Nigdy 28
Zuza
Od ostatniego spotkania z Krystianem ciągle wspominam dzieciństwo. Z tego słodkiego łobuza wyrósł już duży chłopak. Wydaje mi się, że kiedyś wrócimy do naszego nierozłącznego Trio, znów będzie jak dawniej. A przecież czas się nie cofa, tylko leci do przodu. Muszę pogodzić się z tym, że wszystko się zmieniło. Przypominam sobie po raz tysięczny nasz taniec w pokoju Lusi i tę jego minę, gdy rozwalił kwiatka. To był uroczy wieczór. Często przed snem zdarza mi się o nim myśleć, a potem jakoś nie mogę zasnąć. Wiercę się po łóżku długie godziny, chcąc odsunąć od siebie wesołe myśli.
Dzwoni dzwonek do drzwi. Nareszcie.
- Hej, Michaś - mówię z entuzjazmem, zapraszając go do środka. Ściągając buty wręcza mi czekoladki i idziemy do mojego pokoju. Wspólnie wybieramy komedię i kładziemy się na łóżku. Teraz to on ma miano najbliższej osoby, na którą zawsze mogę liczyć. Opieram głowę o jego ramię, wpatrując się w telewizor. Chłopak od czasu do czasu z kimś esemesuje. Nie mogę tak po prostu oglądać filmu. No może gdyby to było kino...
- Michał? - Chłopak się wzdryga i odkłada komórkę. Zuza, tylko z umiarem. Ochrzań go z umiarem.
- Tak? - Wygląda jakby się czegoś przestraszył.
- Czy my naprawdę musimy siedzieć w domu? Nie możemy gdzieś wyjść? - Zdaje się, że ulżyło mu po moich słowach.
- Przecież tak ustaliliśmy - mówi spokojnie. - Dziś mieliśmy spędzić miło czas u ciebie w domu.
- No tak, ale nie możemy tego zmienić?
Patrzy na mnie wzrokiem mówiącym: ,,Nie chce mi się nigdzie iść!".
Zuza, przecież jest bardzo... miło. Uspokój się. Nie wszyscy muszą chodzić w Mikołajki na randki.
- Obiecuję, że następnym razem gdzieś cię zabiorę - mówi, jakby potrafił czytać mi w myślach. Uśmiecham się szeroko. - Mam warunek. Musisz mieć na sobie tę piękną sukienkę - stwierdza poważnie, a ja dokładnie wiem, o którą mu chodzi. Zawsze jak mam ją na sobie, to mnie chwali, a ja czuję się jak najpiękniejsza księżniczka na balu. Przytulam go mocno. Miałam go opieprzyć, a jednak nie wyszło. Jestem stanowczo za dobra.
Lusi
12 grudnia, 2014 roku
Wczesnym rankiem budzi mnie telefon. Normalnie bym już dawno była na nogach, ale tej nocy do rana siedziałam u Weroniki. Gadałyśmy długie godziny. Niestety, musiałam ją pocieszać. Już minęło trochę czasu od rozstania z Kamilem, a ona wciąż nie może się pozbierać. Powiedziałam jej, że jest najpiękniejszą szesnastolatką na kuli ziemskiej i we wszechświecie, a jeśli chce się o tym przekonać, to mogę zorganizować eliminacje na jej nowego chłopaka. Zagwarantowałam jej, że szereg facetów ustawiłby się w kolejce, by zdobyć jej serducho. Ona tylko wskazywałaby, kto jest na tak, a kto jest na nie. W mgnieniu oka rozpoczęłaby nowy związek, gdyby tylko chciała. Poza tym bycie singielką ma wiele plusów. Nie musiałaby się ograniczać, mogłaby żyć marzeniami, filmami i książkami. Miałaby więcej czasu na spotkania z przyjaciółkami, mogłaby bez wyrzutów sumienia obgadywać innych chłopaków. Gdy spytałam, czy wymieniać dalej, ona przerwała mi mówiąc, że chce tylko jego i nie rozumie jak mógł tak z dnia na dzień zakończyć ich znajomość, nawet nie proponując przyjaźni. Doskonale ją rozumiałam. Sama zadawałam sobie te pytania.
Ziewając, odbieram telefon.
- Hej, hej, heej - mówi Zuza pełna szczęścia. - Ale mam plana. Wiesz, co żem wymyśliła?
- Co? - pytam zachrypniętym głosem.
- Jeny, już się szkoliłaś przed imprezą? To miała być niespodzianka! - Kompletnie nie rozumiem, o co jej chodzi. - Brzmisz, jakbyś całą noc chlała, a to dopiero przed nami!
- Możesz jaśniej? - Marszczę brwi.
- Tak bardzo, bardzo tęsknię, że przyjeżdżam dziś do ciebie i robimy najlepszą imprezę w historii imprez!
- U mnie w domu?
- No, a gdzie? - pyta zirytowana tym, że nic nie rozumiem. - Myślałam, że sama wpadniesz na ten pomysł. Miesiąc, dwa, trzy, a ty dalej taka spokojniusia, siedzisz sama w domu. No jak tu nie wykorzystać takiej okazji! Więcej czekać nie będę. Przyjeżdżam za godzinę i ustalamy, kogo zaprosimy.
- Co?
- Lusi, co z tobą! Będę za godzinkę, ale będzie biba! Poinformuj tam Krystiana, Werę, kogo chcesz. Albo nie! Czekaj, wspólnie to ustalimy, już jadę do ciebie.
- Jak to już jedziesz?
- Buziaczki! - rozłącza połączenie. Powoli wstaję z łóżka i idę do łazienki, chcąc zrozumieć, co właśnie się wydarzyło.
Dzwoni dzwonek do drzwi.
- No hej! - Przytula mnie Zuzka, gdy jej otwieram. Zanim zdążyła przyjechać, trochę się ogarnęłam. Spięłam włosy w luźny kok i założyłam szare dresy. - Idę po siatki do auta.
- Do auta? Przyjechałaś z mamą?
- A z kim?
Razem z Zuzką idę na podwórko, gdzie stoi pani Ala, opierając się o drzwi samochodu.
- Dzień dobry! - Uśmiecham się promiennie, a matka mojej przyjaciółki mocno mnie przytula i całuje w policzek. Za nią też się stęskniłam. - Co tam słychać u pani? Może pani wejdzie do domu?
- U mnie po staremu, dalej nie mogę wytrzymać z naszą Zuzką, która przechodzi samą siebie.
- Przestańcie mnie obgadywać! Lusi, ruchy, czeka nas sporo pracy! - wrzeszczy Zuzka, wchodząc z trzema siatkami do mojego domu.
- Wiesz, ja już będę uciekać, więc dziękuję za zaproszenie. Następnym razem skorzystam - mówi nieco starsze wcielenie Zuzy. - Tak w ogóle to co tam słychać u ciebie? Nie nudzi ci się tak ciągle samej?
- Bez przesady, nie jestem ciągle sama. Dużo czasu spędzam u ciotki albo Wera do mnie przychodzi.
- Albo Fabian.
- Tak, on też - chichoczę.
- Okej, słonko, ja już muszę jechać.
- Do widzenia!
Patrzę jak pani odjeżdża, macham jej i idę do domu.
Wchodzę do ganku i szukam Zuzki.
- Tu jestem! - odpowiada, gdy ją wołam. Wchodzę do mojego pokoju, a ona przegląda laptopa. - Więc pisz do Fabiana - każe. - W ogóle Krystian jest w domu? I Weronika?
- Są.
- To na co czekasz? Idziemy do nich! - Wstaje pośpiesznie i ciągnie mnie za rękę. Biegniemy do drzwi Krystiana. Krzyczę na Zuzkę, po co się tak spieszy, skoro cały dzień przed nami, ale ona w ogóle mnie nie słucha, tylko przyśpiesza. Cała w skowronkach puka do drzwi. Kuzyn uchyla je, a ta wariatka bierze rozpęd i rzuca mu się na szyję. Chyba baardzo się stęskniła.
- Cześć!
- Cześć, Kris. Urządzamy dzisiaj domówkę o dwudziestej, nie wyobrażam sobie, żebyś nie przyszedł - zaprasza go stanowczo. - Nie przyjmuję odmowy, przyprowadź z sobą kogo chcesz. Niestety, mój Michaś nie da rady... Ale on jest wyjątkiem. Ty nie możesz odmówić, zrozumieliśmy się? Jeśli chcesz, to przyjdź wcześniej, ale ogólnie zaczynamy o dwudziestej. Hym, jakiś sprzęt będzie nam potrzebny, bo nie mamy z czego puścić muzyki, więc weź go ze sobą i przyjdź wcześniej, żeby to nie było na ostatnią chwilę, dobra? Tak, ty musisz być wcześniej. Teraz lecimy do Weroniki, pozdrów mamę! - Ponownie chwyta mnie za rękę i w błyskawicznym tempie oddalamy się od niego. Krystian nawet nie miał szansy na odpowiedź, po prostu się uśmiechał, bojąc się sprzeciwić. W ogóle to całkiem mnie olali, jakby wcale mnie tam nie było!
- Zuzka, hamuj! - Zatrzymuję się, zmęczona biegiem. Przyjaciółka chichocze.
- Dziewczyno, co ty robisz na wuefie?
Wzruszam ramionami.
- Ale jesteś cienka. Ścigamy się?
- Po co chcesz się ścigać, skoro wiesz, że już przegrałam?
- Chodźmy - każe.
Dla niej liczy się każda minuta, nie znosi marnowania czasu.
Kiedy lista znajomych jest już gotowa, kroimy warzywa do pizzy, a Weronika i Fabian, którzy przed chwilą przyszli, nam w tym pomagają. Na szczęście ciocia Kasia obiecała upiec kilka u siebie w domu. Wyciągam deskę z szuflady i podaję ją reszcie.
- Czy my naprawdę nie możemy zamówić tej pizzy? - narzeka Fabian, koślawo krojąc pomidory. Hym, i tak stwierdzam, że idzie mu lepiej ode mnie.
- Przestańcie marudzić, tak jest zabawniej - odpowiada Zuza tonem nie znoszącym sprzeciwu. Chłopak tylko wywraca oczami, nie wchodząc w niepotrzebne dyskusje. Wychodzę z kuchni po słoik z papryką. Biorę go z półki w spiżarce, a wracając do przyjaciół, wpadam na Weronikę, która wybierała się do toalety. Ląduję na podłodze, słoik wypada mi z rąk, a jego zawartość brudzi moje ubranie.
- Lusi, ty ofermo! - Zuzka podaje mi rękę, a Fabian pomógł wstać Weronice. - Nie umiesz nawet przynieść głupiego słoika! Całe szczęście, że nie zabrałaś wszystkich! Co się tak gapisz? Leć zmienić ubranie!
Patrzę oszołomiona na całą trójkę i postanawiam wypełnić polecenie. Wchodząc na górę, słyszę jak Zuzka mówi coś w stylu: ,,Zróbmy jak najwięcej, zanim ta łamaga wróci".
Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem, a teraz pokazuję Fabianowi komplet ubrań pytając, co założyć. On przyniósł sobie czarną koszulkę, szarą bluzę i ciemne dżinsy na przebranie.
Mój wewnętrzny głos podpowiada mi, że czeka nas długa noc.
Komentarze (13)
,,Zagwarantowałam jej, że szereg facetów ustawiłoby się w kolejce" - powinnaś trochę zmienić to zdanie, bo ,,ustawiłoby" nie pasuje formą do podmiotu, którym jest szereg niezależnie,czy chodzi o facetów, czy o cokolwiek;
,,Ona tylko wskazywałaby (przecinek) kto jest na tak, a kto jest na nie";
,,W migu oka rozpoczęłaby nowy związek" - a może by tak ,,w mgnieniu oka"? Nie wiem, czy jest takie określenie ,,w migu oka";
,,Ziewając (przecinek) odbieram telefon";
,,Kompletnie nie rozumiem (przecinek) o co jej chodzi";
,,bardzo tęsknie" - ,,tęsknię";
,,Przyjeżdżam za godzinę i ustalamy (przecinek) kogo zaprosimy";
,,No, hej!" - tu nie dawałabym przecinka, nie bardzo mi pasuje, bo to ,,no" jest tu wynikiem języka potocznego, a nie faktycznie podkreśleniem czegoś;
,,bo nie mamy z czego póścić muzyki" - ,,puścić";
,,tak jest zabawniej - opowiada Zuza tonem nie znoszącym sprzeciwu" - tu chyba miało być ,,odpowiada";
,,Biorę je z pułki w spiżarce" - ,,z półki" (,,pułki" pochodzi od ,,pułk", czyli terminu związanego z wojskiem);
,,pytając (przecinek) co założyć". 5:)
Świetna część. Energia Zuzy jest do pozazdroszczenia. Też czekam na wyjaśnienia, co do zerwania Kamila i jaką tajemnicę skrywa Zuza, 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania