Poprzednie częściArystokrata 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Arystokrata 29

Wyłączyła silnik, zerknęła odruchowo we wsteczne lusterko, gdy zgasły światła w aucie zaparkowanym tuż za jej pojazdem. Nie chciało jej się wysiąść z nagrzanego środka, po trosze nie miała już sił. Trzej towarzyszący Marcie ochroniarze, czujnie zerkając raz po raz w stronę samochodu panny Rays, przekazywali swoje obowiązki strażnikom wewnętrznym. Dzisiejszy – spojrzała na wyświetlacz – a właściwie wczorajszy dzień, obfitował w wydarzenia. Do najważniejszych należało spotkanie z Paulem, a otrzymane od niego bezcenne informacje, na które niecierpliwie czekała, przyspieszą znacznie bieg pilnym sprawom. Jedynie sposób, w jaki weszli w ich posiadanie, mącił satysfakcję.

Świadomość, przez co przechodził teraz Kaj, nie dawała Marcie spokoju. Cena, jaką przyszło zapłacić, okazała się wysoka. Uchwyciła się nadziei, że taka sytuacja nie potrwa długo i wyciągnięcie niewolnika z rąk Maksa jest tylko kwestią czasu. Ale póki co nie miała nawet odwagi spytać o niego Paula. Ciągle miała przed oczami twarz Kaja i przelotne, pełne oddania spojrzenie, kiedy padały za niego coraz większe kwoty. Wzdrygnęła się na samo wspomnienie tłustej dłoni Kantera na nagich plecach niewolnego, gdy wychodzili po aukcji.

Sięgnęła gwałtownie po neseser. Świadomość, na co skazała bezwarunkowo oddanego jej człowieka, była nie do zniesienia. Kaj nie otwierał listy tych, których zgubiła lub nie potrafiła obronić. Czy zdoła sprawić, aby ją zamknął?

Za beztroskę rozkapryszonej pannicy zapłacili nie tylko kochankowie z zapomnianego apartamentu i dwóch przystojnych niewolnych ze stajni, gdy Tamara z premedytacją doniosła strażnikom, ciekawa czekającej nieszczęśników egzekucji. Nie ochroniła też ogrodnika, choć na długi czas stał się przyjacielem oraz kochankiem. To on otworzył oczy Marcie na prawdziwe oblicze przewrotnej i okrutnej Lady Tami, gdy zazdrosna o arystokratkę nalegała na wydanie niewolnika w ręce strażników. Początkowo, gdy opadły emocje, okazało się, że wyobrażenie przeżycia „pierwszego razu” odbiegało od radosnych uniesień podglądanych par. Na dodatek skrupulatnie utwierdzona przez Tamarę o fakcie egoistycznego wykorzystania Marty przez nieopatrznie wybranego niewolnego, rozgoryczona i zawiedziona zbliżeniem z mężczyzną Raysówna na kilka dni zaszyła się w swoich pokojach, lecząc nie tylko ból fizyczny. Niemalże dała się namówić przyjaciółce na oskarżenie sługi o gwałt w rewanżu za niespełnienie oczekiwań i wyimaginowanych wyobrażeń nastolatki. Na szczęście, kiedy zniknęło poczucie wstydu oraz fałszywe poczucie wykorzystania, pojawił się popęd i pragnienie przeżycia „drugiego razu”. W całkiem innym świetle zobaczyła mężczyznę, który pozbawił ją niewinności. Przypadkowo wybrany, zwykły niewolnik przeznaczony do wykonywania ciężkich prac fizycznych okazał się delikatnym i czułym partnerem, wrażliwym na budzące się potrzeby młodziutkiej kobietki. Był w pełni świadomy, jaki wpływ mogą mieć pierwsze relacje seksualne Marty na jej późniejsze życie erotyczne. Pomagał w poznaniu reakcji własnego ciała, uczył pieszczot i swobodnego wyrażania fantazji. Bez pośpiechu, tłumiąc własne żądze, tworzył nastrój i subtelnie stymulował zmysły nastolatki, aby po długim czasie od rozpoczęcia współżycia z mężczyzną mogła wreszcie przeżyć swój pierwszy orgazm.

Panna Rays już jako dorosła kobieta, potrafiła docenić wysiłek obcego człowieka, który spodziewał się przecież nieuchronnej kary za fizyczny kontakt z dziedziczką, wynikający z kaprysu rozpuszczonej małolaty. Mimo tego zamienił zmierzający do katastrofy seksualnej falstart w intymny początek ekscytujących doznań, które dopiero miały zostać odkryte. A przecież mógł wykorzystać okazję i wyładować własne żądze, zaspokoić chuć w najbardziej wyuzdany i brutalny sposób, nie przejmując się sprawczynią nieubłaganego i bolesnego końca, jakiego zapewne i tak by doświadczył.

Dzięki zaufaniu do partnera, wynikającemu z jego zdecydowania i wyrozumiałości dla sprzecznych emocji nieśmiałej, a przede wszystkim niedoświadczonej partnerki, dokonała się w Marcie przemiana postrzegania samej siebie. Długie rozmowy, pieszczoty oraz wspólne masaże w nastroju rozluźnienia i fantazji pozwalały dziewczynie kształtować oczekiwania, a przede wszystkim model, jak powinna i chciałaby być traktowana przez mężczyzn w przyszłości.

W nagłym pośpiechu, jakby pragnąc uciec przed myślami, wysiadła z samochodu. Owiało ją rześkie, nocne powietrze, pod wpływem którego zadrżała na całym ciele. Z rozświetlonej rezydencji dochodziły jakieś krzyki. Domyśliła się, że impreza Roberta trwa w najlepsze.

Gdy tylko weszła na pierwszy stopień, otworzyły się drzwi.

– Dobry wieczór, Pani.

Jak zwykle, jej osobisty trwał na posterunku. Musiała przyznać, że był wyjątkowy: cichy, dyskretny, zawsze pod ręką, odnosiła wrażenie, że momentami czytał jej w myślach. Niezwykle szybko dostosował się do codziennego rytmu nowej właścicielki, biorąc pod uwagę, że nigdy przedtem nie służył jako osobisty. W lot przyswoił nawyki swojej Pani, co lubi, czego nie znosi, kiedy jest zła i lepiej nie pokazywać się jej na oczy, a kiedy potrzebuje jego towarzystwa. Bystry, inteligentny i oddany spełniał wszelkie oczekiwania Marty. Zarządca trafnie dobrał pannie Rays osobistego niewolnika za pierwszym razem, będąc świadomy, że ogłady nie da się zastąpić najlepszym wyszkoleniem.

– Witaj, Alanie.

– Pani, zarządca Shlazing od kilku godzin próbuje się z tobą skontaktować…

Zapomniała. Dzwonił kilka razy, ale nie mogła wtedy odebrać, zresztą domyślała się, o czym chciał z nią mówić. Robert wysyłał Martina na dzielnice, a dla nikogo nie było tajemnicą, że starszy mężczyzna zupełnie się tam nie odnajdywał, więc prawdopodobnie zamierzał wpłynąć na Martę, aby interweniowała u swego brata. Nie mogła jednak wchodzić ciągle Robertowi w drogę, szczególnie po rozmowie na temat Rady i jego ewentualnego przewodnictwa. Niestety, wbrew całemu szacunkowi, jakim darzyła Martina, nie mogła mu pomóc. Przez moment zastanawiała się nad celem wysłania potrzebnego tu, na miejscu szkoleniowca na misję, lecz nie znalazła żadnego logicznego rozwiązania poza tym, że podjęta decyzja była spowodowana jakimiś prywatnymi rozgrywkami.

– Wiem – odparła krótko. Nie zamierzała ingerować w sprawy dotyczące ich wzajemnych sporów.

– Pani, zarządca…

Marta dała znak, że nie chce rozmawiać.

– Nie teraz, Alanie, nie teraz! Jestem zmęczona.

– Pani, ale on… – ponownie starał się zwrócić uwagę Marty na to, co ma do przekazania, ale gdy raptownie odwróciła się w stronę niewolnego, zamilkł natychmiast. Nie zdążył spuścić wzroku i skulił się w sobie jak przed uderzeniem. Kobieta westchnęła, służył jej już tyle czasu i nigdy nie zrobiła niczego, aby musiał drżeć przed swoją właścicielką, a mimo to nie był w stanie, wyzbyć się paraliżującego go strachu. Obawiała się, że przeżyta trauma pozostawi w nim swe piętno na zawsze.

– Przygotuj mi kąpiel – zwróciła się łagodnie do osobistego. – Taką, jak lubię.

Gorąca woda, piana, świece, kojąca muzyka… to powinno ją odprężyć i pozwolić przestać myśleć choć na chwilę o minionym dniu.

– Pani, wszystko już gotowe. – Drżenia w głosie nie zdołał ukryć. Zerknęła podejrzliwie na niewolnego. Wyglądał na spiętego. Jakby odczytując myśli swojej właścicielki, dodał pospiesznie: – Wino też podałem, gdyby zechciałaby Pani, skosztować.

Z postanowieniem, aby nie wnikać w dziwne zachowanie Alana, udała się do salonu, po drodze oddała teczkę z dokumentami podążającemu za nią słudze i z ulgą pozbyła się wreszcie butów na wysokim obcasie. Odsyłając zniecierpliwionym ruchem dłoni oczekujących na powrót Panny Rays masażystę i kosmetyczkę, sama rozplotła warkocz i potrząsnęła głową, aby włosy swobodnie rozsypały się, tworząc kruczoczarny wachlarz, otulający Martę jedwabistym dotykiem. Teraz miała chwilę dla siebie; teraz mogła stać się zwykła młodą kobietą spragnioną po ciężkiej pracy wytchnienia, ciszy i żeby nikt od niej niczego nie chciał.

Alan zdawał sobie sprawę, jak cenne są dla jego Pani te nieliczne chwile bycia samej ze sobą i chronił ją, jak nikt dotąd. Marta zdejmowała z siebie wtedy maskę zimnej, niedostępnej i wyrafinowanej osoby gotowej na wszystko, by móc przez krótki moment znów stać się beztroskim dzieckiem tańczącym na dywanie w rytm jakiejś muzyki, zaśmiewającej się i zajadającej lodami przed ekranem telewizora, na zmianę ze szlochaniem w poduszkę ze wzruszenia lub żalu. Tym razem planowała wziąć gorącą kąpiel i spać, spać, choćby do południa. Rozpięła już większość guzików bluzki w drodze do sypialni, gdy jej wzrok przykuła klęcząca w rogu salonu postać.

– No, nie! – wykrzyknęła po części przestraszona i zdziwiona. Nie przypominała sobie, aby zadysponowała jakiegoś niewolnika dla przyjemności… Chyba że zapomniała… Nie, niemożliwe! – Alan! – zawołała osobistego, chcąc wyjaśnić nieporozumienie.

Niewolny pojawił się błyskawicznie, z pewnością tuż za ścianą oczekiwał na jej wezwanie.

– Pani…

– Co on tu robi?! – Niepewny wyraz twarzy, wzrok wbity w podłogę i nerwowo zaciśnięte palce na teczce z dokumentami upewniły Martę, że niewolnik nie do końca ma czyste sumienie. – Czy ja coś przeoczyłam? A może jest już ze mną tak źle, że ktoś nie może ze mną wytrzymać i przysyła mi niewolnika dla przyjemności? – zadawała pytania, coraz bardziej ściszając głos i postępując kilka kroków ku Alanowi.

– Pani, to nie tak… – pospiesznie starał się wyjaśnić. – Ja chciałem… to znaczy… – zająknął się – ja…

Marta szorstko przerwała to żenujące dukanie: – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to ty wpadłeś na ten pomysł? – Dostrzegłszy, jaką konsternację wzbudziły w chłopaku jej słowa, dodała łagodniej: – Mam nadzieję, że to nie ty.

Niewolny pokręcił głową w geście zaprzeczenia.

– Pani, nie śmiałbym. To zarządca Shlazing przysłał niewolnika. Nie mógł się skontaktować i twierdził, że wszystko wyjaśni później, prosił… – Alan mówił szybko, na jednym oddechu, jakby obawiał się, że nie zdąży wyjaśnić, zanim znów Marta mu przerwie – …żeby Pani go przyjęła, że on musi i nie ma wyjścia… że jak wróci, wszystko dokładnie wyjaśni…

– Pomału – ponownie przerwała rozgorączkowanemu niewolnemu, gdyż rozpędzał się coraz bardziej, a ona coraz mniej rozumiała. – Dobrze pojmuję, Martin uznał, że potrzebuję niewolnika dla przyjemności, tak?

– I tak, i nie… – Alan nabrał powietrza, przeniósł wzrok z podłogi na Martę i w desperackim akcie odwagi wydusił z siebie: – Zarządca przysłał go tu, aby ochronić go przed panem Raysem.

Zdziwiona powoli odwróciła się w stronę klęczącego niewolnika, a potem na powrót spojrzała na swojego osobistego.

– Mam chronić niewolnika? – Nieodparte wrażenie, że ktoś knuje za jej plecami, wywołało w niej zdecydowany sprzeciw. – A co ja mam do tego?

Zwężające się złociste tęczówki panny Rays i coraz niższy ton głosu nie wróżyły niczego dobrego. Martin próbował nią manipulować lub w najlepszym razie posłużyć. Nie mogła tolerować takiego zachowania, nikt nie miał prawa stawiać Marty przed faktem dokonanym. Nikt! Nawet Martin Shlazing.

– Odeślij go natychmiast z powrotem do rezydencji! – rozkazała bez wahania i wzburzona, uznając temat za zamknięty, skierowała się do sypialni.

– Pani… on nie może wrócić do rezydencji…

Zdecydowany sprzeciw i fakt, że osobisty niewolnik zwrócił się do niej, kiedy ucięła dyskusję i zakończyła sprawę, spowodował, że zatrzymała się, ale przez kilka chwil nie zareagowała na niesubordynację Alana. Kiedy już się odwróciła i utkwiła w nim zimny wzrok, niewolny cofnął się krok, a za chwilę jeszcze jeden. Wyraz jej twarzy sprawił, że osobisty padł przed nią na kolana i opuścił głowę.

– Pani, nie wysyłaj go tam… proszę… – Napięte mięśnie barków i pleców oraz wstrzymanie oddechu wskazywało na nerwowe wyczekiwanie jej decyzji.

Podeszła bliżej do pokornego sługi i cichym, pozornie pozbawionym emocji głosem, nakazała:

– Podaj mi jeden powód, dla którego chciałabym zmienić zdanie. – Spojrzała z góry na klęczącego, położyła dłoń na ramieniu dotąd uległego sługi i dodała: – Dla twojego dobra, to musi być bardzo dobry powód.

Widziała, jak spiął się, szukając w myślach odpowiednich słów. Marta odwróciła się ku drugiemu niewolnikowi, to wszystko było zastanawiające. Martin bez polecenia przysyła „zabawkę”, Alan ośmielił się zakwestionować jej rozkaz…

– Pani, zarządca prosił tylko o kilka dni… nie odsyłaj go. – Drgnęła na dźwięk słów swojego osobistego, skupiła się na niewolniku dla przyjemności, który z trudem zachowywał pozycję uległego. – Panno Rays, wiesz przecież, co czeka odrzuconego niewolnika…

Marta przez chwilę stała zdezorientowana, coś tu nie pasowało. Liczne nieodebrane połączenia telefoniczne od Martina, niejasne tłumaczenie Alana, niesubordynacja z niewolnikiem do przyjemności i dziwne zachowanie Roberta. Ostrożnie podeszła do uległego, z wysiłkiem uniosła głowę mężczyzny, który z jeszcze większym trudem się wyprostował. Na widok tego co ujrzała, zamarła i z odrazą cofnęła dłoń.

– Drugi?!

– Pani, zarządca Shlazing dzwoni, odebrać?

Przerażona i zaskoczona w pierwszej chwili nie spostrzegła Alana z telefonem w dłoni i nie zdążyła zareagować, gdyż jasnowłosy niewolny, straciwszy nagle podparcie ręki Marty, runął całym ciężarem swego ciała u jej stóp.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • laura123 08.02.2021
    Bardzo ciekawy rozdział, do tego stopnia, że poproszę, żebyś kolejny wstawiła. Że super piszesz, nie będę wspominać, bo to dobrze wiesz. 5
  • Violet 09.02.2021
    Miło, że czytasz Arystokratę i pozostawiłaś komentarz, chociaż przyznam się - nie wiem jak odebrać Twe słowa. Pamiętam, gdy uważałaś powieść za tani romans dla gospodyń domowych, potem, że powinnam wziąć się za coś ambitniejszego i na forum, że nie czytasz, bo porno i za mocne, a teraz pod tą częścią, wydaje się, że nie żartujesz, chwalisz. Naprawdę nie wiem co myśleć. Niemniej dziękuję za zajrzenie, śledzenie losów rodzeństwa i zapewniam, że kolejna część się pojawi.
    Pozdrawiam.
  • laura123 09.02.2021
    Violet wydaje mi się, mogę się oczywiście mylić, że teraz piszesz bardziej dojrzale, fabuła nie oscyluje jedynie wokół seksu. Jest solidny grunt i na nim bazujesz. No i technicznie do pozazdroszczenia. To powoduje, że czyta się z przyjemnością.
    Możliwe jednak, że wcześniej czytałam wybiórczo i trafiałam jedynie na erotyczne sceny, przez co uznalam tekst za tani romans.

    Oczywiście, że nie żartuję. To bardzo dobra powieść.
  • Violet 09.02.2021
    laura123 rzeczywiście, początek Arystokraty wprowadza w świat seksu, przemocy i wyuzdania, dość jednoznacznie można było to odebrać. Jednak wspominałam, że tekst jest pisany dla potrzeb konkretnego odbiorcy i że jest to początek powieści o świecie, w którym sensem egzystencji są ciemne strony ludzkiej natury.
    W każdym razie - dziękuję.
  • Akwadar 10.02.2021
    laura123 z Tobą wszystko dobrze?!
  • laura123 10.02.2021
    Akwadar a co, Ty źle się czujesz? To idź może do lekarza, może to koronawirus?
  • Akwadar 11.02.2021
    laura123 u mnie wszystko jak najlepiej, ale widzę, że Ciebie koronowany odmienił... ;)
  • Tjeri 08.02.2021
    Widzę, że intryga się rozwija się do tego "precelkuje". Znaczy poszczególne wątki przeplatają się i zaczynają zbiegać w czasie. Świetna robota. Końcowy granacik robi odpowiednie wrażenie ;). Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Kojejna bardzo dobra część.
  • Violet 09.02.2021
    "Precelkuje", ciekawe określenie :) Powolutku powieść wchodzi w etap łączenia wątków i odkrywania pewnych niejednoznaczności, które skrywają się i mnożą w tej rodzinie. Tjeri, dziękuję za komentarz i pozdrawiam ciepło.
  • Pasja 18.02.2021
    Ochroniarze i ciągle bycie na świeczniku. Myśli biegnące w kierunku uwolnienia Kaja z rąk Maksa. No, i ta… Świadomość, na co skazała bezwarunkowo oddanego jej człowieka… nie dawała jej spokoju.
    Na myśl przychodziły jej wspomnienia tych nieprawdziwych decyzji których Tamara była prowokatorką. Jednak Marta powoli poznawała arkana seksu. Mając przy boku takiego niewolnego mogła doświadczać tylko przyjemności.
    Liczne nieodebrane połączenia telefoniczne od Martina, niejasne tłumaczenie Alana, niesubordynacja z niewolnikiem dla przyjemności i dziwne zachowanie Roberta… i Drugi i kończysz upadkiem Alana u stóp Marty.
    Doskonała charakterystyka kobiety - arystokratki, wyniosłej i gorzkiej, ale pomiędzy cieplej i zatroskanej o losy tych bezbronnych. Chociaż ułamek z całości, ale jednak. Zaczynam się łamać.

    Pozdrawiam
  • Violet 21.02.2021
    Dziękuję Pasjo za komentarz :)
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania