Pokaż listęUkryj listę

Ciekawostki XXXIII Bursztynowa Komnata Ósmy Cud Świata

Ciekawostki XXXIII

Bursztynowa Komnata

Ósmy Cud Świata

 

Dla Margerity

 

Bursztynowa Komnata była czymś tak wspaniałym, że nazywano ją ósmym cudem świata i nie było w tym ano krzty przesady. Cała komnata w bursztynie zachwycała naszych przodków i zachwyca nadal. Do jej powstania potrzeba było ponad 6 ton bursztynu. Czegoś podobnego nie stworzono nigdy wcześniej. Jej wartość tak artystyczna, jak i symboliczna jest ogromna i wcale nie dziwi obecna wycena na 500 milionów dolarów. Jednak powiedzmy sobie szczerze na jej wartość, sławę i wielkie zainteresowanie wpłynął fakt, że zaginęła podczas II wojny światowej i przynajmniej oficjalnie nie została do dzisiaj odnaleziona. Pewne jest tylko to, że w 1941 roku została zrabowana przez Niemców, a rok później przewieziono ją do zamku w Królewcu. Jednak w 1944 roku ponownie została zapakowana i umieszczona w podziemiach. To ostatnia pewna wiadomość o Bursztynowej Komnacie. Dalej mamy tysiące wątków, spekulacji i kolejnych śladów, które zweryfikowane prowadzą do donikąd.

Czyli wiemy, że nic nie wiemy.

 

Bursztynowy cud powstał na zlecenie Fryderyka I Hohenzollerna, który w 1701 roku zamówił wykonanie bursztynowego wystroju gabinetu w swoim pod berlińskim pałacu Charlottenburg.

Wykonania podjął się mistrz bursztyniarski z Gdańska Andreas Schluter. Nad dziełem pracowali również Gottfried Wolfram, a także mistrzowie gdańskiego cechu – Gottfried Turau i Ernest Schacht. Po jedenastu latach powstało istne cudeńko. Wszystkie ściany pokoju o wymiarach 10,5 × 11,5 m pokrywały precyzyjnie dobrane i obrobione kawałki bursztynu. Tworzyły płaskorzeźby, herby itp.

W 1716 roku Car Piotr I Wielki odwiedził Prusy. Kiedy zobaczył Bursztynową Komnatę, stał i patrzył zachwycony. Podobno chodził od ściany do ściany, oglądając każdy detal. Na jego twarzy było widać szczery zachwyt, a wręcz uwielbienie. Widząc to, Fryderyk Wilhelm postanowił sprezentować komnatę carowi jako dowód przyjaźni i potwierdzenie zawartego sojuszu. Dar trafił do Petersburga – najpierw do Pałacu Letniego, a później Zimowego. Od 1743 gabinet rozbudowywano – m.in. dodano kandelabry, lustra, a także meble. W 1755 carowa Elżbieta przeniosła komnatę do pałacu w Carskim Siole i postanowiła przyozdobić swoją ulubioną komnatę pałacu właśnie bursztynowym gabinetem. Niestety okazało się, że wybrana sala okazała się jednak zdecydowanie większa, niż gabinet Fryderyka I. Caryca zwróciła się do nadwornego architekta – Bartolomeo Francesco Rastrelliniego z poleceniem rozbudowania tego, co było do wielkości sali.

Jego prace pozwoliły rozbudować kompozycję i skutkiem tego było przekształcenie bursztynowego gabinetu w bursztynową komnatę.

Przez kolejne prawie dwieście lat ósmy cud świata był najpiękniejszą ozdobą pałacu w Carskim Siole. Co ciekawsze spokojnie komnata przeżyła wojny, rewolucję, a także zawirowania z czasów Stalina.

Kiedy w 1941 roku Niemcy dotarli do Petersburga (od 1924 roku przemianowany na Leningrad), zastali komnatę w całości. Rosjanie nie ewakuowała jej podobno dlatego, że nie zdążyli. Natarcie niemieckich oddziałów pancernych uprzedziło rozkaz wywozu tego skarbu. Spotkałem się, też z wersją, że wysłany do ewaluacji oddział NKWD wręcz nadział się na niemieckie czołgi i został zniszczony.

Mimo wszystko może dziwić, że tak drogocenną i wyjątkową rzecz nie starano się wcześniej wywieźć z Leningradu. Może to świadczyć o tym, że na froncie panował bałagan, a do tego Rosjanie nie spodziewali się , że Niemcy tak szybko tam dojdą. Suma summarum Niemcy zrabowali ją w całości i spakowaną w skrzynię przewieziono do królewskiego zamku w Królewcu, gdzie w 1942 po raz ostatni była wystawiona na widok publiczny. Kiedy w 1944 roku powstała groźba zniszczenia komnaty przy nalotach, skrzynie umieszczono w podziemiach. To ostatnia pewna wiadomość na jej temat.

 

To, co napisałem to fakty, cała reszta to domysły, teorię, poszlaki. Generalnie można założyć trzy scenariusze dotyczące dalszych losów bursztynowej komnaty:

1. Została wywieziona i ukryta, bardzo, bardzo dobrze (gdzie, co i jak później)

2. Została zniszczona podczas walk o Królewiec lub podczas bombardowania albo nalotu

3. Została znaleziona i po cichu sprzedana jakiemuś fanatykowi kasą, który ma ją schowaną gdzieś w "bunkrze" i ogląda ją sam zachwycony pięknem, ale nikomu innemu nigdy nie pokaże.

 

Zacznę od punktu trzeciego. To jeden ze scenariuszy, który jest najmniej realny, ale nie można go wykluczyć całkowicie, ponieważ znamy przykłady działalności "czarnego rynku" głównie wśród żołnierzy i oficerów armii USA. Wiele znalezionych przez nich dzieł sztuki nie zostało zgłoszonych i zniknęło w tajemniczych okolicznościach. Ta wersja raczej wyklucza "odnalezienie komnaty"

 

Punkt drugi. Tu mamy jakby dwie wersje. Pierwsza mówi o zniszczeniu komnaty podczas bombardowania (dokładnie o jej spaleniu), a druga o zniszczeniu podczas bardzo ciężkich walk, jakie były toczone o to miasto. Spotkałem się nawet z tezą, że to rosyjscy żołnierze mogli zniszczyć komnatę, ponieważ bardzo często używali miotaczy ognia, czy pocisków zapalających, szczególnie podczas walk w samym zamku. To jest o tyle możliwe, że wystarczyło podpalić skrzynie, a te się po prostu spaliły wraz z zawartością.

 

Fakty są takie, że Armia Czerwona zdobyła królewiecką twierdzę 9 kwietnia 1945. Bursztynowej Komnaty nie odnaleziono (niektóre źródła podają, że nawet jej nie szukano). Rosjanom udało się zatrzymać kustosza zamkowego muzeum w Królewcu, dr. Alfreda Rohde, który zajmował się komnatą w czasie jej przechowywania w zamku. Ten jednak zaginął lub zmarł wkrótce w niewyjaśnionych okolicznościach, oficjalnie na jakąś chorobę zakaźną, a zwłoki bardzo szybko pochowano. Najprawdopodobniej Pan doktor został wraz z żoną usunięty, nim zdołał cokolwiek zdradzić Rosjanom.

 

Punkt trzeci to wręcz ocean różnych mniej czy bardziej sensownych teorii co do dalszych losów komnaty. Każda z nich wymienia potencjalne miejsce ukrycia skarbu. Wśród wielu takich miejsc możemy wymienić:

Kraków, Kaliningrad, Giżycko, Zamek w Bolkowie, Zamek w Szymbarku, Zamek w Książu, Zamek w Człuchowie, MRU – Międzyrzecki Rejon Umocniony, Góry Sowie Olecko, Wargen, Namysłów, Lochstedt, kopalnie w Saksonii, stare sztonie, lub wyrobiska w Alpach, wyrobiska koło Ohrdrufu w dolinie Jonastal w Turyngii, kopalnie koło Weimaru w Turyngii, Mamerki na Mazurach w pobliżu Węgorzewa, a także kilka miejsc położonych obok kwater Hitlera.

Kolejne miejsca to wrak Wilhelma Gustloffa, wraki przynajmniej kilku okrętów podwodnych. W grę wchodzą także kraje Ameryki Południowej a głównie Argentyna, gdzie jak wiemy, uciekło wielu nazistów. Można tak wymieniać jeszcze bardzo długo, ale to wszystko tylko potencjalne miejsca ukrycia komnaty.

 

Jedno trzeba przyznać, bursztynowe cacko było i jest nadal numerem 1 wśród skarbów zaginionych podczas II ws. Wpływ na to ma zarówno wartość (obecnie cirka 500 mln dolarów), jak i olbrzymia sława dla tego, który by ją znalazł. Co prawda tzw. "Złoty Pociąg" Goeringa jest wyceniany tak od 100 do 200 mld. dolarów, ale w odróżnieniu od komnaty jest raczej wymysłem, a nie czymś realnym.

Na koniec kilka słów o człowieku, który najprawdopodobniej był jedynym, albo jednym z niewielu którzy wiedzieli gdzie ów skarb (wraz z wieloma innymi), został bądź wywieziony, bądź ukryty.

Mam tu na myśli Ericha Kocha, gauleitera Prus Wschodnich, który uniknął złapania przez Rosjan i dopiero w 1949 roku, został schwytany przez Brytyjczyków w Hamburgu (podawał się wówczas za byłego majora rezerwy, Rolfa Bergera). Jego wydania domagali się zarówno Rosjanie, jak i Polacy. Ostatecznie został wydany Polakom. Wytoczono mu latem 1958 roku proces, oskarżając go o masowe deportacje także do obozów KL (miał na sumieniu około 400 tys. Ludzi, w większości Polaków). Uznany za winnego, został skazany na karę śmierci. Jednak wyroku tego nigdy nie wykonano!!!

Dlaczego?

Tu pojawia się sprawa komnaty, a także bardzo wielu innych dzieł sztuki, złota i innych kosztowności zrabowanych przez Niemców. Jak wiadomo oprócz historyków, pasjonatów, czy poszukiwaczy skarbów bursztynu szukały przez lata tysiące amatorów, urzędnicy ministerstw kultury Polski, Niemiec (tak Wschodnich, jak i Zachodnich) i ZSRR oraz służby specjalne w tym NKWD, Stasi, nasze UB, a także wojsko. Tajne służby były przekonane, że Koch musi wiedzieć, gdzie te tony kosztowności są, albo gdzie je wywieziono. Były gauleiter był przesłuchiwany wiele razy przez różne służby, ale podobno – wersja oficjalna – nigdy nic na temat komnaty nie powiedział, twierdząc cały czas, że nie wie, co się z nią stało.

 

Jedna z ciekawszych tez, które dotyczą dalszych losów komnaty, jest związana z Albertem Poppa – który był administratorem majątku hitlerowskiego władcy Prus Wschodnich, który w pierwszych tygodniach 1945 roku nadzorował ewakuację skarbów Ericha Kocha do Niemiec. Według świadków konwój nadzorowany przez niego dotarł do Weimaru w Turyngii. Było to bardzo możliwe, ponieważ pomagał mu książę Carl Eduard von Sachsen-Coburg-Gotha, prezes Niemieckiego Czerwonego Krzyża, który ponoć załatwił Albertowi ciężarówki ze znakami Szwajcarskiego Czerwonego Krzyża, którą administrator majątku Kocha miał wywieźć w nieznane do dziś miejsce skarby z Weimaru. Niestety Albert Pop nigdy nie zdradził (przynajmniej oficjalnie), co przewoził w ciężarówkach, az do swojej śmierci w 1978 roku.

 

W 1979 roku rozpoczęto pracę nad kopią Bursztynowej Komnaty, którą ukończono w 2003 roku. Koszt wyniósł ponad 11 mln. dolarów, a na jej uroczyste otwarcie podczas obchodów trzechsetlecia Petersburga zaproszeni zostali m.in Władimir Putin, Gerhard Schröder i George Bush.

 

Na końcu mała osobista dygresja. Otóż jeśli weźmiemy pod uwagę skalę i okrucieństwo radzieckich, czy polskich służb takich choćby jak NKWD, Śmiersz, UB, czy wywiad i kontrwywiad – mam tu na myśli to, co choćby zaserwowano generałowi Nilowi, czy rotmistrzowi Pileckiemu to jestem pewien, że Koch wyśpiewałby wszystko, a nawet powiedział to, czego nie wiedział. Pamiętajmy słowa Pileckiego, który powiedział, że tortury Gestapo były dziecinną igraszką w stosunku do tego, jak go potraktowali "polscy" podobno śledczy. Podobnie wyglądały przesłuchania NKWD. Koch nie był żadnym twardzielem i długo by tak wyrafinowanych tortur nie wytrzymał.

 

Żeby uprzytomnić szczególnie młodym ludziom, jakie były tortury NKWD podam przykład opisany przez jednego z oficerów Gestapo. Otóż, kiedy wojska niemieckie zajęły w jakimś mieście więzienie NKWD, to poza stertami trupów znaleziono dziwne pomieszczenie. Był to umieszczony w podziemiach pokój z zalanym wodą basenem o wymiarach 5 × 5 metrów. Z czterech stron wystawały rury. Kiedy owo więzienie przejęło Gestapo, oczom oficerów ukazało się coś, czego mimo wielu lat „pracy” nigdy nie widzieli. Pomieszczenie służyło do torturowania więźniów. Wrzucano delikwenta do wody, po czym z rur puszczano gaz i go zapalano, a płomień praktycznie obejmował cały basen. Człowiek miał do wyboru albo się utopić, albo spalić. Było to tak wymyślne narzędzie, że zapraszano oficerów SS nawet tych najwyższych z Berlina, żeby zaprezentować owo cudeńko.

 

Wracając do Kocha, to nie ma dowodów, że był torturowany a do tego żył sobie w spokoju aż do 1986 roku. Dla mnie to bardzo mocno śmierdząca sprawa. Gdybym miał powiedzieć dlaczego ten

zbrodniarz żył sobie 30 lat po wydaniu wyroku śmierci, to wydaje się, że musiał powiedzieć nawet bez tortur wszystko, co wiedział o losach bursztynowej komnaty, albo może ujawnił inne skarby, dokumenty, akta, które były przydatne dla przesłuchujących. Być może dogadał się albo z polskimi służbami, albo z radzieckimi, udzielając dokładnych odpowiedzi. Idąc tym tropem albo komnatę znaleziono i po cichu sprzedano lub ukryto, albo rzeczywiście znaleziono resztki spalone, które wiarygodnie potwierdzają zniszczenie całości. To była zbyt wielka gratka dla służb specjalnych, żeby dali mu spokój.

Reasumując, nie wierzę, że Koch do końca zdołał ukryć prawdę. Jeśli powiedział gdzie jest albo gdzie może być i tam ją znaleziono, to już służby zadbały o to, żeby ślad po niej zaginął, ale tym razem bezpowrotnie. W grę wchodziła tak ogromna wartość, że możliwe jest wszystko i każdy nawet najbardziej fantastyczny scenariusz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (21)

  • Margerita 20.09.2018
    Dziękuję przeczytałam z wielką przyjemnością aż mi stanęła przed oczami ta bursztynowa komnata
  • Ozar 20.09.2018
    Obiecałem i wstawiłem
  • Margerita 20.09.2018
    Ozar
    a ja sobie to skopiuję na komputer oczywiście za twoja zgodą
  • Ozar 20.09.2018
    Margerita Jasne masz zgodę.
  • Margerita 20.09.2018
    Ozar
    dziękuję
  • Ozar 20.09.2018
    Margerita Nie ma sprawy. Cieszę sie że ci sie spodobało. jak chcesz to gdzieś udostępnić to nie ma sprawy.
  • Kapelusznik 20.09.2018
    Widziałem kopię w Petersburgu - w Pałacu Zimowym. Robi wrażenie, nawet ta podróba, a co dopiero oryginał!
  • Ozar 20.09.2018
    Kurdę aż ci zazdroszczę. Chciałbym zobaczyć choć kopie bo na zdjęciach widać jak to była za wspaniała rzecz.
  • krajew34 20.09.2018
    Szkoda,że takie cudo zaginęło,aż oczy iskrzyły by się podczas oglądania przy zwiedzaniu.Ciekawostki zawsze fajnie się czyta
  • Ozar 20.09.2018
    Dziękuej za wizytę. Tak to było cudo i pewnie dlatego zaginęło. Mam jeszcze XXXII ciekawostki i zapraszam do czytania.
  • jolka_ka 20.09.2018
    Ozar, trzeba było iść na jakiegoś wykładowcę, profesora... ;)
    Faktycznie robi wrażenie na zdjęciach.
  • Ozar 20.09.2018
    No może i tak, ale jakoś tak nie wyszło. Tak to juz jest jak się okazuje że masz do czegoś talent a dowiadujesz się o tym po 50 -ce kufa przykre ale prawdziwe.
  • Ozar 20.09.2018
    Ozar jolka pewien znany profesor chciał żebym zrobił doktorat z filozofii Kantego, bo podobno rozumiałem go bardzo dobrze. Niestety nie skorzystałem a szkoda, bo może dzisiaj byłbym filozofem.
  • jolka_ka 20.09.2018
    Ozar filozofem i tak jesteś :D A tak serio... Najbardziej bolą szansę niewykorzystane.
  • Ozar 20.09.2018
    jolka_ka Wiem czasami aż się chce płakać. Kufa życie jest czasami złośliwe do bólu. Znam to z życia
  • Ozar 20.09.2018
    jolka powiem szczerze od lat kilku moich znajomych namawia mnie żebym opowiadał o historii na YouTube, bo jak twierdzą znając mnie z choćby ze spotkaniami z młodzieżą że znacznie lepiej opowiadam niż pisze. Jednak dla mnie człeka po 50- ce nagrywanie czegoś na kamerkę i wystawianie na YouTube jest czymś dziwnym , to nie moja bajka, ale może maja racje, nie wiem może kiedyś spróbuje.
  • Pasja 21.09.2018
    Witam
    Bardzo ciekawy i skłaniający do przemyślenia tekst. Trudno powiedzieć do kogo należała bursztynowa komnata. Taki kąsek budził moc pożądania. Ja po przeczytaniu myślę, że ona gdzieś spoczywa na dnie oceanu (w drodze do Argentyny). Jedno jest pewne, że ktokolwiek wiedział lub wie, to bardzo szczerze tej tajemnicy. Gdyby gdzieś była na ziemi w miejscu dostępnym dla ludzi to ktoś by pękł. Piszesz, że spłonęła? Też jest możliwe. Tylko dlaczego nadal spekuluje się, że ona istnieje.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Ozar 21.09.2018
    pasja dlaczego się spekuluje? Z wielu powodów, ale temat jest tak intrygujący, a do tego kasa 500 mln $$ że ludzie chcą o tym czytać, albo oglądać a to napędza kasę i kto wie czy to nie jest odpowiedź na twoje pytanie.
  • Artbook 21.09.2018
    Kawał dobrego tekstu! :-) Fajnie było przeczytać o wielu dodatkowych szczegółach, którymi wcześniej się nie interesowałem. Temat Bursztynowej komnaty nadal rozpala wyobraźnię wielu osób. Tak sobie myślę, że spośród tych trzech elementów, które mogą wyjaśniać zagadkę zaginięcia komnaty, to nawet skłaniałbym się do trzeciego punktu. Chyba nie zdziwiłbym się gdyby pewnego dnia serwisy informacyjne wypuściły wiadomość co i u kogo znaleziono. Wspominam o tym, bo do dzisiaj znajdują się zrabowane obrazy, które ktoś rzekomo od kogoś kupił...
    Z kolei Koch, to człowiek, który wiedział jak przeżyć, bo w jakiś dziwny sposób nie doczekał się wyroku...swoją droga przypomina mi to historię innego Niemca Alberta Speera - architekta nazistowskich Niemiec, któremu też się sporo upiekło.Udało mu się w Norymberdze... Może to dobry temat na kolejny tekst ;-D
    Pozdrawiam, piąteczka!
  • Ozar 21.09.2018
    Dziękuje bardzo. Tak prywatnie, bo nie chciałem tego pisać w ciekawostkach także uważam, że ktoś to cudeńko ma i być może dopiero po jego śmierci zostanie to ujawnione, choć może też jego następca dalej chować przed światem i mieć komnatę tylko dla siebie. Co do Alberta Speera to bardzo wdzięczny temat, gdyż znam jego historię całkiem dobrze. Dopisuje do listy i temat na pewno będzie w ciekawostkach.
  • MarBe 23.09.2018
    Zaginięcie w tajemniczych okolicznościach bursztynowej komnaty zwiększyło jej wartość kilkunastokrotnie i wszyscy jej pożądają.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania