantropi. Wiedzieli, że przyjedziemy. Mamy zdrajce w obozie.

Marius był zszokowany moimi słowami. Aż się uspokoił. Teraz ciężko oddychał i analizował moje słowa. Milczałam, czekając aż uspokoi się na tyle, by móc kontynuować rozmowę.

- No dobrze- powiedział po upływie równej minuty- Rozumiem. W zwiazku z takim obrotem spraw, było zrozumiałe, że podjęłaś takie, a nie inne kroki. Nie będę cię winił za twoją niesubordynację.

Wszystko we mnie wrzało i kipiało. Nie będzie mnie winił? Cholera jasna, niech go piekło pochłonie! Zachowałam jednak zimne oblicze, nie zdradzając się.

Oczywiście, jak zawsze pokazał dobre maniery. Nic mi nie jest, Mariusie. Jakoś się trzymam. Dzięki, na prawdę wszystko okej. Tak, Luka już pewnie jest w niebie.

- Przejdźmy w takim razie do drugiej sprawy.- polecił

- Luka nie żyje, słyszałeś?- przerwałam mu

- Głośno i wyraźnie- zapewnił mnie- Przykro mi z tego powodu, ale nie czas na sentymentalności, Eleanor. Dzwonił Lucien.

Automatycznie się wyprostowałam, czekajac na to co ma mi do powiedzenia w tej sprawie. Natomiast śmierć Luki zeszła na dalszy plan. Wampiry nie bywają sentymentalne, rzadko opłakują zmarłych. Przede wszystkim zadanie. Rozkaz.

- Powiadomił mnie, że przybywa za dwa dni.- powiedział- Oczywiscie będzie orgnizowana uroczystość. Prosił mnie...

Już sobie wyobrażam jak Lucien prosi!

- Prosił mnie, bym dopilnował, że się tam pojawisz.

Mina mi zrzedła. Nie cierpiałam bali i uroczystości od... feralnego dnia. Marius zauważył moją skwaszoną minę.

- Eleanor, jesteś jego ulubienicą. Powinnaś być- powiedział

- O coś jeszcze prosił?- spytałam, czujac, że to jeszcze nie koniec

- Tak. Chciał byś poszła na uroczystość jako moja towarzyszka.

Wybuchłam śmiechem. Tak dawno się nie śmiałam. Będzie już z piętnaście lat. A teraz wybuchłam śmiechem, raptem na te kilka słów. Marius cierpliwie czekał aż skończę. W końcu uspokoiłam się na tyle by mu odpowiedzieć. Wstałam z krzesła i spojrzałam na niego rozbawiona. Może trochę z kpiną.

- Nie- odparłam krótko i wyszłam

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • NataliaO 19.12.2014
    świetnie mi się czytało, jeśli jest mało opisów a dużo dialogu może być nie ciekawie ale u Ciebie rozmowy masz naprawdę dobre ; 5:)
  • Ina 19.12.2014
    Opowiadanie ogólnie mi się podoba :) Podoba mi się imię Eleanor :D życzę dalszej weny :)
  • NataliaO 02.01.2015
    co nie które moje ulubione opowiadania nie mają kolejnych działów :( szkoda, mam nadzieję, że wrócisz z dalszą historią. Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania