Kolekcjoner Dusz - cz.23
- „Władza korumpuje…”? – Zapytała Pandora patrząc na mnie pytająco.
Kiwnąłem głową.
- Dokładnie. Ludźmi pociągają dwa główne uczucia. Chciwość i Strach. Chęć posiadania wszystkiego i strach przed utratą tego co posiadają. Władza jest świetnym narzędziem, by skorumpować nawet najczystsze idee i najszczerszą lojalność… mimo wszystko to właśnie stało się z Tytanami.
- Co masz na myśli?
- Yorumgand zechciał Siły, przez co zjednoczył pod sobą orków, dla których jedynie siła się liczy. Jego aura sprawiała że najwięksi wojownicy chylili przed nim czoło. Dlatego wybrał dominium północy, zimne i bezlitosne, przeznaczone dla silnych. Freniks, smok, zażyczył sobie mocy Strachu, która może zalać ropą najdzielniejsze serca. Zajął on Przeklęte Góry, sprawiając że najdzielniejsi z krasnoludów chaosu, bez walki rzucili broń i oddali mu swe bogactwa. Belzebub, zażyczył sobie potężnej zbroi i miecza, stając się jednym z największych czempionów jakich widział świat. Objął Ragnarok, jako swą siedzibę, pewny że zbroja da mu moc i zapewni bezpieczeństwo. Khein natomiast zażyczył sobie mocy kontrolowania umysłów i zamienił mutanty ze wschodu w wiernych niewolników. Razem pod dowództwem twego ojca, byli niepokonani, aż do momentu gdy pojawił się Bohater. Oni, jako jedyni przetrwali z Tytanów, ranni siedzą w swych jamach liżąc rany. Zranieni, ale nie pokonani.
Pandora kiwnęła głową, znała tą historię.
- Mam zamiar złamać ich jeden po drugim. Zniszczyć ostatnie ślady po Imperium które upadło, stworzyć miejsce na nowe.
- Było to Imperium mego Ojca.
- I Wiem że będzie to trudne, ale będziesz musiała je odtrącić. Stare sposoby nie zadziałają. Ciemność, potrzebuje nowej myśli. Wierzę że Ty jesteś w stanie poprowadzić Nas Wszystkich, ku zwycięstwu.
Pandora usiadła. Widać było że się zastanawia. Morgan, widząc to, wtrącił się.
- Mówiłeś że masz zamiar najpierw przyłączyć Góry i krasnoludy chaosu. Jak masz zamiar pokonać Freniksa?
- Mam plan.
- Masz zamiar użyć swojej wielkiej bestii? Kaina?
Pokręciłem głową.
- Nie. Kain nie będzie w stanie go pokonać.
- Czemu? Jest od niego większy!
- Ale, nie silniejszy – odpowiedziałem. – Kain jest bardzo młody. Stworzyłem jego ciało w pośpiechu. Ledwo co dotarł do Avalonu, jego kości prawie nie wytrzymały.
- Czyli jest tylko na POKAZ?
- NIE! Nie, nie jest. Aktualnie Kain odpoczywa i wzmacnia swoje ciało. Jego rój zdobywa dla niego pożywienie, a ponieważ połączyłem go częściowo z rośliną, pobiera tez energię z ziemi i słońca. Wkrótce jego ciało dorośnie, a on stanie się praktycznie niepokonany.
- Ile mu to zajmie?
- Dwa miesiące. Proces jest powolny, głównie przez aspekt samych rozmiarów, dodatkowo Kain sam ma zamiar zmodyfikować swoje ciało. Najpewniej stanie się jeszcze silniejszy niż zakładałem.
Morgan pokiwał głową.
- Czyli za dwa miesiące uderzamy na Freniksa?
- Nie. Uderzymy na niego pod koniec miesiąca.
- CO? A jak masz zamiar go pokonać? Nawet moi żołnierze padną na kolana ze strachu przez jego aurę! Jak masz zamiar walczyć z kimś kto wywołuje paniczny strach?
Zachichotałem. Pandora spojrzała na mnie pytająco.
- Co wymyśliłeś tym razem, Arachnie?
Wyszczerzyłem kły.
- „Jak walczyć z kimś kto wywołuje paniczny strach?” – Spojrzałem na Morgana. – Walczyć czymś co NIE czuje strachu.
Szemranie. Generałowie i dowódcy zaczęli szeptać między sobą nie rozumiejąc.
- Rozpocząłem tworzenie specjalnej wersji bestii mojego Roju. Każdy z nowych osobników nie będzie miał instynktu przetrwania, NIE będzie czół strachu. Stworzę ich taką ilość, że monstra zapchają gardło smoka i rozerwą go od wewnątrz jeśli będzie trzeba. Kiedy skończę. Jama Freniksa będzie miała Nowego Pana, tak samo jak krasnoludy Chaosu.
Pandora pokiwała głową.
- Dobry plan. Choć mam wątpliwości. Jesteś pewny że twój rój wystarczy by go zabić?
- Obawiam się że nie mam tej wątpliwości – tu spojrzałem na Morgana. – Jednak jeśli Morgan da mi tych stu żołnierzy, uda mi się stworzyć czempionów którzy nie poczują strachu.
Jedno spojrzenie Pandory wystarczyło. Morgan kiwnął głową.
- Niech będzie. Dam ci stu żołnierzy.
- Świetnie. Zaszczyt nadania im imienia przypada więc tobie Morganie. Jak chcesz by nazywali się twoi czempioni.
Morgan zamyślił się chwilę i odpowiedział.
- „Odrodzeni…”
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Niech i tak będzie… - spojrzałem po wszystkich. – Rozpocznę przygotowania. Czarna Krucjata zmieni obliczę znanego nam swiata.
Komentarze (5)
100 stron notatek na sesję
[x]_[x]
Mam dość
Mój mózg nie pracuje...
Może po egzaminach coś więcej popiszę, ale na razie to dupa.
Pozdrawiam
Kapeluznik
Na razie przerwa w tej serii, nie mam jakoś głowy
możliwe że nawet ją porzucę, ale na razie nic pewnego
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania