Poprzednie częściNigdy 16

Nigdy 26

Lusi

 

Wciąż mam zaciśnięte powieki i boję się je otworzyć.

- Lusi, co jest? - słyszę zmartwiony głos.

- Fabian? - patrzę na niego i zaczynam chichotać. Co ja głupia sobie myślałam?

- Kogo się spodziewałaś? - wreszcie puszcza moje ramiona, ale wciąż przygląda mi się zmartwiony.

- Ja... nie wiem. Zgłupiałam - oblewam się rumieńcem. - Nie ważne!

- Swoją drogą, całkiem fajnie wyglądasz - komplementuje mnie, patrząc na mój ręcznik. Choinka jasna, zapomniałam, że to jedyna część garderoby, która zasłania moje nagie ciało. Odruchowo go poprawiam. Ale krępująca sytuacja...

- Co tu robisz? W ogóle jak tu wszedłeś?

- Przez balkon.

Otwieram buzię zszokowana.

- Jak przez balkon? - uśmiecham się nie dowierzając.

- Wspiąłem się po rynnie i po oknach.

- Żartujesz?!

- Źle domykasz okno, łatwo można je otworzyć. Wystarczy mocniej popchnąć - patrzy na mnie oskarżycielsko. - Zwróć na to uwagę przy następnym zamykaniu.

- Dzięki. A ty następnym razem już mnie nie strasz!

- Pisałaś, że naoglądałaś się jakiegoś dziadostwa, więc co masz bać się sama, jestem.

Rozkładam ramiona, by mocno go przytulić, ale mój ręcznik prawie spada. Na szczęście refleks jest niezawodny. Moje policzki znów płoną, uśmiecham się zażenowana.

- Zaraz wracam - mówię, wyciągając piżamę z szafy, a on śmieje się zalotnie.

Mój chłopak pół godziny po północy, na jedno moje pstryknięcie palcami pojawia się w moim pokoju. Nie mogę w to uwierzyć.

Ubrana w szarą piżamę wracam do pokoju, a on siłuje się z oknem.

- Pamiętaj, żebyś mocno je domykała - mówi poważnym tonem, a ja kiwam głową na zgodę. Podchodzę do niego i długo zajmuję swoje myśli jego ciepłymi ustami. Swoje ręce zawieszam na jego szyi, a on opuszkami palców kreśli okręgi na mojej skórze. Przyjemny dreszcz rozgrzewa moje ciało pod wpływem jego dotyku. Adrenalina sprawia, że moje serce bije szybciej i zachłanniej pragnę jego ust. Pogrążeni w pocałunku popychamy się nawzajem. Opieram się o półkę, sprawiając że jej zawartość spada na podłogę. Podnosimy książki i układamy je na regał. Chłopak uśmiecha się do mnie, ja odwdzięczam się tym samym.

- Jak było u babci? I co dziś robiłaś z Zuzką? - gdy kładziemy się na łóżku wypytuje o każdy szczegół, chcąc wiedzieć dosłownie wszystko. Gadamy chwilę, następnie postanawiam włączyć film. Stawiam na ,,Błękitną Lagunę odrodzenie", zapewniając, iż aktor jest naprawdę słodki.

- Może jednak zmienimy film? - nalega Fabian przez zaciśnięte zęby, co sprawia, że brzmi jakby się zdenerwował. Przez moment obserwuję jego twarz.

- Ale z ciebie głuptas - żartuję sobie z niego. Chyba troszkę prześladuje go zazdrość. - On - wskazuję na ekran - podoba mi się tylko ze względu na to, że przypomina mi ciebie - mówię szczerze, czochrając jego włosy.

Oglądamy film częściami, bo trochę rozmawiamy, patrzymy na siebie.

- Już trzecia w nocy - zauważam godzinę na telefonie.

- Mam już sobie pójść?

- Nie - kręcę głową. - Mama pozwoliła ci tak po prostu do mnie przyjść? - pytam, bo z tego co mi wiadomo, jego mama jest bardzo opiekuńcza. Poza tym mieszkamy całkiem spory kawałek od siebie.

- Myślisz, że pytałem?

Fabian zaczyna opowiadać o swoim ścigaczu, którym przyjechał. Mówi coś o rzeczach, których nazwę słyszę pierwszy raz. Narzeka, że coś tam mu się psuje, coś tam będzie musiał wymienić, naprawić. Mimo że kompletnie nie wiem o co w tym chodzi, nie rozumiem znaczenia pół słów ani nie wiem, co do czego służy, to i tak słucham zaciekawiona. Lubię obserwować jego usta, gdy rozmawia i podoba mi się, że kręcą go takie rzeczy i się nimi interesuje. Uśmiecham się promiennie i udaję, że mam o tym jakieś, choć minimalne, pojęcie. Wspominam tylko, żeby uważał na siebie i za bardzo nie szalał podczas jazdy.

- Idziesz jutro do szkoły? - zmienia temat.

- Nie wiem - odpowiadam.

- No, a jakbym to ja wagarował, to byś się na mnie darła, że nie można tak sobie nie chodzić do szkoły, bo sobie narobię zaległości i...

- Idę - przerywam mu.

- Znaczy, jak nie chcesz to...

- Idę - powtarzam.

- Ja tylko...

- Wiem, masz rację, idę. Ty też?

- No pewnie.

Fabian prosi mnie, aby wytłumaczyła mu ostatni temat z matematyki. Podnosi mój plecak z podłogi i bez pytania w nim grzebie. Znajduje mój zeszyt oraz podręcznik i z powrotem kładzie się obok mnie na łóżku. Patrzę na niego czujnie.

- Zgłupiałeś? - pytam szczerze.

- No weź.

- Chcesz się uczyć o tej godzinie?

- Odbiło mi?

- Troszeczkę.

- No to...

- Dawaj - wyrywam mu przedmioty z rąk.

- Przynajmniej spędzę ten czas pożytecznie - mówi, a ja uderzam go żartobliwie w ramię i zaczynam tłumaczyć.

 

Budzę się, gdy na zewnątrz jest już jasno, a promyki słoneczne oświetlają moją twarz z poza firanki. Przeciągam się, naprawdę nie chcąc iść do szkoły. Rozglądam się po pokoju, w którym nikogo nie ma, oprócz mnie i karteczki na poduszce.

Nie zapomnij zamknąć okna! - jest napisane koślawym pismem.

Laptop jest wyłączony, a książki odłożone na stole. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć, jak zakończyła się noc. Mam półgodziny zanim autobus szkolny odjedzie. W pośpiechu zaczynam doprowadzać się do porządku. Wyglądam fatalnie. Na mojej twarzy widać zmęczenie i sińce pod oczami. Chętnie bym jeszcze pospała przez kilka godzin.

 

 

Fabian

 

 

Po raz kolejny wyłączam budzik i zasłaniam twarz poduszką, leżąc w moim wygodnym łóżku.

- Fabian, za dziesięć minut odjedzie ci autobus! - krzyczy mama, wchodząc do mojego pokoju.

Że co?

Natychmiast dociera do mnie, co jest grane. Wstaję, równocześnie ubierając spodnie, które leżały na podłodze. Zakładając bluzę, biegnę do łazienki umyć zęby. Przeczesuję włosy palcami byle jak i z drożdżówką w ręce wychodzę. Przypominam sobie, jak jeszcze przed chwilą leżałem z Lusi u niej w pokoju. Była taka słodka, gdy po przeczytaniu treści zadania usnęła. Nie chciałem jej budzić, więc cicho wyszedłem. Gdy wchodzi do autobusu, macham jej, by siadła obok mnie.

- Cześć - wita się ze mną.

- Wyspana?

- Czuję się tak, jak wyglądam.

Najwidoczniej nie wszyscy potrzebują tyle snu, co ja, bo wygląda bardzo dobrze.

Poza denerwującym Kacprem, lekcje mijają spokojnie. Koleś, o którym wspomniałem chodzi ze mną do klasy i z kilkoma chłopakami uczepił się Łucji, która go ,,irytuje" za każdym razem, jak ją widzi. Obraża ją, mówiąc to wprost, chamskimi słowami. Robi tak od dłuższego czasu, nie wiem, ma takie ,,widzi mi się", a akurat ją wybrał za swój cel, na którym ma zamiar się wyżywać. Przezywa ją, ciągle jej dokucza. Marszczę brwi i posyłam do niego groźne spojrzenie za to, że tak zwraca się do dziewczyny. Nikt nie reaguje na te zaczepki. Kilku chłopaków mu dopinguje i uważa żarty za śmieszne, ale dla mnie to wcale nie jest zabawne. Nauczyciele się nie wtrącają, bo nie wiedzą o co chodzi, a czasami nawet nie słyszą, bo zajęci są tłumaczeniem lekcji. Jednak dziewczyna siedzi cicho, chyba przywykła do ciągłych obelg, którymi ją obrzuca. Kiedyś była bardziej rozmowna, zgłaszała się na lekcji, a teraz ciągle wpatrzona jest w zeszyt. Wydaje się taka zamyślona, a nawet wystraszona. Chyba naprawdę ciążą jej słowa Kacpra, ale za wszelką cenę chce udowodnić, że jest silna i nie zwraca na nie uwagi. Chłopak nic sobie nie robi, gdy zauważa moją minę, dalej śmieje się szczęśliwy, że komuś dopiekł. Dzwoni dzwonek i wszyscy wybiegamy z klasy.

Siadam obok Lusi na podłodze, a ta wpatrzona jest w książkę. Coś tam o malarstwie. Podnosi na mnie wzrok, a ja daję jej do zrozumienia, że nie musi przerywać czytania. Jestem nieżywy, ciągle mi się ziewa. Myślę tylko o tym, by wrócić do łóżka, jednak nie żałuję czasu spędzonego z Lusi. Na wprost nas przechodzi dziewczyna z czarno - niebieskimi włosami. Blondynka patrzy na nią i się wzdryga. Dociera do mnie, kto to jest.

- Przestań! Co chcesz zrobić? - orientuję się, że stoję niedaleko tej laski, a moja dziewczyna ciągnie mnie za rękę, bym z powrotem z nią usiadł. Jakoś w mojej pamięci nie zostały zanotowane czynności, dzięki którym stoję na środku korytarza. Po prostu się tu znalazłem za pomocą teleportacji, jak w bajkach. Gdy działam pod wpływem złości, mój mózg nie zapisuje zbędnych informacji, tylko przechodzi do rzeczy bez mojej wiedzy. - Uspokój się, Fabian! - Lusi nalega, byśmy wrócili na miejsce. - Podejdziesz do niej i co? Zbijesz ją? - zaprzeczam, z trudem stwierdzając, że ma rację. Nie wiem, co chciałem zrobić, ale za to wiem, że nie spodobałoby się jej. Nie chcę już nigdy widzieć tych pełnych strachu oczu, więc robię, co każe. Jednak wciąż wbijam groźne spojrzenie w dziewczynę w czarnym ubraniu i z ciężkimi buciorami na nogach. Ona patrzy mi w oczy i nawet z tej odległości dostrzegam, jak kąciki jej ust podnoszą się w pełnym satysfakcji uśmiechu.

- Przestań, uspokój się - powstrzymuje mnie Lusi, bym nie zrobił czegoś głupiego. - Specjalnie cię prowokuje. Nie patrz na nią.

Przerwa dobiega końca. Biegnę na drugie piętro, gdzie za chwilę ma rozpocząć się historia.

Leżę na ławce z zamkniętymi oczami. Pani pyta Łucję o wytłumaczenie zadania domowego - referat, o którym zapomniałem. Kacper nie hamuje się przed rzuceniem zbędnego, obraźliwego komentarza na temat Łucji. Dziewczyna jąka się zgorączkowana, starając się wymówić jakiekolwiek słowo. Podnoszę głowę, by na niego spojrzeć.

- Zamknij się - mówię groźnie. - Daj jej spokój. Naprawdę mnie wkurwiasz.

Łucja przygląda mi się z otwartą buzią. Najwidoczniej nie spodziewała się, że ktoś stanie w jej obronie. Nauczycielka nie wiedząc o co chodzi, prosi o ciszę i siada przy biurku. Wypełnia jakieś papiery, a na rzutniku włącza sceny historyczne z różnych wojen.

- Obrońca się znalazł - prycha Kacper. - Od kiedy lubisz tę niedołęgę? - wybucha śmiechem.

Znajduję się obok niego, wyciągam go ze stołka, ciągnąc go za koszulę. Przystawiam go do ściany. Wokół słyszę krzyki, ale nie rozumiem żadnego z nich. Pięścią uderzam go w twarz. Z nosa cieknie mu krew, a ja mam coraz większe pragnienie, zrobienia tego po raz kolejny. Robię zamach, ale ktoś ciągnie mnie tak mocno, że przerywa mój ruch. Odwracam się wściekły do kolegi, który trzyma mnie za bluzę. Kiedy dociera do mnie, co się stało, stwierdzam, że należało się temu frajerowi. Niech spróbuje jeszcze raz odezwać się do niej w podobny sposób.

- Fabian, co w ciebie wstąpiło?! - krzyczy na mnie nauczycielka. - Marsz do dyrektora!

Ostatni raz patrzę na obity ryj Kacpra i wychodzę z klasy.

Następne częściNigdy 27 Nigdy 28 Nigdy 29

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • KarolaKorman 15.01.2016
    ,,z poza firanki. '' - zza firanki, myślę, że lepiej by brzmiało, ale zrobisz, jak zechcesz.
    Mnie też szkoda było Łucji. Czasem nawet nie zdaje sobie ktoś sprawy z tego jak bardzo można skrzywdzić kogoś takimi przytykami. Fabian natomiast mnie niepokoi. On jest taki porywczy. Wielkie 5 i dzięki za dedykację. Piszę tak, bo jestem jedną z tych, co śledzą :D
  • Neli 15.01.2016
    Tak, zmienię to. Prawdę mówiąc przy pisaniu zastanawiałam się, jak to napisać. Ostatecznie stwierdziłam, że ktoś mi podsunie jakiś pomysł, więc dzięki! Co do dedykacji to po prostu dla każdego, kto przeczyta ten rozdział, więc proszę ;)
  • Judy 15.01.2016
    Bardzo fajny rozdzial :-) ta scenka jak razem siedzieli i się uczyli byla bardzo fajna i urocza :-) a i dobrze zrobil, ze mu przywalil, nalezalo mu się :-) 5
  • Lucinda 15.01.2016
    Cóż, w sumie Karola zawarła w komentarzu to, co sama odczułam. Również niepokoi mnie zachowanie Fabiana. Niby miał być spokojny, a Lusi co raz musi go upominać i uspokajać. Kiedyś w końcu może dojść do czegoś naprawdę złego. Zal mi było również Łucji, rozumiem ją. Część oczywiście bardzo mi się podobała i również dziękuję za dedykację:)
    ,,Nie ważne!" - ,,nieważne";
    ,,uśmiecham się (przecinek) nie dowierzając";
    ,,Mimo że kompletnie nie wiem (przecinek) o co w tym chodzi";
    ,,Fabian prosi mnie, aby wytłumaczyła mu ostatni temat z matematyki" - ,,abym";
    ,,Mam półgodziny (przecinek) zanim autobus szkolny odjedzie" - pół godziny";
    ,,Koleś, o którym wspomniałem (przecinek) chodzi ze mną do klasy";
    ,,bo nie wiedzą (przecinek) o co chodzi";
    ,,Nauczycielka (przecinek) nie wiedząc o co chodzi, prosi o ciszę i siada przy biurku";
    ,,a ja mam coraz większe pragnienie, zrobienia tego po raz kolejny" - bez przecinka. 5:)
  • ausek 16.01.2016
    Melduję, że nadrobiłam wszystkie zaległe rozdziały. Niestety ostatnio cierpię na notoryczny brak czasu i czytanie nadrabiam nocami. Ciekawie rozwija się akcja, zasłużone 5. ;)
  • Neli 16.01.2016
    Dzięki, dziewczyny! ;))
  • Nessina 16.01.2016
    Super! Kocham tą serię
  • Neli 16.01.2016
    O, nie wiedziałam, że ją czytasz ;)
  • candy 13.06.2016
    Nie ważne! - nieważne*
    Nie cierpię takich facetów, co myślą, że wszystko im wolno, a najczęściej mają IQ niższe od ameby. Dobrze, że Fabian zareagował. 5 ;)
  • dainty 05.08.2016
    Czy Lusia nie zdjęła soczewek do snu, skoro nie pamieta kiedy zasnęła? Jej oczy chyba by jej sie wypaliły z bólu :D
  • Neli 05.08.2016
    Słuszne spostrzeżenie, dzięki :) kiedyś poprawię...
    :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania