Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Nilla XVI
XVI
Serce podeszło mi do gardła. Rzuciłam się w stronę szafki chowając komórkę i układając w pośpiechu papier. Zamknęłam szafkę, pozbierałam niedbale papier z podłogi spłukując go w toalecie, zapychając ją. Odkręciłam kran ochlapując twarz by zamaskować krople potu. W tym momencie drzwi do łazienki otworzyły się. Odwróciłam się szybko krzycząc:
- nie umiesz pukać?!
-Na przywileje będziesz miała czas później
- daj mi święty spokój!- wydusiłam głośno niemal sapiąc
Alfa parsknął po czym zaczął mi się bacznie przyglądać. Klatka piersiowa falowała mi tak mocno, że nie uszło to jego uwadze. Wyprostował się i nagle cały zesztywniał. Tym czasem ja rozpaczliwie udawałam oburzoną jego wtargnięciem, ale niestety bardzo szybko zorientował się, że nieudolnie blefuję. Podskoczył do mnie jednym susem chwytając mnie mocno za ramię.
-nie waż się opierdalać !- warknął
- puszczaj gnoju!- krzyknęłam próbując się wyrwać
W sekundzie obrócił mną o 180 stopni i przycisnął do zimnego marmuru na przeciwległej ścianie. Złapał żuchwę wielką dłonią, pociągając mnie do góry. Odruchowo uniosłam się na palcach. Włożył mi rękę miedzy uda, napastliwie przesuwając ją ku górze. Dreszcz przeleciał mi po kręgosłupie. Nachylił się na de mną zaciągając zapachem mojej skroni. Rozjuszony wypuścił w końcu głośno powietrze.
- wiem…, że coś tu kurwa nie gra! – powiedział zaciskając zęby, a szczęka zaczęła mu rytmicznie pulsować. -Wywiń jeszcze jeden numer, a do tego co ci zafundowałem rano, dorzucę coś ekstra i gwarantuje, że to ci się nie spodoba. Powiedz…, wolisz prostą cichą cele w piwnicy z chłopakami, czy naszą finezyjną sale, którą też zdążyłaś już zwiedzić …? Wiesz, że cicho tam na pewno nie będzie.
Na myśl o sali tortur w duchu doznałam tego samego szoku co wtedy. Po raz pierwszy pozwoliłam by niekontrolowana łza wydostała mi się z oka, przepełnionego strachem i nienawiścią jednocześnie. Spłynęła powoli po mokrym policzku, nie robiąc na nim żadnego wrażenia.
W jednej chwili zaczęłam pałać rządzą mordu, mięśnie zwarły szyki gotowe na sygnał, brakowało tylko kropki nad „i” - czegoś czym mogłabym go zabić, obserwując jak pomału wykrwawia się. Moja bestia czekała przyczajona. Warczała głośno szczerząc kły. Ślepia świeciły jej na czerwono, na grzbiecie jeżyła kolce ostre jak brzytwa. Z pyska toczyła się piana, a pazury wciskała coraz mocniej w ziemię szykując się do skoku.
- dobrze ci radzę nie kombinuj mała- syknął wściekle i wypuścił z uścisku moją twarz, a ja opadłam w końcu na całe stopy. Wyszedł wpieniony. Po chwili opuściłam łazienkę, zrezygnowana ledwo ciągnąc nogi za sobą. On natomiast siedział w fotelu zamyślony, gapiąc się gdzieś. „-„Czy musi tu być?!” – tupnął ze złości chochlik niczym rozwydrzony bachor. Zmrużyłam oczy na widok Alfy, a w środku znowu warknął mój demon.
- mam dosyć wyglądu ladacznicy! chce normalne ubrania!
Spojrzał na mnie, podniósł się i ruszył w moją stronę.
- jakoś wczoraj ta zielona sukienka ci nie przeszkadzała!- warknął mi w twarz, a jego ślepia pociemniały jeszcze bardziej
Ciskałam gromami ile tylko mogłam. Miałam wrażenie, że za chwilę para pójdzie mi uszami.
-gdzie są moje spodnie i bluzka, które miałam na sobie?
Spojrzał mi głęboko w oczy ale nie odpowiedział. Władczość wypisana na twarzy zrobiła to za niego. Nie miał zamiaru ustąpić, ma być tak jak on chce, a ja mam się grzecznie dostosować. Moja złość zaczęła się nadmiernie kumulować. Garnek z pokrywką i gotującą się zawartością wykipiał.
- niech cię diabli Alfa!- wrzasnęłam, wiedząc, że nie mam na co liczyć z jego strony i będę musiała nadal chodzić pół naga. Odwróciłam się na pięcie. Już miałam odejść ale niespodziewanie złapał mnie od tyłu, pochwycił w pasie po czym uniósł w górę wciskając w swój tors.
- zostaw mnie!- szarpałam się kopiąc w powietrze, darmo próbując uwolnić się z potrzasku silnych rąk.
Nagle rzucił nas na łóżko obrócił mnie na plecy, przygważdżając swoim wielkim cielskiem.
- złaź ze mnie! – darłam się próbując go zrzucić.
Wybuchnął śmiechem.
- nie mogę oddychać…- powiedziałam w lekkiej panice.
Wreszcie nieco się uniósł, dając mi możliwość złapania odrobiny tlenu. Odsunął mi włosy z twarzy, a uśmiechając się wpatrywał jak wtedy, gdy nasze spojrzenia pierwszy raz natrafiły na siebie-był zahipnotyzowany. Serce zaczęło mi niemiarowo uderzać. Przymknęłam powoli powieki. Złożył długi pocałunek na czole i pogłaskał policzek.
- jesteś taka piękna- powiedział niczym zakochany piętnastolatek.
Otworzyłam oczy wciąż milcząc. Niepokojące mrowienie owładnęło moim żołądkiem.”- Czy to stado motyli?”- wskazał chochlik palcem na przelatujące owady. Byłam jednocześnie spięta lecz dziwnie odprężona. Jego oczy zrobiły, się nad wyraz jasne. Po raz pierwszy mogłam odróżnić źrenice od tęczówek. Zbliżył usta jednakże zastygł w ostatniej chwili.
- mogę…?- zapytał nieoczekiwanie
- myślałam, że nie jesteś romantykiem
Wpił się z dzikością w moje wargi pożerając je oraz mnie całą do reszty. Czułam jak ciało i umysł przestają walczyć, poddając się chwili namiętności. Zarzuciłam mu ręce na kark, rozpaczliwie przyciągając go mocniej. W odpowiedzi jęknął przepełniony podnieceniem, które już wbijało mi się w udo. Błądził dłońmi po całej skórze zostawiając za sobą parzącą lawę, spływającą coraz szybciej w jedno miejsce. Poczułam, że robię się wilgotna i to sprawiło że sapnęłam z rozkoszy. Włożył mi rękę pod króciutki top bawiąc się brodawką. Zjechał gorącym językiem do mojej szyi wsysając się w nią z wielkim głodem. Wtopiłam dłonie w czarne włosy, bo musiałam się czegoś chwycić. Znów zamknęłam oczy, a wijąc się rozkoszowałam się ekstazą rozlewającą się po moim ciele. Zaczął zjeżdżać dłonią do moich szortów. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Krzyknęłam. Alfa nakrył mnie sobą odruchowo broniąc. Przerażona nie wiedziałam co się dzieje, dopóki nie usłyszałam znajomego głosu.
- szefie…- zaczął Amon
- nie teraz kurwa!- wrzasnął tak głośno aż się skuliłam
- jest problem…!
- to niech poczeka!
- mamy informacje o zagrożeniu
Mężczyzna wyskoczył z łóżka jak oparzony i obaj niemal wybiegli z pokoju. Dopiero po chwili zdjęłam ręce z głowy, którymi nadal się zasłaniałam. Nie miałam pojęcia co się dzieję, o jakie zagrożenie chodzi? Nerwowo rozglądałam się po pokoju. Po kilku minutach totalnej ciszy w końcu stwierdziłam, że musze iść pod zimny prysznic by ukoił moje nerwy, a raczej podniecenie. Szorowałam zęby z wielce wysoką zaciętością próbując pozbyć się jego zapachu. Gapiąc się na swoje odbicie w myślach biłam durnowatą głowę, krzycząc: „ Głupia ty! Weź się w garść! Co ty wyczyniasz ze swoim porywaczem?! Do reszty oszalałaś?!”.
Skorzystałam z toalety i weszłam pod prysznic. Gdy po kilku minutach w końcu przeszył mnie przenikliwy chłód, który wstrząsnął moim ciałem, wyszłam zupełnie trzeźwa. Owinęłam jednym ręcznikiem głowę, a drugim siebie. Wróciłam do pokoju gdzie krążył już Alfa, nerwowo przeczesując włosy. Spojrzałam na jego dłoń, na której znajdowały się świeże rozcięcia oraz krew. Był zdenerwowany. Oddychał głośno i niespokojnie. Gdy mnie dostrzegł, zmierzył wzrokiem od góry do dołu warcząc.
- co się stało?- zapytałam niepewnie ściszając ton
- jakiś kretyn ośmielił się ze mną zadrzeć- odparł z wyższością.
Warga mu drgnęła.
- coś grubego się szykuje, ale nie mam na to teraz czasu. Mam ważniejsze sprawy na głowie.
Rzucił się w moją stronę, a ja się cofnęłam.
- co ty odpierdalasz?!- uniósł się, -dokończymy to co zaczęliśmy, nie udawaj teraz cnotki!
Na te słowa wzięłam zamach i z całej siły uderzyłam go w twarz. Ryknął. Momentalnie przerzucił mnie przez ramie, po czym cisnął bestialsko na łózko. Uderzyłam skronią o wezgłowie.
Odruchowo złapałam się za bolące miejsce ale moja ręka już została obezwładniona. Nade mną zaś czaiło się samo zło. Nie myśląc co robię, drugą ręką złapałam pilot z nocnej szafki i z całej siły roztrzaskałam go o wielką łepetynę. Zamroczony, szybko wypuścił mój nadgarstek zsuwając się ze mnie. Zdezorientowany zamrugał kilku krotnie. W końcu potrząsną czarną czupryną. Nagle jego wszystkie diaboliczne zmysły skupiły się na mojej osobie. Przerażona rzuciłam się do ucieczki, unikając w ostatnim momencie wielkich rąk. Zdołałam dobiec do zamkniętych drzwi, kiedy staranował mnie rozpędzonym cielskiem miażdżąc bezlitośnie. Jęknęłam rozpaczliwie czując jak żebra kolejny raz zostają zmasakrowane, a głowa potłuczona. W boleściach osunęłam się na podłogę. Turban spadł mi z mokrych włosów, które przykleiły się do policzków. Bez wahania ścisnął za rude kosmyki zmuszając bym podniosła się ku niemu. Uderzył mnie otwartą dłonią w twarz, jednak nie poczułam tego zbytnio. Oszołomiona, szłam tam gdzie mnie prowadził trzymając się za pulsująca głowę oraz bezlitosną wielką dłoń. Cisną mną na fotel, a ja wydałam z siebie przejmujący jęk otulając zbolałe żebra. Począł krążyć w tę i z powrotem. Mięśnie napinały coraz bardziej błękitną koszule, mało jej nie rozrywając.
- mam dość twoich ciągłych humorów!- wrzasnął - nie będę tego tolerował!
Jednym błyskawicznym ruchem wyciągnął broń i wymierzył nią we mnie. Na wpół przytomna wstrzymałam oddech.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania