Poprzednie częściBatman (inaczej) cz.1

Batman (inaczej) cz.12

Nie mógł się rozpraszać. Musiał pokonać psychopatę i dać Rudej antidotum, które przygotował.

Rzucił pod nogi Jokera kulkę, z której za chwilę buchnął gaz. Tamten zaczął się dławić, ciągle się śmiejąc, aż po kilku sekundach padł na ziemię, a na jego twarzy zastygł uśmiech.

Harley patrząc na całą tą scenę postanowiła, że zgładzi nietoperza raz na zawsze.

Dzieliło ją od niego zaledwie pięć kroków, więc swoimi gimnastycznymi ruchami zaczęła skakać w jego stronę. Gdy stanęła przed Batmanem - wygiął jej ręce do tyłu i złapał obydwie swoją dłonią. Coś wbiło jej się w szyję. Krzyknęła.

Po jej ciele zaczęło rozchodzić się przyjemne ciepło, nie chciała go jednak zaakceptować.

Kopnęła nogą do tyłu i trafiła w brzuch Batmana, który puścił jej ręce. Szybko się obróciła i znów go kopnęła, po czym upadła na ziemię. W pozycji siedzącej musiała coś wykombinować.

Zamachnęła się nogą i podcięła nogi Nietoperza, który znalazł się przed nią i oddał jej kopniaka. Upadła na plecy i na chwilę straciła orientację. On podniósł się i wziął ją na ręce, ruszył w stronę motoru. Nagle coś uderzyło go w pancerz na plecach - było to ostrze noża, które trzymał Joker. Odłożył Quinn.

- Nie za szybko? - spytał i znów się nim zamachnął. Batman zrobił sprytny unik i jednym zwinnym ruchem ręki wytrącił go z dłoni Jokera. Uderzył go pięścią w twarz, lecz tamten tylko lekko się zakołysał. Z jego nosa zaczęła lecieć krew. Batman znów zamachnął się by go powalić, lecz Joker tym razem zrobił unik i za chwilę psiknął ze swojego kwiatu na garniturze kwasem, który roztopił część pancerza Batmana. Kawałek szyi nietoperza był całkiem odkryty. Gdyby tylko Joker miał przy sobie pistolet...

Nietoperz podniósł go za kołnierz koszuli i rzekł:

- Ja już skończyłem.

Rzucił nim daleko. Po chwili podniósł z ziemi Harley, która zaczęła się wybudzać.

- To ty? - spytała z lekkim wyrzutem. - Co ty tu robisz? Po co wróciłeś? Znów chcesz się pobawić moimi uczuciami? - spytała i zamachnęła się, by uderzyć go w twarz lecz on zablokował jej pięść.

Nachylił się do niej i pocałował ją. Objął w pasie i przyciągnął do siebie stawiając na nogi.

Ona odepchnęła go i popatrzyła mu w oczy z niedowierzaniem.

- Naprawdę myślisz, że to wystarczy? - spytała zdenerwowana. Spojrzała w prawo i zauważyła leżącego na ziemi Jokera, który widział całą scenę.

Jego usta były otwarte ze zdziwienia, a oczy przepełnione smutkiem. Nie mogła mu tego zrobić. Nie po tym jaki dziś dla niej był. Co prawda, nie była już Quinn ale dużo pamiętała, co zaczęło ją zastanawiać...

Podeszła do Batmana i spojrzała mu w oczy.

- Następnym razem zastanów się, co robisz. Nie jestem twoją zabawką ani królikiem doświadczalnym - wyjaśniła i pobiegła w stronę lasu, który znajdował się blisko domu Jokera.

- Brawo gacku! - zawołał Joker z ziemi. Patrzył chwilę na niego z wyrzutem, a potem szybko przeniósł wzrok w prawo i zdążył dostrzec uciekającą...Rudą...Harley? Nie wiedział kim teraz była.

- To twoja wina! - zawołał Batman i podszedł do niego. Postawił go na nogi i walnął pięścią w brzuch. Tamten skulił się i podniósł ostrzegawczo palec wskazujący. W drugiej dłoni trzymał pistolet.

- Wiesz, że nie robią wrażenia na moim pancerzu. - rzekł Nietoperz i popchnął go.

Joker zatoczył się do tyłu, ale nie upadł. Stał stabilnie na swoich kościstych nogach. Nagle wycelował pistolet w Batmana i nacisnął spust. Z otworu wyskoczyła flaga na patyku z napisem '’Bang’'. Joker ryknął śmiechem i nie potrafił się opanować przez dobre kilka minut.

Nietoperz postanowił to wykorzystać i ruszyć za Rudą, lecz usłyszał jak śmiech psychopaty powoli cichnie. Obejrzał się i ujrzał, że tym razem Joker trzyma jego metalowego nietoperza. Rzucił nim szybko.

Batman nie zdążył się całkiem odsunąć i jego własna broń rozcięła mu skórę na odkrytej stronie szyi. Pociekła krew. Zaczął zachłannie wciągać powietrze i przyłożył sobie dłoń, by ucisnąć ranę.

Joker zaczął iść w jego stronę. Gdy był już krok od niego Batman zamachnął się ręką, lecz tamtemu udało się go powstrzymać. Joker odepchnął jego dłoń i zwinnie go wyminął. Pobiegł za Rudą.

 

Ruda biegła przez las nie zważając na to, że krzewy niszczyły jej strój, drąc go i robiąc w nim wielkie dziury. Chciała tylko uciec od nich obu chociaż na chwilę. Zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później, któryś z nich za nią ruszy. Pytanie tylko: któremu uda się ją odnaleźć?

Zatrzymała się, by złapać oddech. Dyszała mocno i nie umiała się ruszyć. Usiadła na chwilę i usłyszała huk wystrzału. Ktoś po nią szedł, po pistolecie stawiała na Jokera. Czyżby Batman tak szybko zrezygnował? Obejrzała się i zobaczyła w oddali fioletowy garnitur. Wstała i resztkami sił pobiegła przed siebie wykorzystując powietrze, które udało jej się zgromadzić. Skryła się za wielką skałą, obok której było przejście między gęsto rosnącymi krzakami. Oparła się o solidną ścianę, by odsapnąć.

 

Gdy tylko Batman zauważył migający w oddali rażący fiolet marynarki Jokera, zerwał się na nogi i chciał za nim ruszyć.

Wstał gwałtownie i zakręciło mu się w głowie, krew nadal ciekła. Udał się do jego domu i wziął coś by ucisnąć sobie ranę, coś w co krew mogłaby wsiąknąć. Wiedział, że to pogorszy sytuację, nie mógł jednak się wykrwawić, lecz musiał jakoś złagodzić ból. Jego dłoń znajdowała się w szorstkiej rękawiczce, która tylko podrażniała mu rozcięcie. Z garścią papieru przy szyi, ruszył do lasu.

Gdy biegł, nie czuł już zbytnio tego dokuczliwego szczypania, gładki papier rzeczywiście pomógł.

Udało mu się dogonić Jokera. Rzucił w niego batarangiem. Tamten szybko obrócił się w tył i schylił, na jego twarzy malował się czysty gniew.

- Nie zaczynaj znów. Uwierz mi, nie chcesz bym się wkurzył, poza tym i tak już się wykrwawiasz. Nie zabiję cię teraz, więc trzymaj swoje nerwy na wodzy – ostrzegł go, po czym ruszył przed siebie, biegnąc.

Batman próbował go dogonić, lecz znów zaczęło kręcić mu się w głowie. Upadł na ziemię.

- Ru...Ruda... - zdążył wyszeptać, zanim padł całkowicie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania