Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
NIlla XXI
XXI
Nagle ktoś uderzył mnie bardzo mocno w plecy. Upadłam tuż obok Alfy. Uniosłam głowę i zobaczyłam rozwścieczonego Amona. Jego twarz była niemal purpurowa, mięśnie zaciskały się na broni którą mierzył we mnie. Warga mu drgała, a jego nozdrza były rozwarte jak u byka. Odbezpieczył broń. Zmrużyłam oczy pełne nienawiści patrząc bez cienia strachu, wprost na jego kipiącą twarz.
- Zapłacisz za to! – zagroził
Wiedziałam, że jego obietnica nie jest czczym gadaniem.
-Zaczekaj!- krzyknął inny ochroniarz obok niego- patrz!
Amon spojrzał ponad moją głową na stół. Obróciłam się skąd słyszałam ciche syczenie. Rozlane wino cieknące po stole zaczęło zamieniać się w cuchnącą pianę. Wiedziałam, że to trucizna dla Alfy.
- dawać tu wszystkich lekarzy! – huknął
Raptem w śród cichego tłumu zaczęły rozchodzić się charczenia, piski oraz krzyki. Spojrzałam na ludzi uciekających w panice. Kilkanaście osób osunęło się gwałtownie na podłogę. Padały jedna po drugiej jak muchy, a z ich ust wydobywała się piana z krwią. Tłum oszalał, goście biegali wszędzie popychając się i przewracając. Dostrzegłam w tym chaosie sposobność ucieczki, tym bardziej, że obserwujący zdarzenie ochroniarze nie zwracali na mnie uwagi. Weszłam na kolanach pod stół i wyszłam od frontowej strony gdzie mieścił się parkiet. Rzuciłam się przed siebie, wtapiając w oszalałą hordę biegnąc w kierunku wyjścia. Dotarłam na korytarz, na którym rozpierzchali się ludzie, nie oglądałam się wstecz tak jak zwykle. W głowie miałam tylko jedno -wydostać się z tego budynku jak najszybciej. Biegłam za jakąś parą ale nagle kobieta zaczęła się krztusić, opadła na kolana i zanim mężczyzna ją pochwycił runęła na podłogę w kałuży krwistej piany. Zatrzymałam się. Patrzyłam jak leży martwa z otwartymi przerażonymi oczami. Zostawiłam nieszczęśnika ze zwłokami jego kobiety, znów gnając co sił. Nie wiedziałam dokąd pobiegli wszyscy, dlaczego nikogo tu ma, zabłądziłam? Na pewno! Adrenalina szarpała moje mięśnie bezlitośnie. Napływ energii był tak wielki, że mogłabym dobiec do Berlina i z powrotem. Miotałam się korytarzami oraz schodami, aż w końcu natknęłam się na windę.
”Winda tutaj?”- pomyślałam gdy coś mnie tknęło aby ją przywołać. Weszłam do niej. Zobaczyłam, że nie ma poziomu zero, nacisnęłam zatem minus jeden. Drzwi bezpowrotnie się zamknęły, otaczając mnie niczym paszcza lwa. Jechałam w kompletnej ciszy, a z duszą na ramieniu mogłam tylko czekać na to co się wydarzy. W końcu winda stanęła. Dwuskrzydłowe wyjście rozwarło się ale na szczęcie nie było nikogo w pobliżu. Dałam więc krok na przód jednak zostałam złapana za włosy i na powrót wciągnięta do dźwigu. Ktoś mocno szarpną moją głową uderzając w środku o lustro, a te od razu się roztrzaskało. Poczułam jak czas na chwile zwolnił, nie wiedziałam co się dzieję i kim jest napastnik. Skulona dostałam czymś twardym po plecach. Natychmiast padłam na podłogę. Kopnięto mnie w brzuch, aż mnie wykręciło na plecy. Znowu zostałam chwycona za włosy. Wówczas usłyszałam znajomy głos:
- zdechniesz razem z nim, a to co ci zafunduje będzie bolesne i długie.
Anita. Zobaczyłam jak wściekłość pokrywa jej twarz. Rozmazany makijaż, ukazał wiele siniaków i zadrapań, których wcześniej nie dostrzegłam. „Torturowali ją przeze mnie” – od razu się domyśliłam. Szybko się rozejrzałam czy jest z nią ktoś jeszcze. Była sama. W ręku trzymała kij do baseballa. Wcisnęła nim podświetlany przycisk. Drzwi windy zamknęły się i ruszyłyśmy w dół. Dziewczyna zamachnęła się drewnem celując w mój brzuch. Byłam szybsza, podcinając jej nogi. Upadla natychmiast. Szarpałyśmy się na podłodze chwile po czym siedząc na niej, wymierzyłam jej cios w prosto twarz. Straciła przytomność, a ja wciąż zjeżdzałam w dół. Miałam wrażenie, że zaraz dojade do samego piekła. Rozdarłam do uda długą sukienkę, która wszystko utrudniała. W końcu usłyszałam głos stającego dźwigu, chwyciłam narzędzie walki. Sprawnie wstałam od razu mierząc nim przed siebie. Podwójny metal się rozwarł. Za nim rozpościerał się krótki ciemny korytarz i tylko jedne drewniane skrzydło. Pytanie tylko czy prowadzi do mojego poprzedniego życia czy do przyszłej śmierci. Ruszyłam w zagadkową stronę stając przed seryjną tajemnicą. Z wolna położyłam dłoń na czarną, zimną klamkę. Zacisnęłam powieki biorąc głęboki wdech. Otworzyłam gwałtownie oczy wraz z drzwiami i automatycznie uniosłam kij do ataku.
Niespodziewany widok sprawił, że wypuściłam drewniany oręż z rąk, który upadł, poturlawszy się gdzieś na bok.
Komentarze (2)
Jeśli chodzi o moją opinię, to mogłabym przekopiować swój poprzedni komentarz. Zostawiam tylko ślad, żeby wiedzieć, gdzie skończyłam czytać.
Acz po prawdzie, "czytać" to zbyt wielkie słowo. Większość tekstu po prostu przewijam, bo w kółko dzieje się to samo.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania