Poprzednie częściBatman (inaczej) cz.1

Batman (inaczej) cz.20

W jej oczach pojawiło się przerażenie. Gdy je zauważyli zaczęli się śmiać.

- Gdzie on jest? - spytała.

- Ty nam powiedz - odrzekł i wskazał na jej garnitur. - Zabiłaś go? Słyszeliśmy wystrzały, a nie pojawił się dziś w domu - dodał udając zmartwienie.

- Nie drwij ze mnie - poleciła mu Ruda i uderzyła go pięścią w twarz. – Gadajcie, co z nim zrobiliście? - wrzasnęła.

- My nic, sami go szukamy - odpowiedział jej inny.

- Mieliśmy nadzieję, że znajdziemy go tu - dodał jego kolega.

- Skąd wiedzieliście, że akurat tu?

- Ktoś nam powiedział - wyjaśnił przywódca podnosząc się z ziemi.

- Kto? - spytała zdziwiona Ruda. Chyba już znała odpowiedź, ale nie chciała w to uwierzyć.

Stojący przed nią mężczyzna zrobił z palców spiczaste uszy. A więc jednak.

Jak on mógł? Nigdy mu tego nie wybaczy.

Nie pozwoliła mu się go pozbyć, więc pomógł innym, którzy od dawna tego pragnęli. Sprytne zagranie, Nietoperzu. Zobaczymy jednak, kto się będzie śmiać ostatni. Uśmiechnęła się.

- Gdybyście go znaleźli, dajcie mi znać - powiedziała i puściła do nich oko. Odwróciła się, by odejść, ale ktoś przyłożył jej z tyłu głowy lufę pistoletu.

- Nigdzie nie pójdziesz. Pomożesz nam go znaleźć i zabić.

Teraz to ona wybuchła śmiechem. Odwróciła się i spojrzała mu w oczy.

- Żartujesz sobie?

- Czy wyglądam, jakbym żartował? - zaczął wiercić ją wzrokiem. Kiedyś rozpadłaby się pod nim na milion kawałków, ale po wyczynach Batmana i Jokera była już na niego odporna. Odwzajemniła zabójczy wzrok swojego przeciwnika i zauważyła, że jego zaczął się uspokajać.

- A czy ja wyglądam na osobę, która pomogłaby wam go zabić?

- Trudno powiedzieć - odparł tamten.

- Pozwólcie, że wam powiem: nie - odpowiedziała ciągle się uśmiechając. - Znajdźcie go sobie sami. Nie mam zamiaru przyczynić się do jego śmierci.

- Oj przyczynisz się, złotko - przyznał mężczyzna i poprawił pistolet celując nim w jej brzuch.

- Nikt nie będzie nazywał mnie złotką! - krzyknęła zdenerwowana i wytrąciła mu pistolet z ręki. Udało jej się go złapać. Wycelowała go w jego twarz, wcześniej trochę się odsuwając, by nie zrobił tego samego ruchu. Powtórka z rozrywki?

- Teraz możesz się śmiać. Nie krępuj się. - Zaczęła go zachęcać, po czym sama wybuchła.

- Słuchaj, chcieliśmy tylko pogadać... - zaczął barczysty przywódca ich grupy.

- Z pistoletem? Dosyć nietypowo - przerwała mu Ruda i odkryła ranę na brzuchu. - Ten, który dostarczył wam informacji, zrobił mi to. Jest moim przyjacielem, więc nie wiem, czy rozsądnie gracie.

- Jak raz zrobił ci krzywdę, pewnie na tym nie spocznie - zauważył jej przeciwnik, a ona kopnęła go w krocze. Jęknął i zgiął się w pół.

- Gadajcie, gdzie on jest! - rozkazała i strzeliła w ziemię tuż obok stopy przywódcy gangu. Cofnął się jak poparzony, a pozostali razem z nim. Wycelowała pistolet w jednego z nich.

- Ty mi powiedz. - Poprawiła palec na spuście pistoletu.

W odpowiedzi dostała tylko jego przerażony wzrok, którym zaczął się w nią wpatrywać.

- Ja...My...nic nie wiemy - wyjąkał.

- Ktoś musi! - krzyknęła i strzeliła w niego. Padł na ziemię. - Kto zechce mi powiedzieć?

Roześmiała się na głos.

- On - powiedział inny, po czym wskazał głową na coś za Rudą. Obróciła się i zauważyła w cieniu zarys spiczastych uszu i peleryny.

- Chcesz się dowiedzieć, gdzie jest twój kochany psychopata? - spytał obojętnie.

- W co ty grasz? - odpowiedziała wypranym z emocji głosem. - Z kim się zadajesz?

- Z tymi, którzy chcą i mogą mi pomóc.

- Wybrałeś złą stronę, Mroczny Rycerzu.

- Ty również, Harley.

Otworzyła usta ze zdziwienia.

- Mam na imię Ruda.

- Nie jestem już pewien.

- Powinieneś, bracie.

Obrócił się i ruszył w stronę obserwatorium, poszła za nim.

Podczas drogi obracała się co chwilę, by sprawdzić, czy nadal podąża za nimi cały gang.

Gdy w końcu zauważyła tak dobrze znany jej budynek - ich "ochroniarze" zaczęli rozchodzić się na boki, aż w końcu całkiem ich okrążyli. Batman zatrzymał się przed drzwiami i wyszedł z cienia ze związanym Jokerem. Rzucił go na ziemię, jak worek. Ruda spojrzała na niego zdenerwowana, miała ochotę zrobić mu to samo. Zauważyła, w jak okropnym stanie jest twarz psychopaty - wyglądała jeszcze gorzej niż Batmana, wtedy, kiedy dał się złapać Jokerowi.

Pod oczami widniały siniaki, warga była rozcięta, a oczy ledwo otwarte. W niektórych miejscach zdążyła już zaschnąć krew.

Podbiegła do niego. Spojrzał na nią i uśmiechnął się tak szeroko, jak mógł.

- Hej, złotko - udało mu się wykrztusić. Z jej oczu płynęły już łzy. Kilka kapnęło na jego twarz, poszerzył swój uśmiech. - Nic się nie stało - zapewnił ją.

Pogłaskała go po twarzy.

- Musimy porozmawiać, we dwoje.

- Jemu to powiedz. - Wskazał Batmana i uśmiech zniknął z jego twarzy.

Odwróciła się do Nietoperza i gangu.

- Zostawcie nas - rozkazała ponurym głosem. O dziwo, zaczęli się rozchodzić. Gdy znów się odwróciła zauważyła, że wszyscy zbili się w jedną kupę za murem nieopodal.

- Co się stało? - starała się opanować głos, lecz okropnie jej drżał. Zaczęła rozwiązywać krępujące go sznury.

- Zostaw je! - rozkazał zza muru Batman. - Jeśli je odwiążesz, zabiję go. Oni mi pomogą.

- Jesteś okrutny! - wrzasnęła i zostawiła sznury w spokoju.

- Wracałem do siebie, gdy nagle napadła mnie ta grupa, bez twojego ukochanego - zaczął Joker.

- Nie jest moim ukochanym - zaprzeczyła szybko Ruda. - Nie wiem, co o was myśleć. Szczerze? Dziś całkowicie wyprowadził mnie z równowagi. - Dodała szeptem: - Postaram się nas stąd zabrać. Mam ci dużo do opowiedzenia, lecz nie w ich obecności.

Joker uśmiechnął się rozmarzony i zamknął oczy.

Ruda rozejrzała się wokół. Ujrzała pistolet i szybko po niego poszła. Sprawdziła ,czy ma naboje - sześć, na każdego z nich.

'’Batmana nie zabiję, nigdy'’ powiedziała sobie szybko i kiwnęła głową. Włożyła go za pas i wróciła do Jokera. Odwróciła się, by zobaczyć, czy ich obserwują.

Żadnego nie było na linii wzroku, więc zaczęła cicho rozwiązywać krępujące go sznury. Ręce były wolne. Gdy kończyła uwalniać jego nogi, usłyszała kurek pistoletu za sobą. Podniosła ręce do góry i obróciła się. Mierzył w nią Batman.

- Ruda, proszę cię. Zostaw go - prosił cicho, lecz wiedział, że usłyszała.

- Muszę z nim porozmawiać na osobności. Zostać sam na sam na dłuższy czas. Z wami jest to niewykonalne.

- Daj mi się go pozbyć. Znikną wtedy wszystkie twoje problemy. - Szybko się poprawił. - Nasze problemy.

- A więc to tak? Myślisz tylko o tym, by nam się w końcu ułożyło? - spytała z wyrzutem Ruda. - On też ma życie i całkowite prawo, by z niego korzystać. - wyjaśniła i wycelowała swój pistolet w niego.

- Pamiętasz, co mi mówiłaś? By nie robić rzeczy, których się potem będzie żałować. Ruda, zastanów się co robisz i czego chcesz. - Po chwili namysłu Batman dorzucił: - O co walczysz.

- Mam swoje cele, nie musisz ich znać. Ty mi nie ufałeś pomimo tego, że ciągle byłam przy tobie. Jak mam ci zaufać w obecności tych...? - wskazała ręką na barczystych mężczyzn po bokach Batmana.

- Oni chcą nam pomóc, zrozum.

- Ja nie potrzebuję niczyjej pomocy. Szczególnie ich - powiedziała, po czym szybko się odwróciła i dokończyła swoje dzieło. Joker był wolny. Nie minęło pięć sekund i wystrzeliła w niebo pocisk. Zostało jej pięć. Ten huk dał im chwilę na organizację.

Joker z bólem podniósł się z ziemi, złapał ją za rękę i pobiegli przez park.

 

Gdy Ruda wystrzeliła pocisk - Batman był zdezorientowany. Nie udało mu się wiele zauważyć w ciemności panującej wokół. Nie poczuł żadnego bólu, więc popatrzył po "swoich". Nikomu z nich również nic się nie stało. Zauważył, że Joker złapał ją za rękę i pobiegł w stronę, zapewne, domu. Ruszył w pościg za nimi zachęcając do tego wcześniej swoich "ochroniarzy". Wszyscy puścili się biegiem za psychopatą i jego ukochaną.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania