Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Nilla XII
XII
- nie obchodzi mnie jak kurwa! Macie ją znaleźć bo wam łby pourywam! Nie kurwa! Przecież już mówiłem że nie! Sam się nią zajmę!
Serce podeszło mi do gardła. W trymiga rozejrzałam się za miejscem do ukrycia. Nie było takiego.
- o matko… ! - szepnęłam spanikowana do siebie. Nagle we wnęce tuż przy narożniku, dostrzegłam ciemną, starą drewnianą szafę. Otworzyłam ją i zobaczyłam męskie ubrania. Na górze wisiały wyprasowane koszule, na dole zaś spodnie na kant oraz stosy pudełek za pewne z butami. Pomimo swojego wzrostu zdołałam się za nimi schować i skulić tak starannie, że tylko ślepy by mnie nie zauważył. Po chwili drzwi otworzyły się z impetem, a do gabinetu wszedł on oraz dwóch mężczyzn. Uniosłam niepewnie głowę. Przez podłużną szparę między drzwiczkami obserwowałam co następuje.
Alfa usiadł w fotelu, a dwóch pozostałych warowało przed biurkiem
- przetrząśniemy każdy kąt! – zarzekał się jeden z nich, którego głosu nie znałam, a twarzy nie widziałam gdyż odwrócony był plecami.
-przetrząśniecie nawet majtki swoich kobiet!- darł się cały spocony na twarzy. -Ona tu jest! Czuje to! Nie ucieknie z tych murów póki żyje!
Walnął pięścią w biurko tak mocno, że aż podskoczyłam zakrywając usta by przypadkiem nic się z nich nie wyrwało.
- Jestem o krok od zamierzonego celu!- krzyczał na całe gardło.
Wstał, przeczesał nerwowo włosy i odwrócił się twarzą do okna.
-Wydaj rozkaz do wszystkich, macie ją znaleźć żywą. Za cenę waszego życia. Któryś spierdoli ma kulkę w łeb, bez tłumaczenia.
- tak jest szefie
Po tych słowach obcy natychmiast wyszedł. Alfa wziął głęboki wdech i syknął łapiąc się za bok.
- szefie…- zaczął znajomy głos
- nic mi nie jest- odparł oschle siadając na skórzanym fotelu za biurkiem.
Otworzył szufladę. Wyjął z niej blister takich samych wielkich pigułek, które ja dostałam nie dawno. Rzucił go na mebel. Chwycił za karafkę napełnioną whisky, stojącą na brzegu wypolerowanego blatu. Kiwnął na Amona, a ten zaczął zbliżać się w moim kierunku. Pochylił się przy narożniku, usytuowanym tuz przy kryjówce po czym wyciągnął rękę w moją stronę. Cała się spięłam. Już miałam otwartą buzie gotową do krzyku, gdy mężczyzna niespodziewanie otworzył podłokietnik tapicerowanego mebla i wyjął tak zwyczajnie szklankę, zamykając go od razu za sobą. Cicho oraz powoli wypuściłam niemy krzyk z ust.
Despota nalał sobie trunek do szklanki. Wyrzucił na biurko zdaje się trzy tabletki. Połknął je popijając alkoholem przy czym nawet się nie skrzywił. Wlał sobie jeszcze raz wypijając teraz wszystko jednym haustem. Polał trzeci raz. Tym razem podsunął szkło w stronę mojego ulubionego osiłka.
- w dupie mam badania- powiedział Alfa przecierając spocone czoło.
- nie możesz
- mogę!- krzyknął -pierwotnie wyszło że jest czysta!
- Rady się nie zgodzą- zaprzeczał wnerwiony ochroniarz
- to ich powyrzynam co do jednego!- wrzasnął obijając obiema dłońmi o blat, nie mogąc nad sobą dłużej panować
Zerwał się na równe nogi.
- wytnę tych wszystkich zachłannych chujów w pień!- grożąc tymi słowami przeciął poziomo ręką powietrze.
- nie zrobisz tego dla tej dziwki!- zapierał się Amon
Alfa spojrzał pełen furii na byka, w sekundzie wyciągnął broń i przyłożył ją do czoła karka.
- pojebało cię ? – wzdrygnął się tamten
- nazwij ją tak jeszcze raz, a obiecuje ci, że będą to twoje ostatnie słowa – cedził przez zęby
Amon wziął do ręki szklankę, przechylił ją sprawnie opróżniając do dna. Uderzył nią o blat, po czym powiedział wściekły do czerwoności:
- znajdziemy ją!
Skierował się natychmiast do wyjścia. Alfa opuścił broń i klapnął na fotel. Po krótkiej chwili ktoś zapukał do drzwi.
- czego? – warknął
- to ja -usłyszałam Anitę gdy otwierała drzwi.
- widzę, że masz paskudny dzień, czy mogę ci go umilić?- Podeszła zgrabnym krokiem do biurka zalotnie trzepocząc rzęsami.
-przydaj się na coś i daj mi świeżą koszule.
- oczywiście – odparła rozanielona.
Zamarłam. Czułam że serce zaczyna mi bić w niebezpiecznym tempie a puls znacznie przyspieszył. Jak na zawołanie poczułam kapiącą krople potu, która spływała gdzieś po moich plecach. „To koniec” – podpowiedział rozum. „Twoja ucieczka spełzła na niczym. Jesteś martwa”.
Dziewczyna podeszła do szafy, otworzyła jedno skrzydło i zauważyła mnie od razu. Wyraz szoku na jej twarzy był jak podbicie pieczątką mojego aktu zgonu. Gapiłyśmy się tak na siebie nie mrugnąwszy nawet.
- no co tak stoisz podaj tą koszulę!- uniósł się zirytowany
Anita zatrzepotała rzęsami pozbywając się oszołomienia i przybrała wyćwiczony perfekcyjny uśmiech sięgając po jeden z wieszaków.
- wybacz szukałam tej od Gucciego
- co za różnica…- odburknął
Zamknęła moją beznadziejną kryjówkę i podeszła do niego wręczając drogą tkaninę
- czy mogę…
- nie! -warknął wzburzony – wypierdalaj!
- jak sobie życzysz – odparła milutkim tonem.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi, dyskretnie zerkając w moim kierunku. Wiedziała że ją obserwuję, dlatego w sekundzie jej twarz przybrała smutny wyraz. Zacisnęła oczy sugerując najpewniej moją katastrofę. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi Alfa zaczął ściągać z siebie błękit rozpinając guzik po guziku. Mimo iż siedziałam w szafie to miałam wrażenie, że znajduję się w klubie dla pań w pierwszym rzędzie, a ten o to mężczyzna robi właśnie dla mnie show. Oblizałam odruchowo wargi gdy zrzucił z siebie cały materiał i pokazał co pod nim nosi. Jego mięśnie były perfekcyjnie wyrzeźbione, potężne silne ramiona, które mogły by zmiażdżyć każdego, kto stanął by mu na drodze. Wszystkie one napinały elastyczną skórę, a sześciopak był ewidentnie codziennie trenowany. Linia bioder położona w perfekcyjnej V - ce i czarne owłosienie od pępka w dół , za którym wodziłam wzrokiem. Wytarłam odruchowo palcem wilgotny kącik ust. Poczułam przyjemne ciepło między nogami. Przełknęłam po cichu ślinę, której nadmiar zgromadził mi się w buzi. Alfa w tym czasie zerknął na swój prawy bok, na którym miał przyczepiony gruby opatrunek. Zauważyłam że przeciekał. Naturalnie nie było mi go żal, bo dlaczego miało by być? Przez jego fanaberie zostałam uwięziona, teraz musze walczyć o swoje życie, które chcą mi odebrać. Zrobię wszystko żebym mogła odzyskać wolność, nawet jeśli będę musiała kogoś zabić i nie ważne czy tym kimś będzie on. Połowa mojego umysłu klaskała mi brawo. Niestety druga rzucała w jego stronę banknoty, mając rozwinięty język do jego stup. Tym czasem mężczyzna ubrał się w nową koszulę i wziął do ręki szklankę. Zaczął nalewać do niej alkohol po brzegi. Uniosłam brwi ze zdziwienia. Opróżnił szkło w miarę szybko, po czym zrobił jeszcze tak 4 razy. Karafka była niemal pusta. Wyciągnął telefon z kieszeni szybko wklepując numer na klawiaturze.
- co z moim zamówieniem? Tak. Dlaczego?!- uniósł się. -Mam to w dupie !- wrzasnął. Nie za to ci płace! Ma być za trzy dni i chuj mnie to obchodzi jak tego dokonasz! Była umowa!- wrzeszczał coraz głośniej.
Chwile słuchał drugiej strony kiwając głową do siebie, w końcu oparł się łokciami o biurko i podparł czoło na dłoni biorąc głęboki oddech. W tym momencie ktoś zapukał.
-Poczekaj - powiedział do rozmówcy prostując się - wejść
- szefie- usłyszałam głos karka, z którym rozmawiałam przy drzwiach.
Wyciągnęłam szyje chcąc lepiej słyszeć
-co tam, mam ważną rozmowę.
-Wartownicy mówili że jej nie widzieli, Aigo jest nadal nie przytomny.
- szukać dalej
- dziwka była?- zapytał nagle byk, a ja wstrzymałam oddech
- była -przytaknął od niechcenia
- ładna lalka – skwitował, na co zesztywniałam.
Moje nozdrza zaczęły szybciej wciągać powietrze wypełnione grozą. Despota machnął ręką odprawiając go niemo, w momencie gdy ponownie przyłożył telefon do ucha słuchając rozmówcy.
-dobra, nara- skończył po kilku minutach niezadowolony, rzucając aparat na biurko.
„Gdyby wyszedł, mogłabym sprawdzić lokalizacje na mapie, wezwać pomoc… cokolwiek!”- pomyślałam.
Nagle do pokoju ktoś wpadł bez pukania.
- wykiwała nas!- wrzasnął Amon
Alfa się zerwał jakby się paliło.
- jest tutaj!
Zamarłam. Facet sapał dodając szybko :
- obraz z kamer, chłopaki właśnie przeglądają jak wchodzi do dziwek!
Alfa słuchając swojego człowieka robił się coraz bardziej czerwony na twarzy, wypadł zza biurka, chwycił telefon w ostatniej chwili i obaj wybiegli z pokoju zostawiając otwarte drzwi. Jednak ja mogłam wybrać tylko jeden kierunek. Wyszłam dyskretnie z szafy. Byłam cała sztywna ale nie tylko przez to, że siedziałam tak długo w jednej pozycji. Chochlik trząsł się w mojej głowie, okręcając szczelnie szalikiem szyje, udając że to z zimna. Spojrzałam ponad nad jego głową, a prażące słońce oślepiło mnie od razu. „Odwagi Ado”. Podeszłam do mojej bramy ku wolności, przesunęłam firankę i otworzyłam dyskretnie okno. Będąc wciąż w szpilkach dałam ostrożnie nogę na parapet. Już miałam się podciągać, gdy nagle poczułam bolesny uścisk na ramieniu i mocne szarpniecie w dół, przez które wylądowałam na zimnej podłodze razem z zerwaną firanką. Uderzyłam łukiem brwiowym w kant biurka, a skronią w kamienne płyty. Syknęłam gdy na raz pojawiły się silne zawroty głowy.
- nie pogrywaj ze mną !!!- huknął przeraźliwie, ściągając ze mnie biały materiał, w który byłam zaplątana.
Dotknęłam bolesnego, krwawiącego miejsca na głowie i jęknęłam. Przewrócił mnie brutalnie na plecy łapiąc za nogę. Ciągnął mnie na sam środek pokoju. Nagle puścił moją kończynę. Chwycił mocno za ramię podciągając do góry. Miałam wrażenie jakby w biceps wrzynały mi się kawałki metalu. Zrobiłam kilka niezdarnych kroków gdy mnie tak wlókł obok siebie. Rzucił na narożnik jak szmacianą lalką. Trzasnął drzwiami, przekręcił zamek na klucz. Podszedł do okna i szybko je zamknął. Począł zbliżać się do mnie w zastraszającym tempie. Oszołomiona zdążyłam jedynie opuscić powieki. Chwycił za moje gardło zmuszając bym na niego spojrzała. Widziałam jak czarne oczy płoną piekielną czeluścią , jak nozdrza falują, a krew samego diabła buzuje w żyłach na skroniach. Sapał ciężko, zaciskając chardo swoją szczękę, a także rękę na moim gardle.
- gdybyś była dziwką… kimkolwiek innym, już dawno wycisnąłbym z ciebie ostatni oddech- powiedział powoli dławiąc się własnymi słowami. -właśnie zużyłaś cale pokłady mojej cierpliwości. Jesteś z siebie dumna?!!- wrzasnął tak głośno, że natychmiast rozbolała mnie głowa trzy razy mocniej. Zaczęłam się krztusić i nerwowo łapać małymi haustami powietrze, które mi kradł.
- Ci co podnieśli choćby rękę na mnie już dawno ją stracili… a zaraz potem swoje życie!- huknął w moją twarz.- Nikt nie stanie mi na drodze do władzy, rozumiesz?! Nikt! Nie zwykłem się powtarzać dwa razy, a co dopiero dwadzieścia dwa!- kontynuował dobitnie akcentując moje wybryki. – teraz powiem coś tylko raz ! Mam dosyć czekania! Za pięć dni przyjdę do ciebie, a ty rozłożysz mi grzecznie nogi! Dotarło ?!!!- wrzasnął niesłychanie potwornie, powodując że echo odbijało się boleśnie w mojej czaszce.
Skinęłam potakująco czując, że za chwilę wydam ostatnie tchnienie. Puścił raptem moją szyje, a ja zaczęłam z bólem łapać palący tlen do płuc i odkasływać. Wstał przeszedł się po pokoju i na powrót rzucił się na mnie jak wygłodniały lew. Chwycił za moje włosy szarpną nimi w tył odchylając mi głowę. Niespodziewanie począł całować moją krtań, na której jeszcze czułam jego wrzynające się palce.
- nigdy więcej nie doprowadzaj mnie do takiego stanu…- powiedział cicho, błądząc jak szaleniec po mojej szyi i dekolcie. Milczałam. Nie chciałam nawet drgnąć. Był jak wilkołak który potrzebował świeżej krwi…mojej krwi. Złapał nachalnie za wylewającą się z sukienki pierś od razu ją ugniatając. Zamknęłam oczy. Wzięłam głęboki oddech i ku mojemu zaskoczeniu powoli zaczęłam odpływać tą samą łodzią co i on, pchaną wiatrem pożądania i zapachem najlepszej whisky.
- Aido…- wyszeptał po czym położył się na mnie przygniatając mnie swoim przyrodzeniem i zbyt dużą ilością mięśni. Od razu wydałam z siebie przeraźliwy okrzyk bólu.
Podniósł się i oprzytomniał. Otworzyłam zmęczone oczy, a obraz zaczął mi się zamazywać z wyczerpania. Zanotowałam jedynie, że na dworze robiło się jasno, a w mojej głowie wszystko spowiła ciemność.
- Aido ?- zapytał zaniepokojony
- chce spać...-odparłam resztkami sił po czym zamknęłam ciężkie powieki
- dobrze- usłyszałam.
Daleko w tle dochodził do moich uszu dźwięk stukanego smsa na telefonie, zrzucanych butów i paska od spodni. Reszta już nie miała znaczenia gdy przyszedł sen.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania