Poprzednie częściBatman (inaczej) cz.1

Batman (inaczej) cz.27

Ruda zauważyła, że była to miska, w której znajdowała się jakaś papka, a na talerzu chleb, który mógł być nawet sprzed tygodnia. Gdy wzięła go w dłoń poczuła, że jest lekko twardy, zrobiła kęs i zaczęła go przeżuwać. Spostrzegła, że Joker usiadł pod ścianą i zaczął się w nią wpatrywać.

- Nie jesz? – spytała wyraźnie zdziwiona.

- Tego? Nigdy – odparł rozbawiony. – Tobie również nie radzę.

Posłuchała jego rady i odsunęła obydwie tace od siebie. Usiadła koło niego i oparła się plecami o gruby beton. Spojrzała w górę na słaby snop światła wpadający przez okno. Zaczynało się ściemniać.

Nagle uświadomiła sobie, że wie czemu Joker ma takie kościste ciało.

- Jak w takim razie tu wytrzymujesz?

- Nie wytrzymuję. Dlatego uciekam – wyjaśnił i wybuchnął śmiechem, a Rudej wydało się to dość zabawne, więc sama się roześmiała. Spojrzał jej w oczy – Chyba się nie boisz?

- Nie ciebie – odparła i wskazała głową w tył.

- Joe? To dobry znajomy, siedzi tu już kilkanaście lat. Zbzikował i tyle. – Wzruszył ramionami Joker. – Jestem taki sam.

- Nie aż… - Odwróciła się i spojrzała na śliniącego się mężczyznę. – Taki.

- Byłbym, ale zwiałem. Od tamtego czasu uciekam regularnie i jak widzisz, czuję się świetnie – wyjaśnił. – Tak przy okazji, ładnie ci w pomarańczowym. Podkreśla twoje włosy – uśmiechnął się przebiegle.

- Dziękuję – udało się jej wydusić i spuściła wzrok. Poczuła, że obejmuje ją ramieniem i przysuwa do siebie.

- Co zrobimy z Batmanem? - szepnął jej na ucho. Czy każdy z nich myślał tylko o morderstwie tego drugiego?

- Nie wiem – odparła szczerze i położyła głowę na jego ramieniu. – Najpierw musimy się stąd wydostać.

- W swoim czasie – oznajmił Joker. – Musimy pozbyć się Kotki. Co ty na to?

- Tak, chciałabym.

- Czyli ustalone! – klasnął w dłonie. – Będzie o jedną przybłędę mniej.

Ruda zaśmiała się – miał rację. Kobieta-Kot drażniła ją od momentu, gdy pojawiła się w jego pokoju do sceny, gdy flirtowała z Batmanem.

Po dłuższej chwili ktoś zastukał w ich kraty – Joe. W dłoni trzymał pęk kluczy.

- Zaczynamy zabawę – oznajmił Joker i podszedł do niego, by je wziąć. Wychylił się przez wejściowe kraty i rozejrzał po bokach – było czysto. Wysunął rękę i otworzył ich celę – byli wolni. Wstał i podał jej dłoń.

- Zechciałaby pani przyjąć to jakże miłe zaproszenie? – uśmiechnął się szarmancko.

- Ależ oczywiście. – Wstała i złapała jego dłoń.

- Dzięki – mrugnął do swojego kumpla Joker. – Poczekaj, za niedługo.

Tamten tylko kiwnął głową z uśmiechem i pomachał im.

- Plan jest taki, złotko – zaczął poważnie. Ruda w skupieniu kiwnęła głową. – Musimy jak najszybciej udać się do wyjścia – powiedział, po czym wybuchnął śmiechem. Gdy skończył, dodał – Zaraz włączy się alarm i zbiegnie się tu cała ochrona. Musimy zlikwidować wszystkich, rozumiesz?

- Mi to tłumaczysz? – spytała rozbawiona.

- Ano tak, siedzisz za morderstwo – przypomniał sobie i uśmiechnął się. – Moja krew. Pamiętaj: zabijasz, powalasz albo obezwładniasz kogo tylko możesz.

- Jasne – odparła i poczuła, jak wzrasta jej poziom adrenaliny. Puścili się biegiem przed siebie. Do jej uszu zaczął dochodzić alarm - bzyczał i piszczał na zmianę, a czerwone oślepiające lampki nie ułatwiały sytuacji. Starała się patrzeć przed siebie i po kilku chwilach przyzwyczaiła się do otoczenia.

- Zaraz się stamtąd wysypią – oznajmił w biegu Joker.

Ruda zniżyła się i poleciała ślizgiem po podłodze do przodu. Gdy już była przy drzwiach, wyłoniło się zza nich dwóch policjantów. Podcięła ich i upadli na ziemię. Złapała obydwa pistolety, które mieli przy sobie, a jeden rzuciła zbliżającemu się Jokerowi. Rozprawiła się z policjantami, zadając im silnie kopnięcia nogami i uderzenia pięściami. Wstała i dołączyła do biegnącego ciągle w przód towarzysza. Nagle brama przed nimi zaczęła opadać. Rudej udało się przelecieć dołem, lecz psychopata nie miał tyle szczęścia. Oddzieliła ich żelazna kurtyna. Na szczęście mieli pistolety.

Po obydwu stronach wyłonili się policjanci – Ruda załatwiła swoich i odwróciła się, by pomóc Jokerowi. Został mu tylko jeden, więc szybko się z nim rozprawił.

- Jak to otworzyć? – spytała zdyszana.

Strzelił w system zabezpieczający znajdujący się na ścianie po jego prawej i brama zaczęła się podnosić.

Pobiegli przed siebie i Ruda widziała już migające w oddali słabe światło z zewnątrz. Nad nimi wisiały świetlówki, lecz były przyćmione migającymi lampkami alarmowymi. Biegnąc, Ruda oglądała się na boki i widziała wszystkie ucieszone twarze więźniów siedzących w celach. Podbiegali do krat i krzyczeli do psychopaty słowa zachęty, co bardzo ją zdziwiło. Czyżby wszyscy tu kibicowali Jokerowi?

Nagle w ich stronę zaczęło biec sześciu policjantów uzbrojonych po pas.

- Stój świrze! Tym razem stąd nie uciekniesz! - krzyknął jeden z nich i wycelował.

Joker w porę schylił się, a po chwili powalił go swoim strzałem. Zastrzelił kolejnych dwóch, a pozostałych trzech zostawił Rudej, która szybko usunęła ich z drogi. Jeszcze kilka kroków dzieliło ich do wolności.

Wtem z góry zleciał Batman i stanął w wejściu, a koło niego pojawiła się Kobieta-Kot. Zatrzymali się gwałtownie.

- Stójcie! – rozkazał Nietoperz i rzucił w Jokera batarangiem, który przygwoździł go do ściany.

- Nie możesz wytrzymać beze mnie nawet kilku chwil? – spytała rozbawiona Ruda.

- Jak widać, nie – odparł całkiem szczerze. Obrócił się i zauważył zdziwienie w oczach Kobiety-Kota. – Zajmij się nim.

- Jasne – odpowiedziała markotnie. – Co tylko chcesz, kochanie.

Ruda otworzyła usta ze zdziwienia.

- Kochanie? – spytała zaskoczona.

- Jakiś problem, młoda? – spytała rozbawiona Kotka.

Ruda wybuchła śmiechem, który zaczął się nieść po całym Azylu. Za chwilę zawtórowali jej więźniowie i Joker – po budynku zaczęło rozchodzić się upiorne echo.

Wycelowała pistolet w Kobietę-Kota, gdy tylko się uspokoiła. Tamta ustawiła się w pozycji bojowej i czekała.

- Po cholerę wpakowałaś się do jego życia? – spytała Harley z pogardą w głosie. – Za kogo ty się uważasz?

- Potrzebował kogoś do pomocy, ty go olałaś – stwierdziła i Ruda wystrzeliła trafiając ją w ramię. Kotkę lekko odrzuciło na ścianę koło Jokera, który wolną ręką ścisnął ją za gardło.

- Jeśli ci życie miłe, to nie pokazuj mi się nigdy więcej na oczy – ostrzegła ją Ruda.

- Ja… - próbowała wydusić Kotka, lecz psychopata coraz mocniej ją ściskał.

- Dość! – zagrzmiał Batman i uwolnił Kotkę uderzając Jokera. Wyjął batarang i tamten osunął się na ziemię. Zaczął się śmiać.

- Zabawna historia z tymi zwierzętami – zaczął. – Co ma nietoperz do kota? Sterczące uczy i czarny strój?

Ruda krótko się zaśmiała.

- My przynajmniej do siebie pasujemy – kontynuował, wskazując na Rudą. – Dobrani z nas psychopaci.

Batman spojrzał zdziwiony na Rudą i zauważył, że nie zaprzeczyła. Tym razem jego usta otwarły się ze zdumienia, a w oczach kryła się totalna pustka.

- Czy…to prawda? – spytał bojąc się, że ma rację.

- Tak, kochanie. – po raz pierwszy użyła tego słowa w stosunku do Batmana. Przypomniała sobie, że wcześniej zwróciła się tak do niego Kotka, spojrzała na nią. – Idź, zaopiekuj się swoją podopieczną, chyba cierpi. – Po czym znów wybuchła śmiechem, a Joker jej zawtórował.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania