Poprzednie częściDziennik Enyi - Dzień pierwszy

Dziennik Enyi - Dzień czternasty

Trzeci kwietnia, środa, rok 2013:

Dzisiejszy dzień miał być zwykły. To znaczy tak mi się wydawało. Wstałam, ubrałam się i tak jak zawsze, nakarmiłam psa i kota, nic szczególnego. Właśnie miałam iść zobaczyć, co robią Sinead z Maghan, gdy nagle rozległ się dzwon do drzwi. Poszłam otworzyć, jednak ledwo to uczyniłam, odskoczyłam o krok w tył.

"Nie, ja mam halucynacje - pomyślałam. - To niemożliwe".

- Enyo, co tak stoisz? - spytała postać stojąca w progu. - Nie patrz tak na nas, nie urwaliśmy się z choinki.

- Ro... Roma... Ni... Nicky... - udało mi się w końcu wyksztusić.

- Nie, nasze duchy - odpowiedziała Roma i zachichotała.

Zupełnie odebrało mi mowę. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. W końcu gestem zaprosiłam ich do środka.

- Maaaghaaan! - zawołałam. - Heej, choodźtu!

Przybiegła natychmiast.

- Co się stało?

Nie zdążyłam jej odpowiedzieć.

- Cześć, Maghan - odezwał się Nicky.

- Witajcie - odparła Maghan i uśmiechnęła się.

- Dobra, dość tego! - zawołała Roma. - Enya, za dwa tygodnie masz koncert.

- Co? - Odwróciłam się w jej stronę zaskoczona.

- Nie co, tylko słucham to po pierwsze, a po drugie, to co słyszysz, moja droga. Marsz do studia!

- Ale... - Chciałam zaprotestować, jednak nawet mi nie pozwoliła.

- To ja was zostawię. Nie martw się, zajmę się Sinead - odezwała się cicho Maghan i wycofała się.

We trójkę poszliśmy do studia. Gdy Nicky zamknął drzwi, Roma odezwała się:

- No to... Od czego zaczynamy?

- Nie wiem jak Enya, ale... - Nicky zastanowił się. - Ja bym zaczął od barana.

Obie spojrzałyśmy na niego.

- Co? - zapytałam. - Jakiego barana?

- A jak się nazywa jedna z twoich piosenek, pani Eithne?

- Ale która? - zapytałam. Nie rozumiałam o co mu chodzi.

- Zastanówmy się... Ale baran - powiedział Nicky, a Roma dostała niekontrolowanego ataku śmiechu.

Zaczęła się tak śmiać, że aż zgięła się wpół.

- Ale... baran? - spytałam, starając się coś z tego zrozumieć. - Zaraz... Zaraz... Aaldeebaaarraan!

Po tych słowach wybuchnęłam najprawdziwszym, niepowstrzymywanym śmiechem. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, to był pierwszy raz.

- I co się śmiejecie? Barana nie widziałyście?

Zamiast odpowiedzieć, zaczęłyśmy się śmiać jeszcze bardziej. Ja aż się tarzałam po ziemi, trzymając rękami za brzuch.

- Naaa... deee... skęę wiii... wiiideee... leeec... - udało się wyksztusić Romie i znowu ryknęła śmiechem.

- Cooo? - wyksztusiłam. - O nieee nieee...

Z moich oczu pociekły łzy. Śmiałam się otwarcie i szczerze.

- Baby, przestańcie! - zawołał Nicky, chociaż sam się śmiał.

- Niee... Nieee m... mooo... gęęę... - wyjęczałam, zwijając się w kulkę. - Ttoo... tooo...

- Dobra, dosyć! - przerwał mi Nicky. - Mamy się przygotować do koncertu.

Minęło dobre pięć minut, zanim z Romą doprowadziłyśmy się do w miarę normalnego stanu. Jednak gdy przyszło do śpiewania przeze mnie piosenki Adeste Fideles, znowu ryknęłyśmy śmiechem.

- Nieee! - zawołałam rozpaczliwie. - Jaa... tegoo... nie... zaa... śpiee... waaam!

- Ależ oczywiście, że zaśpiewasz, pod warunkiem, że nie będziesz myślała o widelcu - odpowiedział Nicky.

- Wiideeleeec! - krzyknęłam i opadłam na krzesło.

Gdy dwie godziny później próba dobiegła końca i wróciliśmy do Maghan, odezwała się:

- Ładnie się śmiejecie. Nie wiem z czego tak, ale było was fajnie słychać. Nawet Sinead się z was śmiała.

- Tak, tak! - zapiszczała mała, podskakując jak piłeczka.

- Wielkie dzięki - odpowiedziałam chichocząc.

Dawno nie miałam tak wspaniałego nastroju. A to wszystko dzięki Romie i Nicky'emu.

- Dziękuję wam - powiedziałam, patrząc w ich stronę z uśmiechem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • KarolaKorman 05.02.2016
    Fajnie było przeczytać, że Enya szczerze i radośnie się śmiała. Ciągle jest zamyślona i zatroskana, a tu nagle taka odmiana, świetnie :D
  • Celtic1705 30.11.2016
    Ja to mam jednak szczęście. Znalazłam w moment. Dzień czternasty. A poniżej odpowiedni fragment.
    We trójkę poszliśmy do studia. Gdy Nicky zamknął drzwi, Roma odezwała się:
    - No to... Od czego zaczynamy?
    - Nie wiem jak Enya, ale... - Nicky zastanowił się. - Ja bym zaczął od barana.
    Obie spojrzałyśmy na niego.
    - Co? - zapytałam. - Jakiego barana?
    - A jak się nazywa jedna z twoich piosenek, pani Eithne?
    - Ale która? - zapytałam. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
    - Zastanówmy się... Ale baran - powiedział Nicky, a Roma dostała niekontrolowanego ataku śmiechu.
    Zaczęła się tak śmiać, że aż zgięła się wpół.
    - Ale... baran? - spytałam, starając się coś z tego zrozumieć. - Zaraz... Zaraz... Aaldeebaaarraan!
    Po tych słowach wybuchnęłam najprawdziwszym, niepowstrzymywanym śmiechem. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, to był pierwszy raz.
    - I co się śmiejecie? Barana nie widziałyście?
    Zamiast odpowiedzieć, zaczęłyśmy się śmiać jeszcze bardziej. Ja aż się tarzałam po ziemi, trzymając rękami za brzuch.
    - Naaa... deee... skęę wiii... wiiideee... leeec... - udało się wyksztusić Romie i znowu ryknęła śmiechem.
    - Cooo? - wyksztusiłam. - O nieee nieee...
    Z moich oczu pociekły łzy. Śmiałam się otwarcie i szczerze.
    - Baby, przestańcie! - zawołał Nicky, chociaż sam się śmiał.
    - Niee... Nieee m... mooo... gęęę... - wyjęczałam, zwijając się w kulkę. - Ttoo... tooo...
    - Dobra, dosyć! - przerwał mi Nicky. - Mamy się przygotować do koncertu.
    Minęło dobre pięć minut, zanim z Romą doprowadziłyśmy się do w miarę normalnego stanu. Jednak gdy przyszło do śpiewania przeze mnie piosenki Adeste Fideles, znowu ryknęłyśmy śmiechem.
  • KarolaKorman 30.11.2016
    Aaa, czyli to stąd ten widelec na desce :) Miło było wspomnieć starą część :)
  • Celtic1705 30.11.2016
    Dokładnie tak. Ja jeszcze jestem tak inteligentna, że zamiast Ci to pokazać pod dniem dwudziestym pierwszym, pokazałam pod czternastym, a potem pod tym odpowiednim. Tak odruchowo. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania