Poprzednie częściKolekcjoner Dusz - Cz.1

Kolekcjoner Dusz - cz.13

Podróż na daleką północ, ziemie Władcy Zła, zajęły mi miesiąc.

Mimo ośmiu nóg, oraz braku potrzeby polowania, byłem zmuszony unikać większych miast czy dróg, ponieważ nie chciałem by za mną podążano.

Im dalej na Północ, tym łatwiej było się przemieszczać. Mimo że minął rok od pokonania złego, dawno podbite miasta, nadal były opustoszałe, lub z rzadka zajęte przez grupy regeneratów. Bandytów czy uchodźców.

Unikałem ich, choć nie było to zbyt trudne. Po pustkowiach nadal blakły się pozostałości „Armii Demonów”. Widziałem bandy orków i plemiona goblinów, powolnie kroczące giganty, oraz niewyobrażalną ilość i różnorodność mutantów i innych bestii.

Moim celem było odnalezienie kogoś, w tej przeklętej krainie, kto mógłby zostać przeciwwagą dla potęgi Króla-Bohatera.

 

Kiedy uznałem ze jestem wystarczająco daleko postanowiłem rozpocząć moje poszukiwania.

Najlepszy sposób?

Zapytać największego potwora w okolicy czy nie ma kogoś silniejszego niż On.

 

Uznałem że sprawdzenie w wielkiej fortecy Zła nad którą powiewały krwisto-czerwone sztandary z symbolem młota, za dobry początek.

 

Jak stwierdziłem że to forteca Zła?

Bardzo prosto:

Po ilości kolców na metr kwadratowy – a kolców było tam od cholery i jeszcze trochę.

 

I TAK – „od cholery” jest jednostką miary ilości kolców na metr kwadratowy.

 

Zbliżyłem się więc do głównej bramy, którą strzegły dwa ogry. Były to trzymetrowe monstra, o brązowej skórze, nie miały żadnego pancerza, a za broń służyły im wielkie maczugi. Widząc jak się zbliżam wstali i ruszyli w moją stronę.

- Nie lubić pająki, pająki złe, pająki wróg! – Ryknął pierwszy zamachując się maczugą.

Skoczyłem naprzód i wbiłem dłoń w pierś ogra by następnie wyrwać z niej nadal bijące serce. Potwór jęknął i padł na ziemie martwy. Drugi ogr cofnął się zdezorientowany.

- Ty nie pająk!

Zaklikałem szczękami i odezwałem się w jego umyśle.

- Prawda, nie jestem pająkiem i byłbym wdzięczny byś mnie do niego nie porównywał. Chcę się spotkać z twoim przywódcą – oznajmiłem.

Ogr cofnął się i wyjąkał.

- Morgaht Mordo-łamacz nie lubić pająków. Nie lubić magii też.

- Nie istotne. Zaprowadź mnie do niego, albo przyprowadź go TUTAJ, bo inaczej SAM wejdę do środka!

- Dobrze… - Ogr się zastanowił. – Ty czekać tu, ja pójść do Morgahta i on albo przyjść, albo ja przyjść po ciebie i zabrać do niego.

Zaklikałem szczękami zadowolony.

- Dobrze. Idź, ale nie trać mojego czasu.

Ogr pokiwał głową i pobiegł przez bramę do wnętrza fortecy.

Czekałem.

Choć nie zbyt długo.

Potwór przybiegł po chwili i oznajmił.

- Mordo-łamacz widzieć cie będzie. Ty za mną, ja do niego.

- Dobrze.

 

Weszliśmy do fortecy. Wygląd był dość oczywisty: kolce, łańcuchy, bardzo dużo czaszek. Wokół banda orków, goblinów i innych mutantów oraz wybryków natury.

 

Szczerze powiedziawszy – czułem się jak w domu.

 

Morgaht Mordo-łamacz był olbrzymem. Miał na sobie czarny jak smoła pancerz, choć nie nosił hełmu. Za broń najpewniej służył mu potężny topór stojący u jego boku, który zamiast ostrza, miał zęby jak u piły. Siedział on na „tronie” z kości i żelaza. Spojrzał na mnie i warknął.

 

- Ja nie lubić pająków, ale ty nie pająk, więc pozwolę ci mówić. Czego chcesz od Wielkiego Morgahta Mordo-łamcza, władcy fortecy Blood-Down?

Zaklikałem szczękami i odezwałem się spokojnie w myślach wszystkich zgromadzonych.

- Nazywam się Cartapilus. Poszukuję potężnych istot, które mogłyby odbudować Imperium Zła.

 

Bestie milczały. Widocznie były zakłopotane. Wyczuwałem od nich ból, ale i rozpacz. Widocznie strata ich Pana była dla nich wielką stratą. Olbrzym westchnął.

- Nie ma już Władcy Zła. Został pokonany.

- To już wiem. Widziałem nawet na własne oczy tego który go zabił – na te słowa wszystkie oczy zalśniły wściekle. – Nie zmienia to faktu że poszukuję kogoś kto będzie mógł kontynuować jego dzieło.

Morgaht wstał i chwycił za topór.

- Widziałeś Bohatera ludzi i Ty go nie zabić!?

- Sam nie byłeś w stanie tego zrobić. Czemu miałbym walczyć kiedy moja śmierć byłaby pewna?

Olbrzym warknął i wymierzył we mnie toporem.

- TY. Ty nigdy nie służyłeś naszemu Panu.

- Zgadza się.

- Więc czemu TY szukać jego następcy?! – ryknął unosząc broń.

Momentalnie użyłem mojej mocy psychicznej i przybiłem wszystkich do ziemi. Mimo że próbowali, nie mogli się poruszyć. Zaklikałem szczękami.

- Ponieważ żaden z jego sług tego nie zrobił – odpowiedziałem i zbliżyłem się do olbrzyma. – Czemu TY, wierny jak widzę, nawet po śmierci, Pana Zła, nie ruszyłeś by znaleźć dla niego następcy?

Przestałem używać mocy, Morgaht odetchnął, lecz szybko cofnął się, byle dalej ode mnie.

- Bo Ja za słaby, by wszystkich zjednoczyć.

- Wszystkich? Jakich Wszystkich?

- Tu, na pustkowiach, olbrzymy i ogry królują. Pięć klanów: Łami-czaszki, Rwo-flaki, Zęby Giganta, Wielkoludy i mój kaln, Mordo-łamaczy. Na zachodzie w Przeklętej puszczy: Zwierzo-ludzie i podobne do ciebie, Rój, władają ziemiami. Na wschodzie, w ruinach i szczelinach mutanty inne: Garglce, Betroki, Jeszczyry oraz wielkie Pożeracze. Najdalej na północ, mroczne elfy, trzech władców mają: Slanesh, Vespid oraz Erogon. W różnych miejscach znajdziesz też plemiona orków i goblinów pod dowództwem Tytanów, tych co pozostali: Yorumgand, Freniks, Belzebub i Khein.

- Czy to Wszyscy? – zapytałem.

- Nie. Niedaleko Twierdzy Ragnarok, stolicy naszego Pana, zamieszkuje Pani Pandora.

- „Pani” Pandora? – Zapytałem zaskoczony. – Któż to taki?

Olbrzym rozejrzał się jakby zakłopotany i oznajmił.

- Jego Córka.

Zaklikałem szczękami.

 

To jest informacja jakiej szukałem. Z pewnością jest to dobry początek.

 

Spojrzałem na olbrzyma.

- Czemu Jej nie służysz? Jest przecie córką twego Pana.

- Córka Złego tylko jedno zadanie ma, Nowego Złego urodzić! Nie rządzi Ona ma! Słaba! Zamknęła się w Zamku-ogrodzie Avalon i z niego nie wyszła!

- A jeśli, udowodni swą siłę, służyć jej będziesz?

 

Olbrzym zamilkł i patrząc na mnie odpowiedział.

- Jeśli pokaże że silna i godna, Morgaht służyć będzie.

- Wyśmienicie – odwróciłem się i ruszyłem do wyjścia. – Oczekuj więc mego ponownego przybycia, tym jednak razem z Cesarzową Pandorą u mego boku.

 

Ruszyłem na Północ. Miałem zamiar poznać tą Pandorę i zjednoczyć pod jej wolą wszystkie monstra tego świata.

 

Możliwe że dopiero tamtego dnia, moja przygoda w tym Nowym świecie, faktycznie się zaczęła.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • krajew34 30.09.2018
    Koło historii się powoli obraca widzę... Ciekaw jestem tej córki, liczę, że będzie znaczącą postacią i odpowiednio ją rozbudujesz...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania