Poprzednie częściNigdy 16

Nigdy 29

Poprawiam swoją czarną spódnicę i białą bluzkę, patrząc do lustra. Fabian przygląda mi się z uśmiechem na ustach. Zuzka wbiega do pokoju oznajmiając, że przyszli pierwsi goście - Krystian z kilkoma kolegami, wśród których jest również Kamil i jakieś koleżanki Zuzki. Przyjaciółka zapoznaje nas z dziewczynami, a kuzyn przedstawia nam kolegów. Udajemy się do salonu, gdzie ma odbyć się impreza. W pomieszczeniu jest ciemno, oświetlają je kolorowe lampeczki przywieszone na ścianach, stoliki, na których znajduje się masa jedzenia, kubeczki, picie i alkohol, porozmieszczane są w kontach, aby nie zajmowały dużo miejsca, na środku jest sprzęt muzyczny i chłopcy, którzy się nim obsługują.

Na początku jest trochę sztywno. Nie chodzę na domówki, więc nie wiem, co mogłabym zrobić, aby było weselej. Na szczęście organizatorka wszystkim się zajmuje, a Fabian jest obok mnie. Po chwili przychodzi wyszykowana Weronika, która przeszła samą siebie. Założyła obcisłą, czarną sukienkę, która podkreśla jej atuty. Uśmiecha się uroczo, doskonale wiedząc, że Kamil na nią patrzy. Ma rację - niech wie, co traci.

- Boże, dziewczyno, jesteś piękna! - przekrzykuję muzykę, chwytając ją za ręce.

- Patrzył się? - pyta dyskretnie.

- Wciąż to robi - oznajmiam, a ona trzepocze swoimi długimi rzęsami.

Z minuty na minutę pojawia się coraz więcej ludzi. Fabian zaprasza mnie do tańca, a Weronika nalega, bym poszła. Jeśli wygląd Weroniki nie zrobi żadnego wrażenia na jej byłym, to już nie wiem co. Mocno trzymam kciuki, żeby się dogadali. Przytulam się do mojego faceta, wolno kołysząc biodrami.

- Mogłabyś częściej robić imprezy - podsuwa chłopak.

- To nie ja jestem organizatorką. Ale też mi się podoba, zwłaszcza, że możemy więcej czasu spędzić razem.

- Ze mną czy z Zuzką?

- Z wami obydwoma. I z Weroniką. I z Krystianem. A ty masz dzisiaj nic nie pić, bo przypominam, że przyjechałeś ścigaczem - ostrzegam go.

- Nie przygarnęłabyś mnie, gdybym nie zrezygnował z alkoholu?

- Będę musiała zajmować się Zuzką, po co mi kolejny problem na głowie?

Fabian szturcha mnie z uśmiechem w ramię.

- Skoro już o niej mowa, patrz jakiego sobie znalazła przyjaciela do kieliszka - mówi, wskazując głową kierunek. Podążam wzrokiem na kanapę, gdzie siedzą Zuza z moim kuzynem i innymi ludźmi, których nie znam zbyt dobrze.

- Będę musiała okrzyczeć Krystiana, że mi przyjaciółkę rozpija!

Spoglądam na Weronikę, która tańczy z jakimś chłopakiem, a następnie patrzę na Kamila, który wbija we mnie wzrok, siedząc na przeciwko. Jest nieco przygarbiony, ręce splótł na kolanach i przeszywa mnie spojrzeniem, przygryzając wargę. Znów patrzę na Werę i wracam spojrzeniem na blondyna, a on patrzy w podłogę. Fabian okręca mnie, a ja śmieję się wesoło. Nieco gubię się w tańcu i depczę mu po butach.

- Jejku, przepraszam!

- Co się tak zamyśliłaś?

- Nieważne - odpowiadam szybko. - Gdzie się tak nauczyłeś tańczyć?

- Na pewno nie byłaś moją instruktorką, bo ruszasz się jak jakaś oferma.

- Wszyscy mi to dzisiaj mówią!

- Lubię, gdy nią jesteś. - Całuje mnie.

 

Niosę kubeczek z oranżadą i podążam do rozbawionych przyjaciół, którym nieco odbiło od picia alkoholu. Przede mną staje Kamil, a ja nie zauważając go, rozlewam napój na jego koszulkę.

- Boże, ja naprawdę jestem taką ofermą! Bardzo cię przepraszam! - Chwytam za materiał, odsłaniając część jego umięśnionego brzucha. - Chodźmy do łazienki, przemyję to wodą, bo boję się, że zostanie plama.

- Spoko, Lusi, nic się nie stało - mówi ze śmiechem, ale mimo jego zapewnień, czuję się winna i ciągnę go z sobą. - Naprawdę nie musisz tego robić - ciągle protestuje. Nienawidzę siebie za to, że jestem taką ciamajdą. Proponuję mu, że mogę poszukać jakiegoś podkoszulka Fabiana, który powinien leżeć gdzieś w moim pokoju, ale on zaprzecza i nie daje się przekonać. Trochę chlapię wodą jego bluzkę, by zszedł czerwony odzień.

- Poszukajmy tej koszulki - mówię.

- Nie trzeba, serio, nic się nie stało.

- Będziesz chodził w mokrej?

- Za chwilę wyschnie, przestań się przejmować.

- Ale mi głupio.

- Niepotrzebnie, serio. Ale za to jesteś winna mi jeden taniec. - Unosi zabawnie brwi.

- Jasne - uśmiecham się na zgodę, a z moich policzków odpływa gorący róż, który piekł mnie przez to całe wydarzenie.

Wykorzystując czas, podczas tańca z Kamilem, wypytuję go o Weronikę.

- Nie rozmawiajmy o niej - odpowiada zwyczajnie. Mam tyle pytań do niego, ale powstrzymuję się od zadania ich. Nie chcę być wścibska, po prostu się uśmiecham. Chłopak rozwija rozmowę. Gadamy o wszystkim, oprócz o tym, co najbardziej mnie nurtuje. Po którejś minucie zauważam Weronikę, która czujnie przygląda nam się, oparta o ścianę. Niedługo później Zuzka gdzieś ją odciąga. Między bawiącymi się ludźmi dostrzegam niebieskie włosy. Odruchowo się zatrzymuję, a Kamil poważnieje.

- Co się stało? - pyta zdezorientowany.

- Co? Nic! - Bagatelizuję to, że moje serce prawie się zatrzymało. Wciąż tańczę, próbując dyskretnie przyjrzeć się osobie z niebieskimi końcówkami włosów. Z pośród tłumu udaje mi się ją rozpoznać. Nawet z odległości kilku metrów czuję smród papierosów. Obserwuję, jak porusza się w rytm muzyki w jednej ręce trzymając szluga, a w drugiej piwo. Dziękuję Kamilowi za taniec i pędzę w kierunku Koki. Chwytam ją za ramię i wypycham na balkon. Na zewnątrz jest bardzo zimno i wieje wiatr, my stoimy bez kurtek, ale w przypływie złości nie czuję, że moje ciało pokryła gęsia skórka i cała się trzęsę. Patrzę w gwieździste niebo, a ona patrzy na mnie z tym swoim kpiącym uśmieszkiem na ustach. Upija łyk alkoholu, naśladując mnie - przygląda się lśniącym gwiazdom.

- Z pozoru jesteś taką grzeczną dziewczynką, a tutaj atakujesz moich kolegów, teraz spotykam cię na takiej imprezie - mamrocze w przerwach pomiędzy piciem. Nie wiem, dlaczego tak bardzo zależy mi na jej opinii, ale mam ochotę nakrzyczeć na nią, że wcale nie jestem taka grzeczna i posłuszna, jakby się zdawało.

- Pozory mylą - mówię zamiast tego. - I należało, a w sumie wciąż należy się tym debilom łomot. Z przyjemnością tobie też bym go spuściła. - Nie mam pojęcia, skąd nagle wzięło się we mnie tyle odwagi, by odpyskować, ale robię to z łatwością.

- Łooo, podoba mi się twoja stanowczość i chęć skopania komuś dupska - przyznaje, po raz kolejny przechylając butelkę i wypijając jej zawartość.

- Słuchaj, Koka. - Wyrywam jej piwo z rąk i rzucam z balkonu. Irytowała mnie ta nasza pogawędka i brak szacunku z jej strony. Po prostu nie mogłam być spokojna, bo ta dziewczyna tak bardzo działa mi na nerwy.

- Kurwa, co robisz?! - drze się niezadowolona. - Zaraz. Koka? - pyta zdezorientowana. - Jestem Natalia. Ale Koka... podoba mi się. - Wyciąga kolejnego szluga i przy pomocy zapalniczki go odpala, czujnie mi się przyglądając.

- W dupie mam to, jak się nazywasz! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Nie możesz tak po prostu znęcać się nad ludźmi, a teraz tak po prostu pojawiać się w moim domu. Kto cię zaprosił? Co tu robisz? Jak w ogóle dowiedziałaś się o imprezie? Po jaką cholerę tu przyszłaś? Nie życzę sobie, abyś mnie odwiedzała, rozumiesz? Odpieprz się ode mnie. Myślisz, że możesz mnie zastraszyć tym swoim mrocznym wyglądem, zachowaniem i w ogóle? Jeszcze ostatnio się ciebie bałam, ale wiesz co? Już się nie boję! W dupie mam to, czy coś mi zrobicie. Wynoś się stąd! - Zaskakuję sama siebie, słysząc ostre słowa padające z moich ust. - Nie próbuj mnie zastraszyć, bo w dupie mam, co ze mną będzie! Nie boję się ciebie ani tych twoich koleżków!

Gdyby wciąż miała swoje piwo w rękach, to jestem pewna, że udławiłaby się nim. Jej mina wygląda, jakby przeżyła szok.

- Serio, to twoja impreza? - pyta, ewidentnie nie dowierzając.

- Nie, mojej matki - mówię sarkastycznie, wywracając oczami.

- No nieźle - chwali mnie. Chcę wybuchnąć, nagadać jej jeszcze więcej, lecz ona powstrzymuje mnie, zasłaniając mi usta. - Za bardzo się wkurzasz, masz, odprężysz się. - Daje mi papierosa i zapalniczkę do ręki. Odpalam go szybko i się zaciągam. Okropny smak wypełnia moje usta i zaczynam się dławić. Chwileczkę. Czemu ja jej w ogóle słucham? Wyrywam jej paczkę tego ohyctwa z rąk i razem ze swoim szlugiem rzucam przed siebie z balkonu.

- Pojebało cię? Zmarnowałaś tyle szlugów! - mówi groźnie. Tym razem to ja się uśmiecham z satysfakcją. - Idę do kibla - oznajmia i opuszcza balkon. Jak to do kibla? Miała się stąd wynosić! Mam zamiar biec za nią, lecz na balkonie pojawia się Kamil.

- W porządku? - pyta zmartwiony, a ja uśmiecham się niezręcznie i kiwam głową.

- Jasne, wszystko gra. - Opieram się o barierkę, patrząc w niebo, on do mnie dołącza.

- Kim była tamta dziewczyna?

- Ona... znajoma. Musiałyśmy sobie wyjaśnić kilka spraw.

- Gdyby było coś nie tak, to byś mi powiedziała, prawda, Lucyno?

Mimo że światło nie jest najlepsze, doskonale widzę jego oczy, za którymi kryje się pełno troski.

- Lusi - poprawiam go. - Mów do mnie Lusi.

- Dlaczego?

- Nie lubię swojego imienia. Jest okropne.

Kamil patrzy się na mnie dość długo.

- Ja nie lubię, jak ktoś mówi do mnie Kamilek - odpowiada w końcu, a ja się uśmiecham pocieszająco.

- A... Kamyk albo Kamiś? - wymyślam nowe zdrobnienia, którymi mogłabym się posługiwać. Zastanawia się chwilę.

- W sumie Kamiś mi się podoba... - stwierdza.

- Jak taki miś - podsuwam.

- Masz rację, za słodko.

- Więc jesteś Misiek.

Wybucha śmiechem, przytulając mnie mocno. Patrzy się w moje oczy i pochyla się. Myślę, że chce mi szepnąć coś miłego do ucha, ale on zamiast tego, robi coś, czego bym się nigdy nie spodziewała. Przybliża swoje gorące wargi do moich ust i zaczyna mnie całować zachłannie, mimo mojego sprzeciwu. Staram się od niego oderwać, ale on trzyma mnie zbyt mocno.

- Lus...i... - Dociera do mnie głos Fabiana, który nam się przygląda mocno zaskoczony. Odrywam się od Kamila i spoglądam na mojego chłopaka, który stoi na progu drzwi balkonowych. Zdaje się, że trzymał w rękach dwa kubeczki z napojem, bo leżą teraz na podłodze, a picie wylało się u jego stóp.

Następne częściNigdy 30 Nigdy 31 Nigdy 32

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • NataliaO 20.02.2016
    Nadrobiłam zaległości ;) Kolejna fanka czytnęła. Lubię Twoje opowiadanie. Dobre opisy, przyjemne i mądre dialogi... Zakończenie bardzo dobre. Szkoda mi Fabiana; za wcześniejsze rozdziały 4 lub 5; tutaj daję 5 :)
  • Neli 20.02.2016
    Miło Cię tutaj widzieć! Dziękuję ;)
  • Lucinda 20.02.2016
    W sumie spodziewałam się, że może do czegoś takiego dojść. Mogłoby to też wyjaśniać rozstanie Kamila i Weroniki. W każdym razie zastanawiam się, jak postąpi Fabian po tym, co zobaczył, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego porywczość, i jak to wszystko się skończy.
    ,,Boże (przecinek) dziewczyno, jesteś piękna";
    ,,I należało, a w sumie, wciąż należy się tym debilom łomot" - bez drugiego przecinka;
    ,,Nie mam pojęcia (przecinek) skąd nagle wzięło się we mnie tyle odwagi";
    ,,Nie możesz tak po prostu znęcać się nad ludźmi, a teraz tak po prostu pojawiać się w moim domu" - zastanawiam się, czy to dwukrotne ,,po prostu" było zamierzone. W jednym zdaniu nie najlepiej to wygląda;
    ,,pyta (przecinek) ewidentnie nie dowierzając";
    ,,Czemu ja ją w ogóle słucham?" - ,,jej";
    ,,razem ze swoim szlugiem, rzucam przed siebie, z balkonu" - bez obu przecinków;
    ,,prawda (przecinek) Lucyno?";
    ,,a picie się wylało u jego stóp" - tu zmieniłabym szyk na ,,picie wylało się u jego stóp". 5:)
  • Neli 21.02.2016
    Dzięki!
  • Judy 21.02.2016
    Ja szczerze mówiąc jestem troszkę zaskoczona bo myślałam, że skoro Kamil gapi się na Weronikę to wrócą do siebie czy coś a tu takie zaskoczenie :-) rozdzial fajny :-) 5
  • Neli 21.02.2016
    Cieszę się, że nie wszystko jest oczywiste i mogę czymś zaskoczyć :)
  • nagisa-chan 21.02.2016
    Heh nieźle przyznam się do czegoś przeczytałam całą historię Lusi w jeden dzień i czekam z niecierpliwością na następny rozdział hah a a głupiej lektury w życiu nie chciałam czytać podobała mi się sytuacja na balkonie czasami wybuchałam śmiechem i to nieźle i doszłam do wniosku że Kystian i Zuzka są dla siebie stworzeni bardzo dziwi mnie fakt że z każdą chwilą masz coraz mniej czytelników czemu się pytam no kurde daje 5 czyje że to będzie mój nawyk przy twoich opowiadaniach haha jak przeżywam całą tą historię czuję się jakby Lusi była moją najbliższą przyjaciółką która mówi mi absolutnie wszystko w głowie pałętają mi się tyśiące scenariuszy matko jestem psychiczna pierwszy raz rozpisuje się pod opowiadaniem pisząc co mi ślina na język przyniesie błędów niewyłapałam ^^
  • Neli 21.02.2016
    Jestem mile zaskoczona! Dziękuję za komentarze, bardzo mnie cieszą. Mobilizujesz mnie do pisania
  • KarolaKorman 24.02.2016
    No to się narobiło :( Dobrze, że jest kolejna część, bo nie muszę czekać na ciąg dalszy :) Dałam 5 :)
  • candy 13.06.2016
    Ech... typowo! Idę dalej.
  • dainty 05.08.2016
    Tak myslalam, ze do tego dojdzie, Kamil chyba nawet z powodu Lusi zerwał z Wera

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania