A świat to plansza, 18. Ponad chmurami

Nie cierpie uczucia wracania, że się tak wyrażę, do życia. To boli. Szczególnie po skręceniu karku. Jedna z najmniej przyjemnych tymczasowych śmierci. Tępy, pulsujący ból głowy i karku przywrócił mnie z powrotem. Najpierw skrzywiłam się, a później zaczerpnęłam powietrza, nie otwierając oczu. Pozwoliłam powrócić do mnie wspomnieniom. Kiedy tylko odtworzyłam ostatnie wydarzenia, otworzyłam gwałtownie oczy.

Pierwsze co zobaczyłam to kpiące spojrzenie Vladislausa i spojrzenie jego zimnych, przenikliwych oczu. Miał na sobie ciemną koszulkę i jeansy, co było zabawne, Przeszedł mnie dreszcz.

Drugie co do mnie dotarło to miejsca w którym się znajdowałam. Samolot. Prawdopodobnie prywatny, gdyż siedziała tu tylko nasza dwójka. Siedziałam na obitym w jasną skórę fotelu, na przeciwko Vlada. Było mi wygodnie, to mogę potwierdzić. W powietrzu unosił się zapach tequili, krwi i miętowego odświeżacza powietrza.

No i trzeci fakt. To w co byłam ubrana. Wyglądałam jak... człowiek dwuedziestego pierwszego wieku. Miałam na sobie zwykłe, materiałowe, czarne spodnie, najzwyklejszą, czerwoną bluzkę i czarną bluzę. Na nogach czarne trampki. Kosmyk włosów opadał mi na oczy, a reszta otulała moją twarz. Zapomniałam już jakie to uczucie.

Niewiele myśląc co robie rzuciłam się do ucieczki w stronę drzwi. Miałam element zaskoczenia, więc to mogło się udać. Byłam głupia jeśli tak myślałam. Ledwie zrobiłam parę kroków, a on już stał przede mną. Ręce trzymał za plecami i uśmiechał się kpiąco.

- Wybierasz się gdzieś?- spytał drwiąco, a następnie złapał mnie za ramię i zaprowadził na miejsce, gdzie siedziałam

Nie próbowałam się nawet wyrywać, był silniejszy Niczym szmaciana laleczka, pozwoliłam bby mną pokierował i posadził na miejscu. Usiadł obok mnie, odgradzając mi tym samym drogę ucieczki.

- Eleanor, skarbie, proszę przestań ze mną walczyć- westchnął, kiedy skrzyżowałam ręce na piersi- I tak nie wygrasz. Istnieje od stworzenia czasu. To szmat czasu. A ty masz ledwo ponad sto lat.

Spojrzałam na niego. Kpiący uśmiech jak zawsze gościł na jego twarzy.

- Czego ode mnie chcesz, Vlad? Nie mogłeś mi pozwolić żyć dalej tak jak żyłam?

- A podobało ci się to życie, Eleanor? Ciągła walka, zero przyjemności. Pusta wychowanka systemu, wiecznie posłuszna i wierna temu idiocie Lucienowi. Zero wytchnienia, ciągle wypełniałaś rozkazy. Żyłaś żeby uśmiercać inne gatunki. Istniałaś dla śmierci, Eleo.

Zdrobnienie mojego imienia wypowiedział miękko. Niemal czule. Ale ja wiedziałam, że Vladislaus nie ma uczuć. Nie miałam zamiaru się łudzić.

Przerażało mnie natomiast to co powiedział. To była prawda. W moim życiu nie było szczęście tylko śmierć. Istniałam dla niej.

- Nie powiedziałeś mi czego ode mnie chcesz?- warknęłam

Kąciki jego ust drgnęły. Tak, jestem wściekła, bo masz rację. Ale wiesz co? To przez ciebie moje życie tak wygląda. Oczywiście nie zebrałam się na odwagę, by mu to powiedzieć.

- Nic prostrzego, skarbeńku- zakpił- Stęskniłem się za tobą.

Uniosłam do góry brew, a następnie oparłam się o oparcie i zamknęłam oczy. Prędzej uwierzę w dobre serce Mariusa, niż w to, że Vlad się stęsknił. On nie czuje. Utracił swoje człowieczeństwo na zawsze. Kto wie, czy w oóle je miał.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • wolfie 05.03.2015
    Rozdział bardzo ciekawy, dobrze się go czytało, jednak moim zdaniem troszeczkę za krótki. Dostajesz ode mnie 4. I czekam na kolejny rozdział :)
  • Angela 05.03.2015
    Długości się nie czepiam bo piszę krócej. ogólne wrażenia bardzo dobre
  • NataliaO 05.03.2015
    Lofciam tą serie. 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania