Poprzednie częściBatman (inaczej) cz.1

Batman (inaczej) cz.2

Obudził się w pozycji siedzącej. Próbował wstać ale był przywiązany do krzesła.

- Witamy wśród żywych! - zawołał przyjaźnie Joker.

Nietoperz zauważył, że razem z Harley siedzą przed nim na ziemi naprzeciw siebie po turecku i grają w karty. Gdy Quinn wyłożyła swoją partię - przyszła kolej na Jokera. Trzy takie same - przedstawiające skaczących błaznów. Jego ulubione.

- Podoba Ci się gra? Może chciałbyś dołączyć? - spytał i wybuchnął śmiechem.

Batman zaczął się szarpać.

- Pomóc Ci? - spytała słodko Quinn i uśmiechnęła się fałszywie.

Tamten dalej próbował uwolnić się z więzów.

- Chodź z nami, pokażemy Ci jak się bawić - zaproponował Joker i podszedł do więźnia. Rozwiązał krępujący go sznur a Batman uderzył go pięścią w szczękę tak, że Jokera odrzuciło do tyłu. Upadł na ziemię, słychać było głośne uderzenie ciała o podłogę. Nietoperza aż przeszły ciarki. Musiał go teraz wykończyć - ostatecznie. Podszedł do leżącego na ziemi przeciwnika i uniósł go za kołnierz koszuli a po chwili rzucił nim o ścianę. Wpadł w totalną furię. Powtórzył to jeszcze dwa razy i w końcu zaczął okładać go pięściami - znajdując się okrakiem na prawie nieprzytomnym Jokerze. Nagle psychopata podniósł się do pozycji siedzącej, złapał Batmana za nadgarstki i wykręcił je za jego ciało przybliżając się swoją twarzą do jego na odległość pięciu centymetrów.

- Może jednak przestaniesz? - szepnął słodko i uderzył go w czaszkę swoją głową.

Nietoperz zdążył usłyszeć tylko echo rozchodzące się po budynku - okropny śmiech.

 

- ...co chcesz z nim zrobić? - z daleka doszedł go przytłumiony głos Harley.

- Jak to co? Zabawić się. - odrzekł Joker wyraźnie zdziwiony.

Znów był przywiązany - tym razem do łóżka szpitalnego. Zauważył stojącą nad nim Quinn ubraną w strój pielęgniarki i za chwilę psychopatę w takim samym stroju chodzącego po sali.

- Obudził się. - oznajmiła.

- O jak cudnie! - ucieszył się Joker i klasnął w dłonie. - Właśnie naszykowałem swoje zabawki.

Podszedł do niego trzymając w jednej ręce nóż, 'Zapewne jej' pomyślał Batman, a w drugiej chusteczkę. Na twarzy miał maskę chirurgiczną.

- Chcesz mieć też takie piękne blizny? - spytał i zaśmiał się.

- Mam dość twoich zabaw! - krzyknął Nietoperz i ruchem uwięzionej nogi udało mu się lekko kopnąć stojącą nad nim postać wytrącając jej nóż z ręki. Poleciał na koniec sali.

Harley poszła w kierunku narzędzia, podniosła je i podała Jokerowi.

- Dziękuję ci - uśmiechnął się do niej słodko. - A ty się uspokój, zaboli tylko trochę. - zwracając się do Batmana.

Już wsadził mu nóż do buzi i miał ciąć gdy nagle salę wypełniło jedno donośne słowo.

- Nie! - była to Quinn stojąca w rogu sali. W jej oczach malował się wyraźny strach - identyczny jak w obserwatorium podczas ich pierwszego spotkania z Jokerem. Batman poznał go od razu.

- Nie? - spytał zdziwiony Joker obracając się w jej stronę. - Co to znaczy nie, moja droga?

- Nie zrobisz mu krzywdy. Nie możesz. - rzekła stanowczo. Jej oczy już się uspokoiły, była tam tylko wola walki.

- Ja tu rozkazuję, Harley.

Gdy tylko skończył zdanie Quinn gimnastycznym ruchem znalazła się przed nim w mgnieniu oka i zgrabnie kopnęła wystawiając swoją chudą nogę najdalej jak się dało. Joker z impetem uderzył o szklaną szafkę a szkło posypało się po podłodze. Na chwilę stracił przytomność.

Nie marnowała czasu na patrzenie czy nic mu się nie stało, od razu odwróciła się do Batmana by uwolnić jego kończyny z krępujących je pasów.

Odpięła te przy rękach i szyi - górna część ciała Nietoperza była wolna.

Nagle ktoś objął ją w pasie i pociągnął za sobą. Sekundę później była przygwożdżona do ściany silnym ciałem, mogło by się wydawać kościstego, Jokera. Jedną ręką uciskał jej szyję a drugą szperał w kieszeni stroju. Wyciągnął strzykawkę, otworzył i wbił jej w ramię.

Salę rozdarł krzyk.

Odepchnęła go jednak daleko i udała się w stronę Batmana by dokończyć to co zaczęła. W połowie drogi upadła na ziemię. Zwiotczały jej wszystkie kończyny. Próbowała doczołgać się do swojego przyjaciela lecz ktoś złapał ją za nogę i gwałtownie pociągnął w tył.

- Gdzie się wybierasz? - poczuła na swoim policzku ciepły oddech.

Próbowała się uwolnić lecz Joker jednym płynnym ruchem podniósł ją, posadził na krześle i przywiązał. Powieki zaczęły jej się zamykać lecz walczyła do końca. Nie mogła się poddać, nie teraz kiedy Batman najbardziej potrzebował jej pomocy.

- Nie martw się, my pobawimy się później - usłyszała przed zaśnięciem i poczuła kościsty palec przejeżdżający po jej policzku.

Joker udał się w stronę Nietoperza lecz zauważył, że ten szarpie się by uwolnić nogi. Obezwładnił go jednym szybkim ciosem i znów przywiązał.

- Wiesz co stwierdziłem? - usłyszał Batman gdy już się obudził. - Blizny należą tylko do mnie.

- Co mnie to obchodzi? - spytał wkurzony Nietoperz.

- Powinno. - odparł z obrzydliwym uśmiechem Joker.

- Rób co masz robić i wypuść mnie, mam dość ciebie i tej całej chorej zabawy.

- Nie tak szybko. Najpierw trochę oszpecę ci tę piękną buźkę. - oznajmił po czym wyciągnął nóż i przyłożył go do policzka Batmana. Drasnął go lekko i zostawił strużkę krwi.

- To nie będą blizny ale zwykłe zadrapania, nie masz się czym martwić. - wyjaśnił Joker i uśmiechnął się. - Powiedz...lubisz spać?

- Co? - zdążył spytać Nietoperz, ponieważ coś wbiło mu się w ramię i jego powieki zaczęły robić się ciężkie. 'Robi mi to co jej' uświadomił sobie i zaczął walczyć. Szarpał się z pasami ale nic to nie dało.

- Nie wiem po co tracisz tyle energii. I tak się nie uwolnisz. - oznajmił zawiedziony Joker. - Robisz ciągle to samo. Takie przewidywalne ruchy. Zaczynasz mi się nudzić.

- Bardzo się cieszę. - odpowiedział Batman i kontynuował szarpaninę. Udało uwolnić mu się jedną rękę. Przyciągnął nią Jokera i położył plecami na sobie a sekundę później uderzył łokciem w brzuch. Psychopata był zdezorientowany, więc Nietoperz mógł go łatwo obezwładnić. Rzucił nim w kąt pokoju i gdy zauważył, że leży na ziemi bez ruchu, zawołał Quinn.

- Ruda! Ruda, obudź się!

Ona lekko poruszyła się na krześle. Za chwilę otworzyła oczy i spojrzała na leżącego w kącie sali Jokera.

- Co mu zrobiłeś wariacie?! - wrzasnęła.

Batman był zdezorientowany. Czyżby znów stała się Harley? Nie zdążył się nad tym głębiej zastanowić, ponieważ błyskawicznym ruchem uwolniła się z więzów, wskoczyła na niego i uniosła w górę swój nóż. Już miała go dźgnąć kiedy ktoś unieruchomił jej nadgarstek.

- Kochanie, spokojnie. - oznajmił ciepło a ona obróciła głowę w jego stronę.

- Nie mogę patrzeć jak ten świr Cię traktuje. - wyznała smutno. Ucałował ją w czoło.

- Nie martw się, mi nic nie będzie. - wyjaśnił i odurzył Batmana gazem o dziwnym, nieznanym mu zapachu. Zasnął.

 

Gdy tylko się obudził zauważył wiszące nad sobą lusterko. Wzrok jeszcze nie funkcjonował dobrze lecz po kilku chwilach jego oczy przyzwyczaiły się do otoczenia i ujrzał coś czego nigdy nie miał zamiaru zobaczyć.

Na jego brzuchu wyryty był skaczący błazen - identyczny jak na kartach, które Joker wykładał podczas gry z Harley.

- O, skoro wstałeś mogę dokończyć mój piękny rysunek! - ucieszył się i podszedł do niego z nożem w ręce.

- Jesteś chory! - krzyknął Batman i cicho jęknął z bólu.

Joker wyrył na twarzy błazna uśmiech - ofiara wszystko dokładnie widziała dzięki zawieszonemu na górze lusterku.

- Co to za błazen, który się nie śmieje? - spytał i sam wybuchnął śmiechem a Harley mu zawtórowała.

Teraz ten klaun wystarczająco przesadził. Batman miał dość jego zagrywek. Jednym silnym szarpnięciem furii uwolnił się ze wszystkich więzów i podszedł do Jokera chwytając go dłońmi za szyję. Zaczął je zaciskać lecz zapomniał, że ten ma wolne ręce. Dostał ciężko w brzuch i skulił się. Ktoś uderzył go od dołu w szczękę, poleciał pod łóżko. Zauważył, że Joker łapie Harley za rękę i wybiega z sali. Ruszył za nimi zabierając jej nóż z ziemi.

Biegł po schodach i co chwilę widział jak znikali za kolejnym piętrem. W końcu wszyscy znaleźli się na dachu budynku.

Gdy tylko na niego wszedł coś uderzyło go w tył głowy. Schylił się i wykonał zgrabny ruch nogą zwalając z nóg Harley. Podszedł do Jokera i przygwoździł go do ściany.

- Teraz tak chcesz się bawić? - spytał tamten obejmując go w pasie i przyciągając do siebie.

Batman walnął go w brzuch i zwalił na ziemię. O co chodziło temu klaunowi?

Wrócił do Harley i lekko zwalił ją na ziemię, ponieważ pozbierała się po tamtym ruchu. Rzucił w nią metalowymi nietoperzami przygważdżając jej strój do ściany, nie mogła się ruszyć.

Joker również wstał i już szedł w jego stronę lecz Batman kopnął go i powalił. Przywiązał nieprzytomnego przeciwnika do metalowego słupa i na wszelki wypadek ogłuszył.

Wziął Harley ją na ręce, ogłuszył i zaniósł do obserwatorium.

Szedł dobre piętnaście minut ale w końcu znalazł się w ich - jak zawsze myślał - bezpiecznym miejscu. Posadził ją na krześle w ukrytej sali laboratoryjnej i przywiązał by zrobić wszystkie potrzebne badania. Pobrał jej krew i zauważył, że ma w niej wiele niezidentyfikowanych bakterii. Próbował je rozkładać na czynniki pierwsze, mieszać i rozdrabniać ale nie dało to żadnych efektów. Musiał poczekać, aż serum samo przestanie działać.

Przestudiował wszystko co znalazł na temat obcych ciał w organizmie i siedział do późna badając wszystko co udało mu się znaleźć.

Zasnął przed komputerem. Gdy się obudził przez wielkie okno obserwatorium wpadało światło słoneczne, które raziło w oczy. Od razu zorientował się, że zostawił ją w sali obok. Wybiegł ze swojej i zastał Rudą przywiązaną - tak jak zostawił wieczorem. Poszedł do lodówki i znalazł tam puszki z jedzeniem, które jakiś czas temu razem tu przynieśli. Otworzył jedną i postawił przed nią razem ze szklanką wody. Poszedł po porcję dla siebie i gdy wrócił zauważył, że Ruda siedzi bezwładnie. Podniosła swój wzrok i spojrzała w jego oczy. Zauważył tam samo cierpienie i ból.

Szybko podbiegł do niej i odpiął wszystkie krępujące ją pasy. Gdyby jej nie złapał upadłaby na ziemię. Podtrzymał Rudą a ona objęła go swoimi słabymi ramionami.

- Co się ze mną działo? - spytała cicho.

- Nie wiem. Trudno to określić. - wyznał Batman.

- Spróbuj. - poprosiła Ruda.

Opowiedział jej jak się zachowywała, co robiła i jak cię czuła, jak to wszystko się zaczęło.

- Pamiętam, że...wstrzyknął mi coś w ramię a...potem zasnęłam.

- Dziś zrobił ci to samo. - wyjaśnił jej. - Ale już jesteś bezpieczna.

- Dziękuję. - powiedziała i wtuliła się w niego mocniej.

Zasnęli.

Obudzili się przytuleni do siebie. Był wieczór.

- Pójdę obejrzeć okolicę. - oznajmił Batman. Ruda kiwnęła głową. Wyswobodził się z jej objęć i wyszedł.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania