Poprzednie częściBatman (inaczej) cz.1

Batman (inaczej) cz.15

Dotarli na miejsce i Ruda poszła nad pomost. Usiadła zwieszając swoje nogi do wody. Wpatrzyła się w jezioro, zauważyła swoje nędzne odbicie.

'’Harley! ... Harley!'’ słyszała jego głos odbijający się w czaszce. Pokręciła szybko głową, by go stamtąd wyrzucić, lecz czy tego naprawdę chciała? Opadła na plecy i wpatrzyła się w niebo. Słońce wyszło zza chmur i teraz oświetlało ich potężną twierdzę. Nie miała ochoty do niej wracać.

Nie kochała Jokera. Wiedziała to. Właściwie...czy kochała Batmana? Po przyjacielsku, tłumaczyła sobie. Tylko tak. Joker to całkiem inna historia, którą sama układa i stara się ogarnąć.

Jej wzrok przyciągnęła jedna owalna chmura, której kształt przypominał głowę psychopaty. Lekkie fale na niej ułożyły się w szeroki uśmiech. Zamknęła oczy. Za dużo...Jokera. Przypomniała sobie kłótnię z Batmanem sprzed kilku dni. O co mu wtedy chodziło? Ano tak, nie on był dla niej najważniejszą osobą na świecie. Jego Ekscelencja Pan Nietoperz oburzył się bo w jej życiu pojawił się ktoś inny, o charakterze, którego potrzebowała. Życie boli. Taka jest prawda. Nie wszyscy są zdolni, by ten ból pokonać. Pogrążyła się w myślach, by lepiej znieść to wszystko, co jednak zaczęło ją przygniatać. Musiała sama sobie udowodnić, że jest silna.

 

Szła do domu Jokera. Gdy minęła próg, usłyszała jak ktoś wystrzelił z pistoletu. Po schodach zbiegł on we własnej osobie z nożem w jednej, a narzędziem, z którego wydobył się wcześniejszy huk, w drugiej ręce. Popatrzył na nią przenikliwie, jakby chciał zabić spojrzeniem. Odsunęła się lekko wystraszona.

- Coś się stało? - spytała niepewnie i szybko się schyliła. Joker rzucił w nią nożem, który wylądował za drzwiami.

- Uciekłaś. Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłem, jak się zachowałem. Myślałem, że choć chwilę zostaniesz. - Jego słowa były jak kamień, który na jej sercu robił się coraz cięższy.

- Chciałam, ale... – zaczęła, lecz jej przerwał.

- Ale wolałam uciec z moim kochanym Batmanem, który jest dla mnie całym światem - zaczął naśladować jej głos, robiąc przy tym głupie miny.

Chciała zaprzeczyć, ale sama nie wiedziała, czy Joker nie ma racji.

- Nie wiem sama co do was czuję, więc nie drażnij mnie - ostrzegła go i zauważyła, że to lekkomyślne posunięcie z jej strony może ją kosztować życie. Wycelował pistolet w jej klatkę.

- Ja ciebie? Kto tu kogo może pozbawić życia? - zapytał rozbawiony.

'’Może uda mi się go rozśmieszyć'' pomyślała z nadzieją i wydało jej się to bardzo naiwne.

Usłyszała wystrzał. Odepchnęło ją do tyłu, upadła na plecy. Spojrzała w dół i zauważyła wylewającą się z dziury w jej klatce piersiowej krew. Zabrakło jej tchu. Zaczęła zachłannie wciągać powietrze i zauważyła, że Joker idzie w jej stronę.

- Chciałem tylko trochę ciepła. Mogłaś mi je dać - rzekł i pogłaskał ją po policzku ręką, w której trzymał pistolet.

Przycisnął jej szyję, zaczęła się dusić.

- Błagam cię... - zaczęła i urwała. Po chwili była całkowicie nieruchoma.

- Trochę ciepła - podsumował i strzelił sobie w skroń. Padł na ziemię, a na jego ustach zastygł uśmiech.

 

Otworzyła oczy, a z jej ust wydobył się niemy krzyk. Zaczęła się dusić i walić rękami w pomost, by ktoś ją usłyszał. By Batman ją usłyszał. Nie potrafiła wciągnąć powietrza w płuca, odpływała... Gdzie jest teraz kiedy najbardziej go potrzebuje?

Nagle usłyszała dudniące kroki na drewnie. Ktoś kucnął koło niej - on. Podniósł ją szybko i postawił na nogi. Spojrzała w jego przerażone oczy swoimi, które zaczęły się zamykać. Poklepał ją lekko po policzku.

- Ruda, zostań ze mną! Ruda! - krzyczał coraz głośniej.

Zaczął nią lekko trząść. Po części odzyskała świadomość. Wiedziała, że jest koło obserwatorium. Poznała ten wielki, potężny budynek, który kiedyś był dla niej domem...

W którym spędziła część swojego życia z osobą, która właśnie ratowała jej życie.

- Ja...jestem tu - udało jej się wydusić i głośno nabrała powietrza. Wytrzeszczyła oczy i spojrzała w jego. Nie kryła się w nich złość, tylko troska i czysty strach. Udało jej się lekko uśmiechnąć.

- Ruda! - doszedł ją z daleka wystraszony krzyk Batmana…

Stała przed psychopatą. Patrzyła mu w oczy. Przenikliwe, zielone z zaczajoną głęboko żądzą mordu. Była przygwożdżona do ziemi. Nie mogła się ruszyć. Jej usta również odmówiły posłuszeństwa, nie mogła nic powiedzieć.

- Złotko, powiedz mi...czego się lękasz? - spytał z uśmiechem i wycelował lufę pistoletu w jej czoło.

Poczuła jak po skroni spływa jej zimny pot. Serce zaczęło łomotać jak oszalałe. Ręce zaczęły drżeć.

- Ciebie - odpowiedziała i przez ułamek sekundy widziała lecący w jej czaszkę nabój. Upadła. Leciała i leciała, a gdy dotknęła ziemi…

 

Otworzyła oczy i krzyknęła, gwałtownie siadając na łóżku. Kątem oka zauważyła Batmana podnoszącego się i otulającego ją ramieniem. Wtuliła się w niego.

- To był on! Zabił mnie. Ja... - szlochała.

Nietoperz poczuł, jak po jego nagim torsie spływają słone łzy. Ciągle płynęły niżej. Zaczęła go piec rana, którą zadał mu Joker na początku ich ''przyjaźni'' - rysunek błazna na brzuchu. Zacisnął zęby, by nie jęknąć z bólu. Okropnie szczypała. Pogłaskał ją po głowie.

- Ruda, już wszystko dobrze - szeptał jej do ucha.

- On mnie zabił - mówiła przez łzy.

- Nie, nigdy na to nie pozwolę. Prędzej zginie on sam. Obiecuję.

- Nie, nie zabijaj go - zaprzeczyła szybko i wybuchła jeszcze większym szlochem. - Znaczy...ech, mam już dość. Rób, co chcesz, byleby nikomu nic się nie stało... - dodała i zamilkła.

- Dobrze, zrobię co zechcesz - odpowiedział i objął ją mocniej. Nigdy nie chciał jej wypuścić.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania