Poprzednie częściNilla

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Nilla XX

XX

Budzę się. Za oknem jest ciemno, mój wzrok pada na fotel, na którym jego nie ma, ale leżą ubrania. Koronkowe stringi i elegancka cekinowa suknia w kolorze butelkowej zieleni. Obok znajduje się pudełko z napisem Laboutin. Jestem dziwnie wypoczęta, ciekawe ile spałam. Tuż przy mnie stoi taca wypchana po brzegi jedzeniem. Sięgam najpierw jednak po szklankę wody, wypijam ją łapczywie. Biorę ciastko z cukrem i pochłaniam jak dzika. Chwytam następne i jeszcze jedno. „Chryste…”- pomyślałam- „czuje się jakbym nie jadła tydzień”. Biorę do ręki całą tace i stawiam ją na nogach, podciągam się nieco do góry. Pochłaniałam porcje zajadle, ale gdy drzwi do pokoju otwierają się, tracę apetyt.

 

- dzień dobry -powiedział

Nie odezwałam się słowem, jedynie spuściłam wzrok.

- jak się czujesz?

„Jestem załamana, bo nie wbiłam ci nożyczek głębiej”

- mam nadzieje, że się wyspałaś bo dzisiaj chciałbym zrealizować niespodziankę.

- jedyną niespodzianką dla mnie była by twoja śmierć – warknęłam chrypiąc nieco

- widzę, że już ci lepiej

 

Do pokoju wszedł doktor, a ja spojrzałam na niego jak na wroga. Uniósł brwi ze zdziwienia. Zerknął na Alfę, który skinął mu głową.

- odepnę…- zaczął starszy pan

- sama to zrobię! – warknęłam, a on uniósł ręce w poddańczym geście

 

Uwolniłam się ze wszystkich kabli i odłożyłam tace na szafkę nocną.

- idę do łazienki – zakomunikowałam - zróbcie mi ta przyjemność i zniknijcie

 

Po ciepłym prysznicu poczułam się niemal jak nowo narodzona. To było nieco dziwne, biorąc pod uwagę mój stan zdrowia po ostatniej walce. Kiedy to było…? Rozpromieniona, wróciłam do pokoju zawiązując ręcznik na głowie. Gdy ją uniosłam mina mi ponownie zrzedła

- jeszcze tu jesteś?- zapytałam pogardliwie

- przyzwyczajaj się

Pokazałam mu środkowy palec, jak rozkapryszona nastolatka, na co się roześmiał.

- gdzie suszarka?

- rozbiłaś, nie pamiętasz?

- stać cię na perskie dywany a na druga suszarkę to już nie?

- dzisiaj nie będziesz suszyć włosów

-bo?

Wstał. Podszedł do drzwi, otworzył je i skinął lekko głową. W progu zjawiła się kobieta, bardzo niskiego wzrostu. Miała krótko przystrzyżone włosy, pulchniejszą twarz, a w ręce trzymała walizkę na kółkach

- bo ona to zrobi- odparł wysoce z siebie zadowolony - fryzjerka- doprecyzował.

Serce podeszło mi do gardła.

„Czy to ta FRYZJERKA” ?- spytał mój rozum i przełknął ślinę a ja razem z nim. Przecież jej nie zapytam. Udałam więc głupią i splotłam ręce na klatce w niezadowolonym geście.

- na 23:00- wydał komendę.

Dziewczyna przytaknęła głową. Despota wyszedł zostawiając mnie sam na sam z obcą kobietą. „Morderczynią czy zwykłą fryzjerką?”- szepną chochlik.

Przez cały ten czas nie odezwałyśmy się słowem do siebie. Uczesała mnie i pomalowała, a ja tylko siedziałam. Wreszcie zerknęła na zegarek i odetchnęła z ulgą.

- która?- zapytałam

- za piętnaście - odparła – sukienka - dodała szybko i wskazała na wielki fotel.

- a gdzie stanik? – spytałam wstając

- nie potrzebny

- świetnie…

Pomogła mi założyć iście balową kreację, nie komentując siniaków, które ku mojemu zaskoczeniu niemal zniknęły całkowicie. Ale kiedy? Co więcej nie czułam już bólu w żebrach, a twarz zagoiła się perfekcyjnie. Ile ja mogłam spać? – ponownie zadałam sobie to pytanie.

- jeszcze buty- dodała

Otworzyła pudełko i wyjęła delikatne, złote sandałki na szpilce. Były nieziemsko piękne dzięki krwisto- czerwonej podeszwie.

-już -powiedziała z uśmiechem wstając z podłogi

- który mamy dzisiaj?- zapytałam

-wyjdź! – usłyszałyśmy i obie obróciłyśmy się w stronę warknięcia.

 

Jak zwykle bezszelestnie zjawił się znikąd. Zjawa, nie człowiek. Ale za to jaka przystojna! Ukradkiem przełknęłam nadmiar śliny poprawiając opadający kosmyk z twarzy. Dziewczyna ulotniła się błyskawicznie, kiwając nisko głową na pożegnanie do Alfy.” A może oddała mu właśnie hołd?” – chochlik podrapał się w głowę. Mężczyzna szedł tymczasem w moim kierunku. Onieśmielona podziwiałam jego dostojny, dumny chód. Ubrany był w elegancki garnitur oraz białą rozpiętą nonszalancko koszulę. Nie przypominał już diabła, wyglądał bardziej jak zajebiście gorący facet, którego każda chciałaby mieć dla siebie. „Czy to na pewno ten sam drań?”- pomyślałam przekrzywiając głowę. On swoją miał zadartą tryskając pewnością siebie z odległości. Na twarzy po woli wypełzał mu zadziorny uśmiech.

„Oho!” -chochlik uniósł jeden palec- „zapraszamy do tańca”- klasnął w dłonie.

Gdy się zrównaliśmy nadal był ponad 10 cm wyższy ode mnie. Musiałam jak zwykle zadrzeć głowę by móc spojrzeć mu w oczy. Były piękne, roziskrzone, pełne dobroci i zachwytu. Uśmiechnęłam się na to doznanie, a on złożył pocałunek na moim policzku. Niemal się rozpłynęłam. Czy ze mną jest coś nie tak? Przecież nie dawno chciałam jego śmierci, a teraz nie mogę oderwać od niego wzroku. Co więcej, nie chce by on odrywał swój ode mnie. Chociaż nie wiem jakimi tym razem środkami doktor mnie naszprycował, to jednak zdecydowanie podoba mi się ten stan. Ciepłą dłonią ujął lewy nadgarstek składając na znamieniu elegancki pocałunek. W momencie z tego miejsca zaczęły wypływać na całe cało łaskoczące endorfiny. Niemym gestem zaprosił mnie abym ujęła go pod rękę po czym ruszyliśmy przed siebie, na nieznane dla mnie wody.

Pokonaliśmy kilka korytarzy, zakrętów oraz schodów, wreszcie stanęliśmy przed dwuskrzydłowymi drewnianymi -o dziwo -białymi drzwiami. Zwróciłam na nie uwagę od razu, ponieważ wszystkie inne drzwi w tym budynku są w kolorze ciemnego orzecha, wiec to musi być wyjątkowe pomieszczenie. Gdy je otworzył okazało się, że miałam rację. Przeogromna sala z wieloma stołami mogła pomieścić co najmniej 500 osób, a może i dwa razy tyle. Wielkie kryształowe żyrandole mieniły się jak diamenty. Na ścianach wisiały olbrzymie obrazy postaci, może historycznych, a może ich przodków, obłożone złotą zdobną ramą. Stoły uginały się pod przykryciem wymyślnych potraw. Wysocy ludzie zgromadzeni dosłownie wszędzie, gaworzyli i śmieli się w najlepsze. Orkiestra grała najznakomitsze utwory zapraszając do tańca. Buzia nie mogła przestać mi się śmiać z zachwytu, a Alfa nie odrywał ode mnie wzroku. Nie wiem kiedy dotarliśmy do stołu, który znajdował się na końcu sali i był wzniesiony o trzy stopnie wyżej niż inne. Stanowił centrum, z którego widać było wszystko z góry. Podano nam ciepłe jedzenie prosto pod nos, a ja zaciągnęłam się aromatem niczym narkoman.

 

- wybornie- powiedziałam nadal będąc na haju

- wybornie to ty wyglądasz- odrzekł całując moją nagą szyję.

Poczułam, że rumieniec wypełznął mi od miejsca pocałunku po same uszy.

- jedzmy - nakazał miękko

Uradowany skupił się na talerzu.

Moje kubki smakowe dzisiaj oszalały. Nigdy w życiu nie jadłam takich przepysznych dań. Jedno lepsze od drugiego, pałaszowałam nie mogąc doczekać się następnych.

 

- apetyt dopisuje jak widzę- zaśmiał się, gdy właśnie pochłaniałam makaron w obłędnym sosie śmietanowym, a że miałam pełną buzie, kiwnęłam tylko głowa potakująco – cieszę się.

Skinął i zabrał się za jedzenie żeberek.

Gdy skończył wstał prosząc mnie niemym gestem do tańca. Zdziwiłam się, że facet takich gabarytów, o tak krnąbrnym i despotycznym charakterze, jest w stanie postawić nogę na parkiecie. Poszłam w przekonaniu, że zrobi z siebie pośmiewisko i jakież było moje zdziwienie gdy to ja ledwo dotrzymywałam mu kroku.

- czy niespodzianka ci się podoba?

- tak- przytaknęłam, a on rozpromienił się jak mały chłopiec.

- jest tu kilka ważnych osób, które za chwilę ci przedstawię. Zachowuj klasę, ale pamiętaj o konsekwencjach braku szacunku- powiedział srogo

 

Jego mina zmieniła się znowu w tą władczą, nie znoszącą sprzeciwu.

Uśmiech zniknął mi z twarzy i nie słyszałam już żadnej muzyki w tle. Słyszałam za to szepty, które podpowiadały :” -to ten sam diabeł…”.

 

Jak zapowiedział tak też zrobił. Przedstawiał mnie wielu nieznajomym. Nie uszło mojej uwadze, że w większości przypadków wszystkie imiona zaczynały się na literę A. Już zamierzałam go spytać co to za śmieszny tematyczny bal, ale kiwną głową na kogoś w tłumie, a światła natychmiast przygasły. Muzyka z podniosłej zmieniła się w typowo imprezową i na pierwsze dźwięki goście zaczęli gwizdać i wiwatować z zachwytu. W tej samej chwili, u góry na niedużych balkonach przyklejonych do dwóch ścian, wykręciły się rurki z małych podłóg. Przez przesuwne drzwi w ścianach, weszły striptizerki w skąpych strojach. Dwuskrzydłowe białe wrota odtworzyły się, a do środka wpuszczono dziwki niosące alkohol na czele z Anitą. Ubrane były w kuse sukienki, wysokie szpilki, a cycki miały uniesione po samą brodę. Rozradowany tłum podniósł jeszcze głośniej wrzawę. Rozszerzyłam w zdumieniu oczy i rozdziawiłam usta zdezorientowana na to, co się tu wyprawia. Alfa stał dumny, niewątpliwie zadowolony z obrotu spraw, szczerząc się od ucha do ucha. Złapał moja rękę i ruszył w stronę naszego stołu, podczas gdy ja, oszołomiona dreptałam za nim. Stanął naprzeciwko wszystkich. Rozpostarł ramiona szeroko i muzyka natychmiast ucichła.

 

- rodzino!- zaczął zwracać się do wszystkich zgromadzonych. -Cieszcie i bawcie albowiem dzisiaj zaczynamy nową erę! Do klanu wprowadzamy Nilla Aido Roda. Będzie od tej chwili jednym ze mną, a ja z nią. Wiwat życie!

- wiwat życie !- odpowiedziała zgodnie publika

 

Muzyka ponownie zaczęła dudnić.

Na te słowa uniosłam brwi. Po chwili zaczęło mi wirować w głowie. Przyłożyłam rękę do skroni. Raptem sukienka zrobiła się za ciasna i zaczęłam z trudem oddychać. Zimny pot zalał mnie całą spływając po plecach. Flegmatycznie odwróciłam się ku niemu. Spojrzał na mnie srogim wzrokiem widząc mój stan. Raptownie zacisnął szczękę.

- usiądź!- nakazał

Nie drgnęłam.

- siadaj! – szarpnął mnie w dół i sam zajął miejsce obok.

Ocknęłam się.

- coś ty narobił?!- wrzasnęłam z niedowierzaniem, przekrzykując muzykę

- to co należało – odparł krótko

- jakim prawem?!

- prawem twojej krwi, która i tak była zbyt długo poza tymi murami

- nie wyraziłam na to zgody!

- wyraziłaś- kiwnął potwierdzająco głową

 

Na to stwierdzenie w głowie zaczęły przesuwać mi się obrazy z sali „N”. Ostatnie co pamiętałam to białe rękawiczki i obcego mężczyznę ze strzykawką idącego w moją stronę. Obiecał, że będę wolna… jak tylko pobierze mi krew. Zmarszczyłam czoło próbując poskładać w całość te niewyraźne klatki. „Tak. Chcę być wolna „ -szeptała podświadomość. W następnej wizji, widzę swoją rękę i miejsce po wkłuciu na łokciu… „-pobrali ci kreeeewww…”- odparł iście szatańskim głosem obcy demon w mojej głowie.

Odruchowo zerknęłam na zgięcie w łokciu. Przejechałam po nim palcem. Oczyma wyobraźni znalazłam się w ciemnym pokoju, otoczona tamtymi ludźmi. Ściany i ich twarze zbliżały się do mnie. Serce zaczęło szaleńczo obijać się w klatce. Do umysłu wdzierały się stare echa które krzyczały: „Nie nazywasz się Witkowska!”, „Twój ojciec żyje!”, „Jesteś dla nich jak święty gral!”, „Będziesz moją kobieta i dasz mi syna!”. Czułam jak krew odchodzi mi z twarzy. Mrowienie na całym ciele było okrutnie przeszywające, a kotłujące słowa nie chciały dać mi spokoju. Potrząsnęłam głową próbując sobie pomóc. Rozejrzałam się błędnym wzrokiem po sali. Ludzie tańczyli i obmacywali się, bez cienia wstydu. Pili za stołem krzycząc nie wyraźne toasty. Ktoś właśnie rozlał wódkę i towarzystwo uniosło się oburzone. Kilka dziwek siedziało na kolanach u mężczyzn, których kobiety znajdowały się tuż obok, ani trochę nie przejęte. Rozmawiały w najlepsze tak jak by nic się nie działo. Kolejne dwie kobiety całowały się za filarem, błądząc po sobie rękoma. Jakiś mężczyzna włożył dziwce opartej o ścianę jedną dłoń pod sukienkę, za drugą trzymał swoją wybrankę. Dookoła panował głośny śmiech, i jeszcze głośniejsza muzyka. We mnie natomiast skumulowała się wielka kula ciszy. Obróciłam głowę w jego kierunku, jadł ustami oraz zadowolonym wzrokiem. Obok niego stanęła Anita z wielkim dzbanem w ręce. Mizdrzyła się niczym najlepsza aktorka porno, nachylając cyckami przed jego twarzą. Uniósł kieliszek spoglądając na nią lubieżne, szepnął jej coś na ucho, a ta zachichotała jak pusta dziewka. Nalała mu wina do kryształu i pocałowała go w policzek. Krew zagotowała mi się w żyłach. Wielka kula ciszy właśnie pękła, krzycząc niemym wrzaskiem. Mój potwór obudził się na nowo, a zjeżony od stup do głów czekał na sygnał. Zacisnęłam szczękę aż zabolało. Zerwałam się na równe nogi, chwyciłam butelkę wódki i bez chwili zawahania roztrzaskałam ją na ciemnych zaczesanych włosach. W momencie upuścił nietknięty kieliszek na złoty bieżnik leżący pod nakryciami. Spojrzał otumanionym wzrokiem w moim kierunku i osunął się z krzesła. Muzyka ucichła. Patrzyłam na nieprzytomne ciało, pod którym zbierała się smuga ciemnej krwi.

Następne częściNIlla XXI

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania