Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Nilla XV
XV
Budzę się. Czuję że leże na lewym boku, ciepły dotyk wędruje po moim prawym udzie, moszcząc się pod szlafrokiem. Delikatnie sunął w górę, by po chwili zatrzymać się na pośladku. Tam zatoczył natarczywe pożądliwe kółka, i wspiął się znowu wyżej po biodrach ku tali. Odchylił część przeszkody z jedwabiu zarzucając mi go na plecy. Nie przestawał iść uparcie na przód. Po żebrach jak po drabinie dostał się do piersi, którą skwapliwie masował i ugniatał. Cicho jęknęłam wyrażając aprobatę. Na karku poczułam oddech, na ramionach dreszcz, a na bokserkach wilgoć. Mokry pocałunek złożony na skrawku skóry, szybko przerodził się w zachłanność posiadana całej szyi. Jęczałam upojona hormonalnym podnieceniem. Wypięłam automatycznie biodra i w momencie natrafiłam na twardą przeszkodę. Ciepło skumulowało się miedzy moimi nogami jeszcze bardziej.
- mojaaaa… -wyszeptał jak demon.
Raptownie otworzyłam oczy. Zobaczyłam przed sobą tace z jedzeniem, a na niej identyczny jak wtedy nóż do masła. Wyciągnęłam w powolnym tempie rękę chwytając pewnie metal. Wytężyłam wszystkie mięśnie. W mgnieniu oka przekręciłam się, siadając na nim okrakiem. Zaczęliśmy się siłować. Zbliżałam nóż ku jego twarzy usiłując go wbić choćby w policzek. Jego podniecone oczy w sekundzie stały się czarne jak noc, a szczęka momentalnie się zacisnęła. Warknął rozzłoszczony natychmiast przerzucając mną tak, że teraz to on górował. Ściskał moje nadgarstki potwornie mocno, aż w końcu wypuściłam z dłoni ostrze. Bez problemu złapał obie ręce w jedną wielką dłoń unieruchamiając mi je nad głowa.
- tak chcesz się bawić?!- warknął- dobrze, zabawmy się!
Próbowałam go zrzucić wypychając biodra w gorę oraz na boki, kopałam nogami i krzyczałam, wówczas on docisnął mnie bardzo mocno. Zawyłam z bólu zapadnięta w materac. Wolnymi palcami zaczął rozsznurowywać paski między moimi piersiami.
- przestań!- krzyczałam, szarpiąc się resztkami sił. Nie reagował. W końcu uporał się z materiałem odsłaniając jedną część na bok, odkrywając moją pierś. Natychmiast pochylił się i zaczął błądzić po niej językiem, coraz bardziej zbliżając się do brodawki. Gdy ją chwycił, zaczął ssać. W między czasie poczułam jak wolną ręką zjechał do moich spodenek. Bez chwili wahania włożył tam wielką dłoń i odnalazł najwrażliwszy punkt. Krzyczałam co sił w płucach i szarpałam się, ale na nic się to zdało. Desperacka histeria, powoli zaczęła ustępować przyjemnej ekstazie, przy której rozgrzane ciało samoistnie się wiło tak jak on zagrał. A grał doskonale, niczym wytworny dyrygent, naciskając na odpowiedni guzik do melodii. Torturował mnie specjalnie, tak długo aż dostrzegł kropelki potu na skórze. Usłyszałam arogancki, krótki śmiech i wiedziałam, że przepełnia go satysfakcja wymieszana z pożądaniem. Moje biodra chodziły za jego palcem splatając się z nim w jedno tango, a twardy wzwód boleśnie ocierał się o moje udo. Sapałam i dyszałam pobudzona do granic. Stymulował perfekcyjnie zmysły, podczas gdy przyjemność rozchodziła się po całym ciele. Doprowadził mnie w końcu na samą krawędź, na której stałam i jęczałam coraz głośniej. Byłam o krok od rzucenia się w przepaść kiedy nagle przerwał. Wyjął rękę z moich bokserek i oderwał usta od sutka. Miałam wrażenie, że świat się kręci tylko po to, by zrobić mi na złość, a ta złość właśnie wlała się do mojego układu nerwowego niczym trucizna do żyły. Otworzyłam oczy. Próbowałam wyrównać oddech po maratonie który mi zapewnił. Nie dał go tylko ukończyć. Pomachał złośliwie medalem przed nosem, po czym zawinął się mówiąc że to żart.
- ty draniu! – wrzasnęłam co sił w płucach.
Zaczął się śmiać. Gdy skończył jego twarz przybrała złowrogi wyraz, zbliżył się do mojego ucha i szepnął iście szatańskim akcentem
- następnym razem pomyśl
Puścił skrępowane ręce i złapał mnie gwałtownie za gardło. W jednej chwili jego oczy napłynęły mrokiem, a zaciskająca się stopniowo dłoń napawała mnie coraz większą trwogą. W końcu odezwał się mrocznym, gardłowym tonem:
-nie zabito mnie glokiem, maczetą i torturami, twój śmieszny nóż też tego nie zrobi.
Poluzował uścisk, zbliżył twarz do moich włosów i zamknął owładnięte szałem oczy. Zaciągnął się przeraźliwie intensywnie zapachem kosmyków, po czym pocałował delikatnie w kącik ust. Wypuścił mnie ze swoich kleszczy, zszedł z mojego ciała i rozkazał jak tyran:
- jedz!
Ruszył w stronę drzwi. Pełna skrajności miałam ochotę rzucić w niego tą tacą, ale na myśl o ponownych torturach w jego wykonaniu, powstrzymałam się. W głowie przeklinałam go od najgorszych, a mały chochlik tupał nogą.
Mając na uwadze słowa doktora „ Jedz tyle ile zdołasz, to cię wzmocni i nabierzesz dużo sił”, zabrałam się za śniadanie. Nóż o dziwo leżał na swoim miejscu kusząc niemymi słowami :” do następnego razu!”. Mały duszek kiwną głową wtórując mu. Rozsmarowywałam masło torturując bułkę. Jednocześnie zastanawiałam się czy dzisiaj dam rade skorzystać z telefonu. Rozejrzałam się po pokoju szukając czegoś, czym jeszcze mogę zabić tego bydlaka. W końcu teraz mam dwa powody by to zrobić, a determinacja we mnie wręcz buchała. „Najlepiej go udusić!” – krzyknął znowu chochlik zaciskając sobie własne ręce na szyi. „Poduszka odpada”- pomyślałam – „ręcznikiem go nie uduszę, a stringi pękną”.
-Nic z tego – powiedziałam do siebie. Wstałam i podeszłam do okna. Pochyliłam się, podparłam łokciem o parapet, trzymając kanapkę wysoko nad głową. Za oknem ujrzałam dziwnie skopany trawnik oraz kilka drzew w oddali. Nic szczególnego jeśli chodzi o skok z 4 piętra- uznałam, i wzięłam głęboki oddech. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- proszę – odparłam wiedząc kto zaraz się w nich zjawi.
Tylko Matylda była na tyle kulturalna, że mogła zadać sobie ten trud.
- dzień dobry , chciałam sprawdzić czy panienka już zjadła i zapytać czy czegoś nie potrzebuje.
Zerknęłam na nią odpowiadając
-jeszcze kończę. Wczoraj rozchlapałam wodę w łazience. Próbowałam ją zetrzeć papierem, brakuje pięciu rolek.
- już zanoszę- odparła. Wzięła papier ze swojego wózka na kółkach i ruszyła w stronę łazienki.
- ja to zrobię- powiedziałam ostro, a ona stanęła jak wryta.
- ale panienko ja nie mogę…- zaczęła
- proszę.-przerwałam jej szybko. -I tak nie mam nic do roboty
- no nie wiem… pan Alfa…- zaczęła z powagą
- pan Alfa – rzuciłam ostrzej niż bym chciała,- niczego się nie dowie- dodałam łagodnie jak baranek i puściłam jej oko.
- no…dobrze, gdzie mam go położyć?
- na komodzie, sama go poukładam.
Skinęła głową i po chwili już wychodziła z pokoju.
- nie potrzebuje aż takiej ilości, więc na razie nie przynoś- dodałam pospiesznie
- jak sobie panienka życzy – odparła i zniknęła na korytarzu
Odetchnęłam z ulgą, wracając do swojej poprzedniej pozycji, wpatrując się w szybę. W oddali dostrzegłam dwóch karków z karabinami patrolujących okolicę. Wychyliłam się nieco bardziej, by zobaczyć gdzie ten sukinsyn rozprowadził monitoring. Zobaczyłam kilka kamer przypiętych do budynku, a moje trybiki w głowie stanęły salutując mi w gotowości. Nagle ktoś złapał mnie w pasie i przycisnął mnie do siebie. Przestraszyłam się podskakując.
- podoba ci się widok? -zamruczał, błądząc po moim ciele rękoma
Przymknęłam oczy wyobrażając sobie jak teraz wyglądałby leżąc w kałuży krwi.
- nie najgorszy… – odrzekłam, a chochlik w mojej głowie uderzył pięścią w stół pokładając się na nim ze śmiechu
Oparł mi ręce na ramionach i spoglądał razem ze mną w dal. To przyjemne ciepłe uczucie porządnie dmuchnęło na moją wydzierganą morderczą myśl, która rozwiała się niczym proch na wietrze. Spokój- owo dziwne uczucie ogarnęło moje ciało, gdy chwilowo staliśmy beztrosko- jedno przy drugim -patrząc w tym samym kierunku. Czy na prawdę tak trudno dostosować dwa różne pragnienia? Dwa różne życia? Czy można by zmienić tą podłą rzeczywistość, nakręcając ją na kształt wskazówek zegara, iżby codziennie nasze spojrzenia mogły być skupione jak teraz -na tym samym? Awykonalne? Jeszcze tego nie wiem. A chce w ogóle to wiedzieć? Zakosztowałam jedynie jego dotyku, a mój nieobliczalny rozum już roztrząsa niepotrzebnie szalone opcje. Co w nim jest takiego, że zamiast czym prędzej uciekać w drugą stronę, zaczyna mnie do niego przyciągać? Wielka ciemna siła, której przecież absolutnie nie powinnam ulegać. To coś niezasłużenie podle miesza mi w głowie rozstrajając mnie oraz mój głęboko zakorzeniony plan o ucieczce. Pomimo, że stoi za mną, wdycham intensywny, przejmujący zapach pełen męskich, pożądliwych feromonów. Jego energia jest magnesem- przyciąga- i nie masz na to wpływu. Czarne oczy, mimo, że przeszywają cię najgorszym chłodem, to i tak zatapiasz się w nich z rozkoszą jakoby w bagnie, które zasysa cię w dół do samych wrót piekieł coraz głębiej i głębiej. Dusza- którą wypełnia mrok- wabi cię jakbyś była pszczołą, ona zaś nektarem. Wolność. To słowo zaczyna uciekać przede mną jakby się mnie bało, planując dostać się do grupy wyrazów mi obcych. Moim rozważaniom nie było by końca gdyby nie jego stwierdzenie.
-mam dla ciebie niespodziankę- powiedział spokojnie.
- jak by mi ich było mało przez ostatni czas – zakpiłam - potrzebuje ubrań. Który jest dzisiaj?
- ale oczywiście najpierw musisz spisać się by na nią zasłużyć- ciągnął lekceważąc moje poprzednie słowa.
- jakoś się nie poczuwam by nie sprawić ci zawodu – odburknęłam do siebie
Nie zważając na moją dobitną nie chęć, irytująco kontynuował:
- dziś wieczorem zabieram cię na posiedzenie Rad- zakomunikował
- a jeśli odmówię?
- to wywlokę cię za włosy.
Zamilkłam na chwile wyobrażając sobie tą sytuację. Mrowienie na skórze głowy zjawiło się jak na zawołanie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. On natomiast nie milczał.
- staniesz przed radami. Ocenią twój wzrost, pobiorą DNA, a za dwa dni zatwierdzą mi niepodważalne prawo do ciebie. Po opiniowaniu zjemy kolacje z rodziną w Wielkiej Sali i będziesz mi posłusznie tam towarzyszyć. – odparł władczym tonem.
Zaczął przejeżdżać palcami po moich włosach , po czym odgarnął je do tyłu i ukąsił przyjemnie w szyję.
Poczułam radosne mrowienie na niej. Przymknęłam odruchowo powieki. Otworzyłam usta zaciągając się łapczywie powietrzem, gdyż na to doznanie potrzebowałam go zdecydowanie więcej. Powietrza…, ale też jego. Silne wielkie dłonie na moich barkach, zacisnęły się nieco mocniej, chcąc bezgranicznie kontrolować i tak już rozchwiane ciało. Zapomniałam o widoku, pokoju i porwaniu, ale nie o nim. Tylko ten drań wypełniał aktualnie każdą komórkę mojego ciała, a także to co zostało mi z umysłu. Złodziej wolności, emocji i sumienia. Gdy oderwał zęby od skóry, na której pojawiła się gęsia skórka, szepnął mi iście szatańsko do ucha:
- jesteś mi przeznaczona i nie uciekniesz od tego…
Słowa te odbijały się echem w mojej głowie, wchodząc do każdego zakamarka jeszcze wiotkiego ciała. Miałam wrażenie, że nagle brutalnie wyciągnięto mnie z raju i rzucono w najgorsze mokradła cuchnące padliną, zdradą i niewolnictwem. Wzdrygnęłam się. On tymczasem ugryzł moją kanapkę i odszedł jak gdyby nic. Ja natomiast stałam nadal nie ruchomo dochodząc do siebie po wstrząsie jaki mi właśnie zapewnił. Spięłam mięśnie. Oczy zapłonęły nienawiścią, a przed nimi przelatywało mi kilka obrazów, ukazujących jego haniebną śmierć. Zacisnęłam szczękę z trudem przełykając ślinę. Zmiażdżyłam resztę kanapki w ręce i cisnęłam ją w szybę rozmazując obraz za oknem, który w zasadzie nie istniał od kilku chwil. Krzyknęłam coś dając upust złości. To był ten moment. Pogoniłam do łazienki chwytając rolki z komody. Wyjęłam telefon, wiedziałam, że musze się spieszyć. Włączyłam aparat szepcąc: „-no dalej, szybciej…!”
Gdy wreszcie udało mi się go uruchomić, chciałam zacząć szukać lokalizacji na mapie, ale ilość wyskakujących komunikatów o nieodebranych połączeniach i smsach była tak powalająca, że moje dłonie zaczęły oblewać się potem. Klikałam jak oszalała chcąc się ich pozbyć z ekranu, jednak nieoczekiwanie otworzyłam przez przypadek jedną z nich. Nadawcą była „fryzjerka” a brzmiał następująco:
„ dzisiaj na kolacji będzie nie tylko czerwono od wina. Podasz je ostatni raz z wdziękiem. Damy mu to na co zasłużył! Skasuj !”
Zamarłam i wstrzymałam powietrze. Czułam jak źrenice rozszerzają mi się czytając to jeszcze raz. ”Planują go zabić…”- pomyślałam, a chochlik przytaknął kiwając głową. To dobrze czy źle? – roztrząsał rozum- cóż jeśli będzie tam rzeź, to ja na pewno nie wyjdę z tego cała. A może odpisze i dogadam się z przyszłym mordercą? A co jeśli mnie wykiwa skoro idą aż tak na ostro z szefem wszystkich szefów? Zaczęłam czytać kolejne wiadomości.
„Dlaczego się nie odzywasz?”
„Oddzwoń!”
„-Ktoś wpadł w panikę” -pomyślałam. W tym momencie usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju i jego głos:
-Aido?!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania