Pokaż listęUkryj listę

Ciekawostki historyczne XXVI Żołnierze Wyklęci

"Żołnierze Wyklęci"

 

Temat ostatnio bardzo modny dlatego postanowiłem wrzucić moje przemyślenia w tej sprawie. Dla Karawana i kilku innych, którzy czytają moje teksty i zawsze mają jakieś problemy drobna uwaga!!!

Część z tych „wyklętych” była nie do końca „czysta”. Można by ich nazwać bandytami, bo oprócz walki z komuną mieli na sumieniu także wielu niewinnych Polaków. Jak będzie zainteresowanie, to opisze to w II odcinku.

 

,,W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony

Polskiej, kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być

wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczpospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o

wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary życia mego"

Fragment przysięgi Armii Krajowej.

 

Kiedy zakończyła się II wojna światowa cały „wolny”świat odetchnął i zaczął się cieszyć z zakończenia tego trwającego sześć lat koszmaru. Niestety wśród państw „wyzwolonych” z okupacji hitlerowskiej były i takie, którym niedane było się cieszyć. Wszędzie tam, gdzie weszła Armia Czerwona, czyli do państw europy wschodniej i południowej koniec wojny wcale nie oznaczał prawdziwego wyzwolenia. To była tylko zmiana jednego okupanta na drugiego, kto wie, czy nie gorszego.

 

Wśród tych państw niestety znalazła się także Polska, sprzedana Stalinowi przez tzw. "Zachodnich Aliantów" czyli Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. To właśnie one zdecydowały o pozostawieniu naszego kraju w strefie wpływów Armii Czerwonej. Decyzję podjęto już wcześniej, a potwierdzono na konferencji w Teheranie, w dniach od 28 listopada do 1 grudnia 1943 gdzie odbyło się pierwsze spotkanie przywódców koalicji antyhitlerowskiej (tzw. wielkiej trójki): prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta, premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla i przywódcy ZSRR Józefa Stalina. Podczas tego spotkania w dokonano podziału krajów Europy na alianckie strefy operacyjne — Polska znalazła się w strefie operacyjnej Armii Czerwonej. Postanowiono także, że granica między Polską a ZSRR będzie przebiegać wzdłuż linii Curzona wraz z włączeniem do Polski Prus Wschodnich oraz ziemi opolskiej.

 

Po tym spotkaniu wiadomo już było, że dla WB i USA nie byliśmy prawdziwym aliantem, tylko mięsem armatnim, które nie było już im potrzebne. Po Teheranie jasnym się stało, że panem w Europie południowo-wschodniej będzie Związek Radziecki, a porządki będzie zaprowadzać Armia Czerwona i NKWD. Kolejne dwie konferencje w Jałcie i Poczdamie potwierdziły to, co ustalono w Teheranie. Można spokojnie ocenić, że w zasadzie jedynym politykiem, który dostał wszystko, co chciał był Józef Stalin. To on był prawdziwym zwycięzcom II wojny światowej co zaowocowało prawie 5 dekadami komunizmu w krajach, które zostały mu oddane przez WB i USA. Decyzje z 1943 roku wpłynęły na kolejne 50 lat życia Polaków, Węgrów, Bułgarów, Rumunów, Litwinów, Łotyszy, Estończyków czy wschodniej części Niemiec (NRD).

Stalin pewnie nawet nie marzył, że bez walki podporządkuje sobie aż tyle państw nie jako uzurpator czy najeźdźca, tylko jako „rzekomy wyzwoliciel”. To coś niebywałego, ale zarazem pokazującego jak traktowali państwa europy południowo-wschodniej przywódcy WB i USA. Praktycznie ten sam los spotkał państwa takie jak Węgry, Rumunia czy Bułgaria, które były sojusznikami Hitlera, jak i Polskę, która walczyła od początku do końca wojny, ponosząc do tego procentowo najwyższe straty wśród ludności. Mało tego to właśnie nasze podziemne państwo było najbardziej surowo traktowane przez nowego okupanta.

 

Idąca ze wschodu AC wkroczyła na teren naszego kraju w styczniu 1944 roku. Od samego początku wprowadzono rządy terroru, co dziwnym trafem jakby umknęło polskiemu podziemiu wykonującemu bezsensowną i jak się później okazało samobójczą akcję „Burza”. Kolejne oddziały Armii Krajowej zaczęły się ujawniać, chcąc pomóc, jak to się tedy mówiło „Sojusznikom-naszych sojuszników”. Taka postawa bardzo ułatwiła nowemu okupantowi spacyfikowanie oddziałów, a także struktur dowodzenia Armii Krajowej. Okazało się, że pomysł wspólnej walki przeciwko Niemcom Polaków z AC był całkowicie błędny i doprowadził w krótkim czasie do rozbicia polskiego podziemia. Tysiące akowców zostało zabitych, a dziesiątki tysięcy aresztowanych i wywiezionych do obozów w głąb ZSRR.

Na szczęście nie wszyscy podporządkowali się rozkazom komendy głównej i nie ujawnili się, uważając Rosjan za takich samych wrogów jak Niemcy. Dzięki temu wiele oddziałów mogło dalej prowadzić walkę z nowym okupantem. Walka ta, choć z punktu widzenia militarnego była pozbawiona sensu, to jednak pokazała, że nie wszyscy Polacy uwierzyli, że Armia Czerwona a później oddziały NKWD i inne będą chciały współpracować z polskim podziemiem.

 

Jednym z nich był legendarny dowódca Zygmunt Edward Szendzielorz, ps. „Łupaszka"

który zebrał dowódców swoich szwadronów i zakomunikował, iż nie ma zamiaru:

 

„Defilować przed Ruskimi w Wilnie”... „Trudno panowie, widocznie generał „Wilk” nie

mógł inaczej. Oświadczam wam, że ja też inaczej nie mogę. W tej defiladzie udziału nie

weźmiemy. Dowódcy, zwracam się do was, pójdźcie teraz do swoich ludzi i powtórzcie im

to, co wam powiedziałem”.

 

Padły także, wtedy wielokrotne cytowane słowa Szendzielorza:

 

„Niech mnie historia osądzi, ale nie chcę, żeby kiedykolwiek nasi żołnierze byli wieszani

na murach i bramach Wilna”.

 

Niestety był to raczej wyjątek niż reguła. Łupaszka należał do tych niewielu dowódców, którzy wiedzieli, co może czekać oficerów i żołnierzy, którzy ujawnią się bolszewikom. Jednak znakomita większość oddziałów AK ujawniła się i starała pomóc AC w wyzwalaniu polskiej ziemi, jakby nie zdając sobie sprawy, czym to się skończy (rozumiem żołnierzy, ale dlaczego taką decyzję podjęli doświadczeni i znający przecież podejście AC i NKWD do Polaków oficerowie). Niestety jakby wbrew temu, co przeżyli i czego byli świadkami, wydali rozkaz do walki razem ze wkraczającymi oddziałami AC. To był samobójczy i zupełnie dla mnie nie zrozumiały rozkaz, którego owocem było aresztowanie tysięcy młodych żołnierzy polski podziemnej, którzy albo zostali rozstrzelani, albo wysłani do gułagów w głąb Rosji a ich rodziny nawet nie mogły się dowiedzieć czy w ogóle żyją, mało tego spotykały ich wieloletnie szykany polskich władz.

 

Ci, którzy pozostali w lasach próbowali przeciwstawić się komunistycznej zarazie, która niczym fala tsunami niszczyła wszystko na swojej drodze. Szli do boju o Niepodległą pod szyldami różnych organizacji konspiracyjnych takich jak: Armia Krajowa, Delegatura Sił Zbrojnych, AKO, ROAK, Narodowe Siły Zbrojne, Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość i inne. Przez wiele lat oddziały prowadziły walki z regularnymi oddziałami Armii Czerwonej i LWP, KBW, NKWD oraz grupami UB i MO. Mimo ogromnej dysproporcji sił oddziały podziemia walczyły, starając się jak najlepiej wypełniać swoje jakże trudne zadania. Likwidowały zdrajców, konfidentów i wszelkiego rodzaju tzw. Polaków, którzy wysługiwali się nowej władzy, odbijały więźniów, a także prowadziły akcje likwidacji agentów komunistycznych i członków PPR, którzy przez podziemie uważani byli za zdrajców. Rozbijano posterunki MO i urzędy gminne, urządzano zasadzki. Taka nierówna walka trwała aż do początku lat 60..

 

BANDYCI!!!

 

Żołnierze wyklęci byli przez lata przedstawiani jako bandyci, zdrajcy, a najczęściej pomijano ich, starając się, żeby zniknęli z naszej historii. Jednak pamięć o tych naszych bohaterach trwała we wspomnieniach, w mediach wydawanych w drugim obiegu. Jednak dopiero teraz po wielu latach zostali należycie docenieni.

 

W 2011 roku dzień 1 marca ustanowiony został Dniem Pamięci Narodowej o „Żołnierzach Wyklętych”. Projekt takiej ustawy wniósł do sejmu Prezydent Lech Kaczyński. Datę wybrano nie przypadkowo, gdyż dokładnie tego 60 lat temu, 1 marca 1951 r., zamordowano w więzieniu mokotowskim w Warszawie, strzałem w tył głowy członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość''. Stanowili oni ostatnie kierownictwo ostatniej ogólnopolskiej organizacji kontynuującej od 1945 r. tradycję AK i walkę z nowym okupantem. Strzałami w tył głowy, w piwnicach więzienia na Rakowieckiej zostali zamordowani: ppłk. Łukasz Ciepliński, kpt. Józef Batory, por. Karol Chmiel, mjr Mieczysław Kawalec, mjr Adam Lazarowicz, kpt. Franciszek Błażej, kpt. Józef Rzepka.

 

A to ostatnie słowa ppłk Cieplińskiego wysłane w grypsie w grudniu 1950 r.

 

,,Wisiu. Wierzę, Że Chrystus zwycięży! Polska niepodległość odzyska, a godność

ludzka zostanie przywrócona. Wierzę, Że dziecko wychowasz na dobrego Polaka

Wierzę wreszcie w Ciebie, Andrzejku. Wierzę, Że żył, pracował i działał będziesz dla

tych samych świętości – to moje wielkie szczęście’’

 

11 listopada 2007 r. podczas wręczania odznaczeń prezydent, Lech Kaczyński powiedział:

 

,,My dzisiaj dokonaliśmy aktu, który jest aktem kontynuacji – kontynuacji polityki, którą

podjąłem przed dwoma laty. To jest przywracanie pamięci, to jest oddawanie honoru

tym, którzy walczyli w tym, co nazywam pierwszą – czyli w czasie II wojny światowej –

drugą – czyli przede wszystkim w pierwszych latach po tej wojnie – i w końcu trzecią –

od roku 1976 aż po zwycięstwo w roku 1989 – konspiracją”

 

Żołnierze wyklęci są częścią naszej historii, a nawet naszej kultury. To oni uratowali polski honor w zalewie zdrajców i tych wszystkich, którzy kłaniali się władzy radzieckiej. Powinni być stawiani jako wzór szczególnie dla młodych ludzi, a, mimo że mamy podobno od 26 lat "Wolność i demokrację" (fajne hasło – jak jest widzimy), tak naprawdę zostają ukazani i doceniani dopiero teraz. Przez ostatnie lata praktycznie nikt o nich nie mówił (poza oczywiście ostatnimi polskimi mediami i krótkim okresem, kiedy prezydentem był Lech Kaczyński). Jednak te duże szczególnie telewizyjne stacje jak ognia unikały tego tematu (co mnie nie dziwi patrząc na to, kto rządził nami w tych wszystkich latach, a także wiedząc do kogo te telewizje należą).

Fakt, że tych prawdziwych bohaterów nie potrafiono albo nie chciano uczcić zaraz po odzyskaniu niepodległości przynosi nam wstyd. Znowu okazało się, że patriotyzm przysłonił skok na kasę, stołki (także brukselskie). Jest to tym bardziej smutne, że w latach 90-tych żyło ich jeszcze wielu i było kogo uhonorować. Niestety dalej byli już nie wrogami ludu jak za komuny, ale nadal nie uczono o nich w szkołach (proszę mi wierzyć, że nadal pojęcie „żołnierzy wyklętych” jest dla wielu młodych ludzi pustym pojęciem), nie zapraszano na kolejne często przemilczane w mediach rocznice itd. To wszystko bardzo pokazuje jak słowo „patriotyzm” nikło z naszego życia.

 

Tych ludzi, którzy nie poddali się nowej okupacji było wielu, ale wymieńmy tych, co bardziej znanych:

 

Witold Pilecki, Zygmunt Szendzielarz, Łukasz Ciepliński, August Emil Fieldorf, Marian Bernaciak, Hieronim Dekutowski, Kazimierz Kamieński, Stanisław Kasznica, Władysław Łukasiuk, Stanisław Marchewka, Jan Rodowicz, Józef Rybicki, Jan Tabortowski, Edward Taraszkiewicz i Leon Taraszkiewicz, Jan Rzepecki, Józef Kuraś, Wacław Lipiński, Mieczysław „Roj” Dziemieszkiewicz i wielu, wielu, wielu innych

 

To prawdziwi Polacy, którzy nie ugięli się i nie poszli na współpracę z nowym okupantem. Większość z nich zapłaciła za to najwyższą cenę, a ich rodziny były bardzo często szykanowane przez prosowieckie służby jeszcze wiele lat po wojnie. Tacy ludzie powinni być dla nas wzorem do naśladowania. Powinni........ ale nie byli, nawet po 1990 roku, kiedy jak nam się wpaja propagandowo „odzyskaliśmy niepodległość”.

 

Patrząc na podejście naszych władz po 1990 roku należy zadać kilka pytań:

 

Dlaczego skoro podobno żyjemy w „wolnym i demokratycznym” kraju.... tacy bohaterowie

nie zostali uhonorowani już w 1990 roku, kiedy odzyskaliśmy niepodległość i kiedy wielu z nich jeszcze żyło?????

 

Dlaczego nie ma o nich słowa w podręcznikach historii?

 

Gdzie byli nasi niby demokratycznie wybrani prezydenci, ministrowie, posłowie czy senatorowie, kiedy mijały kolejne rocznice zakatowanych albo zastrzelonych metoda „katyńską” w tył głowy, rocznice bardzo często albo przemilczane, albo pomijane?

 

Dlaczego dopiero prezydent Kaczyński docenił tych ludzi?

 

A gdzie byli prezydenci: Wałęsa i Kwaśniewski ???

 

Czy naprawdę skok na kasę nazywany propagandowo "Obaleniem komunizmu" był ważniejszy od uznania i należytego docenienia naszych prawdziwych bohaterów???

 

Dlaczego dla wielu szczególnie polityków ostatniego ćwierćwiecza słowa "Bóg, Honor i Ojczyzna" zastąpiły słowa "Kasa, kolesie, układy"???

Czy politycy to już tylko Judasze kupieni za obce srebrniki ???

 

Czy naprawdę ci panowie chcą, żeby słowo "Patriotyzm" umarło w Polsce???

 

Te smutne pytania pozostawiam do oceny czytelnikom tego artykułu....

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Karawan 24.05.2018
    "Dla Karawana i kilku innych, którzy czytają moje teksty i zawsze mają jakieś problemy" - nie zaczynaj czegoś czego nie uciągniesz Ozar. Twoim obowiązkiem jako podobno pasjonata historii jest podawanie wiadomości sprawdzonych i prawdziwych a nie plotek czy domysłów lub hipotez bez zaznaczenia, że to hipoteza. Żołnierze tzw. wyklęci to produkt propagandy w odróżnieniu od bohaterów i faktycznych męczenników. Nie można Łupaszki, Ognia czy innych łotrów mordujących myślących inaczej od nich Polaków w jednym rzędzie Fieldorfem czy innymi Akowcami. Myślę, że moje przemyślenia nie mają tu żadnego znaczenia, bo ważne są fakty; nadszedł czas gdy na piedestały stawiamy morderców razem z bohaterami. Zresztą jest zdaje się na Opowi historyk i jeśli tylko zechce zabrać głos w tej sprawie - chętnie dowiem się co mówi na ten temat Historia a nie plotka.
  • Karawan 24.05.2018
    mordujących myślących inaczej od nich Polaków w jednym rzędzie stawiać z Fieldorfem czy innymi Akowcami.
  • Ozar 25.05.2018
    Tak szczerze mówiąc zastanawiałem się nad wstawieniem tego tekstu na opowi, zdając sobie sprawę, że to dość śliski temat. Ale niestety wstawiłem, choć spodziewałem się że się odniesiesz i to niezbyt przychylnie. Mając to na uwadze napisałem na wstepie całkiem wyraźnie że wielu można nazwać bandytami. Napisałeś „ Twoim obowiązkiem jako podobno pasjonata historii jest podawanie wiadomości sprawdzonych i prawdziwych a nie plotek czy domysłów”. Otóż gdybym był historykiem to miałbym wiele obowiązków takich jak podawanie źródeł itd. Jako pasjonat nie mam żadnego obowiązku (choć staram się pisać merytorycznie w każdym temacie). To co mnie różni od zawodowego historyka, to możliwość swobodnego wypowiadania swojego zdania, nawet bardzo kontrowersyjnego. Pisze to już chyba 10 raz, choć mnie to już nie bawi wcale.
    Napisałeś „na piedestały stawiamy morderców razem z bohaterami”. Wiesz łatwo siedząc na fotelu przy kompie stawiać takie sądy. Jednak w tamtych czasach nic nie było ani czarne, ani białe. Zarówno Łupaszka, Ogień, Bury, Janosik czy inni mieli swoje zasługi, walcząc zbrojnie z hitlerowcami. Tego im nie można odmówić. Później różnie bywało, ale też i czasy były inne. W czasie wojny wróg był jeden – Niemcy (no dla niektórych jak NSZ także Rosjanie), ale kiedy AC przeszła przez Polskę dla wielu z tych dowódców nastał czas wyboru. Jedni się ujawniali, inni zostali w lesie i postanowili walczyć dalej. Czy to była jeszcze partyzantka, czy już bardziej mówiąc po janosikowemu „zbójowanie” ? Tu linia podziału jest bardzo cienka. Napisałeś „bo ważne są fakty”. Hm jak zapewne wiesz w historii nie ma absolutnych prawd ani nie podważalnych faktów. Zazwyczaj są obecnie obowiązujące fakty, czy prawdy. Wszystko zależy kto patrzy i kto ocenia, to nie matematyka.
    A zdanie historyka oczywiście chętnie poczytam.
  • Karawan 25.05.2018
    "Jednak w tamtych czasach nic nie było ani czarne, ani białe." - złośliwie powiem tak; dla szmalcowników, agentów Gestapo, NKWD itd to zdanie prawdziwe dla mnie całkowicie nie! Irena Sendlerowa, Korczak,... lista znanych i nie znanych prawdziwych Ludzi, dla których postawy były oczywiste i jasne, ale o nich nie mówimy, lub mówimy za mało próbując przekonać nieświadomych, że łotr=bohater. To prawdziwa niegodziwość i goebbelsowskie działanie. Takie było i jest moje zdanie. Patriota to nie homofob, ale Człowiek, którego normy moralne są najpierw ludzkie, a dopiero potem ojczyźniane. Dowiedli tego jednoznacznie wszyscy ci Polacy, których cały Świat poznał z imienia, i których działanie Polskę rozsławiło. Oczywiście propaganda może opluć każdego i Kościuszkę i Pułaskiego I Wańkowicza i Fieldorfa i Wojtyłę. To łatwe! Wszak mieli przodków żydów ( Adam i Ewa byli wszak żydami!), pili alkohol, spotykali się z proletariatem etc, etc.
    Tak właśnie czynią łotry od zarania dziejów - tworzą swoją historię, bo wbrew temu co piszesz historia jest tylko jedna - fakty i sumy faktów.
  • Ozar 25.05.2018
    Zapominasz w tym wszystkim o jednej zasadniczej rzeczy. Czasami trzeba było podejmować decyzję złe mimo całego patriotyzmu i człowieczeństwa. Przykładem który akurat przyszedł mi do głowy to zaopatrzenie Żydów przed ich powstaniem w broń. Dowództwo AK wyszło z założenia, że powstanie i tak nie ma szans i szkoda im dawać broni. Efekt był taki, że przekazano kilkanaście sztuk broni. Ta decyzja była właśnie przykładem braku tej bieli i czerni jak rozumiesz o co mi chodzi. Napisałeś „że łotr=bohater” a mało było takich łotrów bohaterów? Przykład zbiorowy i Lisowczycy ! Byli bohaterami – tego nikt im nie odbierze, ale kiedy RON przestała im płacić żołd nagle sami zaczęli grabić (tak skrótowo) i stali się czymś w rodzaju najeźdźcy we własnym kraju – czyli łotrami.
    II wojna a potem szczególnie pierwsze lata powojenne to były bardzo trudne czasy i wtedy nie jeden bohater stawał się łotrem a łotr bohaterem.
    Na koniec zdanie które świadczy o tym że mamy całkowicie inne podejście do historii. Piszesz „bo wbrew temu co piszesz historia jest tylko jedna - fakty i sumy faktów” - fakty i sumy faktów. To brzmi bardzo dobrze, ale jak to się ma do choćby do nowych odkryć, odtajnianych nieznanych dokumentów itd. Ja już wiele razy musiałem o 100 % zmieniać moje podejście do tzw. prawdy historycznej. Reasumując fakt faktem, ale czasami nawet fakty są albo stworzone sztucznie (przykładem teczki agentów w IPN), albo są oparte na kłamstwie, albo na starej wiedzy, którą wypiera nowa wiedza. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak fakt historyczny, szczególnie kiedy dotyczy to spraw tajnych, tematów tabu itd.
  • Karawan 25.05.2018
    Ozar Baw się dobrze w plotki, domysły i domniemania oraz oportunistyczne pojmowanie faktów. Powodzenia życzę. Ja wolę realia w życiu a fantastykę w opowieściach. Jeśli zaś musiałeś zmieniać na odwrotne twoje spojrzenie na prawdy historyczne to znaczy, że twoje interpretacje były funta kłaków niewarte. Jak mawiał śp. Tischner "prowda, tyż prowda i gówno prowda", kto nie sprawdza tylko hipotezy buduje jak mu w danym momencie pasuje, ten efekt dostaje jako ostatnią z trzech prawd wymienionych. To własnie jest charakterystyczna cecha wszelkich teorii spiskowych; najczęściej okazują się stekiem głupot.
  • Ozar 25.05.2018
    Powiem tak. Prozę już sobie darowałem, ale myślałem, że choć historia zainteresuje opowijczyków, a nie tylko czepiającego sie mnie na okrągło Karawana. Jednak widzę, że to dalej nie ma sensu. Jeśli ci o to chodziło Karawan to wygrałeś. Gratuluje!!!
  • MarBe 27.05.2018
    Temat nie jest mi obcy i w opowiadaniach "Wyklęci czy Przeklęci" oraz "Zmiana bohaterów" poruszyłem problem, w którym wyjątkowych ludzi miesza się z szumowinami.
  • Ozar 29.05.2018
    Dzięki za wizytę a na twoje teksty wejdę i napisze komentarz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania