Nigdy 31
Zuza
Budzę się rano z bólem głowy i ohydnym smakiem w ustach. Zaraz. Rano? Zerkam na komórkę: już trzynasta.
- Lusi? - Patrzę na jej połówkę łóżka, która jest wolna. Szybko wstaję, ale kręci mi się w głowie, więc opieram się o ścianę. Czuję się fatalnie. Nagle robi mi się niedobrze i biegnę do łazienki, gdzie zwracam jedzenie do ubikacji. Drzwi się otwierają. Blondynka podbiega do mnie i przytrzymuje mi włosy, żeby nie kleiły się do mojej twarzy. Nigdy więcej.
- Od dawna jesteś na nogach? - pytam.
- Tylko od czterech godzin. Na zewnątrz jest piękna pogoda, spadł śnieg!
Usiłuję sobie przypomnieć dzisiejszą noc, ale jedyne co pamiętam, to uśmiech Krystiana i jego ciągłą obecność przy mnie. Wycieram twarz chusteczkami, a Lusi nakazuje, bym wzięła prysznic.
- Za godzinę idziemy do Kaśki na obiad - mówi wychodząc z pomieszczenia. Biorę orzeźwiający prysznic, ale wciąż czuję się koszmarnie. Ubrana w czyste ciuchy dokładnie rozczesuję włosy w obecności przyjaciółki. Niedługo później pukamy do drzwi sąsiadów. Pani Kasia nam otwiera. Rozkłada szeroko ręce, a ja ją przytulam.
- Jeszcze niedawno byłaś taką gówniarą! - mówi.
- E tam, wciąż jestem.
- Jak się czujesz?
- Dobrze - staram się, aby to słowo zabrzmiało wiarygodnie.
- No, już nie udawaj! - chichocze uroczo. - Krystian mi wszystko opowiedział. Po moim domowym rosołku powinno ci przejść. - Puszcza do mnie oczko.
- A propos , gdzie on jest?
- W swoim pokoju, przed chwilą wstał. Możesz do niego iść.
- Z przyjemnością. Przy okazji skręcę mu kark za to, że jest takim donosicielem.
Pytam czy pomóc w przygotowaniach do obiadu, ale pani Kasia zbywa mnie mówiąc, że Lusi jest wystarczającą pomocą. Udaję się więc do pokoju Krisa, żeby na niego nawrzeszczeć, że rozpowiada takie bzdury na mój temat. Przecież wczoraj nie było ze mną tak źle.
Dobra, było. Ale to nie jest żaden argument, że może sobie plotkować o mnie ze swoją mamą.
Nie pukając otwieram drzwi. Chłopak ubrany w czarny podkoszulek i szare spodnie dresowe leży na swoim łóżku. Przewraca się na bok, by na mnie spojrzeć. Chyba się zdziwił na mój widok, ale przyjaźnie się uśmiecha.
- Cześć, Zuzka. Siadaj. - Proponuje krzesło, ale ja każę mu się przesunąć i wpycham się obok niego na ładnie pachnącą pościel.
- Daj mi poduszkę. - Bez pytania o pozwolenie wyciągam ją spod jego głowy.
- Ej, to moja poduszka!
- Cóż, jestem twoim gościem, więc nie masz prawa się sprzeciwiać, kiedy mi tak wygodnie. - Kładę się odwrócona plecami do niego z uśmiechem na ustach.
- Ale teraz to mi jest niewygodnie.
- Co mnie to interesuje? - mówię pół żartem, pół serio i przygryzam wargę, czekając na ochrzan. Krystian opiera głowę na rękach, by przyglądnąć się mojej twarzy. Na swojej skórze czuję powietrze wydychane z jego ust. Za wszelką cenę nie chcę się zdemaskować wybuchając śmiechem. - Kiedy ty będziesz gościem w moim pokoju, to do ciebie będą należały wszystkie poduszki, teraz to ja mam władzę. I tak jestem łaskawa. Ciesz się, że nie przywłaszczyłam sobie wszystkich.
Chłopak zastanawia się chwilę.
- Zgadzam się na taki układ, jest sprawiedliwy - mówi tuż przy moim uchu. - Jak tam po dzisiejszej nocy? - pyta ciszej. Gwałtownie odwracam się w jego stronę. Patrzymy sobie w oczy.
- Zapomniałam! Słuchaj, przyszłam tutaj po to, żeby cię opieprzyć!
Wyraz, jaki maluje się na jego twarzy sprawia wrażenie, że zrobił coś złego, coś o czym sam nie pamięta. Pewnie myśli, że mam na niego jakiegoś haka. W sumie mogłabym go podpuścić... Nie, zdradziłabym się śmiechem. Nie umiałabym być poważna i go wkręcić.
- Co ty sobie wyobrażasz, opowiadając swojej mamie, jak bardzo się nachlałam! - uśmiecham się podnosząc głos.
- Sama wypytywała o ciebie - śmieje się Krystian.
- A ty musiałeś jej wszystko wyśpiewać! Zobaczysz jak... Jak ja nagadam swojej mamie na twój temat! - ostrzegam go i odrazu zdaję sobie sprawę jak to zabrzmiało. Zażenowana zasłaniam się ręką.
- Ale jesteś wredna! - wyje ubawiony.
Wybuchamy śmiechem tak głośno, że na pewno słychać nas na dole.
- Proszę nie mów jej tego! - żartuje chłopak, a ja wymierzam w niego nienawistne spojrzenie. Robię zamach poduszką, by przyłożyć mu w twarz, lecz udaje mu się odebrać mi przedmiot.
Fabian
Po wczorajszej imprezie jeszcze długo nie mogłem zasnąć. Starałem się ogarnąć zamiary Kamila. Ewidentnie coś sobie zaplanował w tej swojej durnej główce. Zdziwiło mnie również, że Zuzka imprezowała bez swojego faceta. Ja raczej nie pozwoliłbym bawić się Lusi samej, zwłaszcza w takiej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Wczoraj zatańczyłem nawet z Weroniką kilka kawałków. Wydawała się jakaś taka przygnębiona. Ale frajer z tego Kamila. Bardzo się wczoraj wkurzyłem, więc postanowiłem wszystko sobie przemyśleć na świeżym powietrzu. Doszedłem do wniosku, mimo że Kamil zachował się jak debil, to nie zakończę naszej przyjaźni, za dużo dla mnie znaczy.
- Fabian, zjedz trochę zupy - nakazuje mama, gdy zbyt długo bawię się łyżką. Normalnie zjadam kilka talerzy, ale jakoś nie mam na to ochoty. Zamiast tego wychodzę z kuchni bez słowa. Rodzice i brat spoglądają po sobie, ale również nic nie mówią. Ubieram zimowe buty i udaję się na zewnątrz. Postanawiam biegiem okrążyć wieś kilka razy.
Kocham Cię - wysyłam esemesa do Lusi w trakcie trzeciego kółka. Ta słodka dziewczyna jest słońcem, wokół którego kręci się mój świat.
Ja Ciebie też! - odpisuje natychmiast. Szczerze mówiąc, nawet na to nie liczyłem. Zatrzymuję się, nie zdając sobie sprawy, że wyszczerzyłem się od ucha do ucha.
Gdzie jesteś?
U Kaśki. Jemy obiad.
Szkoda, bo miałem zamiar do Ciebie wpaść. Smacznego!
Zapraszam później. Dziękuję!
Jak już tam przyjdę, to mocno Cię wyściskam i powiem, że ślicznie wyglądasz.
Brzmisz, jakbyś naczytał się jakichś romansideł. Albo jakbyś się czegokolwiek naczytał. Poza tym skąd masz pewność, że ślicznie wyglądam?
Ostatnie godziny spędziłem w bibliotece, możliwe, że mi szajba odbiła. Niezależnie w co jesteś ubrana ani jak uczesana, to i tak mi się podobasz.
Czyli nie będzie Ci przeszkadzało, gdy obetnę wszystkie włosy, będę łysa i bez makijażu?
Pewnie nie, ale lepiej tego nie sprawdzaj. Jeszcze mi się znudzisz i Cię zostawię, a Ty w takim stanie nie spodobasz się żadnemu chłopakowi i skończysz jako stara panna z kotami.
Na pewno tak nie skończę, bo wolę psy.
Okej, stara panna z psami. Jak się czujesz?
Dobrze, przecież prawie nie piłam. Gorzej z Zuzką, mamy niezły ubaw. Jeszcze muszę ogarnąć dom, bo nie zrobiłam tego wcześniej i jest syf.
Poczekaj do wieczora, pomogę Ci sprzątać.
A Ty jak się czujesz, wszystko w porządku?
Jest okej. Spodobało Ci się to całe imprezowanie? Wyglądałaś wczoraj, jakbyś dobrze się bawiła.
Jestem w szoku, bo tak było :D Wcześniej chodziłam tylko na rodzinne uroczystości, typu imieniny, a taka domówka to było coś nowego. Obawiałam się, że może mi się nie spodobać, a Zuzka urządziła ją w moim domu, to nie miałam możliwości, żeby po prostu z niej wyjść i odpocząć. Ale na szczęście było fajnie, lepiej niż myślałam!
Oho, czyli coś czuję, że częściej będę zapraszany do Twojego domu na imprezę XD
Tak! Zdaje się, że Zuzka już coś szykuje... Ale chyba tym razem to u niej się odbędzie. A co z Kamilem i Tobą, i mną, i nami?
Wszystko gra, nie martw się.
Muszę kończyć, bo zarzucają mi, że jestem niekulturalna, pisząc esemesy przy obiedzie.
No bo jesteś.
Dostałbyś w dziób, gdybyś tu był!
Ha, ha. Do zobaczenia później! ;*
Komentarze (14)
,,A propos , gdzie on jest?" - bez spacji;
,,Pytam (przecinek) czy pomóc w przygotowaniach do obiadu, ale pani Kasia zbywa mnie (przecinek) mówiąc";
,,Nie pukając (przecinek) otwieram drzwi";
,,Wyraz, jaki maluje się na jego twarzy (przecinek) sprawia wrażenie";
,,uśmiecham się (przecinek) podnosząc głos";
,,odrazu zdaję sobie sprawę (przecinek) jak to zabrzmiało" - ,,od razu";
,,Proszę (przecinek) nie mów jej tego!";
,,Doszedłem do wniosku, mimo że Kamil zachował się jak debil, to nie zakończę naszej przyjaźni" - wiem, że chciałaś uniknąć powtórzenia, ale może by dodać np. ,,iż" przed ,,mimo", bo brakuje mi tu spójnika z tą pierwszą częścią zdania... 5:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania