Poprzednie częściNilla

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Nilla VIII b

- była młoda gdy się urodziłam. Wyjechała niemal natychmiast po porodzie, zostawiając mnie z tatą i kobietą, która mnie wychowała - Agatą

- a jak wyglądała twoja biologiczna matka ?- dopytywał nieugięcie

- czuje się jak na przesłuchaniu- odparłam oburzona

- i słusznie. A zatem?

- szczupła, rude włosy, niska…

- jaka?!- zapowietrzył się -jesteś pewna?- zapytał zdziwiony otwierając szeroko oczy

- tak opisała mi ją Agata

- badania… – zaczął kręcić się w kółko – muszę zrobić ci morfologie, pozwól…

- nie!- zaprotestowałam natychmiast

- nie?! -powtórzył jakby dostał obuchem w głowę

Pokręciłam przecząco ale zaraz tego pożałowałam. Ruszył na mnie niczym rozjuszony byk, a ja zasłoniłam twarz przed nadchodzącymi prawdopodobnie ciosami. Usiadł na mnie, chwycił za lewą rękę tak mocno, że odruchowo chciałam się bronić prawą. Na daremnie jednak bo i tą już mi mocno ściskał.

- to boli! - krzyknęłam widząc jak niemal cała krew odpływa mi z dłoni, które stają się coraz bledsze.

- co to jest?!- wrzasnął w końcu podsuwając mi wewnętrzną stronę mojego lewego nadgarstka pod twarz - co to kurwa jest ?!- powtórzył wpadając w jeszcze większą furię

Zerknęłam na swoją skórę, na której widniała spora blizna i ciemne znamię

- blizna… - zakwiliłam niemal, próbując wygiąć ręce do bardziej komfortowej pozycji

- nie! pytam się co to jest?!- puścił moją prawą rękę by wskazać palcem na ciemno brązowe znamię przypominające literę „ A”

- znamię

Nie zważając ani na moje cierpienie ani na próbę wyszarpania ręki, nagle sam mnie puścił. Zszedł ze mnie i ponownie kursował po pomieszczeniu, przeczesując nerwowo czarne jak węgiel włosy. Wypuścił głośno powietrze ale jego oszalała klatka nadal falowała.

- czy wiesz co to oznacza…?!- podniósł głos

- w sensie znamię czy…

- w sensie to konkretne znamię, to które masz od urodzenia, to które ktoś próbował nieudolnie zamaskować!

Serce waliło mi jak młot. Podejrzewałam, że zanim się dowiem co tu jest grane prędzej zejdę na zawał. Alfa stał wpatrując się we mnie jak opętany. Klatka wciąż intensywnie mu się poruszała, a mięśnie napięły błękitną koszulę. Nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego zachowuje się irracjonalnie tylko dlatego, że mam wybarwioną skórę. Odwrócił się do ściany, ponownie przeczesując gęste włosy lustrując podłogę pod stopami

 

- o co tyle hałasu?!- krzyknęłam -to tylko znamię!

Od razu po tych słowach ruszył w moją stronę szarżując do ataku. Zasłoniłam twarz w obronnym geście chcąc tylko przeżyć. Rzucił się na mnie ponownie siadając okrakiem, a ja marzyłam by materac mnie pochłonął i cudem uratował. Chwycił za ręce przygważdżając je do pościeli

- ty naprawdę nie wiesz?! – darł się prosto w twarz. -Ojciec jest aż takim kretynem?! kurwa mać!!!- wrzasnął tak dobitnie, że chwilowo tylko to przekleństwo odbijało mi się w uszach niczym dzwon. Gdy dźwięk umilkł, poczułam jak moja siła oraz odwaga raptem powróciły. „Co to za leki?”- przemknęło mi przez głowę

 

- powiesz wreszcie ?!- warknęłam

Mężczyzna wziął głęboki oddech próbując się po raz kolejny opanować. Wyprostował się i lekko uniósł biodra dając mi złudną swobodę przestrzeni. Uspokoił się w końcu nabierając jeszcze jednego głębokiego wdechu. Gdy wypuścił powietrze i moje nadgarstki, złapał się na kilka sekund za nasadę nosa, po czym opuścił rękę.

- Twój ojciec należał do naszej rodziny – zaczął, gapiąc się w ścianę za zagłówkiem.

- jesteście spokrewnieni??!- wypaliłam przerażona

- nie! – natychmiast zaprotestował patrząc na mnie. -Należał nie w tym sensie. Był członkiem jakby to ująć…tej samej grupy.

 

Kiwnęłam głową na znak zrozumienia, a on kontynuował znów patrząc przed siebie.

 

-W naszej rodzinie jak już mówiłem jest hierarchia, każdy ma w niej swoje miejsce. Twój ojciec stał w niej bardzo wysoko. Miał władzę, przydzieloną kobietę, mógł wspiąć się na sam szczyt, jednak żeby ugruntować swoją pozycję potrzebował potomka płci męskiej.

 

Słuchałam tych głupot z zaciśniętymi ustami i wszystkimi mięśniami, udając opanowaną, on zaś mówił dalej:

- mijały lata a facet nie spłodził nawet córki….przynajmniej taką wersje nam przedstawiał.

Alfa spojrzał na mnie w tym momencie jak na wroga, któremu zaraz wbije sztylet w klatkę. Nie chciałam żeby dostrzegł moje zaniepokojenie, wiec starałam się za wszelką cenę wytrzymać jego spojrzenie, zaciskając jedynie usta.

 

-Frustracja narastała-kontynuował- a ta nie sprzyja w prowadzeniu interesów. Coraz częściej tracił zamiast zarabiać, w końcu znalazł się pod kreską, zapożyczał się… zaczął pić -i to był jego koniec. Pewnego dnia wpadł na szalony pomysł, wyglądało na to, że nie miał nic do stracenia. Postanowił, że okradnie małego- jego zdaniem- niedoświadczonego gówniarza, który ku zaskoczeniu wszystkich radził sobie całkiem nieźle w rodzinie, jak na 11 latka.

 

Wytrzeszczyłam oczy domyślając się o kim jest mowa.

 

- tego dnia pomylił się bardzo przywłaszczając moje 5 milionów euro, które miałem odebrać z tankowca. Byłem pewien, że nie docenił mnie i moich dodatkowych aspektów bezpieczeństwa. Wysłałem jednostkę w pościg za nim- tych, którzy byli uczuleni na takie akcje. Miał wypadek owszem, jego samochód uderzył w barierę wpadając do rzeki. Mój sztab obserwował brzeg na odcinku kilku kilometrów przez 2 h, nikt nie wypłynął. A teraz się okazuję że chuj był przygotowany nie gorzej niż ja!- podniósł głos- musiał mieć w aucie butle z tlenem i wiedział, że jak się wynurzy to go odjebią. Skurwysyn…dobrze to zaplanował- powiedział do siebie analizując coś w głowie. Zacisnął mocno szczeki, aż zgrzytnęły mu zęby. Słuchałam nie dowierzając, ale mimo to chciałam wiedzieć więcej o całej sprawie.

-I to dlatego wyprowadził was w pole?

- Nie to miałem namyśli…- zawahał się czy mówić dalej - jeszcze tego samego dnia moi ludzie pochwycili jego kobietę

- Jak to skoro należała do waszej rodziny…?- spytałam oszołomiona domyślając się co mogę za chwile usłyszeć

- W takim wypadku ona nie miała żadnych praw, a my mogliśmy z nią zrobić co chcieliśmy

Zatkałam uszy nie mogąc tego słuchać. Chwycił moje dłonie po czym jednym szarpnięciem pociągnął je w dół.

- Dobra szczeniaku oszczędzę ci szczegółów- tak czy siak wyszło na to, że ona nic nie wiedziała o jego planach. Można by rzec, że była niewinna. Jednak dla nas w takej sytuacji brak winy nie istnieje, nie ma to najmniejszego znaczenia. Każda połączona para odpowiada za niesubordynację względem rodziny. Krótko mówiąc: spieprzy coś facet, kobieta obrywa, i na odwrót - rozumiesz?

- aż za dobrze…

- okłamał mnie. Okłamał nas wszystkich. Mój ojciec zawarł z nim pisemną umowę. Mówiła o tym, że jeśli twój ojczulek spłodzi syna to zarówno on oraz jego pierworodny syn będą postawieni na piedestał, a jeśli urodzi mu się córka to odda ją jako kobietę dla któregoś z synów mojego ojca, czyli dla mnie lub moich braci. Nadążasz?

- jestem rudą, nie blondynką- odparłam oburzona

- ach te wasze kobiece porównania- zadrwił, a mnie dopiero olśniło co chciał przez to powiedzieć. Ja, jako córka mam być oddana w łapy któregoś z nich?!- o mój Boże…! Krew odpłynęła mi raptownie z głowy. Czułam jak świat zaczyna pomału wirować.

- hola hola teraz nie mdlej mi tutaj, nie skończyłem opowiadać- oburzył się niby na serio

- zejdź ze mnie… dusze się… –mówiłam w panice łapiąc szybkie oddechy. Machałam przy tym rękoma niemal na oślep próbując resztkami sił zepchnąć go z siebie. W tle monitor ponownie zaczął pikać.

On jedynie zaśmiał się z mojego stanu, ale nie miał zamiaru mnie puścić. W końcu nastała cisza, podczas której próbowałam wrócić do normalności. Gdy wreszcie prawie mi się udało, kontynuował swoją opowieść

 

- twój ojciec wyprowadził nas w pole bo chciał zatrzeć nie tylko po sobie ślady ale także i po tobie. Skurwiel nigdy nie przyznał się, że ma córkę z drugą kobietą bo był egoistycznym dupkiem i chciał cię tylko dla siebie! Ale nie mógł tego ukrywać w nieskończoność -to nie było by możliwe. Coś musiało pójść nie tak, dlatego zaryzykował wszystko. Sfingował swoją śmierć, by cię ukryć. Nie ma na to naszej zgody!- podniósł raptownie głos- Nie gdy należy się do rodziny!!!- wrzasnął tak głośno, że prawie podskoczyłam.

- To znamię.... – chwycił nagle moją lewą rękę zaciskając się na niej z całych sił. Jego głos stał się wyższy, bardziej upiorny, natomiast twarz niewiele różniła się od twarzy demona

- jest dla nas charakterystyczne, rodzimy się z nim i umieramy, nie da się go usunąć ani zakryć nawet tym… pożal się Boże oparzeniem. – przesunął mocno palcem po bliźnie. -Twój ojciec powinien to wiedzieć. Ono zawsze będzie wychodzić z żył, nawet po śmierci. – Spojrzał na mnie tak przerażającymi oczyma, że myślałam, iż za chwile wyciągnie z kieszeni nóż i będzie mnie nim dźgał bez końca.

 

- nie wierzę ci!- krzyknęłam

Wyrwałam rękę z jego uścisku przytulając ją do siebie i chowając pod kołdrę.

- chyba jednak wierzysz – uśmiechnął się złowieszczo po czym zszedł w końcu ze mnie, wracając do swojego pyszałkowatego zachowania. Tym czasem ja niepostrzeżenie odpięłam dwa kable ze swojej ręki

 

- oprócz odnalezienia tego idioty, pozostaje jeszcze jedna kwestia do rozwikłania

- jaka…? – zapytałam niepewnie

- kim była twoja biologiczna matka

- a jakie to ma dla was znaczenie?

- bardzo duże – w hierarchii musi być zachowana czysta krew i tu rodzi się pytanie: Czy ty ją na pewno masz?

- w głowach wam się poprzewracało…- wyszeptałam

- potwierdzę to jeśli pobiorę ci krew, ale tak jak wspomniałem musze mieć twoją zgodę…

- jesteście wszyscy nie normalni! Pierdolona sekta!- krzyknęłam przerywając mu

- nazywaj to jak chcesz- skwitował spokojnie zakładając ręce za siebie

 

Odwrócił się w stronę okna i patrzył obserwując coś za szybą

-Nie wolno nam upuszczać krwi od drugiego bez jego zgody, takie prawo

- co ze mną zrobicie? -zapytałam nie chcąc właściwie znać odpowiedzi

- jeżeli wyniki potwierdzą ze masz czystą krew, będziesz moją kobietą. Rady zatwierdzą nasze przypisanie do siebie. Dasz mi syna . Nauczysz się zasad panujących tutaj. Będziesz posłuszna i wierna, będziesz prowadzić interesy razem ze mną, na naszą korzyść oraz całej Rodziny. Zdobędziesz wysoką pozycję a co ważne, dostaniesz mnóstwo przywilejów.

 

- przywilejów… i co?!-kpiłam- będę mogła kupować torebki u Cartiera?!

Alfa odwrócił się. Spojrzał na mnie pełnym lodu wzrokiem. Zmrużył oczy a warga mu drgała.

- Gdy ktoś cię zdradzi, osobiście dostaniesz zlecenie na niego. Dadzą ci nóż do ręki i sama poderżniesz mu gardło

- to jest chore!- wrzasnęłam co sił w płucach

- to jest nasze prawo! Ród jest najważniejszy!! A ty mi dasz syna czy tego chcesz czy nie!!!- wydzierał się coraz głośniej.

Poczułam, że tak rzadko odczuwany prawdziwy silny strach przepełnił mnie od stóp do głów

- pierdol się Alfa! – krzyknęłam. W sekundzie poderwałam się i rzuciłam co sił w nogach w stronę drzwi.

Następne częściNilla IX Nilla X Nilla XI

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania