Poprzednie częściKryształ nadziei- Prolog

Kryształ nadziei cz.16

W celu spotkania z Czarnymi Braćmi, Lili weszła na najwyższą z wież. Zapaliła cztery czarne świece. Po czym wypowiedziała zaklęcie.

 

- Niebo, niebo odsłoń chmury. Niech zmrok, spotka świt. A ty Czarny Bracie racz dziś przyjść!

 

Po tych słowach niebo poszarzało, rozpętała się burza. A spośród chmur wyłoniła się ciemna postać. Był to wyskoki, ciemnowłosy mężczyzna, o równie ciemnych oczach.

 

- Witaj Lili. Wiedziałem, że mnie wezwiesz. Czekałem tylko, kiedy.

 

- Jak widzisz, trochę to trwało Gromie.

 

- Czyli potężna Lili, nie potrafiła poradzić sobie z Janem.

 

- Nie z nim. Lecz z Nadzieją. A raczej tym, co rodzi się w jej krysztale.

 

- Chyba nie myślisz, że ona się zakochała. I to w kim! W tym nieudaczniku!

 

- Tak. Ale skoro zawarliście umowę, czy nie możecie przyspieszyć jej realizacji?

 

- Można. W noc poprzedzającą pełnie. Lecz wtedy ma moc jest mniejsza.

 

- Więc co ci szkodzi. Jej i tak zależy, żeby wrócić do nieba. A z tego co, wiem na ziemi jest, jeszcze inna upadła gwiazda. Więc o kryształ twej przyszłej, żony nie musisz się martwić.

 

- A więc zgoda. Tylko pamiętaj, jeśli nie dotrzymasz słowa. Nie daruje ci tego.

 

- Nie martw się.

 

- A więc żegnaj Lili.

 

I wrócił do czarnych chmur, a wraz z jego zniknięciem burza ustała.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Margerita 09.07.2016
    Barwo nie masz żadnego błędu
  • Tina12 09.07.2016
    Cieszę się.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania