Poprzednie częściDziennik Enyi - Dzień pierwszy

Dziennik Enyi - Dzień szósty

Pierwszy lutego, piątek, rok 2013:

Taak... Mamy luty. Ten czas tak szybko leci, że nawet się człowiek nie obejrzy. Zaledwie tydzień minął od czasu, gdy Roma trafiła do szpitala. Tego dnia obudził mnie dzwon do drzwi. Zaspana wstałam, ubrałam się prędko i zeszłam, by otworzyć. W drzwiach stał Nicky, był cały czerwony na twarzy.

- Co się stało? - spytałam. - Czemu nie zadzwoniłeś?

- Przepraszam - odpowiedział. - Ja tylko... na chwilę.

Wszedł do środka.

- O co chodzi?

- Dzwoniłem po różnych klinikach. W jednej z nich powiedzieli, że mogą nam pomóc.

- Pamiętaj, że to będzie kosztować - przypomniałam mu.

-Mnie to nie obchodzi. Ja chcę tylko, żeby...

- Wiem. Też tego chcę. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to bardzo chętnie ci pomogę. Tylko nie każ mi śpiewać przed publicznością, bo prędzej zemdleję na scenie niż zaśpiewam.

"Albo się rozpłaczę" - dodałam w myślach.

- Nie zrobiłabyś tego nawet wtedy, gdybym bardzo, ale to bardzo cię o to poprosił?

- Obawiam się, że nie - odparłam. - Ja naprawdę nie lubię koncertować.

- Śpiewałaś już raz live - przypomniał mi.

- No i co z tego? O mało się nie rozpłakałam.

- Nie gadaj bzdur. - Przyjrzał mi się. - Enyo, proszę.

Nie zamierzałam ustąpić, przynajmniej nie tak łatwo.

- Zastanowię się - odrzekłam z powagą. - A co do Romy i jej choroby... W takim razie teraz nie masz wyboru. Musisz jej powiedzieć, zanim pojedzie do tej kliniki.

Posmutniał na te słowa, spoważniał.

- Wiem. Niestety wiem. Ale jak mus to mus, czyż nie?

Pokiwałam głową. Gdy wyszedł, długo patrzyłam w przestrzeń, zanim nie uprzytomniłam sobie, że mam dać jeść zwierzętom, które już się upominały. Zrobiwszy to, powróciłam do swoich rozmyślań. I tak zleciał cały dzień aż do wieczora.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 25.01.2016
    Cieszę się, że Nicki znalazł inną klinikę. Teraz pozostaje mi czekać na dalsze bieg wydarzeń :)*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania