Poprzednie częściNilla

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Nilla XIV

XIV

 

Jego wzrok spowijała czysta głębia ciemności. Położył kosmetyczkę raptownie na komodzie i złapał mnie za rękę przyciągając mocno ku siebie. Rozchyliłam usta by złapać więcej tlenu. Bez mrugnięcia wpił się jak oszalały w moje wargi, pożerając je łapczywie. Nie miałam wyboru, musiałam przystać na jego nachalność, inaczej wyczuł by mnie niczym wilk ranną łanie. Przycisnął bez pozwolenia do swojego gorącego ciała. Objął najpewniej z obawy, że za chwile mogłabym rozpłynąć się w powietrzu. Położyłam odruchowo ręce na bicepsy i poczułam jak bardzo są napięte. Kolana mi zmiękły, a oczy uciekły gdzieś w tył głowy. Ciarki przebiegały po moim ciele jak uciekające stado zajęcy. Przyjemnie ciepło w podbrzuszu zaczęło rozlewać się coraz intensywniej. Odepchnęłam go, sama nie wiem dlaczego. Dlatego, że robi to na co ma ochotę czy dlatego, że za bardzo mi się spodobało? Opuściłam wzrok na jego koszulę nie mogąc patrzeć mu w oczy z obawy, że ujrzę tam prawdę. Moja klatka falowała. „Z nerwów czy ekscytacji?”- zapytał rozum. Potrząsnęłam głową próbując wyrzucić z niej tego denerwującego chochlika. Alfa cicho dyszał. Chciał więcej toteż zbliżył się. Dałam krok w tył, kładąc rękę na jego klatce.

- stój!

- nie udawaj, że tego nie chcesz!- odparł rozjuszony

- w tej chwili jedyne czego chce to skorzystać z łazienki!- wykrzyknęłam.

 

Obeszłam wielkie cielsko, ratując się chwyconym szlafrokiem z komody, po drodze zwijając jakby od niechcenia kosmetyczkę z blatu. Trzasnęłam drzwiami do łazienki dając upust strachowi. „Kurwa”- pomyślałam- „mało brakowało”. Odkręciłam kran nad umywalką, próbując zrobić naturalny hałas. Wyjęłam ostrożnie kilka kosmetyków i niemal drżącymi dłońmi sięgnęłam po komórkę. Odblokowałam ekran bez problemu, gdyż nie było hasła. Wiedziałam, że dopóki on tu jest nie mogę nic zrobić. Mogłam jedynie jak najszybciej wyłączyć dźwięki oraz wibracje. Miałam nie lada szczęście, że gdy szliśmy korytarzami telefon nie wydał z siebie, żadnej melodii. Już miałam go odłożyć, gdy nagle na ekranie wyświetliło się nieme połączenie podpisane „Amon”. Natychmiast wyłączyłam całkowicie komórkę bojąc się, że ją namierzą. Rozejrzałam się za możliwą kryjówką dla mojego wybawienia ale wszystko wydawało się być beznadziejnym pomysłem. Matylda zagląda tu w każdy kąt.

Nad ubikacją wisiała szafka, w której znajdowały się rolki papieru toaletowego, mieściło się tam przynajmniej 10. Tak!- to jedyne bezpieczne miejsce. Umieściłam telefon za rolkami trzymając ostatnią w dłoni, gdy nagle drzwi do łazienki otworzyły się, a ja podskoczyłam jak oparzona.

-Jezu!- krzyknęłam trzymając się za serce – co ty wyprawiasz?! A jak bym siedziała na toalecie?- zapytałam głupio bo tym momencie nic innego nie przyszło mi na myśl, aby zamaskować niebezpieczną prawdę

- ale nie siedzisz. Co ty robisz?

-zaczęłam myć twarz ale nie ma tu moich ulubionych płatków kosmetycznych i musze zdzierać skórę tym!- wyciągnęłam rękę z papierem w jego kierunku po czym zamknęłam szafkę, odchodząc od miejsca zbrodni.

- dlaczego nic nie mówiłaś wcześniej?- spojrzał badawczo na mnie, a ja wiedziałam, że nie rozmawiamy na temat moich płatków.

Ewidentnie próbował wybadać czy coś nie kombinuje. Odwróciłam się do niego plecami, zakręciłam kran, położyłam papier na blacie i zaczęłam pakować porozrzucane kosmetyki kontynuując:

- bo każda nasza rozmowa nie polega na mówieniu.

Ruszyłam wkurzonym krokiem w jego stronę.

- A tak w ogóle to spadaj! - powiedziałam udając oburzoną, popychając byka do tyłu i zamykając drzwi tuż przed jego nosem.

Wypuściłam powietrze jak zwykle cicho oraz powoli. Nasłuchiwałam. Włączył telewizor. Otworzyłam ponownie kryjówkę i wyjęłam 4 rolki. Resztę ułożyłam tak aby solidnie zakryć moją jedyną szanse ucieczki. Odwinęłam jeden papier spuszczając go w toalecie. Resztę zmoczyłam rzucając na podłogę. Musiałam uzbroić się w cierpliwość i wyczuć odpowiedni moment. Dziś niestety już go nie będzie. Tym razem zaczęłam korzystać z łazienki uczciwie. Po kojącym prysznicu, usiadłam na toalecie wsłuchując się jakiś czas. Panowała kompletna cisza, zatem musiał wyjść. Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do sypialni. Ku mojemu zaskoczeniu na łóżku drzemał wielki samiec Alfa. Po jego twarzy wywnioskowałam, że nie ma zbyt mocnego snu.”- Budzić go…, nie budzić… budzić go…”- chochlik robił wyliczankę w mojej głowie odrywając białe płatki ze stokrotki.

Odwróciłam się w kierunku komody w poszukiwaniu piżamy ale to co tam zastałam, wkurwiło mnie nie miłosiernie. Przerzucałam na zmianę koronkę ze stringami. W końcu łudząc się, że znalazłam coś na wzór spodenek oraz topu chwyciłam materiał i wróciłam do łazienki. Po nałożeniu ‘’piżamy” zacisnęłam szczękę ze złości. Widziałam doskonale swoje odbicie w lustrze, a ten obraz bardzo mi się nie spodobał. Top był tak krótki że ledwie zasłaniał moje duże piersi. Zastanawiałam się czy wyleją się dołem czy też może wypadną górą. Dwa paski materiału związane jebaną sznurówką z przodu, wiszące na cienkich jak nitki ramiączkach. Zrobiłam się czerwona na twarzy. Dół był czymś w rodzaju bokserek damskich tyle tylko, że moje pośladki były zakryte raptem do połowy. Zgrzytnęłam zębami. Włożyłam króciutki (oczywiście!) szlafrok i wyszłam gasząc światło. Alfa nadal leżał na moim miejscu śpiąc w najlepsze. Wzięłam wiec ostrożnie drugą poduszkę. Usiadłam na wielkim fotelu, na którym miałam zamiar spędzić tę noc.

Po jakimś czasie zbudził mnie ból pleców, głowy oraz żeber, otworzyłam oczy. Przypomniałam sobie, że nie brałam leków. W rogu pokoju tlił się przygaszony kinkiet. Łóżko było puste. „Kiedy on wyszedł?”- zastanawiałam się, „- jak spałaś”- popukał się chochlik w głowę. Wstałam z trudem stękając przy tym i trzymając się za żebra. Czułam się jak gówno bez ich mocnych pigułek przeciwbólowych. Nigdy nie musiałam brać żadnych, bo faktycznie byłam bardzo odporna na ból, więc lekarz chyba naprawdę mnie uratował, skoro jeszcze do tej pory nie mogę funkcjonować bez farmaceutyków. Sięgnęłam po 2 tabletki z komody i podeszłam do szafki nocnej po wodę. Miałam cichą nadzieje, że Alfa nie wróci, a ja będę bezpieczna w tym łóżku. Z tą nadzieją położyłam się na kołdrę. Gdy tylko leki zaczęły działać usnęłam jak niemowlę.

Następne częściNilla XV Nilla XVI Nilla XVII

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania